Strony

piątek, 24 stycznia 2014

Obraza uczuć ateisty


Tytuł jest prowokacyjny. Media katolickie coraz podają, że ktoś obraził uczucia posłów PiS, ludzi Kościoła choćby niecodziennym przedstawianiem symboli religijnych, mówieniem prawdy, że to w co wierzą katolicy ma się nijak do Biblii, że to dogmaty, to znaczy papieskie wymysły. Katolika obraża mówienie o pedofilii w Kościele, sprzeciwianie się woli biskupów, a nawet muzyczne koncerty ludzi, którzy nie czują przywiązania do Kościoła. Wiemy, że katolik - zwolennik Rydzyka i PiS-u ma bardzo wrażliwe sumienie. Wzruszają go zapłodnione komórki jajowe wydalane z miesiączką, zarodki zamrażane przy in vitro, humorystyczne przedstawianie krzyża i Marii. Obraża go brak czci dla Jana Pawła II na niektórych profilach FB. Plamą na honorze są osoby homoseksualne, metoda badań jaką jest gender, edukacja seksualna. Natomiast katolikowi spod znaku PiS-u nie przeszkadza przemoc wobec dzieci. Żadne główne media katolickie nie potępiły rodziców katujących niemowlęta. Wręcz przeciwnie: gromy rzucają na Rzecznika Praw Dziecka, który podejmuje działa mające zapobiec przemocy wobec dzieci. W ich ujęciu jedynymi formami przemocy wobec dzieci jest aborcja ciężko uszkodzonego płodu i edukacja seksualna. Dla jasności środowiska katolickie nie dostrzegają aborcji na żądanie, wykonywanej w prywatnych gabinetach. Nie razi ich uczuć, sytuacja kiedy ksiądz - pedofil jest bezkarny, bo prokuratura nie widzi podstaw do wszczęcia postępowania. Zagrożeniem dla rodziny,zdaniem Kościoła jest gender. Co może być groźnego w postulowaniu równości płci, równego traktowania bez względu na różnice biologiczne, w edukacji seksualnej, tłumaczył w Sejmie ks. Oko - pierwszy homofob RP z tytułem dr habilitowanego. Pseduonaukowiec, człowiek znany z nienawiści do kobiet, ateistów i osób homoseksualnych wystąpił z wykładem w polskim parlamencie. Ksiądz Oko ma oczywiście gdzieś polską Konstytucję, która wręcz nakazuje promowanie gender - to znaczy równości ludzi, niedyskryminowania ze względu na płeć. Artykuł 33 Konstytucji RP nakłada na władze publiczne obowiązek prowadzenia całościowej polityki gender. "Kobieta i mężczyzna w Rzeczypospolitej Polskiej mają równe prawa w życiu rodzinnym, politycznym, społecznym i gospodarczym. Kobieta i mężczyzna mają w szczególności równe prawo do kształcenia, zatrudnienia i awansów, do jednakowego wynagradzania za pracę jednakowej wartości, do zabezpieczenia społecznego oraz do zajmowania stanowisk, pełnienia funkcji oraz uzyskiwania godności publicznych i odznaczeń" Ksiądz ma jakąś obsesję na punkcie seksu i kobiet. Być może dlatego, że sam jest przynajmniej teoretycznie zobowiązany do zachowania celibatu. "Genderyzm jest promowaniem rozwiązłości, rozpusty. To krzywdzi głównie kobiety. Dlatego mają coraz większe problemy, żeby znaleźć partnera, męża, który byłby stabilny, rozumny. No bo mężczyźni, którzy żyją w rozpasaniu seksualnym, nie nadają się na męża. Chcą seksu, nic innego, potem idą do następnej. Niemożliwe są trwałe związki, małżeństwa. A to dla kobiety niemożność założenia małżeństwa i posiadania dzieci jest nieszczęściem. A to jest efekt rewolucji seksualnej, że coraz trudniej o odpowiedzialnego mężczyznę." Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,15325402,_Oni_mowia______czyli_gonitwa_mysli_ksiedza_Oko__milosnika.html#TRrelSST#ixzz2rKAyMS2F Powyższego cytatu po prostu nie da się spokojnie komentować. Równość dla kobiet oznacza bezpieczeństwo, ochronę godności, szansę na godzenie macierzyństwa z karierą zawodową lub na wybór jednej z opcji. Równość to ochrona przed przemocą, również seksualną. Fakt, że są osoby, które mają wielu partnerów seksualnych i w związku z tym są bardziej narażone na choroby weneryczne nie wynika z idei równości, ale z indywidualnych wyborów życiowych. W katolickim małżeństwie zdarzają się zdrady, przemoc, naruszenie godności. Ksiądz obraża nie tylko kobiety, ale także mężczyzn. Ludzie później decydują się na trwałe związki, co jest wynikiem trudnej sytuacji ekonomicznej, trudności ze zdobyciem mieszkania i znalezieniem dobrej pracy. Ilość partnerów seksualnych to prywatna sprawa, która nie powinna być przedmiotem społecznej oceny.Księżulo rozdziela szaty nad rozpasaniem seksualnym, a jednocześnie sprzeciwia się edukacji seksualnej, której jednym z celów jest informowanie o szkodliwości wczesnego rozpoczynania współżycia i przygodnego seksu. Warto przypomnieć, że Kościół sprzeciwia się edukacji seksualnej, bo ma świadomość tego, że spraw przeciwko pracownikom tej instytucji wykorzystującym dzieci byłoby znacznie więcej. Edukacja seksualna w wieku młodszym to nie nauka masturbacji, a uwrażliwienie dzieci na ich prawo do odmowy, jeżeli ktoś dotyka je w nieodpowiednim miejscu. Dzieci uczą się, że mają prawo powiedzieć -nie- , jeżeli ktoś chce im robić krzywdę, dotyka w okolicach narządów płciowych, uczą się, że nie muszą godzić się na takie postępowanie, że mają prawo do własnego ciała i kogo mają powiadomić. Gwałty, czy dziecięca prostytucja to efekt szerokiego dostępu do pornografii, braku rozmów o seksualności, wiedzy o szkodliwości takich zachowań, a nie edukacji seksualnej. Więcej bełkotu na temat seksualności człowieka nie będę przedstawiała, bo godzi to w uczucia człowieka myślącego, wolnego od religijno-ideologicznego opętania. Zwrócę uwagę na to, że ksiądz Oko nie kryje się z nienawiścią wobec ateistów- ludzi, którzy religijne opowieści uznali za brednie i nie mają ochoty żyć zgodnie z przykazaniami biskupów. Przyzwyczaiłam się do tego, że ten człowiek oskarża ateistów o ludobójstwo, tworzenie szkodliwych ideologii, deprawację ludzkości, rozbijanie rodziny. Tym razem mówca uznał, że ateiści skoro odwrócili się od Boga, to szukają jakiegoś substytutu i są maniakami seksualnymi. Według tego pana, każdy kto nie wierzy w Boga jest człowiekiem bez wartości, bez sumienia. Przyrównuje nas do Stalina i Hitlera. Zapomniał tylko, że Hitler podpisał konkordat z Watykanem, a papież wiedział o eksterminacji Żydów i pomagał zbrodniarzom uciekać do Argentyny. Systemy totalitarne współpracowały z Watykanem, choćby dyktator chilijski był przyjacielem papieża Wojtyły. Księdzu trzeba przypomnieć, że wolnym ludziom nie jest potrzebny żaden Bóg, który ma im coś nakazywać, którym posiłkują się duchowni, aby uzyskać władzę nad mentalnością społeczeństwa. Mamy gdzieś Boga i Kościół, nie potrzebujemy kajdan. Mamy rozum i rozsądek. Nie jesteśmy maniakami seksualnymi. Mamy normalne rodziny, żyjemy w stałych związkach, tyle, że do swoich łóżek nie wpuszczamy biskupów. Porównywanie ateistów do Hitlera, Stalina, robienie z nas zbrodniarzy i maniaków seksualnych godzi w nasze dobra osobiste, jest nawoływaniem do agresji wobec nas, robi z nas wroga publicznego. Chyba trzeba się zastanowić, czy nie złożyć pozwu do sądu. Jako ateiści mamy świadomość, że nasze odczucia nie są chronione, bo ochrona przysługuje jedynie bóstwom, obrazkom i krzyżom, a nie godności sponiewieranego przez duchowieństwo człowieka. Kościół niech zajmie się swoimi pracownikami, którzy chętnie korzystają z usług prostytutek, molestują dzieci, biją dzieci niepełnosprawne, mają romanse z gospodyniami. Dajcie spokój normalnym ludziom, którzy prowadzą zwyczajne życie, mają swojego partnera/partnerkę (mąż/żona), tyle, że nie oddają Wam czci. To nie gender jest zagrożeniem, ale nienawiść i kłamstwa jakie sieją tacy przedstawiciele Kościoła, jak rzekomo wybitny intelektualista, ksiądz Oko. Okazuje się tytuł naukowy nie zawsze idzie w parze z wiedzą i kulturą osobistą. Ten człowiek wystawia bardzo złe świadectwo polskiej nauce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz