Strony

niedziela, 28 czerwca 2015

In vitro- wielka porażka kościoła


Dzień 25 czerwca 2015 roku przejdzie do historii polskiej demokracji. Polski Sejm przyjął ustawę o in vitro. Można by napisać, że przyjęcie ustawy to zadanie Sejmu, więc nie stało się nic nadzwyczajnego. W tym przypadku stała się rzecz nie bywała - posłowie przyjęli ustawę, która nie podobała się biskupom i za która grozi kara ekskomuniki - postawienia się poza kościołem i niemożności przyjmowania komunii świętej. Czytelnicy, którzy śledzili losy ustawy doskonale pamiętają, że biskupi i podległe im organizacje świeckich katolików, takie jak: Forum Kobiet Polskich (ładniejsza wersja Młodzieży Wszechpolskiej), różne bractwa katolickich rycerzy, Krucjata Różańcowa i Fundacja Pro -Prawo do Życia od lat zastraszały Polaków i posłów, groziły , obrażały rodziców i dzieci poczęte z in vitro. Biskupi usiłowali wymusić na posłach posłuszeństwo i akceptację ich chorych, pozbawionych jakikolwiek racji wymysłów. Uznali, że w kwestii moralności nie ma kompromisów - posłowie mają uchwalać prawo pod dyktando znawców moralności- episkopatu. Chcieli nam na siłę wprowadzić katolicki raj polegający na ochronie każdej zapłodnionej komórki jajowej, bez względu na to, czy zarodek jest prawidłowy, czy chory. Roztaczali wizję eugeniki, mordowania zarodków, domagali się, aby wszczepiać każdy zarodek.Zastanawiam się po co wszczepiać kobiecie zarodek chory lub zdeformowany? Po to, aby nastąpiło poronienie? Bywa, że pary, które decydują się na in vitro mają za sobą kilka poronień, których przyczyną były wady zarodków. Mają więc święte i niepodlegające dyskusji prawo do zdrowego dziecka. Narażanie kobiety, która od kilku lat stara się o dziecko na poronienie tylko z powodu niedouczenia biskupów i ich zarodkowej obsesji jest odrażające , nieetyczne i mija się z celem. PiS już zapowiada, że po wygranych wyborach zmieni ustawę,tak aby zakazać mrożenia zarodków i in vitro dla wolnych związków. Doprowadzi to jedynie do spadku efektywności. O to kościołowi chodzi- aby in vitro przestało być skuteczne, a pary zgłaszały się do poradni napro-cudów i tam zostawiały pieniądze. Episkopat uroił sobie, że w kwestiach moralności jest największym znawcą i ma prawo żądać respektowania jego zasad. Panowie w sutannach bredzą,że in vitro depcze ludzką godność, o zabijaniu ludzi. Pan Kloch uznał, że posłowie są winni biskupom posłuszeństwo i mają kierować się myśleniem katolickim. Bawią mnie stwierdzenia, że poseł, który przyznaje się do wyznawania religii katolickiej ma być posłuszny biskupom. Konstytucja i konkordat jasno rozgraniczają sferę polityki od sfery religijnej. Biskupi swoimi żądaniami łamią nie tylko Konstytucję (na której przestrzeganiu im nie zależy), ale także postępują wbrew zapisom konkordatu, co jest niewątpliwym skandalem. Religia katolicka w Polsce ma charakter polityczny i służy ograniczaniu praw obywatelskich pod pozorem prawa bożego (czytaj: przyjmowania dyktatu biskupów). Moralność w kościele katolickim oznacza dostosowywanie prawa do wymogów kościoła. Hierarchię najbardziej zabolał fakt, że większość parlamentarna zignorowała głos biskupów. Jeden jedyny raz rację ma ks. Oko - posłowie powiedzieli, że głos biskupów nic dla nich nie znaczy. W przeciwieństwie do ks. Oko nie ubolewam nad tym, a bardzo cieszę się z faktu, że posłowie nie dali się szantażować nauczaniem JPII i prawem bożym. W końcu z jakiej racji o polskim prawie ma decydować papieskie nauczanie i głos biskupów? Podstawą prawa jest Konstytucja , a nie papieskie encykliki. Rację ma poseł Rozenek mówiąc,że prawo powinno być tworzone dla wszystkich, a nie wyłącznie pod ideologię kościoła. Warto zaznaczyć, że wszystkie informacje kościelne o in vitro oparte są na kłamstwie i braku szacunku dla rodziców i dzieci. Niestety, w Polsce przestępstwem jest jedynie obraza uczuć religijnych, a nie obraza godności każdego człowieka lub grupy ludzi. Tak więc biskupi, księża i ich usłużne im media nadal mogą obrażać rodziny, które skorzystały z in vitro, personel medyczny. Brakuje w nowej ustawie kar za takie zachowania. Ten sam ciąg bzdur o wylewaniu zarodków do kanalizacji, o eugenice, o samogwałcie powtarzany jest od lat. Kościół katolicki domaga się od posłów osobistego upokorzenia przed biskupami- przyznania, że popełnili grzech ciężki i pokuty. Jest to zachowanie chamskie, żenujące, uwłaczające godności kościoła. Szantażowanie jakąś tak komunią- ludzie żyjemy w XXI wieku i doskonale wiemy, że nie ma czegoś takiego jak obecność Chrystusa w opłatku. Odsyłam do historii- bajka o przeistoczeniu w opłatku została zatwierdzona w VIII wieku na II soborze w Nicei. Nie ma nic wspólnego z Biblią, jest kolejnym kłamstwem papiestwa. Sama komunia jest niewiele warta. Więcej warte jest szczęście dwojga ludzi, którzy w końcu po latach cierpień doczekali się upragnionego bobaska.Kościół naprawdę nie ma żadnych argumentów przeciw in vitro. Nawet zastraszanie chorobami płodu jest niepoważne, ponieważ odsetek wad jest nieznaczny i nie wynika z procedury, a z choroby i wieku rodziców, ewentualnie predyspozycji genetycznych. Kościół notorycznie powtarza obraźliwą dla ludzi tezę, że dziecko z in vitro jest produktem technicznym i nie powstało z miłości rodziców. Pytam- kto dał tym gościom prawo do oceniania ludzkiej miłości, do oceniania osób, których nie znają. Trzeba wiele miłości , aby przejść leczenie niepłodności, aby stawić czoła przeciwieństwom losu i znaleźć w sobie siłę do walki o dziecko. Dla kościoła godne poczęcie jest wtedy, kiedy nastąpił stosunek - nieważne czy w małżeńskim łożu, na zakraplanej imprezie , czy był to gwałt. Najważniejsze, aby penis został włożony do pochwy, to wtedy jest poczęcie z miłości. Ludzie, którzy nie mogą mieć naturalnie dzieci, na pewno wiele razy próbowali w tradycyjny sposób. Na szczęście dzisiaj medycyna może im pomóc. Jedyny problem w polskiej medycynie, zwłaszcza dotyczącej rozrodu, stanowią biskupi, którzy uważają się za znawców i moralistów. Szkoda moich nerwów, dlatego oszczędzę sobie dalszego przytaczania słów biskupów, w myśl zasady , że głupoty nie należy promować. Warto przypomnieć, że napro-cuda nie są uznaną metodą, ponieważ nie ma poprawnie przeprowadzonych badań naukowych potwierdzających ich skuteczność. Zapewnienia kościoła i jego sługusów to za mało dla medycznego świata.

środa, 17 czerwca 2015

NORMALNOŚĆ WEDLE KATOLICYZMU


Do napisania tego postu skłonił mnie tekst udostępniony przez jedną ze znajomych: Dzieci na sex- paradzie w służbie dewiacji w kapcienaobcach.pl. Tekst dotyczy parady równości. Cytuję "Ulicami miast w wielu krajach przetoczyły się parady równości. Oczywiście, jak na „tłamszone środowisko” przystało, nie zabrakło prowokacji, wyszydzania wartości, w tym religijnych, oraz eskalacji nagości i wyuzdania. „Wielką odwagą” wykazali się homoseksualiści z Brazylii, którzy postanowili zadrwić z wiary, dzierżąc dumnie transparenty z napisami Chrześcijanie są homofobami. A ponoć parada równości wnosi o tolerancję i walczy z dyskryminacją…. Jednak kpina z wartości religijnych to niejedyny argument, który nadaje sens marszom mniejszości seksualnych. Innym jest przymusowa indoktrynacja dzieci. Pomijam już aspekt zabierania własnych dzieci na żenujące widowisko, w którym geje, lesbijki i transwestyci prześcigają się w wymyślnych strojach, a nawet ich braku. Pomijam dumę rodzicielską, kiedy dziecko staje się „maskotką” parady, tańcząc Go-Go ku uciesze braci genderowej. Poza tym tłumaczenie przedszkolakom upodobań seksualnych jest niczym innym jak demoralizacją od najmłodszych lat. Z kolei wyuczenie ich w/w „okrzyku paradowego”, to szczyt niekompetencji i kwintesencja ustawowego prania mózgu od dziecka. Sądząc po rozplenianiu się genderowych ustaw i coraz szerszym wachlarzu praw przyznawanych środowiskom LGBT, to tylko kwestia czasu, kiedy ta obrzydliwa praktyka propagandy równości i wykorzystywanie dzieci w służbie dewiacji, wejdzie do innych krajów europejskich, w tym do nas. Pierwszy krok zrobił już polski rząd przyjmując konwencję „anty-przemocową” naszpikowaną genderowymi tezami, a wraz z nią pozwalając na wdrożenie do szkół równościowych programów. Teraz tylko czekać na konsekwencje. Jedną z nich mogą być tęczowe pochody przedszkolaków…." To, co zacytowałam to jedynie najlepsze kawałki z tekstu. Posłużą do przedstawienia zasad chrześcijańskiej moralności i ich oddziaływania w polskiej przestrzeni publicznej. Nie ulega wątpliwości, że religia chrześcijańska jest prześladowana w Syrii i innych krajach, gdzie rządzą radykalni islamiści i temu należy się przeciwstawiać. Jednakże zdaniem polskich katolików są oni prześladowani również w Polsce. Prześladowaniem jest dopuszczenie do sprzedaży pigułki po bez recepty, wydarzenie artystyczne, zwane Sabatem Czarownic, przedstawienia teatralne, które nie kłaniają się w pas katolikom (słynna "Golgota Picnic"), marsze równości, konwencja antyprzemocowa. Wszystko to niszczy katolicką rodzinę, prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie ze swoją religią. Skrajni katolicy, podburzani przez biskupów i Rydzyka nie uznają prawa państwowego, gdyż ich zdaniem ważniejsze jest prawo naturalne (którego istotny nie rozumieją) i prawo boskie (czytaj: rozkazy biskupów). Tłumaczą wszystko moralnością. Występ Conchity Wurst jest niemoralny, bo promuje pogaństwo, homoseksualizm jest niemoralny, ponieważ jest nienaturalny, jest zboczeniem i niszczy rodzinę. Pigułka po,in vitro, antykoncepcja są niemoralne, bo sprzeciwiają się prawom bożym, jakiejś boskiej wizji świata i tym podobnym bzdurom. Wszędzie słyszymy "niemoralny", "antyrodzinny". Nawet konwencja o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i w rodzinie jest niemoralna, szerzy demoralizację, zboczenie i jest przeciwna religii. Myślę, że pora zadać pytanie: czym jest moralność katolicka? Jest to dość skomplikowana struktura zakładająca, że rodzinę tworzą jedynie małżeństwa katolickie i wszystko, co jest inne: związki partnerskie, pary homoseksualne jest jej wrogie. Moralność katolicka to pustosłowie. Dlaczego? Moralność i normalność katolicka nie dopuszcza inności, w której widzi zagrożenie, jest przeciwna równym prawom obywatelskim bez względu na płeć i orientację seksualną. Katolicy twierdzą, że równość płci przekreśla biologię. Jest kłamliwy osąd - nikt nie podważa biologicznej płci i biologicznych ról kobiet i mężczyzn, a także różnic w budowie mózgu, a co za tym idzie w zachowaniu. Chodzi o to, aby płeć nie była przyczyną dyskryminacji, czego skrajne przykłady mamy w islamie w postaci takich praktyk jak: pedofilskie małżeństwa ( dorosłych mężczyzn z małymi dziewczynkami), obrzezanie dziewczynek, kara śmierci dla ofiary gwałtu i całkowita bezkarność sprawcy. Wedle moralności katolickiej absolutnie zakazane jest zażywanie antykoncepcji i korzystanie z in vitro, ponieważ "zabija to zarodki" i miłość małżeńską. Natomiast czymś dobrym jest bicie dzieci - jest to przecież prawo rodziców, wynikające z Biblii {nie kocha syna ojciec, który żałuje rózgi). Szczerze mówiąc od dawna nie słyszałam, aby któryś z hierarchów wypowiedział się w tonie oburzenia wobec rodziców bijących dzieci. Zagrożeniem dla demokracji jest inny aspekt moralności katolickiej - homofobia. Skrajni katolicy to ludzie pełni nienawiści do gejów,choć niektórzy z nich twierdzą, że geje im nie przeszkadzają, tylko nie chcą nich manifestacji i sprzeciwiają się ich prawom. Uważają, co szczerze mówiąc,jest żenujące, że gaje zagrażają rodzinie, demoralizują i przyczyniają się do zalewu emigracji islamskiej. W jaki sposób? Trudno powiedzieć. Przyczyną napływu emigrantów są wojny religijnie i islamski terror wobec mniejszości religijnych i seksualnych.Osobom formułującym zarzuty w, że lewica sprowadziła islam do Europy wypada przypomnieć historię - wojny religijne wybuchały głównie z inicjatywy katolików i to one były jedną z przyczyn osiedlania się w Europie ludności islamskiej. Drugą przyczyną był kolonializm. Obecnie ludzie uciekają z powodu wojen i głodu. Lewica nie współpracuje z islamem ze względu na antydemokratyczny i antyludzki charakter tej religii i sprzeciwia się większość praktyk islamskich głównie wobec kobiet i dziewczynek. To europejska lewica protestuje i zwraca uwagę świata na problem obrzeżania dziewczynek, braku dostępu do edukacji, małżeństw pedofilskich i zabójstw honorowych. Trzeba zaznaczyć, że to polscy katolicy poparli zamach na paryską redakcję, o czym pisałam wcześniej. To polscy katolicy (biskupi) wsparli ubój rytualny. Sprzeciw katolików budzi jedynie terror wobec chrześcijan, natomiast są w stanie bratać się z fanatykami islamskimi w kwestii walki z homopropagandą i bluźnierstwem. Katolicka moralność nie widziała nic złego w ataku fanatyków na paryską redakcję satyrycznego tygodnika, który odważnie i bardzo słusznie wyśmiewał religijne absurdy. W końcu bluźniercy zasłużyli na śmierć. Warto zauważyć, że moralność tych samych katolików, którzy sprzeciwiają się emigracji islamskiej nie miała nic przeciwko ubojowi rytualnemu, jako prawo do swobód religijnych i brata się z wyznawcami islamu w kwestii walki z homomałżeństwami i ateistami. Moralność katolicka jest chorągiewka na wietrze- wieje razem z wiatrem Katolicy sprzeciwiają się równości obywateli, chcą,aby prawa obywatelskie były uzależnione od orientacji seksualnej - osoby homo powinny być pozbawione wszystkich praw, bo nie odpowiadają katolickiej wizji świata. Normalne według nich są jedynie małżeństwa religijne, o ile nie stosują antykoncepcji, są otwarte na płodność i nie planują in vitro. Na szczęście , jeszcze Polska jest państwem prawa, w którym Konstytucja jest ważniejsza od zarządzeń biskupów i gwarantuje każdemu możliwość manifestacji swoich poglądów, a polska prokuratura odrzuca głupkowate pozwy krucjat różańcowych i innych organizacji katolickich przeciwko wolności słowa w sztuce. To właśnie homofobia jest sprzeczna z prawem i moralnością - moralność bowiem oznacza szacunek dla drugiego człowieka, którego nie może ograniczać orientacja seksualna. Z jakiej racji prawa obywatelskie mają zależeć od tego kto z kim sypia, czy ma papierek od księdza? Państwo nie powinno w to wnikać. Homoseksualizm kojarzy się im z dewiacją, obrzydliwością. Wciskają kit, że jest to schorzenie, które można leczyć, a nieuznawanie tego przez WHO za chorobę to efekt lobbingu organizacji zrzeszających homoseksualistów. Jest mantrę powtarzają bzdurę o zboczeniu i to tym, że homoseksualiści to większości pedofile. Co ciekawe ciągoty pedofilskie do chłopców mają najczęściej księża katoliccy, co czym publiczność zapomina. Tłumaczy, że tyko 19 księży siedzi za pedofilię, co ma być odznaką czystości tej grupy zawodowej. Naprawdę jest dowodem na strach polskich sądów przed biskupami i totalną bezkarność kleru. W paradach równości katolikom przeszkadzają hasła odnoszące się do ich homofobii i religii. No, cóż prawda w oczy kole. Odniesienia do religii, która na każdym kroku podkreśla swoją wrogość do homoseksualistów, wyzywa ich od zboczeńców, krytykowanie tej religii są jak najbardziej słuszne. Dopóki religia jest w przestrzeni publicznej i panuje bardzo dobra zasada wolności religijnej , to społeczeństwo ma prawo do wyśmiewania się i krytykowania religii. Wolność religijna to nie tylko wolność kultu, ale także prawo do osądu praktyk religijnych i wypowiadania swojego zdania na ich temat. W mówieniu prawdy o dogmatach religijnych nie ma nic demoralizującego. Nie jest niczym złym mówienie o inności nawet wśród dzieci. Skoro dzieci biorą udział w marszach przeciwko aborcji, to równie dobrze mogą brać udział w marszach dotyczących tolerancji i poszanowania każdego człowieka. O wiele bardziej obrzydliwe są wystawy Fundacji Pro Prawo do Życia, która miesza z błotem słynnych ginekologów i polityków popierających kompromis. Powyższe wystawy oskarżają obrońców zwierząt i przeciwników testów na zwierzętach o popieranie aborcji, czy znieważa ofiary gwałtu, dając sygnał gwałcicielom, że ich działania nie są niczym złym. W końcu cechą normalności katolickiej jest traktowanie zwierząt jak rzeczy. Nie jest niczym złym znęcanie się nad zwierzętami, o ile nie jest to zabawa, tylko służy człowiekowi i religii.

środa, 10 czerwca 2015

"Nie zdążyłam zostać mamą"


Post Fundacji Mamy i Taty o kobiecie opowiadającej o swoich osiągnięciach i żałującej, że nie zdecydowała się na macierzyństwo wywołał falę krytyki. Nie ulega wątpliwości, że istnieje grupa kobiet, która za bardzo skoncentrowała się na karierze, wysokich stanowiskach, luksusowym życiu i po latach żałuje tego, że nie starczyło im czasu na założenie rodziny i dzieci. Ludzie dokonują różnych wyborów i czasem żałują swoich decyzji. Bywa, że w życiu zmieniają się priorytety. Fundacja Mamy i Taty chciała uderzyć w kobiety nieposiadające dzieci. Posłużyła się mitami społecznymi: karierowiczki, egoistki,kobiety oddające się konsumpcji. Spot jest poniżający. Fundacja traktuje dziecko jako element do odhaczenia w życiu kobiety, podobnie jak: zakup mieszkania, czy wycieczkę do Paryża. Dziecko powinno być owocem miłości, a nie zrealizowanym punktem życiorysu. Oczywiście Fundacja Mamy i Taty, jak przystało na organizację prawicową, powiązaną z kościołem, nie zauważyła, że dziecko ma oboje rodziców i nie uwzględniła w spocie ojca. Zakłada się, że mężczyzna zawsze chce być ojcem, a brak ochoty na dziecko to wynik "feministycznego prania mózgu kobietom". W życiu są sytuacje, że to mężczyzna boi się ojcostwa i nie zgadza się na pojawienie się dziecka, pomimo gotowości kobiety. No cóż, w retoryce Fundacji, panowie są bez winy. Fundacja nie zauważyła, że osoby nie mające dzieci nie odkładają decyzji o dzieciach ze względu na karierę - pracują, bo walczą o przetrwanie do kolejnej wypłaty. Tylko w danych GUS średnie miesięczne wynagrodzenie to 3600. W rzeczywistości taka pensja to marzenie, a pracownicy fizyczni, pielęgniarki, absolwenci otrzymują ok. 1600 -2200 na rękę , z czego muszą spłacić kredyt, opłacić mieszkanie i utrzymać się. Większość pracodawców wciąż niechętnie patrzy na pracujące matki, a kodeks pracy nie zapewnia kobietom wystarczającej ochrony. Warto przypomnieć, że spora grupa Polaków pracuje na umowach śmieciowych, nie mając żadnej pewności zatrudnienia, a więc ekonomicznego bytu swojej rodziny. Zakładanie rodziny utrudnia sytuacja mieszkaniowa - mieszkania są drogie, deweloperzy oszukują, a banki żądają wkładu własnego. Osoby zarabiające 2000 zł na rękę nie mają żadnych szans na kredyt mieszkaniowy. Mieszkań socjalnych nie buduje się, a wszystkie programy rządowe mające wspomóc budownictwo mieszkaniowe korzystne są jedynie dla deweloperów. O tym Fundacja Mamy i Taty nie pomyślała. Najlepiej oskarżyć kobiety o egoizm i zażądać rodzenia dzieci. Kontrplakaty też idą za daleko - urodzenie dziecka nie spycha na margines. Jest na pewno dowartościowaniem kochającej się pary, ale nie jest obowiązkiem. Dziecko to najpiękniejszy obopólny dar - owoc miłości,daje wiele szczęścia, kiedy się patrzy na jego rozwój, poczucia dumy. Warto promować rodzicielstwo - macierzyństwo i ojcostwo, ale nie na systemu emerytalnego, ale dla spełnienia się w najważniejszej i najbardziej odpowiedzialnej społecznej roli. System emerytalny ocaliłaby likwidacja umów śmieciowych. Dziecko jest czymś więcej niż punktem w życiorysie, czym ważniejszym od podróży, czy domu - jest miłością, osobą, a nie przedmiotem, kimś kogo kocha się bezwarunkowo i kto okazuje bezwarunkową miłość rodzicom. Uśmiech maluszka czyni świat bardziej kolorowym, piękniejszym i jest w stanie poprawić humor po ciężkim dniu w pracy. Dziecko poznaje świat i to właśnie towarzyszenie jemu, pokazywanie co jest dobre , a co złe, radzenie jest radością rodzicielstwa, której z pewnością nie dają żadne inne propozycje współczesnego świata. Obraz, w którym dziecko pokazywane jest jako niezrealizowany punkt życiorysu jest uproszczeniem i godzi w dobro dzieci. Dziecko to nie kolejny kaprys, ale odpowiedzialna decyzja. Nie powinno się rodzić z przypadku lub pod presją, ale z poczucia, że jest się gotowym do najpiękniejszej roli życia , gotowym do odpowiedzialności , która trwa dłużej niż wspomniana w spocie wycieczka do Paryża. Kampania oburza mnie -mamę dwójki dzieci, ponieważ instrumentalnie traktuje się w niej posiadanie potomstwa. Kobiety doskonale łączą macierzyństwo i pracę, a nakazywanie im wyboru jest absurdalne. Praca nie stoi w opozycji do macierzyństwa , nie jest wrogiem rodziny, wręcz przeciwnie- zapewnia rodzinie byt na godnym poziomie i satysfakcję kobietom. Oczywiście wszystko musi być wyważone, nie powinno się przeginać w żadną stronę. Praca nie powinna przysłaniać rodzinnego domu. Dziecko powinno być spełnieniem pragnienia kochającej się pary, aby wyrazić miłość poprzez narodziny dzieciaczków i stworzyć bezpieczny dom. Prawdą jest, że natura ograniczyła czas na kobiecą prokreację - po 35 roku życia trudniej zajść w ciążę. Na pewno warto zmienić swoje życie i zaplanować ciążę przed 35 rokiem życia. Uśmiech dziecka to najpiękniejsza nagroda i potwierdzenie, że decyzja o potomku była właściwa. Złość mnie bierze , kiedy czytam, że kobieta musi się poświęcać dla kariery lub rodziny. TO wybór i tylko od nas zależy- czy poświęcimy się, czy też sprawiedliwie podzielimy czas między rodzinę a pracę. Wizja macierzyństwa w tej kampanii przeraża - kobieta ma być osobą niewykształconą, zależną od męża, ale za to z gromadką dzieci. Tymczasem badania naukowe potwierdzają, że kobieta, która realizuje swoje pasje jest lepszą matką, bo nie jest sfrustrowana, rzadziej cierpi na stany depresyjne. Poza tym, co to za matka, która poza modlitwą nie potrafi niczego przekazać dzieciom - nie ma pasji, niewiele wie o świecie, nie potrafi pomóc w zadaniu domowym? Kampania nie zachęca do macierzyństwa, wręcz przeciwnie odstrasza. O wiele lepiej byłoby, gdyby autorzy pokazali szczęśliwą rodzinę z czwórką dzieci, która razem spędza czas. Autorzy sugerują , że współczesny świat oszukuje kobiety, bo wymaga od nich , aby były wykształcone, piękne i spełnione. Nie rozumiem, co jest złego w wykształceniu, pięknie, spełnieniu zawodowym i prywatnym? Rozbawił mnie fragment opinii pana Teluka z Frondy, który jak na męskiego szowinistę, opętanego biskupim kadzidłem przystało, wie, co jest dobre dla kobiet: "Tymczasem każda spełniona matka wie dobrze, że posiadanie kochającego męża i licznego potomstwa jest największym szczęściem kobiety. Przekazywanie życia jest najcenniejszym powołaniem naszych pań. To najważniejsza misja, z którą walczy świat i demon. Demon nienawidzi kobiety, bo nienawidzi życia." Jego zdaniem kobiety, które nie mają dzieci lub rodzą je po trzydziestce są opętane diabłem. Kobieta zarówno w tej kampanii, jak i w opinii czołowych katolickich dziennikarzy jest maszynką do rodzenia, którą trzeba ubezwłasnowolnić. W polskiej opinii na temat macierzyństwa panuje przekonanie, że to poświęcenie, obowiązek. Jest to w gruncie rzeczy czarny obraz. Brakuje przekazu pozytywnego, że macierzyństwo to przede wszystkim wszechogarniająca miłość do dziecka i potomka do mamy, że to wspólne odkrywanie świata i uczenie się od siebie nawzajem. Prawdą jest , że ludzie odkładają rodzicielstwo na później, ale robią to głównie z powodów ekonomicznych: braku mieszkania, stabilnego zatrudnienia. Zamiast głupich spotów, Fundacja powinna spotkać się Prezydentem -elektem i apelować do niego o realizację swoich obietnic prorodzinnych, o to , aby przekonał ekonomistów, że inwestycja w dzietność to najlepiej uzasadniony ekonomicznie krok. Uderzenie w kobiety jest podłe, ponieważ część z nas nie może mieć dzieci, leczy się na niepłodność lub ciąża stanowiłaby poważne zagrożenie dla nich życia. Dla tych kobiet ten filmik jest poniżający. Dzietności nie wymusi się upokarzaniem kobiet, wprowadzaniem ich w poczucie winy, zamykaniem w domu, ale mądrymi zachętami prorodzinnymi, np: obniżeniem VAT-u na artykuły dziecięce, odpowiednią polityką mieszkaniową i natychmiastową likwidacją umów śmieciowych. Pewność pracy będzie czynnikiem, który pozytywnie wpłynie na decyzje prokreacyjne Polaków - odejdzie niepewność jutra i lęk o pracę. Na koniec trzeba wspomnieć, że Fundacja Mamy i Taty, pomimo prorodzinnej nazwy nie ma nic wspólnego z rodzinnością - to kolejna przybudówka episkopatu, której cele są zbieżne z nauką kościoła. Fundacja potępia rozwody nawet w sytuacji przemocy w rodzinie i była jedną z wielu organizacji katolickich, które apelowały o odrzucenie konwencji antyprzemocowej. Dzieci traktuje jak własność rodziców.

wtorek, 2 czerwca 2015

Apel do Prezydenta Komorowskiego o referendum światopoglądowe.


Stało się, sprawdziły najczarniejsze sny rozsądnie myślących ludzi - Andrzej Duda został Prezydentem. Na szczęście do jego zaprzysiężenia jest jeszcze trochę czasu, który trzeba wykorzystać na obronę społeczeństwa przed dyktaturą katolicką, którą zafunduje Polsce Andrzej Duda. Ludzie popierający Dudę tłumaczyli, że głosowali na niego nie ze względu na poglądy, ale na złość urzędującemu Prezydentowi, któremu zarzucali wpadki w dyplomacji, brak znajomości polskiej ortografii i języków obcych, podniesienie VAT-u i reformę emerytalną. Niestety, głosujący na Dudę nie zauważyli, że oddając na niego głos przekreślają prawa obywatelskie. Prezydent-elekt co prawda obiecuje dialog,nawet z gejami, obniżenie wieku emerytalnego i podwyższenie kwoty wolnej od podatku. Są to oczywiście gruszki na wierzbie. Tak naprawdę czeka nas 5 lat dyktatury kościoła katolickiego, a z obietnic wyborczych nic nie zostanie. Polacy, muszą otrząsnąć się i nie mogą dopuścić do władzy PiS-u. Na razie trzeba wszystko, aby zablokować pomysły Dudy z zakazem in vitro, badań prenatalnych, antykoncepcji awaryjnej i aborcji. Głos narodu może pokrzyżować panu Dudzie plany. Jest konieczne przeprowadzenie referendum światopoglądowego, w którym Polacy dokładnie określą swój światopogląd. Prezydent Komorowski powinien w ostatnich tygodniach swojego urzędowania rozpisać referendum, nie o JOW-ach, gdzie 80% Polaków nie ma pojęcia , czy są JOW-y, ale w sprawach światopoglądowych, które dotyczą każdego obywatela. Przykładowy zestaw pytań: 1) Jak powinna wyglądać ustawa antyaborcyjna?: a) powinna pozostać bez zmian b) powinna zostać zaostrzona (całkowity zakaz aborcji) c) powinna zostać zliberalizowana (aborcja na życzenie do 10 tygodnia ciąży) 2)Czy popiera Pan/Pani metodę in vitro jako sposób leczenia niepłodności? TAK/NIE 3) Czy popiera Pan/Pani prawo farmaceuty do klauzuli sumienia (odmowy sprzedania środków antykoncepcyjnych)? tak/nie 4) Czy lekcje religii powinny odbywać się w publicznych szkołach? tak/nie 5) Czy popiera Pan/Pani legalizację związków partnerskich? tak/nie Takie referendum jest szansą dla obu stron do dyskusji i na przedstawienie swoich poglądów społeczeństwo. To jedyna możliwość obrony praw obywatelskich przed zakusami kościoła i jego politycznych sojuszników. Wyniki referendum są wiążące, jeżeli zagłosuje ponad 50% uprawnionych. Do referendum światopoglądowego pójdą przedstawiciele obu opcji, ponieważ będzie im zależało na wygranej swojego światopoglądu. Referendum światopoglądowe jest na rękę zarówno prawicy, jak i lewicy, pozwoli na przywrócenie spokoju w państwie. Politycy przestaną szukać tematów zastępczych, zajmą się gospodarką ,kulejącą służbą zdrowia i oświatą. Przy okazji będzie wiadomo, czy deklarowany katolicyzm przez 88% obywateli wiąże się z przestrzeganiem kościelnych nakazów, czy jest jedynie rodzinną tradycją. DRODZY POLITYCY, POZWÓLCIE POLAKOM WYPOWIEDZIEĆ SIĘ W SPRAWACH NAJWAŻNIEJSZYCH - ŻYCIA PRYWATNEGO I SUMIENIA. NIE DECYDUJCIE ZA NAS PODPUSZCZANI I SZANTAŻOWANI PRZEZ KOŚCIÓŁ KATOLICKI.