Strony

środa, 31 maja 2017

Los kobiet w rękach humoru farmaceuty


Teoretycznie sprawa recept transgranicznych wysyłanych e-mailem przez Women on Web jest jasna - ze względu na uchybienia formalne (brak odręcznego podpisu, wydrukowany podpis) wykupienie tej recepty w Polsce jest trudne, prawnie niemożliwe. Jednak śledztwo jednej z dziennikarek, pokazało, że 2 apteki w W-wie będą realizowały takie recepty. Oczywiście, w Polsce jest możliwość realizacji recept wystawionych przez lekarzy praktykujących w Unii Europejskiej, o ile podpis jest oryginalny, własnoręczny podpis. Wygląda na to, że los Polek będzie zależał od humoru (interpretacji prawa) przez farmaceutę. Nie wróży to dobrze- oznacza spore utrudnienia dla kobiet, grozi dyskryminacją pań mieszkających w mniejszych miejscowościach. Farmaceuci nie będą musieli zasłaniać się klauzulą sumienia, mają w rękach argument prawny. Pomysł z receptą transgraniczną, mimo mojej nieufności do Women on Web może być pomocny, ale zbyt wiele zleży od rozumienia prawa przez aptekarza, a zatem od przypadku. Rządzący osiągnęli cel- wprowadzili zamęt, chaos, zmusili kobiety do kombinowania i obchodzenia prawa.Wszystko w imię wartości chrześcijańskich,ochrony "życia poczętego" i chronienia przed demoralizacją i seksualizacją młodzieży. Zastanawiam się kto demoralizuje? Pisowscy katolicy oszukują, manipulują, uchwalają prawo, które nie będzie przestrzegane, uczą lekceważenia prawa, oszukiwania. Rzeczywiście, dają wzór katolickiego postępowania pełnego fałszu. Z ostatniej chwili- komentarz Ministerstwa Zdrowia do całej sytuacji (na podstawie informacji stacji POLSAT NEWS) Rzecznik resortu Milena Kruszewska poinformowała, że do ministerstwa dotarła informacja "o prowokacji jednego z portali farmaceutycznych, którego dziennikarz, podając kilkukrotnie fałszywe dane - wypełnił formularz i otrzymał receptę, na której nadrukowany jest podpis lekarza z Austrii". Papierowe i z własnoręcznym podpisem W przesłanym komunikacie ministerstwa czytamy: "Z uwagi na fakt, że obecnie w Polsce apteki nie mają możliwości realizacji recepty elektronicznej i będzie to dopiero możliwe po uruchomieniu Elektronicznej Platformy Gromadzenia, Analizy i Udostępniania zasobów cyfrowych o Zdarzeniach Medycznych (według planu – 2020 r.), jedynymi dopuszczalnymi receptami są recepty w postaci papierowej opatrzone podpisem własnoręcznym osoby wystawiającej receptę".

wtorek, 30 maja 2017

Recepty niemożliwe do realizacji w Polsce


Szybko sprawdziło się moje przypuszczenie, że po ograniczeniu dostępu do antykoncepcji awaryjnej rynek zaleją oferty zagraniczne na ten rodzaj antykoncepcji. Organizacja Women on Web, znana głównie z tego, że jedyną "pomocą", jaką oferują ciężarnym w trudnej sytuacji jest aborcja, chce pomagać Polkom w zdobyciu recepty na antykoncepcję awaryjną. Nie jest jasna kwestia opłaty za wystawienie recepty, tak zwanej darowizny. Akcja reklamowana jest jako bezpłatna, ale aborcja również jest teoretycznie darmowa, z tym, że trzeba wpłacić darowiznę 70-90 euro. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda świetnie- recepta transgraniczna wystawiona przez przez europejskiego lekarza(praktykującego na terenie UE), która można wykupić w każdym kraju członkowskim. Recepta jest przesyłana e-mailem, pacjentka ma ją wydrukować i wykupić receptę. Niby proste, a jednak skomplikowane, bowiem recepty transgranicznej wydrukowanej samodzielnie przez pacjentkę nie można wykupić. Zgodnie z informacją na stronie Ministerstwa Zdrowia na temat recepty transgranicznej musi ona być własnoręcznie podpisana przez lekarza ją wystawiającego. Tym samym recepta jedynie wydrukowana (bądź z wydrukowanym podpisem) nie może być zrealizowana przez pracownika apteki. Organizatorzy zapewniają, że prawo pozwala na wypisywanie takich recept i muszą być one realizowane w krajach unijnych. Zapomnieli o jednym szczególne- podpis lekarza musi być własnoręczny i oryginalny. Warto zauważyć, że w Polsce lekarze, którzy drukują recepty, podpisują je po wydrukowaniu. Radość z pomysłu Women on Web jest przedwczesna. W związku z tym, że nie do końca wiadomo, jak będzie przedstawiała się sprawa opłat za receptę(czy "darmowe" to tylko slogan,a w rzeczywistości będzie trzeba przekazać "darowiznę na rzecz Women on Web" , a recepta jest niemożliwa do realizacji, lepiej wystrzegać się tego źródła zdobycia recepty. Niektóre apteki internetowe działające w Polsce wysyłają recepty kurierem, za potwierdzeniem odbioru i\lub umożliwiają zakup tabletek ze swojego zasobu. Informacje o cenie konsultacji medycznej i cenie leku są jawne, a nie zakamuflowane pod szyldem "darowizna" jak w przypadku Women on Web. Wszystko wskazuje na to, że Women on Web wykorzystało trudną sytuację Polek i dostrzegło w niej kolejną okazję do zarobienia pieniędzy, podobnie jak na aborcjach. Ich postawa nie dziwi - w końcu prowadzą jedynie biznes. Problemem są polskie władze, które kierują się ideologią, a nie dobrem społecznym. To pisowska władza stworzyła kolejną okazję do zarobku dla podziemia aborcyjnego- nie ma wątpliwości, że powrót do starych zasad spowoduje wzrost aborcji. Women on Web zarobi jeszcze więcej na sprzedaży zestawów wczesnoporonnych. W sumie, pod względem biznesowym to nieźle pomyślane przedsięwzięcie - sprzedaż (wysyłka e-mailem)recept, których nie można zrealizować w Polsce, ze względu na brak odręcznego, oryginalnego podpisu, a później kolejna "darowizna" od zrozpaczonych kobiet szukających taniej aborcji. Była szansa, aby naprawdę zmniejszyć ilość aborcji (nielegalnych, na zdrowych płodach), ale PiS wybrał jazgot religijnych fanatyków i cofnął pozytywną zmianę. Jak zdobyć receptę na antykoncepcję po? Zdobycie recepty u ginekologa graniczy z cudem. Chodzi tutaj nie tylko o katolickie sumienia, ale głównie o długi czas oczekiwania na wizytę. Lekarze innych specjalności też mogą wypisać receptę na antykoncepcję awaryjną, ale też odmawiają, b to nie ich specjalizacja. Od pewnego czasu istnieje w Polsce recepta farmaceutyczna- to znaczy, że z powodu nagłego zagrożenia zdrowia lub życia kierownik apteki może wydać lek bez recepty w najmniejszym terapeutycznym opakowaniu. Ekstremalną sytuacją będzie gwałt, choroba nowotworowa lub inna choroba, przy której ciąża mogłaby wywołać stan zagrożenia życia. Ratunkiem jest recepta od pielęgniarki i położnej. W internecie funkcjonują poradnie online, to znaczy apteki,które zatrudniają lekarzy. Po wypełnieniu ankiety lekarz wystawia pacjentce receptę na podstawie, której apteka sprzedaje lek przez internet. Jeszcze nie wszystkie apteki internetowe mają w ofercie antykoncepcję awaryjną, ale to najpewniej zmieni się. Niestety, ceny w tego typu punktach sprzedaży mogą być wyższe niż w stacjonarnych aptekach. Za granicą antykoncepcja awaryjna jest dostępna o ręki, więc w czasie wakacyjnych wyjazdów można zrobić sobie zapas tego środka. AKTUALIZACJA -KOMENTARZ MINISTERSTWA ZDROWIA NA PODSTAWIE INFORMACJI STACJI POLSAT NEWS Rzecznik resortu Milena Kruszewska poinformowała, że do ministerstwa dotarła informacja "o prowokacji jednego z portali farmaceutycznych, którego dziennikarz, podając kilkukrotnie fałszywe dane - wypełnił formularz i otrzymał receptę, na której nadrukowany jest podpis lekarza z Austrii". Papierowe i z własnoręcznym podpisem W przesłanym komunikacie ministerstwa czytamy: "Z uwagi na fakt, że obecnie w Polsce apteki nie mają możliwości realizacji recepty elektronicznej i będzie to dopiero możliwe po uruchomieniu Elektronicznej Platformy Gromadzenia, Analizy i Udostępniania zasobów cyfrowych o Zdarzeniach Medycznych (według planu – 2020 r.), jedynymi dopuszczalnymi receptami są recepty w postaci papierowej opatrzone podpisem własnoręcznym osoby wystawiającej receptę".

piątek, 26 maja 2017

Antykoncepcja awaryjna na receptę. HAŃBA I UDERZENIE W KOBIETY


PiS pokazał środkowy palec kobietom w DNIU MATKI. Antykoncepcja awaryjna ponownie na receptę. Zdaniem Ministerstwa Zdrowia chodzi o ujednolicenie dostępu do środków hormonalnych. Wszystkie mają być na receptę. Ministerstwo działa w trosce o zdrowie kobiet, aby panie nie były narażone na skutki uboczne, reakcję z innymi lekami, moralność Polek oraz o prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie ze swoją religią. Wszystkie instytucje medyczne (niekatolickie)na poziomie krajowym i europejskim potwierdzają, że antykoncepcja awaryjna jest bezpieczna i kobieta może ją samodzielnie stosować bez porady lekarskiej. Nie jest środkiem poronnym, ponieważ nie działa po zagnieżdżeniu zarodka w macicy. PiS i ministerstwo kłamią, świadomie wprowadzają w błąd konsumentki. Decyzja ma charakter wyłącznie ideologiczny. Jest realizowaniem dążenia kościoła do ograniczenia stosowania antykoncepcji i odebrania kobietom prawa do decydowania o swojej seksualności i rodzinie. Decyzja o powrocie recept to wyraz pogardy wobec kobiet. Dziwi tylko postawa posłanek PiS-u,które wystąpiły przeciwko kobietom. Naiwnie wierzą, że kościół we wszystkim ma racje i , że wprowadzenie recept na antykoncepcję ratunkową uratuje "dzieci poczęte", tzn zapłodnione komórki jajowe. PiS pokazało swoją antyobywatelskość, brak szacunku dla odmiennych opinii i swoje poddanie kościołowi. Oczywiście spełnił obietnice daną fanatykom religijnym. Jakie będą skutki tej decyzji? Większa ilość aborcji, podziemie antykoncepcyjne, sprowadzanie tabletek za granicy, więcej porzuconych noworodków. Przestańmy mówić , że PiS jest prorodzinny. Ministerstwo Zdrowia podniosło ceny leków po przeszczepach z 3 zł do ponad 1000 zł, planuje drastyczne cięcia w opiece nad ciążami zagrożonymi, w opiece nad chorymi noworodkami i wcześniakami.Radziwiłł chce zdemontować standardy opieki okołoporodowej. Zabrał dofinansowanie in vitro. Ograniczenie dostępu do antykoncepcji awaryjnej nie jest działaniem pro-life. Jest wręcz proaborcyjne. Sprzątanie po Pis będzie długie, ale jakże przyjemne. Jeszcze tylko 2,5 roku, a później będzie normalnie, humanitarnie, rodzinnie i po ludzku. PiS wie lepiej czego potrzebują kobiety- zdaniem PiS rodzenia dzieci z gwałtu, z przypadkowych ciąż. Dziecko powinno być chciane , kochane, wyczekiwane. Czy za mało mamy ostatnio historii skatowanych niemowląt przez pijanych rodziców? Władza chce więcej dziecięcych ofiar, cierpienia maluszków. To, że zmusi się kobietę do porodu nie oznacza, że będzie ona kochającą mamą. Niestety, cierpią na tym bezbronne maluszki, które zasługują przecież na miłość, kochających rodziców i bezpieczny dom. Chciana ciąża to mniejsze ryzyko dramatu. Dlatego w interesie społeczeństwa jest antykoncepcja była tania (dla niektórych grup darmowa), a antykoncepcja ratunkowa była bez recepty i dostępna nawet w drogerii za niewielkie pieniądze.

środa, 24 maja 2017

Odwaga artystów.


Tegoroczny festiwal opolski nie odbędzie się. Prezes TVP rozpoczął cenzurę artystów i wykluczanie wokalistów za poglądy polityczne. Nie zgodził się na występ Kayah i dr Misio. Pierwszej zarzucał wspieranie KOD i czarnego protestu, drugiemu "niemisyjność utworu"- utwór w humorystyczny sposób pokazujący pazerność kleru. Kurski i TVP zaprzeczają cenzurowaniu artystów i wykluczaniu za poglądy, ale trudno oczekiwać, aby Kurski przyznał się do praktyk rodem z PRL-u- do wpływania na skład występujących muzyków. Odwagi i odrobiny honoru nie można oczekiwać od funkcjonariusza pisowskiego. Artyści okazali solidarność z kolegami prześladowanymi za poglądy i kolejno rezygnowali z udziału w festiwalu. Zrezygnowało ok 30 osób, wśród nich największe gwiazdy:M.Rodowicz (miała mieć jubileusz 50leia pracy artystycznej), Piasek (25lecie pracy artystycznej), Nosowska, Kombii, Pectus, Szpak,Urszula, Kasia Kowalska,Grzegorz Hyży Kasia Popowska, AudioFeels, Lanberry,Kasia Cerekwicka,Arek Kłusowski, Tomasz Szymuś Orkiestra,Natalia Szroeder,Mesajah Blue Cafe,Szymon Wydra,Jacek Stachursky,Ania Wyszkoni,Papa D,Piotr Zioła,Formacja Nieżywych Schabuff. Również Doda odmówiła udziału w festiwalu. Artyści zgodnie podkreślali, że nie zgadzają się na wykluczanie innych z powodu światopoglądu, nie wyrażają zgody na dzielenie środowiska artystycznego i upolitycznianie Opola ( w znaczeniu muzycznego wydarzenia). Ich postawa pokazuje, że nie ma w społeczeństwie zgody na sztuczne podziały, na dyktat jedynie słusznych wartości, na wykluczanie ludzi. Pokazali jedność, która sprzeciwić się dyktaturze jednej partii. Mam wielki szacunek do tych osób. Doskonale pasują do tej sytuacji słowa Zbigniewa Herberta wiersza "Przesłanie Pana Cogito "idź wyprostowany pośród tych co na kolanach wśród odwróconych plecami i obalonych w proch [....] bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy" Postawa artystów daje nadzieję na normalność. Szkoda tylko nadszarpniętej marki festiwalu. Odbudowanie pozycji "Opola" po władzy Kurskiego będzie wymagało lat. "Dobra zmiana" niszczy wszystko, co napotka na swojej drodze, a winę zwala na opozycję.

Hołd dla Zbigniewa Wodeckiego


Wielki artysta, genialny muzyk i wspaniały piosenkarz odszedł 22 maja. Wychowałam się na jego muzyce. Jako malutka dziewczynka usypiałam przy "Pszczółce Mai". Słuchałam jego koncertów, lubię większość piosenek. Wielka strata. Muzyka i pamięć pozostają. To był artysta przez wielkie A.

czwartek, 11 maja 2017

PiS szykuje zmiany w zasiłkach. Strata dla bliźniąt i niepełnosprawnych dzieci.


PiS ujednolica zasiłki rodzinne. Czytaj odbiera pieniądze rodzinom bliźniąt i niepełnosprawnych dzieci. Powód szokuje- rodziny mają więcej pieniędzy dzięki 500+. Oto jak PiS dba o rodziny. Cytuję artykuł w całości ze strony: finanse.wp.pl "Część rodziców straci zasiłki. Rząd szykuje zmiany 400 złotych miesięcznie mogą stracić rodzice bliźniaków - to efekt zmian w prawie, które zaproponował resort rodziny. Mają one ujednolicić przepisy i rozwiać wątpliwości gmin. Na tym jednak nie koniec. Jeszcze większą stratę poniosą niektóre rodziny z niepełnosprawnym dzieckiem. Resort jednak twierdzi, że o "stracie" nie może być mowy, bo te pieniądze w myśl przepisów się po prostu nie należały. Chodzi przede wszystkim o dwa przypadki. Pierwszy z nich dotyczy rodziców, którzy po urodzeniu bliźniaków są na urlopie wychowawczym. Ustawa o świadczeniach rodzinnych jasno wskazuje, że przysługuje im dodatek do zasiłku rodzinnego w wysokości 400 zł miesięcznie. Warunek? Dochód na członka rodziny niższy niż 674 zł (lub 764 zł, gdy w rodzinie jest dziecko niepełnosprawne) Problem w tym, że w ustawie próżno było szukać jasnego zapisu na temat tego, czy w przypadku rodziców bliźniaków dodatek należy się tylko na jedno z dzieci, czy na każde z nich. W 2014 r. Naczelny Sąd Administracyjny wydał uchwałę, w której wskazał, że 400 zł powinno być wypłacane na każde dziecko. Rodzice bliźniaków, którzy spełniają kryteria dochodowe, mogli więc liczyć na urlopie wychowawczym nawet na 800 zł co miesiąc. Ale tylko w teorii. Część gmin bowiem nie respektowało uchwały NSA i wypłacało w takich przypadkach tylko jeden dodatek. Jednak ten, kto odwołał się od decyzji gminy, zazwyczaj wygrywał przed Samorządowym Kolegium Odwoławczym lub wojewódzkimi sądami administracyjnymi. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej chce przepisy ujednolicić i jasno wpisać w ustawie, że w takich przypadkach należeć się będzie tylko jeden dodatek. Powód? Sytuacja materialna rodzin i tak się poprawiła dzięki 500+. Bo skoro rodzina spełnia kryteria dochodowe do dodatku, to tym bardziej spełnia te wymagane do wypłaty 500 zł już na pierwsze dziecko. Świadczenie pielęgnacyjne czy kosiniakowe? Druga zmiana dotyczy tych rodziców, którzy muszą wybierać między świadczeniem pielęgnacyjnym a rodzicielskim (czyli tzw. kosiniakowym). "DGP" podaje następujący przykład. Matka niepełnosprawnego dziecka pobiera na nie świadczenie pielęgnacyjne w wysokości 1406 zł miesięcznie. Wtedy rodzi się drugie, zdrowe dziecko. Matka nie pracuje jednak na etacie i nie może liczyć na zasiłek macierzyński. Jest dla niej jednak przewidziane tzw. kosiniakowe - czyli 1000 zł przez 12 miesięcy. Problem w tym, że przepisy znowu są nieprecyzyjne i wynika z nich, że tych dwóch form wsparcia łączyć nie wolno i trzeba wybrać jedno z nich. Rodzice więc wybierali świadczenie pielęgnacyjne, a o rodzicielskie walczyli w sądach. I te przyznawały im rację, bo uznały, że wybierać trzeba tylko w przypadku, gdy oba świadczenia przysługują na to samo dziecko. Jeśli na dwoje różnych - powinny być wypłacane oba. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej przesłało stanowisko, w którym wyjaśnia zmiany. Zdaniem resortu, nie można mówić o "stracie", skoro są to pieniadze, które w myśl polskich przepisów się rodzicom nie należały. Proponowana zmiana przepisu nie jest pozbawianiem świadczeń, lecz ma na celu jedynie doprecyzowanie zapisów ustawowych, którego celem jest wyeliminowanie jednostkowych przypadków nieprawidłowego stosowania tych regulacji, w szczególności przez sądy administracyjne Zgodnie z obowiązującym od ponad 13 lat brzmieniem art. 10 ustawy o świadczeniach rodzinnych, rodzicowi korzystającemu z urlopu wychowawczego przysługuje jeden dodatek do zasiłku rodzinnego z tytułu korzystania z urlopu wychowawczego, niezależnie od liczby wychowywanych dzieci i liczby dzieci urodzonych podczas jednego porodu. Wiąże się to z faktem, że ten dodatek nie jest świadczeniem z tytułu urodzenia dziecka, lecz świadczeniem z tytułu korzystania przez rodzica z urlopu wychowawczego i jego istotą jest częściowe zrekompensowanie rodzicowi dziecka utraty wynagrodzenia związanej z korzystaniem z bezpłatnego urlopu wychowawczego. Zgodnie z art. 186 Kodeksu pracy, niezależnie od liczby dzieci urodzonych podczas jednego porodu, pracownikowi przysługuje jeden urlop wychowawczy i z tytułu przebywania na tym urlopie wychowawczym wypłacany jest przedmiotowy dodatek, a nie z tytułu urodzenia dziecka, czy też wychowywania więcej niż jednego dziecka urodzonych podczas jednego porodu. Urodzenie więcej niż jednego dziecka podczas jednego porodu nie uprawnia do dwóch urlopów wychowawczych, do dwóch wynagrodzeń z pracy, ani do dwóch dodatków z tytułu opieki nad dzieckiem w okresie korzystania z urlopu wychowawczego. ` Podwyżek zasiłków nie będzie W ramach tego samego przeglądu polityki prorodzinnej resort kierowany przez Elżbietę Rafalską zadecydował, że wstrzyma zaplanowane na listopad podwyżki progów dochodowych oraz samych zasiłków. Te miały wzrosnąć o kilka złotych, jeszcze według planów poprzedniej koalicji rządzącej. O decyzji MRPiPS pisaliśmy już w WP w ubiegłym tygodniu. Zdaniem ministerstwa jednak, podwyżki są zbyt małe. "Wzrost ten trudno uznać za istotny z punktu widzenia budżetu domowego, natomiast stanowi bardzo istotne obciążenie dla budżetu państwa" - tłumaczy resort rodziny w uzasadnieniu." Rząd zamiast nowelizować przepisy na korzyść rodzin kładzie rodzicom kłody pod nogi.

Antyrodzinny PiS


PiS chwali się polityką prorodzinną- lepsze życie rodzin, więcej mieszkań, miejsc w żłobkach, lepsza edukacja. W rzeczywistości jest odwrotnie. Trzeba skończyć z mitem dobrego dla rodzin rządu. Jest prawdą, że 500+ zapewnia przetrwanie wielu rodzinom, sprawiło, że rodziny wielodzietne wydostały się z ubóstwa.500+jest generalnie dobrym programem, choć ma swoje wady: 1) dyskryminuje dzieci pierworodne i uzależnia wypłacanie zasiłku na pierwsze dziecko od dochodu rodziców. 2)kończy się w dniu ukończenia 1 roku życia, a więc nie uwzględnia okresu nauki. W klasie maturalnej wydatki na dziecko są duże, a młody człowiek z racji uczęszczania do szkoły nie pracuje. 3) dyskryminuje samotne matki z jednym dzieckiem, zarabiające 1601 zł i więcej. Matka kasy nie dostanie, bo przekracza próg. Pieniądze dostaje bogata rodzina z dwójką dzieci. Pomimo błędów program jest potrzebny. I to w zasadzie jedyne pozytywne działanie rządu w dziecinie prorodzinnej. PiS nie planuje podnoszenia zasiłków rodzinnych, kombinuje w jaki sposób pozbawić rodziców bliźniąt pieniędzy z zasiłków rodzinnych i kosiniakowego - chcą rodzina otrzymywała pieniądze za poród, a nie za każde dziecko urodzone przy porodzie. Kolejnym pomysłem mrożącym krew w żyłach rodziców jest zwiększanie miejsc w żłobkach. Cel słuszny- aktywizacja zawodowa kobiet i opieka nad maluchem. Problem w tym, że kosztem bezpieczeństwa i rozwoju dzieci- likwidacja jednej sali, większa ilość dzieci przypadającej na opiekuna. Do tej pory w żłobku musiały być dwie sale- zabaw i spania. Po zmianie sali do spania nie będzie- dziecko nie będzie mogło odpocząć, personel nie będzie wietrzył sali zabaw podczas snu dzieci w drugiej sali, co przyczyni się do częstszego chorowania maluszków. Zwiększenie liczby dzieci przypadających na jednego opiekuna to stan zagrożenia życia dzieci. Żłobki nie będą bezpiecznym miejscem. Wiedziałam, że PiS stać na każdą podłość, ale żeby stwarzać zagrożenie dla bezbronnych maluszków- to szczyt głupoty, niechęci do dzieci, braku empatii i politycznego wyrachowania. PiS , który straszy kobiet zakazem aborcji, popiera wszystkie projekty zakazujące aborcji (na szczęście boi się czarnego protestu i finalnie odrzuca zakaz aborcji) wyrzuca ze szkoły dzieci niepełnosprawne, zastępuje edukację szkolną nauczaniem w domu, pozbawiając te dzieci możliwości kontaktu z rówieśnikami i integracji. Dodatkowo minister Radziwiłł tnie koszty prowadzenia trudnych ciąż, likwiduje standardy opieki okołoporodowej i zmniejsza finansowanie na leczenie wcześniaków i chorych noworodków. TAK TO PiS DBA O RODZINĘ I DZIECI (TE URODZONE). O POCZĘTE TEŻ NIE BARDZO DBA, BOWIEM CHCE OGRANICZENIA BADAŃ PRENATALNYCH, ZMNIEJSZA FINANSOWANIE LECZENIA PRENATALNEGO I POWADZENIA TRUDNYCH CIĄŻ. ZAPOMNIAŁABYM- ZA URODZENIE CHOREGO DZIECKA LUB MALUCHA, KTÓRY UMRZE ZARAZ PO PORODZIE PIS OFERUJE 4 TYS. TRUIENKOWEGO.TAKA JAŁMUŻNA , KTÓRA MA WYSTARCZYĆ NA LECZENIE CHOREGO NOWORODKA. NA TRUMIENKĘ WYSTARCZY, BYĆ MOŻE NAWET NA POGRZEB W KOŚCIELE, O ILE KSIĄDZ ZAOFERUJE RABAT. Jak widać PiS polityka pro-life ogranicza się do lamentu nad losem wydalanych zapłodnionych komórek jajowych (dosłownie)i ochroną płodów z zespołem Downa (temu mają służyć cięcia w finansowaniu badań prenatalnych). Urodzonemu dziecku z zespołem Downa, partia rządząca nie zamierza ułatwiać życia, ale pozbawić dostępu do edukacji i kontaktu z rówieśnikami. PiS zabiera dofinansowanie organizacjom walczącym z przemocą domową, a hojnie wspiera organizacje kościelne. Partia Kaczyńskiego dba o moralność swoich obywateli- planuje ograniczyć dostęp do antykoncepcji. Pozbawiła pary niepłodne niemoralnego i niezgodnego z nauką kościoła in vitro. Nie można zaprzeczyć, że PiS ma wielkie zasługi dla rozwoju rodziny (sarkazm).