Strony

środa, 10 sierpnia 2016

Terlikowscy i ciąże z gwałtu

]

Ciąże z gwałtu to temat trudny, niezwykle delikatny,który niestety stał się sprawą publiczną, służącą do walki z prawami kobiet,niby w obronie praw płodu. Strona religijna trudny temat wykorzystuje do emocjonalnego szantażu i podlizywania się biskupom. Naczelny redaktor mediów katolickich Tomasz Terlikowski od czasu do czasu pisuje na ten temat. Zawsze broni płodu, nawet, jeżeli jego matką jest 11 letnia brutalnie zgwałcona dziewczynka, która nie jest w stanie donosić ciąży do końca (historia z Paragwaju). Redaktor Terlikowski znów wypowiedział się na temat ciąży z gwałtu. Wypowiedź jest odpowiedzią na pytania zadane przez dr Krzysztofa Głódzia jego żonie. Doktor opisuje historię pacjentki brutalnie zgwałconej przez ojczyma, która chce pozbyć się blizn po gwałcie i usunęła ciążę. Przy okazji pyta panią Terlikowską (żonę redaktora), czy jej zdaniem w takim przypadku kobieta powinna być zmuszona do urodzenia dziecka i narażona na psychiczne cierpienia? Lekarz zarzuca katolickiej stronie, że potrafi doradzić jedynie modlitwę i wymuszać poświęcenie, podczas gdy ofiara gwałtu straciła po swoich przejściach wiarę w Boga, ludzi i normalny świat. Terlikowski jak zwykle uważa się za wszechwiedzącego i zaczyna od tezy, że aborcja w niczym kobiecie nie pomoże, ponieważ przez wiele lat będzie leczyła traumę, nie po gwałcie, ale traumę po aborcji. Jego zdaniem problemy psychiczne ofiary gwałtu są spowodowane aborcją, a nie niechcianym, brutalnie wymuszonym seksem. Terlikowski pisze, że kobieta być może po zabiegu chirurgii plastycznej będzie mogła nosić mini, z czasem zapomni o gwałcicielu, ale nigdy nie uda się jej zapomnieć o "niewinnym dziecku, które zostało skazane na śmierć". Trzeba przyznać, że tytuł artykułu "Nie gwałcicie gwałconych po raz drugi" wie mówi i jest bardzo mocny. Zawiera się w nim główna myśl artykułu: aborcja po gwałcie jest ponownym gwałtem na kobiecie i powoduje o wiele większe ran psychiczne niż samo przestępstwo. Jestem w stanie zrozumieć pogląd Terlikowskiego, że aborcja po gwałcie jest kolejną traumą w bardzo krótkim czasie, ale ciąża trwająca 9 miesięcy, decyzja, czy wychować dziecko, czy oddać również są przeżyciami traumatycznymi i powodują jeszcze większe cierpienie, ponieważ trwa ono o wiele dłużej. Katolicki redaktor jest zdania,że proponowanie aborcji po gwałcie jest krzywdzeniem kobiety i nie ma nic wspólnego ze współczuciem, nie pomaga w rozprawieniu się z traumą. Często ( w innych tekstach) powołuje się na amerykańskie badania, według , których ofiary gwałtu, które usunęły ciążę przeżywają depresję spowodowaną aborcją, a panie, które zdecydowały się na urodzenie dziecka nie żałują swojej decyzji i szybciej odzyskują równowagę psychiczną. Zakładając, że wyniki tych badań są wiarygodne to należy zauważyć jedną rzecz, której nie dostrzega katolicki redaktor- kobiety miały wybór. Jeżeli pomimo traumatycznych przeżyć zdecydowały się urodzić dziecko, to zrobiły to świadomie, kierując się swoimi wartościami życiowymi, znając swoją psychikę. Wybierając: aborcja lub poród odzyskały panowanie nad swoim ciałem. Nie ma większego znaczenia, czy kierowały się religią, poczuciem, że dziecko nie zawiniło, czy innymi motywami. Najważniejszy jest wybór. Odnoszę wrażenie, że nawet Terlikowski zdaje sobie z tego,że temat aborcji po gwałcie wywołuje wiele emocji. Uważa,że to ruch pro-choice używają szantażu emocjonalnego i fałszywego współczucia kobietom, aby usprawiedliwić "mordowanie niewinnych dzieci". Wszystkie historie, przedstawiane przez katolickie media, których bohaterki rodzą dzieci poczęte w czasie gwałtu pochodzą z krajów, w których legalna jest aborcja i dokonały tego wyboru, więc doskonale wpisują się w postulaty ruchu pro-choice. Nie wolno zmuszać ofiar gwałtu ani do porodu, ani do aborcji. W tej kwestii nie ma idealnego rozwiązania. Decyzja powinna należeć do zainteresowanej. Państwo nie ma prawa niczego wymuszać, a już tym bardziej narzucać stanowiska jednej religii całemu społeczeństwu. Nikt nie twierdzi, że aborcja w tym przypadku od razu uzdrowi kobietę, wyleczy ją z traumy po gwałcie. To nie jest magiczne zaklęcie. Nikt nie zagwarantuje kobiecie dobrego samopoczucia, ale wybór , co zrobić z ciążą po gwałcie powinien należeć do kobiety. Jestem w stanie przyjąć, że pan redaktor ma szlachetne intencje ratowania ofiar przed traumą poaborcyjną i "dzieci poczętych" przed śmiercią. Jednakże przymus spowoduje powiększenie dramatu kobiet i zabójstwa noworodków. W jednym zgadzam się z autorem- kary za gwałt są stanowczo za niskie, a sytuacja, kiedy za gwałt orzekana jest kara z warunkowym zawieszeniem lub sprawca wychodzi na wolność za dobre sprawowanie jest absolutnym skandalem. Kobieta, która zaszła w ciąże w wyniku gwałtu ma trzy wyjścia/; urodzić i wychować, urodzić i oddać do adopcji, usunąć ciążę. Najrozsądniejszym rozwiązaniem byłaby darmowa antykoncepcja awaryjna, ale temu też sprzeciwiają się fanatycy religijni. Ich zdaniem antykoncepcja awaryjna "zabija ludzi na najwcześniejszym etapie rozwoju" i demoralizuje kobiety.

środa, 3 sierpnia 2016

Odzyskać wybór


Tytuł może kojarzyć się z debatami o aborcji. Nie jest to skojarzenie wystarczające, bowiem problem wyboru jest znacznie szerszy i mieści się w zakresie wolności osobistych człowieka. Każdego dnia dokonujemy wyborów związanych z bieżącym funkcjonowaniem. Na płaszczyźnie społecznej najistotniejszy jest spór światopoglądowy, związany z kwestiami etycznymi i prawami reprodukcyjnymi. Strona konserwatywna usiłuje narzucić jeden model rodziny tłumacząc to tradycją, nauką kościoła, boskim porządkiem świata. Konserwatyści i kościół zawłaszczyli pojęcie rodziny. Strona liberalna stara się pokazać inne modele rodziny i czasem przesadza w atakowaniu rodzin tradycyjnych. Obie strony nie dostrzegają, że dyskusja jest obserwowana przez obywateli, a poziom kłótliwości i wzajemnej agresji staje się męczący dla przeciętnego odbiorcy. Do każdego z nas należy wybór,czy mieć rodzinę, czy pozostać singlem. Nie ma nic złego w wielodzietności, jak i w wolnych związkach, o ile relacje między ludźmi oparte są na miłości, szacunku i poczuciu bezpieczeństwa, a w związku/rodzinie nie występuje problem przemocy. Pozytywną wartością jest pozostanie z dzieckiem w domu przez jednego z rodziców, jak i powrót do pracy. Kwestia rodzinnego życia nie powinna być upolityczniana ani wartościowana. Instytucje państwowe mogę ingerować w życie dopiero, kiedy mają sygnały, że członkowie rodziny są ofiarami przemocy lub rodzina jest dysfunkcyjna. Takie sprawy jak: status związku, płeć osób go tworzących, światopogląd, kwestie związane z dzietnością powinny pozostać w sferze prywatnej, a państwo ma obowiązek stworzyć prawo umożliwiające dokonywanie wyborów zgodnie ze swoim poglądem. Tymczasem środowiska katolickie przy pomocy uległego wobec kościoła, skrajnie prawicowego rządu, robią wszystko, aby pozbawić Polki i Polaków prawa do decydowania o swoim życiu rodzinnym. Już bezpłodne pary zostały pozbawione prawa do in vitro. Minister zdrowia planuje "zamach" na antykoncepcję awaryjną. Minister edukacji pozbawiła 3-latki miejsca w przedszkolach i wymusiła na wielu rodzicach konieczność odłożenia powrotu do pracy, czym złamała podstawowe prawa obywatelskie: do życia rodzinnego, pracy i wychowania dzieci zgodnie z własnymi poglądami, a dzieciom utrudniła dostęp do edukacji przedszkolnej. Paranoja -minister edukacji zniszczy szanse edukacyjne dzieci. Możliwe tylko za rządów nieudolnego PiS-u. Mam wrażenie, że prezes Kaczyński ogłosił konkurs dla ministrów na najbardziej niszczycielskie działanie, zwane "dobrą zmianą". Pani minister edukacji, pana ministra ochrony środowiska i pana ministra zdrowia w kategorii najbardziej destrukcyjnych projektów nic nie przebije. Wkrótce czeka kolejna ingerencja w prywatność i rodzinę, tym razem pod szczytnym hasłem obrony życia o poczęcia do śmierci. W myśl tej idei pomysłodawca nie tylko chce wykreślić wyjątki aborcyjne, ale także zamierza karać za poronienie, zakazać badań prenatalnych, a nawet karać lekarzy za podejmowanie działań ratujących zdrowie ciężarnych (o ile nie było bezpośredniego zagrożenia życia) i za podejmowanie operacji prenatalnych ( w przypadku, jeżeli byłaby nieudana). Oznacza to, że nie będzie możliwe leczenie ciężarnej przewlekle chorej, nie będzie żadnego leczenia prenatalnego, będą umierały kobiety i noworodki, które dzisiaj medycyna ratuje. W myśl tego barbarzyńskiego projektu ofiara gwałtu,która usunie ciążę trafi do więzienia. Do pomieszczenia z kratami trafi kobieta po poronieniu, która zamiast pomocy i wsparcia będzie musiała zeznawać i przechodzić przez piekło procesu. Być może miłościwy sąd odstąpi od wymierzenia kary. Rozbije to rodzinę. Aż trudno uwierzyć, ze ten barbarzyński projekt, szkodliwy dla kobiet, rodziny i "dzieci poczętych"podpisało 450 tys.osób. Błędem mediów nieprzychylnych rządowi jest atakowanie rodziny i programu 500+,ponieważ to dodaje PiS-owi zwolenników. O wiele lepszym rozwiązaniem jest pokazanie wszystkich typów rodziny, wraz z zaletami i wadami oraz krzewienie tolerancji i solidarności społecznej. Wybór co do kształtu rodziny to indywidualna sprawa. Szanujmy ludzkie wybory, nie wyśmiewajmy wielodzietnych, jak i bezdzietnych z wyboru. Przełamanie prawicowo-katolickiej retoryki dotyczącej rodziny, docenienie piękna różnorodności życia rodzinnego może być kluczem do pokonania PiS-u w następnych wyborach.

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Rządy PiS-bilans ujemny.


Od początku nie byłam entuzjastycznie nastawiona do rządów PiS-u. Nie zamierzam kwestionować zwycięstwa Jarosława Kaczyńskiego i jego podwładnych. Słowo "podwładnych" jest właściwe, ponieważ nawet Premier i Prezydent ślepo wypełniają polecenia Prezesa. Obawiają się, że Prezes zwolni ich ze stanowisk, choć nie ma takich uprawnień. W świetle Konstytucji, Prezes PiS-u jest nikim, zaledwie prezesem partii i Konstytucja nic o nim nie wspomina. Państwo prawa, Konstytucję i demokrację Prezes ma za nic. Rząd przeprowadził zamach na Trybunał Konstytucyjny, usiłuje zastraszać sędziów i nawet nie ukrywa, że nie zamierza respektować zaleceń Komisji Weneckiej.Demokracja dla Pis-u kończy się na wyborach, później nie obowiązują ich zasady demokratycznego państwa. Naród został podzielony na lepszy i gorszy sort.PiS kupił głosy programem 500+ i straszeniem uchodźcami z Syrii i innych państw, gdzie panoszy się, i dokonuje okrutnych zbrodni Państwo Islamskie. Partia Jarosława Kaczyńskiego nie zapowiadała w kampanii ataku na instytucje demokratycznego państwa, niszczenia organizacji społecznych nie podlegających kościołowi. Tymczasem mamy rząd, który za wszelką cenę, nawet międzynarodowego ośmieszania się, dąży do paraliżu Trybunału Konstytucyjnego, nie liczy się z opinią konstytucjonalistów i organizacji sędziowskich. Minister Ziobro podporządkował sobie prokuraturę i kwestionuje wyrok sądu w imię chrześcijańskich wartości i tradycyjnej rodziny. Chodzi o wyrok sądu w sprawie drukarnia kontra homoseksualna. Narasta agresja wobec opozycji oraz osób o poglądach liberalnych i lewicowych. Wartości takie jak: patriotyzm, rodzina, polskość zawsze były mi bliskie i dlatego ogarnia mnie coraz większa wściekłość, kiedy widzę, co robi z nimi "dobra pisowska zmiana". Zamieniają się w nacjonalizm, pogardę dla drugiego człowieka oraz stają się przyczyną narzucenia jednego światopoglądu i zniewolenia obywatela. Patriotami są kibole, narodowcy, którzy czcią otaczają "żołnierzy wyklętych" i regularnie prześladują mniejszości narodowościowe i seksualne. Rodzina ma być podporządkowana kościelnej wizji - małżeństwo po ślubie kościelnym, z gromadką dzieci, co niedzielę meldujące się w kościele i wychowujące pociechy w duchu posłuszeństwa kościołowi. Polskość to przyjmowanie wizji PiS-u za swoją, zakłamywanie historii (choćby słynna rozmowa minister Zalewskiej z Moniką Olejnik), kult smoleński doprowadzony do szczytu absurdu i hołd oddawany mordercom, ładnie zwanym "żołnierzami wyklętymi". Polskość to w ujęciu PiS-u ślepe poddaństwo biskupom i wyznawanie dość specyficznej polskiej wersji katolicyzmu. Jest gorzej niż można było przewidywać rok temu. W MON panoszy się człowiek owładnięty smoleńską manią prześladowczą, który propaguje kult smoleńskich-z ofiar katastrofy lotniczej robi bohaterów narodowych, zrównuje ich powstańcami warszawskimi i ofiarami czerwca 1956. Nie widzi różnicy między szybką śmiercią w wypadku lotniczym, a gehenną powstańczej walki, obraża powstańców warszawskich, sprawia, że społeczeństwo czuję odrazę do pisowskiej wersji patriotyzmu. Wiem jedno, nie chcę, aby moje dzieci uczyły historii w wersji skrajnie prawicowej. Rząd PiS niszczy wszystko, co napotka na swojej drodze, nawet Puszczę Białowieską i Stadninę koni w Janowie Podlaskim. Minister edukacji utrudniła 3 latkom dostęp do przedszkola. Jej reforma przywracająca 7 lat jako wiek rozpoczęcia nauki szkolnej skutkuje zwalnianiem nauczycieli i brakiem miejsc w przedszkolach. Szczytem idiotyzmu jest pozwolenie na powtarzanie klasy przez dziecko na wniosek rodziców. To niszczenie psychiki ucznia, jego poczucia własnej wartości. Przywracanie poprzedniego systemu szkolnego (8+4) to cofanie się do przeszłości, zwolnienia nauczycieli i gigantyczne zamieszanie. Owszem trzeba było wydłużyć liceum i zmienić formę matur (test maturalny z czytania ze zrozumieniem ośmiesza egzamin dojrzałości), ale można było dopisać rok nauk, a nie kurczowo trzymać 12 lat edukacji. Ofiarami "dobrej zmiany" padają kobiety - PiS zlikwidowało program in vitro, chce powrotu recepty na antykoncepcję awaryjną i popiera projekt zakazu aborcji lansowanych przez fanatyków religijnych, w którym karane ma być poronienie, a nawet diagnostyka i leczenie prenatalne płodu. PiS hojnie finansuje kościół katolicki, tylko Rydzykowi na jego różnorodne pomysły przekazał 27 milionów złotych z naszych podatków. O innych kościelnych celach już nie wspominając. Wszystko to ma szczytny cel:krzewienie polskości i patriotyzmu, rozsławianie dobrego imienia Polski, przypominanie o chrześcijańskich korzeniach. Oczywiście są i dobre zmiany. Po pierwsze 500+, które oczywiście trzeba zmodyfikować, ale jego wprowadzenie było koniecznością, ze względu na skandalicznie niski poziom zarobków w Polsce, zwłaszcza na stanowiskach produkcyjnych i w usługach. Rząd jedynie musi wprowadzić maksymalne kryterium dochodowe uprawniające do 500+, np: 3000zł na osobę, aby program był sprawiedliwy społecznie. Na razie biedna samotna matka jednego dziecka zarabiająca 1602 zł nie prawa do świadczenia, choć jej naprawdę dodatkowe 500 zł bardzo przydałby się. Natomiast para składająca się z kierowniczki banku i prezesa spółki skarbu państwa zarabiająca ponad 100 tys, mająca dwoje dzieci, rządową kasę otrzymuje. Gdzie tutaj sprawiedliwość? Rzad, niestety nie słucha głosów krytycznych, traktuje je jako atak na suwerena (wyborców Pis-u) i swoje prawo do władzy. Wyczekiwaną zapowiedzią jest podwyższenie kar za znęcanie się nad zwierzętami do 5 lat więzienia, co jest bardzo dobrym pomysłem. Zmagamy się z rządami PiS-u i aż strach pomyśleć, w jakim stanie będzie nasz piękny kraj, kiedy PiS przegra wybory. Państwo zadłużane jest w tempie gigantycznym. Długi będą spłacać nasze dzieci.