Miałam okazję przekonać się jak wygląda wolność słowa na Facebooku. Portal społecznościowy, który z założenia powinien być neutralny, stosuje taktykę selekcji treści. Usuwanie postów jest pożądane tylko w kilku wypadkach:
1)stron pedofilskich
2) nawoływania do przemocy ze względu na płeć, przynależność rasową, wyznanie
3)w przypadku stron odwołujących się do faszyzmu i nazizmu.
Nie rozumiem usuwania postów przeciwnych Kościołowi katolickiemu,czy aborcji. To ingerencja w wolność słowa. Portal nie powinien faworyzować jednego wyznania, ani blokować użytkowników niesympatyzujących z katolicyzmem. Trudno mówić o obrazie uczuć religijnych w przypadku krytykowania papiestwa i watykańskich dogmatów. Nie ma obrazy uczuć religijnych, kiedy głośno mówi się o niegodnym zachowaniu kleru, czy potępia akcje Krucjaty Różańcowej i obrońców życia znieważających posłów, którzy głosowali za utrzymaniem ustawy antyaborcyjnej.
Blog o tematyce kobiecej i społecznej. Moda, antykoncepcja, dieta, prawa kobiet, dzieci i zwierząt, wychowanie. Blog dla wszystkich, którzy chcą rozmawiać bez obaw o obrazę uczuć. Blog dla reklamodawców - dziennie nawet 200 wyświetleń.
Strony
▼
wtorek, 26 listopada 2013
Wolność słowa na Facebooku
Miałam okazję przekonać się jak wygląda wolność słowa na Facebooku. Portal społecznościowy, który z założenia powinien być neutralny, stosuje taktykę selekcji treści. Usuwanie postów jest pożądane tylko w kilku wypadkach:
1)stron pedofilskich
2) nawoływania do przemocy ze względu na płeć, przynależność rasową, wyznanie
3)w przypadku stron odwołujących się do faszyzmu i nazizmu.
Nie rozumiem usuwania postów przeciwnych Kościołowi katolickiemu,czy aborcji. To ingerencja w wolność słowa. Portal nie powinien faworyzować jednego wyznania, ani blokować użytkowników niesympatyzujących z katolicyzmem. Trudno mówić o obrazie uczuć religijnych w przypadku krytykowania papiestwa i watykańskich dogmatów. Nie ma obrazy uczuć religijnych, kiedy głośno mówi się o niegodnym zachowaniu kleru, czy potępia akcje Krucjaty Różańcowej i obrońców życia znieważających posłów, którzy głosowali za utrzymaniem ustawy antyaborcyjnej.
środa, 20 listopada 2013
Mądrości z katolickiego sympozjum „Dylematy dotyczące ludzkiej płodności”
Powoli staje się normą, że ultrakatolicy organizują sobie spotkania, na których rozważają kwestie niewiązane z wiarą. Mają oczywiście pełne prawo do swoich spotkań i opowiadania na ich głupot. Ludzie rozsądni mają obowiązek prostowania niedorzeczności opowiadanych przez hierarchów i zaangażowanych religijnie lekarzy, czy psychologów. Prawda bez religijnego bełkotu musi przedostawać się do opinii publicznej. Oczywiście zebrani na sympozjum „Dylematy dotyczące ludzkiej płodności”, które odbyło się 16 listopada 2013 r. na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie usłyszeli jak straszne gender i jak to niszczy rodzinę. Szczerze mówiąc zdążyłam się przyzwyczaić do tego, że arcybiskup Hoser nie grzeszy wiedzą na temat ludzkiej płciowości, chociaż posiada drugi zawód i jest to, o zgrozo LEKARZ. Tym razem nie uraczył zebranych swoją obecnością, a jego przemówienie odczytała inna osoba.Zdaniem pana biskupa, kiedyś płodność była wartością cenioną i pozytywną - ludzie mieli dużo dzieci. Zauważył, że kiedyś przeżywalność dzieci była znacznie mniejsza, a rodzina wielodzietna zapewniała dostatek i pozycję społeczną. Dalej szanowny hierarcha, raczy słuchaczy stwierdzeniem, że " Obecnie doszło do odarcia płodności z należnego jej szacunku. Wpłynęło na to nie tylko ograniczenie śmiertelności i wydłużenie życia ludzkiego, lecz także rewolucja seksualna i wynalezienie pigułki antykoncepcyjnej, co hierarcha uznał za jedną z największych tragedii ludzkości."
sobota, 16 listopada 2013
Kto zagraża wolności?
Absolutnie nie zgadzam się ze stwierdzeniem Prezydenta, że Polska dopiero po 1989 roku odzyskała wolność. Mam wrażenie, że w latach PRL-u Polacy mieli więcej wolności - nie byli uzależnieni od wielkich koncernów, ideologii religijnej, niedouczonych biskupów, którzy nachalnie narzucają społeczeństwu swoje zdanie, polityków, którzy nie rozumieją fundamentalnego prawa do prywatności, wszechobecnego konsumpcjonizmu, który kształtuje nasz gust, światopogląd, modę i wybory życiowe. W PRL-u brakowało wolności słowa i zrzeszania się, ale za to nie było głodujących dzieci, oddawania nieruchomości Kościołowi za bezcen, wielkiej rzeszy bezdomnych. Po 24 latach od wielkiego przełomu państwowego wolność słowa nadal nie istnieje. Owszem można krytykować władzę i opozycję oraz urządzać demonstrację, ale absolutnie nie wolno krytykować religii katolickiej i nietykalnego kleru. Prawdziwy Polak -katolik, czytaj człowiek wierzący w nieomylność biskupów i symbole religijne jest wyczulony za wszelką negatywną opinię o swoich pasterzach i symbolach. Kościół histeryzuje z powodu filmu na którym jego nagi autor ociera się o figurę Chrystusa. Mamy wrzaski o obrazie uczuć religijnych, o przekroczeniu granic sztuki, o zniesławieniu Polaków i inne tego typu bzdurne argumenty. Dzielnie wtórują posłowie PiS-u, których jak powszechnie wiadomo obraża wszystko, poza chciwością Kościoła i skandalami pedofilskimi. Pisane są pozwy i donosy do prokuratury przeciwko Muzeum Sztuki Nowoczesnej, organizowane przez religijnych fanatyków jakieś głupkowate modły mające być zadośćuczynieniem niewidzialnej istocie za obrazę porcelanowej figurki, atakowany jest dyrektor muzeum. Autor wyraźnie tłumaczy, że znieważa symbol, a nie postać Chrystusa. Biskupi i politycy PiS-u nie odróżniają pojęć. Kler przecież doskonale wie, że w Biblii jest zakaz czczenia ludzi i tworzenia wizerunków Boga. Z biblijnego punktu widzenia racja jest po stronie artysty. Kult świętych, obrazów maryjnych, krucyfiksów nie ma nic wspólnego z wiarą chrześcijańską, to papieskie wymysły i dogmaty ustalone na kolejnych soborach. Przedmiotem czci powinien być Bóg, a nie dwie deski z przybitą do nich postacią, która wyglądem odbiega od oryginału. Moje słowa mogą razić uczucia Polaka- fanatycznego katolika, jednakże bardziej od urojeń, czy dogmatów cenię prawdę i teksty źródłowe.
wtorek, 12 listopada 2013
Bez komentarza
Jak co roku mieliśmy w dni święta narodowego, Odzyskanie Niepodległości popis nienawiści narodowców. Rozróby i genezę Ruchu Narodowego pominę, ponieważ moje wzburzenie jest ogromne. Zastanawia mnie kilka spraw. Święto Niepodległości jest z swojej natury świętem narodu, powinno być dniem radości i dumy. Do momentu przemówień PiS- u i wyruszenia pochodu narodowców jest dniem radosnym, wesołym. Mamy biegi, inscenizacje z epoki, składanie kwiatów, festyny i pokojowe demonstracje. Niestety, zabawa kończy się, kiedy demonstrację narodowców dochodzą do połowy swojej trasy. Banda głupków, (nie są to wszyscy uczestnicy), niszczy mienie, wyzywa, urządza bijatykę z policją, a nawet atakuje ambasadę. Uważają się za patriotów, za ludzi miłujących Polskę. Zniszczyli symbol przymierza i tolerancji. Brakuje im wiedzy, obycia we świecie, elementarnych zasad kultury. Mam dość takiego miłowania, kiedy to skanduje się hasła nawołujące do nienawiści wobec osób o innym światopoglądzie, niszczenia samochodów i mienia publicznego, języka nienawiści. Jakość, jako Polka, nie widzę nic patriotycznego w ubliżaniu bezdomnym, burdach w mieście, atakowaniu ambasady Rosji, przemocy, stwarzaniu zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi. To nie jest patriotyzm, to chuligaństwo i nienawiść. W tym miejscu trzeba zadać pytanie: kto dopuścił nacjonalistów i faszystów do debaty publicznej?
Warto przypomnieć rok 2005, kiedy to PiS zaprosił do koalicji Młodzież Wszechpolską. Obecnie Ruch Narodowy utożsamiany jest przez sejmową prawicę z patriotami. Kibole i faszyści to dobrzy katolicy i obrońcy poczętego życia. Biorą oni udział w pikietach oczerniających polityków, którzy mieli odwagę głosować przeciwko zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej. Ruch Narodowy zarówno w wersji męskiej i kobiecej opowiada się przeciwko konwencji antyprzemocowej, walczy z osobami o innej orientacji seksualnej, czym zaskarbił sobie poparcie PiS-u i Kościoła. Ruch Narodowy jest pokazywany w mediach, zdjęcia z ich akcji trafiają do mediów, a działacze są bronieni przez największą partię opozycyjną. Tych ludzi należy izolować, nie można nakręcać spirali przemocy i doprowadzać do wrażenia, że są oni uczestnikami życia politycznego. Media pozwoliły na ich obecność w przestrzeni publicznej i mamy tego skutki. To nie jest patriotyczna siła, ale antypolska banda chuliganów. Nie mówię o osobach, które spokojnie szły w manifestacji i naprawdę wierzyły, że na marszu będzie spokojna, radosna, świąteczna atmosfera.
Państwo powinno zakazywać na rok demonstracji organizacjom, które dwukrotnie wywołały bójkę.
niedziela, 10 listopada 2013
Antykoncepcja awaryjna - środek trudno dostępny
Celem mojego artykułu nie jest opisywanie jak działa antykoncepcja awaryjna (po stosunku), ale zastanowienie się nad tym dlaczego w Polsce wciąż jest trudno dostępna. Dowiedzieliśmy się, że niemieckie władze zgodziły się na to, aby antykoncepcja "po" była możliwa do kupienia bez recepty. Ma być dostępna w aptekach po konsultacji z farmaceutą. Władze uznały, że łatwiej będzie kobietom chronić się przed niepożądaną ciążą. Wzorowały się na innych krajach, w których ułatwienie dostępu do antykoncepcji ratunkowej spowodowało znaczy spadek liczby aborcji. Co prawda ginekolodzy obawiają się, że nowe przepisy pogorszą jakość opieki ginekologicznej, a skutki będą odwrotne od zamierzonych. Wydaje się, że przy odpowiedniej edukacji i właściwej promocji tych środków takiego niebezpieczeństwo jest minimalne.
W Polsce o takich przepisach możemy pomarzyć. Dlaczego? W Polsce mamy problem z ginekologami i farmaceutami z katolickim sumieniem, którzy uważają pigułkę po stosunku za środek wczesnoporonny i rozpowiadają te kłamstwa w prawicowych mediach. Uważają, że środki antykoncepcyjne hormonalne zabijają poczęty zarodek, ich zdaniem zapłodniona komórka jajowa ma prawa człowieka i jest dzieckiem. Przez zastosowanie takiego środka dziecko nie ma szans na przeżycie. Zapominają o tym, że nawet przyjmując, że zapłodnienie jest początkiem życia, to dopiero po 12-36 następuje pierwszy podział zapłodnionej komórki jajowej, a mieszanie genów, czyli powstanie nowego życia następuje po 3 trzecim podziale, a więc dawno po czasie, w którym działa antykoncepcja "po". Po drugie moraliści katoliccy uważają, że seks ma sprzyjać prokreacji i nawet gwałt nie jest powodem, aby zapobiegać ciąży.

wtorek, 5 listopada 2013
Nawet arcybiskup nie jest bezkarny.
Polska budzi się z klerykalnego odrętwienia. Polakom nie podobają się pełne nienawiści, pustosłowia, pouczeń, oparte na stereotypach wypowiedzi biskupów, zwłaszcza te dotyczące in vitro, planowania rodziny i pedofilii wśród katolickiego kleru. Społeczeństwo daje upust w swoich komentarzach, blogach, na stronach antykatolickich na portalach społecznościowych. Badania opinii publicznej, w których wyrażamy swoje zdanie, wskazują, że Polacy ma po dziurki w nosie obecności duchowieństwa w polityce, wtrącania się do intymnych spraw i poczucia bezkarności kleru. Jeszcze do niedawna panowało społeczne przekonanie, że ksiądz, a tym bardziej biskup byli uznawani za osoby nietykalne, wręcz święte. Na szczęście ten pogląd odchodzi powoli do lamusa. Świadczą o tym informacje medialne o kościelnych "błędach" i przestępczości, pozwy o molestowanie seksualne. Wyroki są skandalicznie niskie, a i tak nie są wykonywane, a przełożeni skazanych nawet nie raczą ich dymisjonować z zajmowanych stanowisk. Obraźliwe wypowiedzi jednego z najważniejszych polskich biskupów, pana Michalika o pedofilii, w których ów "znawca tematu, wybitny seksuolog i psycholog" zwala winę za pedofilię wśród duchownych na feministki, dzieci, metodę badań naukowych -gender, na rozwiedzionych rodziców, adopcję dzieci przez pary homoseksualne, doczekały się reakcji prezeski stowarzyszenia „Stop stereotypom” i przewodniczącej Twojego Ruchu w regionie świętokrzyskim, pani Małgorzaty Marenin, która złożyła pozew do sądu przeciwko arcybiskupowi Michalikowi. Pani Małgorzata uzasadnia swój pozew następująco:
niedziela, 3 listopada 2013
W obronie mediów i dzieci
Biskupi nie przestają zaskakiwać swoją arogancją, pychą, brakiem empatii, chęcią władzy nad społeczeństwem, polityką i mediami oraz wyjątkową bezczelnością. Jeden z nich , bp Adam Lepa udzielił wywiadu rydzykowej gazetce "Nasz dziennik", w którym wyraża swoje oburzenie, że Telewizja Polska nagłaśnia sprawę seksualnego wykorzystywania dzieci. W tym miejscu trzeba przypomnieć, że Telewizja Publiczna ma w swoich założeniach krzewić chrześcijańskie wartości, pozytywnie kreować wizerunek Kościoła katolickiego i jego dostojników. Tymczasem pokazała wywiad z ofiarami księdza G i biskupa W - polskich duchownych pełniących misję ewangelizacyjną na Dominikanie, a do tego w programie "Tomasz Lis na żywo" wystąpili panowie, którzy w dzieciństwie doświadczyli molestowania seksualnego przez księdza, a wśród innych mężczyzna, który wystąpił o odszkodowanie do Kurii. Goście ze szczegółami opowiedzieli dramatyczne historie. Pan biskup uważa, że mówienie o pedofilii ma na celu wzbudzanie nienawiści do pracowników Kościoła. Uważa on, że to nie jest informowanie,a celowa eskalacja napięcia.
Psy z nielegalnych hodowli
Zazwyczaj po Święcie Zmarłych rozpoczyna się w handlu okres przedświątecznej gorączki, czas kupowania prezentów. Prezentami stają się również zwierzęta. Różne są opinie o dawaniu zwierząt w prezencie. Ważne, żeby sprawę przemyśleć, bo zwierzę nie jest zabawką , jest istotą żywą, która czuje i przywiązuje się do opiekuna. Jeżeli jesteśmy pewni, że możemy zapewnić zwierzęciu opiekę i oddamy go klika tygodni po świętach, to warto zastanowić się nad źródłem pochodzenia zwierzęcia. Świnki morski, żółwie, chomiki, króliki-miniaturki kupujemy w sklepach zoologicznych. Sprawa komplikuje się w przypadku psów i kotów. Najlepiej kupować zwierzęta w schronisku lub ze sprawdzonych, legalnych hodowli, ewentualnie od wziąć znajomych, którzy mają przychówek. Nie należy kupować psów z targowisk, czy ogłoszeń w sieci, ponieważ istnieje duże prawdopodobieństwo, że pochodzą z nielegalnych hodowli, zwanych pseduohodowlami. Co jakiś czas mediach pojawiają się reportaże o likwidacji takiej pseudohodowli.
Wrażliwy, rozsądny czytelnik zapyta: skoro tak traktują suki, to w jaki sposób uzyskują zdrowe szczeniaki? W większości wypadków szczenięta z pseudohodowli nie są zdrowie. Jedyny sposób, aby pomoc zwierzętom to nie kupować szczeniąt po okazyjnej cenie – niska cena oznacza, że zwierzak pochodzi z takiego potwornego miejsca. Informujmy Straż dla Zwierząt, policję lub weterynarzy o każdym podejrzanym rozmnażaniu zwierząt w naszej okolicy i o młodych zwierzętach sprzedawanych na targowiskach.
Szczeniaki nie są szczepione, nie są odrobaczone, ani badane przez weterynarza. Oprócz niskiej ceny psa , powinien nas zaniepokoić wiek szczeniąt oferowanych do sprzedaży – zwykle są za młode. Ogłoszenia o treści „rasowe bez rodowodu”, „bez rodowodu po rasowych rodzicach” pochodzą pseudohodowców. Jeżeli natkniemy się na taki anons w sieci, to zawiadamiajmy policję, być może ocalimy życie wielu psów. Nie istnieje coś takiego jak zwierzę rasowe bez rodowodu -rodowód jest certyfikatem, że nasze zwierzę jest przedstawicielem danej rasy. Zwierzętami bez rodowodu nie wolno handlować – można je tylko oddać za darmo. Nowy właściciel może dobrowolnie oddać koszty opieki weterynaryjnej i utrzymania.
sobota, 2 listopada 2013
Bezprawie pod przygrywką tajemnicy spowiedzi
Na porządku dziennym są informacje, że media liberalne, wrogie kościołowi, aktywiści gender, homoterroryści, feministki,Minister do Spraw Równego Traktowania, Minister Edukacji atakują kościół, za to, że stoi na straży prawdy, życia poczętego, tradycyjnej rodziny i wartości religijnych. Biskupi usiłują przekonać społeczeństwo, że Kościół, ze nie ukrywają pedofilii. Przeczytałam dzisiaj kazanie biskupa Dydycza, który był łaskaw stwierdzić
" Oskarża się o grzech, oskarża się o to, że Kościół grzech ukrywa. Kościół, jak to zostało powiedziane wcześniej, nigdy nie ukrywał grzechu duchownych. Pismo Święte jest tego potwierdzeniem, jak i codzienna praktyka Kościoła. Kapłani są zobowiązani do korzystania praktycznie co dwa tygodnie ze spowiedzi świętej. A że grzech może się zdarzyć, to jest coś oczywistego."