Strony

poniedziałek, 7 października 2013

Antykoncepcja jako straszak


Wszystkie badania opinii publicznej wyraźnie wskazują, że coraz mniej osób ufa Kościołowi i stosuje się do jego zaleceń. Ponad połowa badanych katolików nie ma nic przeciwko współżyciu seksualnemu przed ślubem i antykoncepcji. Coraz więcej osób popiera in vitro i legalizację związków homoseksualnych. Wyniki są jednoznaczne - ciągłe ataki kościoła na moralność i na prawa reprodukcyjne nie robią na Polakach najmniejszego wrażenia. Do przyjęcia stanowiska kościoła zniechęca nachalna propaganda mająca na celu pokazanie szkodliwości antykoncepcji, seksu przedmałżeńskiego i in vitro, oparta w dużej mierze na pogardzie wobec lekarzy i osób żyjących niezgodnie z nakazami biskupów. Kościół zagląda ludziom do majtek, a to przestaje się społeczeństwu podobać. Promowanie czystości przedmałżeńskiej dalekie jest od pokazywanie innej drogi życiowej - to nachalna, godząca w prawo do prywatności i godność nagonka, której jedynym celem jest narzucenie kościelnej moralności. To próba zawłaszczenia najdelikatniejszej sfery życia pod płaszczykiem ochrony młodzieży, zdrowia kobiet i trwałości rodziny. Na ostatnią akcję w Warszawie mającą na celu ukazanie jak niebezpieczny jest seks po alkoholu i uświadamianie młodych ludzi w kwestii bezpiecznego współżycia, media katolickie zareagowały furią. "Oto jak wygląda sprawna akcja wychowawcza w klimatach gender i lewicy. Tylko czekać aż na drugiej akcji, lewicowcy i antywychowawcy zaproponują młodzieży jak szybko i przyjemnie usunąć ciążę. Trzeba naprawdę wyrzucić z ulic polskich miast edukatorów seksualnych, którzy są zagrożeniem dla naszej młodzieży." (za portalem Froda.pl) To, że katoliccy dziennikarze nie mają pojęcia, czym jest filozofią gender jest rzeczą bezsporną. Obrażenie ludzi lewicy to standard. Niepokoi coś innego - oto, zwolennicy jednej odmiany chrześcijaństwa uważają, że mają prawo układać innym życie, decydować o tym, jakie treści przekazywane są młodzieży, nakazywać sposób wychowania młodego pokolenia. Szczyt buty, hipokryzji i braku szacunku dla drugiego człowieka i jego dążeniu do zdobycia wiedzy pozbawionej kościelnej ideologii. Niedawno papież Franciszek mówi o tym, aby kościół pohamował swoje obsesje odnośnie antykoncepcji, aborcji i związków homoseksualnych, aby skupił się na nauczaniu Chrystusa, gdyż przez takie zachowania młodzież pokazuje Kościołowi środkowy palec. Jak widać katolickie media w Polsce nadal mają w nosie polecenia swojego szefa i zamiast dialogu atakują jadem.
Badania stosunku Polaków do sfery seksualnej wywołały popłoch w środowiskach katolickich. Panowie w koloratkach i ich medialni poplecznicy uświadomili sobie,że kościół traci rząd dusz, a pobożne i potulne do tej pory owieczki zaczynają buntować się. Jednym z ulubionych środków manipulacji wiernymi jest oczywiście straszenie. Od wieków ludzi straszy się piekłem, bożym gniewem, sądem ostatecznym i trzeba przyznać, że skutecznie. Zmianę nastawienia do seksualności media kościelne krytykują i wskazują na to, że jest złamanie szóstego przykazania. Lekceważenie szóstego przykazania prowadzi, zdaniem jednego z redaktorów Frondy do " do śmierci duchowej i okaleczenia duszy. Przekroczenie tego przykazania może powodować śmierć ciała lub trwałe jego okaleczenie." Na temat duszy i śmierci duchowej nie będę się wypowiadała, gdyż moim zdaniem coś takiego nie istnieje. Człowiek, jak każda istota żywa umiera fizycznie. Trwałe okaleczenie, na nawet śmierć powodują zdaniem redaktora Frondy....tabletki antykoncepcyjne. Chodzi o kilka przypadków zakrzepicy. Oczywiście redaktor nie bierze pod uwagę leczniczego działania antykoncepcji, poczucia pewności i kierowania swoim życiem w każdym jego aspekcie, jakie daje antykoncepcja hormonalna. Dla pana redaktora największym problemem przy stosowaniu antykoncepcji to bezpłodność. Katolickie rozumienie bezpłodności oznacza zupełnie coś innego niż medyczne rozumienie tego słowa. Dla katolików bezpłodnością jest nieprzechodzenie przez kobietę owulacji i niemożność jej zapłodnienia. Wiemy, że czasowe zatrzymanie owulacji nie jest niepłodnością, a nawet jest stanem pożądanym w wielu przypadkach. Ma właściwości lecznicze , chroni jajniki przed nowotworem i torbielami, eliminuje ból miesiączkowy i zmniejsza krwawienie (nie mamy do czynienia z naturalną miesiączką tylko z krwawieniem z odstawienia, które nie boli i jest skąpe). Według katolickiego dziennikarza w każdym małżeństwie dziecko przyjmowane jest z radością, przy antykoncepcji jest problemem. Jakoś ostatnie przypadki mordowania małych dzieci pokazują coś zupełnie innego. Według pana redaktora rozpoczęcie współżycia przed ślubem jest przyczyną samobójstw. Dotknął przy okazji ważnego problemu niechcianych ciąż nastolatek i reakcji rodziny- wyrzucenia z domu. Fakt jest niezaprzeczalny - młodzież współżyje, bo często jest szantażowana emocjonalnie groźbą odejścia drugiej strony. Zazwyczaj po seksie dochodzi do zerwania i obie strony cierpią, co faktycznie może przyczynić się do prób samobójczych. Za ciążę nastolatki winę w dużej mierze ponosi rodzina, która nie uświadamia potomstwa, traktuje seks jako temat tabu, a wręcz jako coś grzesznego, nieczystego, uważając ,że współżycie jest możliwe dopiero po ślubie. Często młody człowiek nie ma oparcia w domu, nie może powiedzieć bardzo wierzącym rodzicom, że podlega presji wśród rówieśników, czy o rozpoczęciu współżycia. Młodzi ludzie z rodzin wierzących w kościelną naukę o seksualność nie mają w domu żadnej możliwości rozmowy o antykoncepcji, bo znają stanowisko rodziców - antykoncepcja jest zła, bo oznacza rozpustę. Dochodzi do dramatu - ciąży nastolatki. I co robią wierzący rodzice - wyrzucają córkę z domu lub załatwiają skrobankę. Obawiają się reakcji społeczności, uważają, że córka okryła ich wstydem i hańbą. Mamy w tym przypadku do czynienia z podwójną moralnością - z jednej strony rodzice opowiadają o miłości Boga do człowieka, a z drugiej - wyrzucają z domu, jeżeli nastolatka zajdzie w ciążę. Piszę jedynie o sytuacjach skrajnych - w dużej części rodzin , nastolatki znajdują wsparcie i pomoc w okresie ciąży i po porodzie, dzięki czemu mogą skończyć szkołę. Troska redaktorów katolickich o młodzież i jej seksualność jest fałszywa. Kościół od lat torpeduje wszelkie próby wprowadzenia edukacji seksualnej, uważając ją demoralizację. Kościelna wizja edukacji seksualnej ma się nijak do rzeczywistości- nie chroni przed takimi zjawiskami: jak presja psychiczna na rozpoczęcie współżycia, przemoc seksualna, molestowanie, niechciane ciąże. Brak podstawowej wiedzy o antykoncepcji, bliskości, potrzebach seksualnych, zachowaniach dewiacyjnych, powoduje dramaty. Nie można chować głowy w piasek i opowiadać o zachowaniu cnoty do ślubu, nie można udawać, że seksualności nie ma w przestrzeni publicznej, a współżycie realizują jedynie małżeństwa. Straszenie antykoncepcją powoduje, że nastolatki skrobią się na potęgę, porzucają dzieci, są zmuszane do małżeństw.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz