Strony

piątek, 28 kwietnia 2017

Idiotyzm, czy gwałt? Stealthing


Ostatnio wśród mężczyzn modny staje się niebezpieczny trend- zdejmowania prezerwatywy w trakcie stosunku bez wiedzy kobiety. Takie zachowanie nosi nazwę stealthing. Zastanawiam się, jak skończonym idiotą trzeba być, aby dla chwili przyjemności, poczucia panowania nad kobietą i chęci rozsiewania nasienia ryzykować choroby weneryczne, w tym HIV i HPV oraz niechcianą ciążę. Tłumaczenie o męskiej dominacji, podnieceniu, panowaniu nad kobietą jest po prostu żałosne. Przerażają komentarze pod artykułami opisującymi problem. Znajdziemy tam takie seksistowskie kwiatki "skoro idzie to łóżka z nieznajomym, to ma za swoje". Dziwne to stwierdzenie skoro do seksu potrzeba obojga. Problem dotyczy nie tylko związków nowych, par z pewnym stażem oraz związków homoseksualnych. Dopatrywanie się w tym procederze winy kobiet jest absurdalne. Kobieta zgadza się na seks z zabezpieczeniem, a to, że partner ma nierówno pod sufitem i kieruje im chęć władzy nad partnerką jest wyłącznie jego działaniem. Oszukiwanie drugiej strony, nawet jeżeli jest to tylko niezobowiązujący seks jest nieuczciwe i poniżające. Zastanawiam się, czy panowie, którzy w ten sposób oszukują kobiety zastanawiają się co będzie później? Niechciana ciąża, choroba, poczucie upokorzenia u kobiety. W przypadku dziecka -alimenty. W polskim społeczeństwie pokutuje pogląd, że ciąża i antykoncepcja to problem kobiety. On zawsze może zmusić partnerkę do aborcji lub ulotnić się. Przyzwolenie na niepłacenie alimentów w Polsce jest dość duże. Podobnie jak na nieodpowiedzialne zachowania seksualne mężczyzn. On może mieć dowolną ilość partnerek, sypiać z nieznajomymi kobietami, a nawet oszukiwać je. Kobieca seksualność jest uznawana za coś gorszego, grzesznego i niedozwolonego społecznie. Zdejmowanie prezerwatyw w trakcie stosunku jest skrajnie nieodpowiedzialne, jest wręcz formą gwałtu. Zjawisko jest stosunkowo młode, więc nie ma na nie paragrafu. Warto wiedzieć, że są osobnicy płci męskiej (mężczyznami trudno ich nazwać), którzy mają gdzieś bezpieczeństwo swoje i partnerki, nie szanują kobiety i przekraczają wszelkie granice egoizmu. Czytałam komentarze mężczyzn popierających tego typu praktyki. Panowie przypominali sytuację, w której nasienie pozostawione w prezerwatywie jest wykorzystane do zapłodnienia bez ich zgody oraz sytuacje, kiedy kobieta oszukuje, że stosuje antykoncepcję, a w rzeczywistości nie zabezpiecza się i łapie faceta na dziecko. Wszystkie praktyki, w których jedna strona oszukuje drugą, narusza prawo do dysponowania swoją seksualnością i materiałem rozrodczym są naganne z punktu widzenia etycznego i pozbawiają jedną ze stron fundamentalnego prawa do decydowania o rodzicielstwie. Nie jest istotne, która strona oszukuje. Zabezpieczeniem przed następstwami takich zajść są: uniknie przypadkowego seksu, uważne poznanie partnera przed rozpoczęciem z nim współżycia i stosowanie antykoncepcji hormonalnej lub wkładek niehormonalnych.

środa, 26 kwietnia 2017

Aborcyjna antykoncepcja Terlikowskiego


Terlikowski wymyślił nowy termin "aborcyjna antykoncepcja"http://malydziennik.pl/melinda-gates-znalazla-sposob-na-walke-z-ubostwem-a-moze-raczej-na-nabijanie-kabzy-koncernom,4472.html Co Terlikowski ma na myśli? Zapewne całą antykoncepcję hormonalną, która według "znawców" pokroju Terlikowskiego ma właściwości wczesnoporonne. Melinda Gates zamierza dofinansować promowanie antykoncepcji w ubogich krajach, gdyż jej zdaniem antykoncepcja zmniejsza ubóstwo. Kobiety stosujące antykoncepcję rodzą mniej dzieci,więc mogą pracować poza domem i kształcić dzieci. Kształcenie i praca zawodowa kobiet (oczywiście godna praca, a nie wyzysk) to czynniki zmniejszające ubóstwo. Opinia pani Gates jest logiczna i zgodna z rzeczywistością. Terlikowskiemu antykoncepcja kojarzy się z zabijanie życia poczętego, a jego aborcyjna obsesja zagraża kobietom i przestaje być śmieszna.

piątek, 21 kwietnia 2017

Referndalny problem PiS


Organizatorzy referendum szkolnego zebrali ponad 910 tys. podpisów pod projektem referendum przeciwko reformie (w zasadzie niszczeniu edukacji). PiS będąc w opozycji krytykował PO za lekceważenie głosów obywateli, którzy chcieli referendum w/s 6latków. PiS twierdzi, że reformę edukacji obiecali wyborcom, a skoro wygrali to mogą zmieniać szkołę. Jeżeli nie zgodzą się na referendum , pokażą, że nie różnią się niczym od PO i tak samo lekceważą podpisy obywateli. Jeśli referendum przejdzie będzie to oznaczało, ze Zalewska nie ma poparcia w partii, a PiS przestał być jednością. Przegrana władzy w referendum oznaczałaby cios w PiS, pokazałaby Kaczyńskiemu, że wygrane wybory nie oznaczają, że naród zgadza się z władzą i mogą robić wszystko na co mają ochotę. Jeżeli PiS wygra referendum zyska przekonanie, że ma poparcie społeczne i nastąpi dalszy etap niszczenia demokratycznego państwa. Na pewno można przewidzieć psykówkę w Sejmie, wypominanie błędów z przeszłości. Nie liczę na konstruktywną dyskusję o stanie polskiej oświaty. Jestem przeciwko reformie edukacji. O ile popieram wydłużenie liceum, to niekoniecznie podoba się mi powrót ośmioklasowej podstawówki, programy z błędami merytorycznymi, zwolnienia w oświacie, brak pełnego nauczania w podstawówce: fizyki, geografii,chemii i biologii.

środa, 19 kwietnia 2017

O czym zapomina Komisja Zdrowia w kwestii antykoncepcji awaryjnej


Mylą się Ci, którzy sądzą, że utrudnianie dostępu do antykoncepcji awaryjnej pomoże chronić życie poczęte. Jest odwrotnie- brak antykoncepcji awaryjnej to niechciane ciąże, aborcje, dzieci na śmietnikach. Dramat ofiar gwałtu- strach przed ciążą, ciąża z gwałtu, decyzja co z tym zrobić to dodatkowy stres i tragedia dla zgwałconych kobiet.Przeciwnicy antykoncepcji awaryjnej chcą dla Polek piekła w imię ideologii katolickiej. Polacy -katolicy popierają dostępność antykoncepcji awaryjnej bez recepty. Według dwóch sondaży 59-68%Polaków popiera dostęp do antykoncepcji awaryjnej bez recepty. Posłów wybrał naród i nie mają prawa stawiać swojej religii ponad wolą narodu. Polki też mają swoje sumienie- nie może dość wybiórcze, katolickie sumienie ministra Radziwiłła decydować o życiu kobiet. Pan minister nie ma zamiaru chronić życia- o czym najlepiej świadczy zapowiedź likwidacji standardów okołoporodowych, zmniejszenia środków na prowadzenie ciąż trudnych i zmniejszenia finansowania leczenia chorych noworodków i wcześniaków. Działania ministra zdrowia mają doprowadzić do większej śmiertelności okołoporodowej matek i noworodków. Atak na antykoncepcję awaryjną to lekceważenie woli narodu i chęć kontrolowania rozrodczości kobiet oraz złamanie polskiej Konstytucji i kilku innych aktów prawnych. PiS łamie Konstytucję od samego początku, co nie oznacza, że teraz naród przyjmie ze spokojem atak na zdrowie i prawa kobiet. Artykuł 25&2 Konstytucji stanowi, że "Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym".. Utrudnienie dostępu do antykoncepcji łamie jeszcze kilka innych paragrafów polskiej Konstytucji. Artykuł 31&1i2 zapewnia ochronę prawną wolności człowieka i nakazuje władzom oraz obywatelom poszanowanie wolności i praw innych osób. Powyższa decyzja stoi w sprzeczności z powyższą konstytucyjną zasadą, gdyż ingeruje w wolnością osobistą i prawa kobiet. Art.32 zapewnia równość obywateli wobec prawa i zakazuje jakiejkolwiek dyskryminacji. Jest to dyskryminacja pod względem światopoglądowym i ze względu na płeć. Artykuł 38 zapewniający prawną ochronę życia nie zawiera dopisku "od poczęcia", więc należy go interpretować szerzej jako ochrona życia biologicznego, zawodowego, prywatnego i rodzinnego. Nieprawdą są stwierdzenia powtarzane przez przeciwników antykoncepcji awaryjnej, że zabija ona życie poczęte. Antykoncepcja awaryjna nie działa po zagnieżdżeniu się zarodka w macicy. Implantacja zarodka w macicy jest końcem procesu zapłodnienia i początkiem prenatalnego rozwoju człowieka. Artykuł 47 zapewnia obywatelom "prawo do ochrony prawnej życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz do decydowania o swoim życiu osobistym". Decyzja ministra narusza prawo obywateli o swobodnym decydowaniu o swoim życiu osobistym. Polskie kobiety nie potrzebują, aby Minister Zdrowia i kościół katolicki decydowali o ich seksualności, rozrodczości, planowali za nich rodzinę, pouczali o moralności. Polki wymagają od władzy poszanowania Konstytucji, Karty Praw Pacjenta i umów międzynarodowych. Z Konstytucji wynika jasno, że minister zdrowia nie ma żadnego prawa do ograniczania praw kobiet i decydowania za nas na temat moralności i kształtu rodziny. Są to sfery pozostające w prywatnej kwestii polskich obywateli. Komisja i minister zdrowia nie mają żadnego prawa do narzucania ideologii katolickiej społeczeństwu. Decyzja wprowadzająca ponownie recepty na antykoncepcję awaryjną narusza prawa pacjenta. Punkt drugi Karty Praw Pacjenta daje pacjentkom prawo do "świadczeń zdrowotnych odpowiadających wymaganiom wiedzy medycznej, opartej na metodach dostępnych i środkach zapobiegania [...]". Na uwagę zasługuje zwrot "opartych na wiedzy medycznej", a nie nauce kościoła. Zapobieganie ciąży jest legalnym świadczeniem medycznym, mającym udowodnione naukowo właściwości zdrowotne. Środki służące zapobieganiu ciąży są przebadanymi lekami, które przeszły całą procedurę rejestracji. Punkt 4 powyższej karty zawiera prawo pacjenta do poszanowania intymności i godności osobistej w trakcie udzielania świadczeń medycznych. Zmuszenie kobiet, aby w nagłej sytuacji szukały lekarza, który wypisze receptę, nie ma katolickiego sumienia, narażanie ich na dodatkowe koszty i konieczność tłumaczenia powodów zażycia tabletki awaryjnej uwłacza godności kobiet i jest zaprzeczeniem zasady poszanowania intymności. Dostępność antykoncepcji awaryjnej bez recepty nie stoi w sprzeczności z Konwencją o Prawach Dziecka, bowiem antykoncepcja awaryjna nie posiada właściwości wczesnoporonnych, a osoba ją stosująca nie ma zamiaru usuwać ciąży, a jedynie nie dopuścić do zapłodnienia. Utrudniając kobietom dostępność do awaryjnych środków zapobiegania ciąży narusza się także art. 9 Konstytucji, który zobowiązuje władze publiczne do przestrzegania umów międzynarodowych. Polska podpisała Deklarację Praw Seksualnych. Zaproponowana przez Pana zmiana narusza kilka punktów wspomnianej Deklaracji. Punkt 1 daje każdemu człowiekowi "prawo do wolności seksualnej Wolność seksualna obejmuje możliwość jednostki do wyrażania pełni potencjału seksualnego. Jednakże wyklucza wszelkie formy przymusu seksualnego, wykorzystywania oraz nadużyć w jakimkolwiek czasie i jakiejkolwiek sytuacji życiowej." . Trudno mówić o wyrażaniu potencjału seksualnego i wolności od przymusu, skoro kobiety usiłuje się zmusić do zachodzenia w ciążę wbrew ich woli. Nie mówimy o usuwaniu ciąży, ale o jej zapobieganiu. W punkcie drugim Deklaracja zapewnia prawo do podejmowania niezależnych dotyczących życia seksualnego zgodnie z własną moralnością. Oznacza to, że obywatele nie mają obowiązku respektowania linii partii rządzącej i kościoła, ale to władza publiczna ma obowiązek poszanowania prawa Polaków do prywatności i własnej moralności. Podpisując Deklarację Praw Seksualnych, Polska zobowiązała się do dania swoim obywatelom możliwości podejmowania indywidualnych decyzji w sferze intymnej oraz do zapobiegania dyskryminacji. Punkt 8 Deklaracji zawiera "prawo do podejmowania wolnych i odpowiedzialnych decyzji dotyczących posiadania potomstwa. Obejmuje możliwość podejmowania decyzji o posiadaniu lub nieposiadaniu potomstwa, jego liczbie, różnicy wieku między potomstwem oraz prawo do pełnego dostępu do środków regulacji płodności". Plany, aby utrudniać dostęp do antykoncepcji w sposób jawny utrudnia podejmowanie decyzji w kwestii potomstwa. Wszystkie informacje dotyczące leków antykoncepcyjnych i planowania rodziny oparte są na rzetelnych i etycznych badaniach naukowych, a nie na nauczaniu kościoła, które jak wiadomo dalekie jest od medycznej prawdy.