Blog o tematyce kobiecej i społecznej. Moda, antykoncepcja, dieta, prawa kobiet, dzieci i zwierząt, wychowanie. Blog dla wszystkich, którzy chcą rozmawiać bez obaw o obrazę uczuć. Blog dla reklamodawców - dziennie nawet 200 wyświetleń.
VigLink
Witam i zapraszam
piątek, 2 grudnia 2016
SPRZECIW WOBEC OBECNOŚCI WOJTYŁY NA ETYCE
środa, 30 listopada 2016
Religia -siła polskiej armii
sobota, 26 listopada 2016
Ekspert od wdż- pani z KUL
niedziela, 2 października 2016
Przyczyny "Czarnego protestu"
Przyczyna 'czarnego protestu" wydaje się oczywista- nie dla zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej. Dostęp do aborcji w trzech legalnych wypadkach to minimum humanitarne, które nie powinno podlegać dyskusji politycznej. Ochrona życia , na której tak zależy pro-life powinna uwzględniać matkę i dziecko.
1) W propagandzie polskich ultrakatolików ochrona życia kończy się na 24 tygodniu ciąży- na czasie dopuszczalności aborcji z powodu uszkodzenia płodu. W późniejszym okresie ciąży fanatycy nie interesują się kobietą- nie są zainteresowani ani prenatalnym leczeniem dziecka, ani godnym porodem. Co więcej za wszelką cenę chcą utrudnić leczenie prenatalne, wprowadzając kary więzienia dla lekarzy podejmą się operacji prenatalnych, a leczenie nie powiedzie się. Zauważenia godny jest fakt, że żadna z organizacji katolickich nigdy nie zaangażowała się w akcję "Rodzić po ludzku". Większość organizacji katolickich będących za całkowitym zakazem aborcji popiera bicie dzieci przez rodziców jako metodę wychowawczą. Powyższe dwa fakty wiele mówią. Z drugiej strony trzeba oddać sprawiedliwość- tylko organizacje katolickie prowadzą hospicja prenatalne. Każda inicjatywa, której celem jest pomoc rodzicom po strasznej diagnozie prenatalnej jest cenna i warta uwagi. Strona pro-choice ma w tym zakresie braki. Hospicja prenatalne są na razie w większych miastach, więc dostępność do nich jest ograniczona. Fakt istnienia takich placówek nie oznacza, że można uchwalić prawny przymus rodzenia dzieci terminalnie chorych lub bardzo zniekształconych. Informacja, promowanie hospicjum prenatalnego, pełna pomoc dla rodziny jest czymś nadzwyczaj pozytywnym, ale nie kosztem przymusu prawnego. Im więcej wiedzy na ten temat, tym być może mniej aborcji. Najważniejsze jest to, aby oferując pomoc rodzinie, dać jej możliwość wyboru- dla część kobiet przymus donoszenia uszkodzonego dziecka może być katorgą nie do zniesienia.
2)
Niebezpieczeństwem ustawy jest nie tylko przymus rodzenia, ale także, ale także utrudnienia w dostępnie do badań prenatalnych i leczenia prenatalnego oraz karalność tych czynów w razie utraty płodu. Oznacza to wyższą śmiertelność okołoporodową płodów i noworodków, które dzisiaj dzięki medycynie prenatalnej są ratowane i leczone. Gdyby ten barbarzyński projekt wszedł w życie, to nie będzie możliwości wcześniejszego porodu, ponieważ lekarz będzie bał się, że wcześniak umrze, a on pójdzie siedzieć. Oznacza to, bezpośrednie zagrożenie dla matek i maluchów, których dzisiaj życie jest ratowane dzięki możliwości wcześniejszego porodu i niesamowitych umiejętności polskich neonatologów, którzy ratują nawet maleństwa urodzone w 24 tygodniu ciąży. Korzystając z okazji składam polskim neonatologom i ich zespołom wielki hołd, gdyż to oni wraz ze specjalistami od medycyny prenatalnej ratują dzieci, a nie fanatyczni obrońcy życia. Fanatycy swoim projektem przyczyniają się jedynie do większej śmiertelności noworodków i niszczą osiągnięcia polskiej medycyny prenatalnej oraz neontologii.
3) Głupotą, którą trudno wytłumaczyć, jest karanie lekarzy za pomoc ciężarnej. Lekarz nie będzie karany jedynie w sytuacji, w której spowodował śmierć płodu ratując bezpośrednio zagrożone życie matki. Oznacza to, że w przypadku choroby przewlekłej lub nowotworowej, lekarz nie będzie mógł leczyć ciężarnej,do momentu dopóki nie znajdzie się na granicy życia i śmierci,choć obecnie lekarze wiedzą jak nie dopuścić do tak niebezpiecznej dla matki i dziecka sytuacji oraz jak zapewnić bezpieczny przebieg ciąży doprowadzając szczęśliwych narodzin zdrowego brzdąca. Powyższy zapis jest zagrożeniem dla matki,dziecka, rodziny, a nie ochroną życia
4)Barbarzyństwem jest karanie kobiet nie tylko za aborcję, ale także za poronienie. Autorzy ustawy nie ukrywają, że od indywidualnej sytuacji będzie zależało, czy kobieta pójdzie do więzienia za poronienie, czy też sąd odstąpi od wymierzenia kary lub nadzwyczajnie ją złagodzi. Dla kobiety,która straciła dziecko,oznacza to, że będzie musiała tłumaczyć się przed prokuratorem i sądem, że poronienie było nieumyślne. Kobieta po poronieniu potrzebuje wsparcia, a nie sądu. To coś więcej niż barbarzyństwo, to niehumanitarne nieludzkie.Całkowity brak empatii i wyobraźni. Zgodnie z projektem większą karę dostanie ofiara gwałtu, która usunęła ciążę niż gwałciciel. To prawna patologia i zachęta do gwałtów. Do więzienia pójdzie matka, która usunęła zdeformowany płód albo usunęła ciążę, bo leczyła się z czerniaka. Jakby nie wystarczył jej dramat terminalnie chorego płodu lub nowotworu. Brakuje mi słów, żeby nazwać pomysły pro-life, a nie używać przekleństw. Do więzienia pójdzie 12 latka zgwałcona przez pedofila, która usunie ciążę. Jeżeli nawet nie pójdzie do paki, to będzie musiała przejść przez proces karny, zrobią z niej morderczynię. Czy nikt z autorów nie zastanowił się jak bardzo to zniszczy psychikę kobiet, które poroniły,ofiar gwałtu, czy pań, które usunęły ciążę w powodów medycznych. Jakoś obrony życia płodu w tych działaniach nie widzę.
Protestujemy nie dlatego, że "chcemy bezkarnie mordować dzieci poczęte", ale dla tego, że nie mamy zamiaru umierać w czasie ciąży. Sprzeciwiamy się prawnemu barbarzyństwu , bo chcemy mieć prawo do badań prenatalnych i leczenia prenatalnego naszych maluszków, jeżeli zajdzie taka potrzeba, a medycyna będzie potrafiła pomóc naszym dzieciom. Protestujemy, bo zależy nam na tym, aby lekarz mógł ratować nasze życie i życie maluszka poprzez wcześniejszy poród i , aby nie był za to karany. Nie zgadzamy się na wyczekiwanie stanu zagrożenia życia matki i dziecka , aby lekarz mógł podjąć działania ratujące. Nie pozwolimy na karanie lekarzy.
Protestujemy, bo nie zgadzamy się na więzienie i postępowanie karane za poronienie i aborcję w przypadku ratowania życia matki, gwałtu, uszkodzenia płodu. Nie pozwolimy na rozbijanie naszych rodzin, nie chcemy, aby nasze dzieci wychowywały się bez matek.
Protestujemy, bo kobieta ciężarna nie jest potencjalną morderczynią, a lekarz ginekolog i lekarz neonatolog to niepotencjalni zbrodniarze czyhający na życie płodu.
Protestujemy przeciwko odbieraniu godności ciężarnej kobiecie, ofierze gwałtu i kobiecie po poronieniu. Bez względu na stosunek do aborcji (za legalizacją,czy za utrzymaniem ustawy) protestujemy przeciwko fanatyzmowi religijnemu i terrorowi katolicyzmu.
Protestujemy, bo chcemy wychować nasze dzieci, chcemy rodzić z miłości, a nie z gwałtu i przymusu państwowego.
WOLNA POLKA,WOLNA POLSKA,
czwartek, 29 września 2016
Fronda o strajku kobiet
Sukces tak zwanych "obrońców życia" bez wątpienia związany jest z językiem, którym przemawiają do opinii publicznej. Nieraz opisywałam ich kłamstwa i manipulacje. Jest pełny odnośników religijnych i manipulowania danymi. Cechą, która od pierwszej lektury tekstów pro-life rzuca się w oczy jest antagonizowanie społeczeństwa. Mamy hasełka o popieraniu "mordowania nienarodzonych". Ciekawą rzeczą są historie ludzi, którzy stanęli przed dramatycznym wyborem i zdecydowali się na urodzenie dziecka w sytuacjach, kiedy polskie prawo dopuszcza aborcję. Przykłady tych osób mają być potwierdzeniem tezy o konieczności zlikwidowania wyjątków aborcyjnych. Argument- ludzie, którzy mimo strasznej diagnozy prenatalnej zdecydowali się na poród są szczęśliwi, bo mogli choć parę godzin pobyć ze swoim umierającym dzieckiem. Ofiary gwałtu, które zdecydowały się urodzić dziecko gwałciciela również są zadowolone ze swojego wyboru. Kobiety, które przerwały ciążę powstałą w wyniku gwałtu zostały morderczyniami i cierpią katusze przez wiele lat. Rodziny kobiet, które zmarły, bo nie zgodziły na terapię antynowotworową w ciąży przedstawiane są jako szczęśliwe, bo mimo śmierci matki urodziło się nowe życie, a kobieta stała się męczennicą życia. Co ciekawe; wszystkie bohaterki mediów katolickich miały wybór- nikt ich nie zmuszał do rodzenia dzieci bez mózgu. Ich historie wykorzystywane są, aby usprawiedliwić barbarzyński zakaz aborcji, wpędzić kobiety w poczucie winy, pokazać "prawdziwe bohaterstwo"- przerażona 12latka rodząca dziecko gwałciciela to wzór idealnej matki,kobiety, która "świadomie wybrała życie, zachowała się bardziej odpowiedzialnie od dorosłej kobiety, która usunęła ciążę z gwałtu". Chcąc włączyć się do dyskusji społecznej trzeba przede wszystkim wprowadzić inny język do debaty- podkreślić, że celem nie jest "zabijanie nienarodzonych", ale pozostawienie w sytuacjach dramatycznych wyboru kobiecie.
Środowiskom katolickim sprzeciw wobec zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej kojarzy się jedynie z "chęcią mordowania nienarodzonych". Sądy polskie stwierdzały wielokrotnie, że "obrońcy życia" mają prawo nazywać aborcję morderstwem, zbrodnią, zabójstwem. W ramach wolności słowa nikt im tego prawa nie odmawia. Jednakże mam wrażenie, że pro-life idzie o krok za daleko. Jestem w stanie zrozumieć nazywanie kobiet, które poddały się aborcji aborcjonistkami, zabójczyniami, itp, ale określanie wszystkich osób, które nie wyrażają zgody na zaostrzenie obecnej ustawy antyaborcyjnej tym mianem uważam za nadużycie i brak logiki. Sprzeciw wobec propozycji "Stop aborcji" nie oznacza dokonania aborcji. To zbyt daleko idące ogólniki, mające znamiona pomówienia i chęci terroryzowania społeczeństwa. Takie działanie powoduje, że część osób boi się ujawnić , że nie popiera całkowitego zakazu aborcji, bo nie chce uchodzić za zwolennika "mordowania nienarodzonych".
Agresywny język wobec zwolenniczek protestu widać w mediach katolickich. Fronda raczy czytelnika takim rozumowaniem "Wszystko dzieje się w ramach demonicznego Czarnego Protestu, który stoi w obronie skrobanki",
"'Na razie na apel odpowiedziały panie z wyższych sfer, tak więc można się spodziewać, że do protestu dołączą głównie: psycholożki, socjolożki czy politolożki, czyli te, którym ciąża kojarzy się z chorobą, a dzieci znają głównie ze zdjęć koleżanek."
"Nie słychać, aby do strajku paliły się Matki Polki. One oczywiście nie chodzą do pracy, tylko bimbają za 500 plus."
http://www.fronda.pl/a/proletariuszki-wszystkich-krajow-laczcie-sie,79162.html
Czarny protest nie ma nic z demonami. Czerń jest wyrazem żałoby kobiet po odchodzących prawach. Nie protestujemy w obronie skrobanki, ale obronie prawa do opieki medycznej w czasie ciąży, prawa do diagnostyki prenatalnej i leczenia prenatalnego naszych nienarodzonych pociech, w sytuacji,kiedy jest to możliwe. Nie zgadzamy się na kryminalizację poronienia, ani na traktowanie ciężarnej jak potencjalnej morderczyni. Zapis o nieumyślnym spowodowaniu śmierci płodu nie ma nic wspólnego z ochroną przed aborcją, a jest bardzo niebezpieczny dla życia matek i dzieci. Obecna ustawa to minimum humanitarne, więc nie może być mowy o dalszym ograniczaniu aborcji.
Jak widać redaktorzy mediów katolickich starają się wzbudzić niechęć do kobiet wykształconych, pracujących. Uważają, że protestujące kobiety nie mają dzieci, a nawet nienawidzą najmłodszych. W obronie kobiet wystąpiły/; Marta Kaczyńska, Krystyna Janda, prof. Monika Płatek, Martyna Wojciechowska, Dorota Wellman. Wymienione panie są matkami.
Do strajku przyłączają się również zwyczajne kobiety- matki, bezdzietne, ale świadome zagrożenia, jakie niesie projekt fanatyków.
Błędem środowiska feministycznego była walka z mitem Matki Polki- przedstawianie tych kobiet, jako osób pozbawionych ambicji, uzależnionych od męża i zbytnia krytyka 500+. Zniechęciło to miliony Polek, które świadomie wybrały wielodzietność do środowiska lewicowego. Wykorzystali to fundamentaliści, którzy powiązali swój projekt z wartością rodziny, miłością rodzicielską, a nawet prawami kobiet.
Osoby, które nie popierają zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej narażane są na szykany i prześladowania. Przytoczę dla przykładu krótką wypowiedź z katolickiego portalu. Przeciwnicy skrajnej nowelizacji to wrogowie życia, promotorzy aborcji bez żadnych argumentów, którzy domagają się rzezi nienarodzonych.
"Wrogowie życia i promotorzy aborcji próbują wszelkimi metodami zdyskredytować projekt zakładający zakaz dzieciobójczych praktyk oraz autorów ustawy. Nie mając przekonujących argumentów za swoimi ideologicznymi wynurzeniami i marzeniami o rzezi nienarodzonych, uciekają się do kłamstw i podłych manipulacji."
W rzeczywistości tak zwanemu pro-life chodzi jedynie o kontrolowanie kobiet, wprowadzenie nauki kościoła do prawa. Rację mają komentatorzy twierdząc, że środowiskom katolickim chodzi o karanie kobiet za seks dla przyjemności i za świadome decyzje odnoszące się do życia rodzinnego.
Hasła obronie życia to jedynie frazesy. Kobiety są obywatelkami tego kraju- płacą podatki, pracują, wychowują dzieci i dlatego mamy prawo żyć w kraju, który respektuje nasze prawa, uznaje naszą godność, a w okresie ciąży nie traktuje nas jak potencjalnych morderczyń, tylko zapewnia pełną opiekę medyczną.
DOŚĆ KATOLICKIEGO TERRORU POD PŁASZCZYKIEM OCHRONY ŻYCIA NIENARODZONYCH.
poniedziałek, 26 września 2016
Manipulacja odbierająca godność
"Czarny piątek" -tym określeniem media "ochrzciły" dzień, w którym Sejm okazał pogardę kobietom i płodom. Został odrzucony projekt liberalizacji ustawy antyaborcyjnej, a do prac w komisji przeszedł całkowity zakaz aborcji i in vitro Długo nie mogłam wyjść z szoku. Zadawałam sobie jak bardzo podłym trzeba być, aby zgotować połowie społeczeństwa piekło? Przysłuchując się debacie doszłam do wniosku, że nie chodzi tutaj o upodlenie kobiet, ale o bezrefleksyjne przyjmowanie sloganów za prawdę o świecie. Trzeba uczciwie przyznać, że zwolennicy zaostrzeni ustawy antyaborcyjnej przez 5 lat robili ludziom wodę z mózgu, wystawiali zmanipulowane plakaty, przedstawiali oderwane od rzeczywistości dane, posuwali się do ubliżania i zastraszania posłów. "Obrońcy życia" odrobili lekcję i w tegorocznej akcji zapisali pomoc rodzicom dzieci, które urodzą się z wadami, ułatwienia w adopcji dzieci poczętych w wyniku gwałtu. Wiele mówi język, którym posługują się "obrońcy życia". Na argument, że ich propozycja dyskryminuje kobiety ,odbiera im godność odpowiadają, że to aborcja dyskryminuje kobiety, bo najczęściej giną płody żeńskie. Rzeczywiście, są kraje, gdzie aborcja ze względu na płeć spowodowała spory brak kobiet w społeczeństwie, np: Chiny, Indie, a organizacje międzynarodowe np: WHO nie reagują na rażącą dyskryminację. Jednakże pozostaje zadać pytanie, co to sytuacja ma wspólnego z polskimi przepisami? Nic. Jest to, niestety, jeden z argumentów, którego używają zwolennicy zaostrzania przepisów o aborcji. Posługują się skrajnymi przykładami, aby zadziałać na wyobraźnię odbiorcy, który przecież nie ma możliwości zweryfikowania przedstawianych danych.
Koronnym argumentem obrońców życia jest fakt istnienia skutków aborcji. Nazywają to syndromem poaborcyjnym. Nie będę traciła czasu na rozpisywanie się, czy zjawisko ma podłoże naukowe, bo nie ma najmniejszego znaczenia. Zwolennikom zmuszania do rodzenia "syndrom" służy jako straszak, ewentualnie kara za aborcję. Wmawia się go każdej kobiecie, co więcej stał się narzędziem medycznym służącym do decydowania za kobietę odnośnie ciąży z gwałtu i uszkodzonego płodu, np: działania profesora Chazana i teksty Terlikowskiego na temat ciąż z gwałtu. 'Syndrom" jest wmawiany kobietom. Trzeba powiedzieć uczciwie, że stan psychiczny kobiety po aborcji to kwestia indywidualna, zależy od doświadczenia życiowego środowiska, przyczyny aborcji i wachlarz stanów psychicznych jest bardzo szeroki- od uczucia ulgi do prób samobójczych. W języku pro-life wygląda to odmiennie- każda kobieta, która dokona aborcji będzie próbowała popełnić samobójstwo, będzie zadręczała się poczuciem winy,a jej udziałem będą problemy ze zdrowiem. Aborcja jest według nich przyczyną rozpadu związku i więzi rodzinnych. W rzeczywistości jest to kwestia indywidualna, która nie może podlegać generalizacji. Przyczyn rozpadu związków i osłabienia więzi rodzinnych są tysiące, choćby: zdrada, praca jednej osoby za granicą, nałogi, przemoc.Propaganda pro-life stara się przekonać odbiorcę, że przyczynami problemów w rodzinie są aborcja oraz antykoncepcja.
Fanatykom religijnym udało przekonać się społeczeństwo, że aborcja ze względu na uszkodzenie płodu jest dyskryminacją osób niepełnosprawnych. Okłamali społeczeństwo, że 90% "ofiar tego typu aborcji to ludzie z podejrzeniem zespołu Downa". Warto zauważyć, że fundamentaliści katoliccy praktycznie nie wspominają o innych schorzeniach. Jest to bardzo wymowne, gdyż wytwarza w społeczeństwie przekonanie, że ofiarą aborcji są "osoby niepełnosprawne z zespołem Downa, a badania prenatalne mają za cel wyszukiwanie takich płodów". Tymczasem według genetyków zespół Downa wykrywany jest 30% przypadków. Różnica między 30% a 90% jest znaczna. Okłamywanie społeczeństwa jest typową taktyką stosowaną przez obrońców życia. Co więcej jest to sposób bardzo efektywny, zwłaszcza w połączeniu z plakatem zestawiający bawiącą się dziewczynkę, która cierpi na zespół Downa, ze zwłokami płodu. Nic dziwnego, że społeczeństwo łatwo ulega takiej manipulacji i chce ratować "niepełnosprawne dzieci poczęte z zespołem Downa". Uzyskanie aborcji jedynie z powodu zespołu Downa graniczny z cudem. Fanatycy skutecznie wcielają zasadę, że kłamstwo wielokrotnie powtarzane staje się prawdą.
Celem opisanych zabiegów nie jest ochrona życia, ale dostosowanie prawa państwowego do wymogów nauki kościoła. Autorzy ustawy Ordo Iuris przyznają to otwarcie "Większość Polaków to katolicy. W sposób oczywisty prawo jest motywowane względami wartości" - Szef Ordo Iuris Jerzy Kwaśniewski. Wspomniany szef instytutu jest zdania, że konieczność dostosowania prawa do większościowej religii wynika z Konstytucji i prawa międzynarodowego. "Opieramy się tylko i wyłącznie o zasady poświadczone w konstytucji i prawie międzynarodowym. Zresztą, jak stanowi preambuła konstytucji, te same wartości możemy wywieść z nauki chrześcijańskiej, jak i z innych źródeł - . Jego zdaniem ofiara gwałtu musi rodzić ponieważ "państwo, które zagwarantowało w Konstytucji prawo do życia, nie może uchylić tego prawa. Musi szukać innych rozwiązań, nienaruszających praw człowieka. Gdy chodzi o matkę, państwo musi jej przedstawić ofertę inną, niż zabicie jej dziecka " Wiem, że czytelnicy będą przecierali oczy ze zdumienia, ponieważ nie prawdą jest, że Konstytucja nakazuje ochronę życia od poczęcia- jest zapis mówiący o prawie do życia, ale bez dookreślenia "od poczęcia". Szef Ordo, nie widzi w zmuszaniu zgwałconej do porodu łamania praw obywatelskich, gdyż uważa, że aborcja to kolejne przestępstwo, tak więc kobieta jest ofiarą podwójnego przestępstwa. "Jeśli kobieta jest ofiarą przestępstwa i dostaje od państwa ofertę kolejnego przestępstwa: zabicia jej dziecka, to jest tak naprawdę podwójną ofiarą - brzmi odpowiedź. - Zwróćmy uwagę na sytuację dziecka. Jakie mamy prawo w tej sytuacji rozstrzygnąć na jego niekorzyść? Jest zgodne z najlepszą wiedzą biologiczną i medyczną, że życie ludzkie zaczyna się w chwili poczęcia, czyli połączenia męskiej i żeńskiej komórki. Dziecko w prenatalnym okresie swego rozwoju ma swoje własne prawa, w tym prawo do życia, wynikające z konstytucji i orzecznictwa TK - zaznacza prawnik."
link do materiału:
W podobnym tonie religijnego uniesienie wypowiadała prawniczka owego Instytutu w Sejmie, Joanna Banasiuk.
"Walka z komunistycznym zniewoleniem była jednocześnie walką o prawną ochronę dzieci przed urodzeniem, którą Naród przyrzekł swej Królowej w Ślubach Jasnogórskich . Pierwszy projekt ustawy o ochronie życia został złożony w 1989 roku W 1993 roku dokonano ważnego kroku na drodze do pełnej ochrony życia dzieci przed urodzeniem a dzisiaj wreszcie możemy zakończyć to dzieło, wypełniając to, co na Jasnej Górze przyrzekały nasze Matki i Ojcowie."
Z tak bzdurnymi argumentami o dziedzictwie komunistycznym i jakiś religijnych ślubach trudno dyskutować. Nie są one merytoryczne, nie odnoszą się do sytuacji kobiet i dzieci. Tak na marginesie :od kiedy mamy Królową? Panią prawnik powinno się odesłać do szkoły- monarchia zakończyła się z III rozbiorem.
poniedziałek, 19 września 2016
Post scriptum do listu do posłanek PiS
List do posłanek PiS-u w sprawie ustawy antyaborcyjnej
piątek, 2 września 2016
Pisowscy bohaterowie narodowi. "Wyklęci mordercy"
środa, 10 sierpnia 2016
Terlikowscy i ciąże z gwałtu
]
Ciąże z gwałtu to temat trudny, niezwykle delikatny,który niestety stał się sprawą publiczną, służącą do walki z prawami kobiet,niby w obronie praw płodu. Strona religijna trudny temat wykorzystuje do emocjonalnego szantażu i podlizywania się biskupom. Naczelny redaktor mediów katolickich Tomasz Terlikowski od czasu do czasu pisuje na ten temat. Zawsze broni płodu, nawet, jeżeli jego matką jest 11 letnia brutalnie zgwałcona dziewczynka, która nie jest w stanie donosić ciąży do końca (historia z Paragwaju). Redaktor Terlikowski znów wypowiedział się na temat ciąży z gwałtu. Wypowiedź jest odpowiedzią na pytania zadane przez dr Krzysztofa Głódzia jego żonie. Doktor opisuje historię pacjentki brutalnie zgwałconej przez ojczyma, która chce pozbyć się blizn po gwałcie i usunęła ciążę. Przy okazji pyta panią Terlikowską (żonę redaktora), czy jej zdaniem w takim przypadku kobieta powinna być zmuszona do urodzenia dziecka i narażona na psychiczne cierpienia? Lekarz zarzuca katolickiej stronie, że potrafi doradzić jedynie modlitwę i wymuszać poświęcenie, podczas gdy ofiara gwałtu straciła po swoich przejściach wiarę w Boga, ludzi i normalny świat.
Terlikowski jak zwykle uważa się za wszechwiedzącego i zaczyna od tezy, że aborcja w niczym kobiecie nie pomoże, ponieważ przez wiele lat będzie leczyła traumę, nie po gwałcie, ale traumę po aborcji. Jego zdaniem problemy psychiczne ofiary gwałtu są spowodowane aborcją, a nie niechcianym, brutalnie wymuszonym seksem. Terlikowski pisze, że kobieta być może po zabiegu chirurgii plastycznej będzie mogła nosić mini, z czasem zapomni o gwałcicielu, ale nigdy nie uda się jej zapomnieć o "niewinnym dziecku, które zostało skazane na śmierć". Trzeba przyznać, że tytuł artykułu "Nie gwałcicie gwałconych po raz drugi" wie mówi i jest bardzo mocny. Zawiera się w nim główna myśl artykułu: aborcja po gwałcie jest ponownym gwałtem na kobiecie i powoduje o wiele większe ran psychiczne niż samo przestępstwo. Jestem w stanie zrozumieć pogląd Terlikowskiego, że aborcja po gwałcie jest kolejną traumą w bardzo krótkim czasie, ale ciąża trwająca 9 miesięcy, decyzja, czy wychować dziecko, czy oddać również są przeżyciami traumatycznymi i powodują jeszcze większe cierpienie, ponieważ trwa ono o wiele dłużej. Katolicki redaktor jest zdania,że proponowanie aborcji po gwałcie jest krzywdzeniem kobiety i nie ma nic wspólnego ze współczuciem, nie pomaga w rozprawieniu się z traumą. Często ( w innych tekstach) powołuje się na amerykańskie badania, według , których ofiary gwałtu, które usunęły ciążę przeżywają depresję spowodowaną aborcją, a panie, które zdecydowały się na urodzenie dziecka nie żałują swojej decyzji i szybciej odzyskują równowagę psychiczną. Zakładając, że wyniki tych badań są wiarygodne to należy zauważyć jedną rzecz, której nie dostrzega katolicki redaktor- kobiety miały wybór. Jeżeli pomimo traumatycznych przeżyć zdecydowały się urodzić dziecko, to zrobiły to świadomie, kierując się swoimi wartościami życiowymi, znając swoją psychikę. Wybierając: aborcja lub poród odzyskały panowanie nad swoim ciałem. Nie ma większego znaczenia, czy kierowały się religią, poczuciem, że dziecko nie zawiniło, czy innymi motywami. Najważniejszy jest wybór. Odnoszę wrażenie, że nawet Terlikowski zdaje sobie z tego,że temat aborcji po gwałcie wywołuje wiele emocji. Uważa,że to ruch pro-choice używają szantażu emocjonalnego i fałszywego współczucia kobietom, aby usprawiedliwić "mordowanie niewinnych dzieci". Wszystkie historie, przedstawiane przez katolickie media, których bohaterki rodzą dzieci poczęte w czasie gwałtu pochodzą z krajów, w których legalna jest aborcja i dokonały tego wyboru, więc doskonale wpisują się w postulaty ruchu pro-choice. Nie wolno zmuszać ofiar gwałtu ani do porodu, ani do aborcji. W tej kwestii nie ma idealnego rozwiązania. Decyzja powinna należeć do zainteresowanej. Państwo nie ma prawa niczego wymuszać, a już tym bardziej narzucać stanowiska jednej religii całemu społeczeństwu. Nikt nie twierdzi, że aborcja w tym przypadku od razu uzdrowi kobietę, wyleczy ją z traumy po gwałcie. To nie jest magiczne zaklęcie. Nikt nie zagwarantuje kobiecie dobrego samopoczucia, ale wybór , co zrobić z ciążą po gwałcie powinien należeć do kobiety. Jestem w stanie przyjąć, że pan redaktor ma szlachetne intencje ratowania ofiar przed traumą poaborcyjną i "dzieci poczętych" przed śmiercią. Jednakże przymus spowoduje powiększenie dramatu kobiet i zabójstwa noworodków. W jednym zgadzam się z autorem- kary za gwałt są stanowczo za niskie, a sytuacja, kiedy za gwałt orzekana jest kara z warunkowym zawieszeniem lub sprawca wychodzi na wolność za dobre sprawowanie jest absolutnym skandalem. Kobieta, która zaszła w ciąże w wyniku gwałtu ma trzy wyjścia/; urodzić i wychować, urodzić i oddać do adopcji, usunąć ciążę. Najrozsądniejszym rozwiązaniem byłaby darmowa antykoncepcja awaryjna, ale temu też sprzeciwiają się fanatycy religijni. Ich zdaniem antykoncepcja awaryjna "zabija ludzi na najwcześniejszym etapie rozwoju" i demoralizuje kobiety.
środa, 3 sierpnia 2016
Odzyskać wybór
poniedziałek, 1 sierpnia 2016
Rządy PiS-bilans ujemny.
czwartek, 9 czerwca 2016
Lament o wyzyskiwaną pracę kobiet.
wtorek, 31 maja 2016
Czy obrońcy życia naprawdę bronią życia?
Autorzy plakatów epatują okrucieństwem na ulicy, nie zwracają uwagi na dzieci, o które rzekomo walczą,na ludzką wrażliwość, czy elementarne poczucie estetyki. Ich celem jest szokowanie i manipulowanie społeczeństwem.Trudno nazwać obroną życia takie wystawy,czy duchową adopcję życia poczętego.Badania prowadzone przez WHO i Guttmacher Institute jednoznacznie wskazują, że restrykcyjne przepisy antyaborcyjne nie zmniejszają liczby aborcji. Sprawiają jedynie, że aborcja dokonywana jest poza kontrolą. Aborcji nie przeciwdziała wychowanie do wstrzemięźliwości seksualnej i wstydu z powodu seksualności- najczęściej skutkiem takich działań jest ukrywanie przez młodzież faktu rozpoczęcia współżycia, niechciane ciąże i aborcje. W rejonach świata, gdzie terminacja ciąży jest mniej lub bardziej legalna oraz gdzie dostępne są skuteczne środki antykoncepcyjne, liczba aborcji spadła w ciągu ostatnich 25 lat o średnio 40 proc. W państwach, w których przerywanie ciąży jest zakazane, liczba przeprowadzanych zabiegów od lat jest mniej więcej stała.Dane opublikowane niedawno w medycznym przeglądzie Lancet to wyniki badań, które trwały 25 lat i dotyczyły kobiet między 15 a 44 rokiem życia. Najbardziej widoczne ograniczenie liczby zabiegów przerywania ciąży odnotowano w krajach Europy Wschodniej. W roku 1990 aborcję przeprowadzało tutaj aż 46 na 1000 kobiet. W 2014 roku było ich już tylko 27. Według naukowców różnica ta spowodowana jest pojawieniem się w latach 90-tych nowoczesnych metod zapobiegania ciąży. Aborcji na naszym kawałku kontynentu przeprowadza się jednak ciągle niepokojąco dużo, szczególnie w porównaniu z krajami Europy Północnej gdzie wskaźnik spadł z 22 kobiet na 1000 w 1990 roku do 18 w roku 2014.
W państwach gdzie aborcja jest zakazana, a wiedza o metodach antykoncepcji zerowa, zmieniło się bardzo niewiele: w 1990 roku ciążę usuwało tam 39 na 1000 kobiet, a w roku 2014 - 37, przy czym spadek ten w krajach Ameryki Łacińskiej to prawdopodobnie wynik wstrzemięźliwości seksualnej powodowanej strachem przed wirusem Zika.(dane za http://foch.p/foch/1,150562,20086012,ustawa-antyaborcyjna-to-slepy-zaulek-liczbe-aborcji-zmniejszyc.html). Najwięcej dzieci rodzi się w krajach , gdzie kobiety mają dostęp do antykoncepcji. U nas- panuje hipokryzja. Dzietność 1,3 przy ograniczeniach aborcyjnych powinna zastanowić, ale refleksji nie ma. Zamiast tego obrońcy życia domagają się zakazu aborcji, ograniczenia badan prenatalnych i wycofania ze sprzedaży antykoncepcji awaryjnej. W 2013 roku CBOS przeprowadził badania dotyczące aborcji w Polsce- najczęściej ciążę przerywają Polki niewykształcone, praktykujące katoliczki z mniejszych miejscowości, które odrzucają antykoncepcję z powodów religijnych lub nie stać ich nowoczesne metody zapobiegania ciąży. Zakaz aborcji nie zwiększa przyrostu naturalnego - zdesperowana kobieta i tak przerwie ciążę.
Gdyby organizacjom pro-life zależało na ratowaniu dzieci w okresie prenatalnym to wspierałyby antykoncepcję, edukację seksualna i leczenie prenatalne, a nie walczyły z tym. Sprzeciwiałyby się przemocy w rodzinie i przemocy wobec dzieci. Polskie pro-life wystąpiło przeciwko konwencji antyprzemocowej, popiera stosowanie kar cielesnych wobec dzieci jako prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie ze swoją religią. Nie widza nic złego w biciu dzieci, w zmuszaniu zgwałconych nastolatek do rodzenia, w karaniu kobiet za poronienie, a nawet w karaniu lekarzy za próbę ratowania matki i płodu, o ile płód nie przeżyje.Kluczem do zmniejszenia liczby aborcji jest mądra,wolna od wszelkich religii polityka prokreacyjna oparta na edukacji seksualnej, dostępie do antykoncepcji, badaniach prenatalnych i leczeniu prenatalnym, a także na właściwej opiece nad ciężarną.
Spotkałam się z przekonaniem, że obrońców życia powinno się edukować- w końcu mamy wspólny cel: zmniejszenie liczby aborcji. W praktyce okazuje się, że bardzo trudno rozmawia się z ludźmi głuchymi na wszystkie argumenty, którzy podważają autorytety medyczne, mają swoje pseudobadania. Za nimi również stoją organizacje lekarzy wiernych kościołowi,którzy piszą niby naukowe artykuły. Przeciętny czytelnik, który zobaczy, że autorem tekstu jest lekarz bierze za prawdę podane tam informacje. Obrońcy życia odwołują się do podstawowych wartości, takich jak: rodzina, patriotyzm i przywiązanie do tradycji. W narracji obrońców życia osoba, która nie popiera całkowitego zakazu aborcji nie jest prawdziwym Polakiem, ale zdrajcą, dewiantem,agentem homolooby, który ma na celu zniszczenie Polski i rodziny. Na ostatnim Marszu dla Życia i Rodziny w Kielcach tamtejsi obrońcy życia w porozumieniu z biskupem rozdawali ulotki oczerniające osoby seksualne. Treść materiałów była przepełniona seksualizacją, z którą rzekomo walczą.
środa, 4 maja 2016
NIE CHODZI O ABORCJĘ
poniedziałek, 25 kwietnia 2016
Więzienie za poronienie. Dlaczego nawet katolik nie powinien podpisać projektu ustawy antyaborcyjnej.
Nowa ustawa antyaborcyjna od kilku tygodni jest na ustach mediów i ulicy. Zwolennicy podkreślają, że zapewni ona ochronę życia każdemu dziecku, ponieważ każde dziecko nawet t poczęte w wyniku gwałtu i płód niezdolny do życia poza macicą ma przyrodzona godność. Dziecko z gwałtu nie jest winne zbrodni ojca, a ma ponieś karę śmierci. Poza tym aborcja po gwałcie to żadna pomoc dla kobiety, a dodatkowa trauma- kobieta musi żyć z tym, że zabiła swoje dziecko. Przytoczona opinia obrońców życia szokuje. Czyta się tego typu teksty z wypiekami złoci na twarzy. Czytanie takich lektur nie należy do przyjemności, ale pozwala linię myślową drugiej strony, co jest niezwykle ważne w kontekście walki o prawa kobiet i dzieci. Cały problem z radykałami katolickimi polega na odmiennej perspektywie oglądu. Ortodoksyjni katolicy patrzą na sprawę aborcji z perspektywy płodu - bronią jego praw, gdyż uważają, że to jest najmniejsza istota i bezbronna,której oni chcą bronić wbrew wszelkiej logice. Do tej pory media mówiły o zagrożeniu dla wolności kobiet, kryminalizacji aborcji. Trochę za mało mówi się o sadyzmie ustawy wobec płodu i kobiet, który poroniły. Trzeba to w końcu jasno powiedzieć, a wręcz wykrzyczeć, aby dotarło także wierzących i praktykujących katolików- ustawa antyaborcyjna, pod którą tak chętnie podpisują się ZAGRAŻA ŻYCIU PŁODÓW I RODZINIE, GODZI W FUNDAMENT KATOLICKIEJ RODZINY- TRWAŁOŚĆ MAŁŻEŃSTWA. Napisana wielkimi literami opinia może zdziwić wiele osób, ponieważ ustawa nie mówi nic o trwałości małżeństwa. Ustawodawcy przewidują, że za nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka poczętego grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności. Oznacza to, że kobieta za poronienie, nieostrożne zachowanie w ciąży PÓJDZIE DO WIĘZIENIA NA 3 LATA. Autorzy ustawy uważają, że takie tłumaczenie to nadinterpretacja i manipulacja zwolenników zabijania "niepełnosprawnych dzieci poczętych". Usiłują przekonać, że kobieta, która poroniła nie będzie karana. Ich zapewnienia w świetle zapisu ustawy są niewiele warte- to raczej rozpaczliwa próba obrony barbarzyńskiego projektu. Kobieta rozpaczająca po poronieniu będzie wzywana do prokuratury i będzie musiała udowadniać, że nic nie zrobiła, że nie wiedziała, np; o zakażeniu. To jest chore i okrutne wobec kobiet, które cierpią po utracie dziecka. Czy ona będzie skazana, czy nie to sprawa drugorzędna. Kobieta, w momencie, kiedy potrzebuje wsparcia, pomocy w poradzeniu sobie z bólem, czasem poczuciem winy, będzie z góry podejrzana o zamach na życie dziecka. Takiego okrucieństwa wobec nie można wytłumaczyć ochroną życia. Jeżeli prokurator uzna, że kobieta roniąc popełniła przestępstwo wniesie sprawę do sądu, a to grozi rozbiciem rodziny. Poronić może każda kobieta- bez względu na wyznawaną religię i dlatego nawet praktykujący katolicy, opowiadający się za tradycyjną rodziną i ochroną życia,nie powinni podpisywać tej ustawy. Nie chcą chyba, aby kobieta, która poroniła szła do więzienia.
USTAWA STANOWI ZAGROŻENIE DLA ŻYCIA PŁODU- ten zapis o nieumyślnym spowodowaniu śmierci płodu sprawia, że w Polsce kończy się diagnostyka i leczenie prenatalne. Istnieje niewielkie ryzyko(1%) poronienia w trakcie badań prenatalnych. Dla lekarza oznacza to 3 lata więzienia, dla dzieci - śmierć w okresie prenatalnym lub zaraz po porodzie z powodu schorzeń, które dzisiaj z powodzeniem leczy się dzięki medycynie prenatalnej. Co więcej lekarz będzie musiał czekać do stanu bezpośredniego zagrożenia życia matki, aby ją ratować. Oznacza to bezpośrednie zagrożenie dla życia ciężarnych, ryzyko, że żyjące dzieci ciężarnej stracą mamę i nienarodzone rodzeństwo. To cios w opiekę okołoporodową i to cios pod pretekstem ochrony najsłabszych. Ruchy pro-life wraz z biskupami od lat walczą z diagnostyką prenatalną widząc w niej hitlerowską eugenikę, wyrok śmierci na płody z zespołem Downa. Już w pierwszym projekcie zakazującym aborcji z 2011 r. wykreślili badania prenatalne. Teraz mamy powrót do tej praktyki. Celem tej ustawy jest większa śmiertelność płodów, noworodków i matek oraz zemsta na ginekologach, którzy dokonywali aborcji zgodnie z ustawą oraz mieli odwagę badać płody i je leczyć. Czy zaniechanie leczenia prenatalnego, większa śmiertelność płodów i noworodków jest obroną życia? To raczej zbrodnia dokonana na "dzieciach poczętych i rodzinach", czyli na grupie, którą ustawa miała chronić.
Drogi katoliku, zanim podpiszesz zastanów się, czy chcesz narazić swoje "przyszłe dziecko poczęte" na śmierć z powodu chorób, które dzisiaj leczy medycyna prenatalna? Zastanów się, czy chcesz stracić żonę i dziecko, bo lekarz będzie uważał, że nie może podjąć działań ratujących ich życie, póki stan Twojej żony/córki/siostry, kuzynki, koleżanki nie jest tragiczny? Jeżeli naprawdę chcesz bronić życia płodu i kobiet nie podpisuj tego szmatławca- ustawy antyaborcyjnej. Ustawa nie uchroni od aborcji,nie sprawi, że nie będzie aborcji, a narazi na śmierć kobiety i dzieci. Do więzienia pójdzie lekarz, który próbował ratować kobietę i dziecko, jeżeli płód nie przeżyje. Obrońcy życia chcą pozbawić dzieci matki i rozbić Twoją rodzinę wsadzając kobietę do więzienia za poronienie. Wszystkie kobiety, które poroniły będą podejrzane o zabójstwo prenatalne. Nawet biskupi sprzeciwiają się karaniu kobiet za aborcję i poronienie. Wasze żony, matki, córki, siostry, koleżanki w myśl tej ustawy staną przestępczyniami, bo poronią lub przerwą ciążę z gwałtu, czy wykonają badania prenatalne i podejmą próbę ratowania dziecka.Szczegółowo tłumaczy zagadnienie prof. Dębski
http://polska.newsweek.pl/pis-i-kosciol-chca-zaostrzenia-prawa-aborcyjnego-beda-karac-lekarzy-,film,384412.html#fp=nw
Nie wyobrażam sobie, aby państwo polskie karało zgwałconą nastolatkę, która przerywa ciążę. Czymś nie wyobrażalnym jest zwiększenie śmiertelności noworodków i ciąganie do prokuratury kobiet po poronieniach. To barbarzyństwo, a nie ochrona życia.
POWTÓRZĘ USTAWA ZAGRAŻA GINEKOLOGII, MEDYCYNIE PRENATALNEJ, LEKARZOM, KOBIETOM , RODZINIE I PŁODOM. JEST NIEBEZPIECZNA DLA TYCH, KTÓRYCH MIAŁA CHRONIĆ.
wtorek, 5 kwietnia 2016
ŚWIAT OBROŃCÓW ŻYCIA
Każdego roku, gdy tylko słoneczko przygrzeje na ulicach polskich miast pojawiają się „obrończy życia” i zbierają podpisy pod projektami ustawy zakazującymi aborcji lub edukacji seksualnej. Obrońcy życia to grupa ponad 150 organizacji, których celem jest „ochrona życia od poczęcia do naturalnej śmierci”. Są to grupy skupione wokół kościoła, choć nie są kościelnymi formami prawnymi. Teoretycznie pod względem prawnym są to grupy świeckie – zakładane przez osoby niebędące w stanie duchownym. Kolejnymi obszarami zainteresowania tych jest moralność społeczna. Ich działania zmierzają do unifikacji w duchu katolickim zasad moralności społecznej – całkowitego zakazu aborcji, ograniczenia badań prenatalnych i dostępności antykoncepcji, wprowadzenia prawnej ochrony małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety. Największą grupą jest Fundacja Pro -Prawo do Życia, która ma ponad 40 oddziałów terenowych i kilka tysięcy wyszkolonych wolontariuszy. Organizuje co roku akcję zbierania podpisów pod projektem zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej – dąży do całkowitego zakazu aborcji. Oprócz zbierania podpisów zajmuje się ustawianiem wystaw antyaborcyjnych w centach miast (okropne plakaty z płodami zestawianymi z Hitlerem, dzieckiem z Zespołem Downa, politykami, wielorybem, małpą, monetą. Przekaz jest jeden: świat za złe uważa np.: zabijanie wielorybów, czy testy na zwierzętach, a za dobre „zabijanie poczętych dzieci”.
Długo zastanawiałam się, czy dołączyć do artykułu jeden z takich plakatów. Mój dylemat spowodowany był drastycznością przekazu i manipulatorskim charakterem twórczości obrońców życia. Od razu zaznaczę, że używam określenia „obrońcy życia”, ponieważ w ten sposób określa siebie ta specyficzna grupa ludzi. Ich działania i poglądy nie mają nic wspólnego z obroną życia. Zdecydowałam się pokazać plakat, ponieważ nadszedł czas na rozprawienie się z mitami, które zafundowali społeczeństwo ortodoksyjni katolicy. Dziecko na plakacie to nie ofiara aborcji, tylko scenka z pierwszych chwil po cesarskim cięciu, zanim położna wytrze maluszka z krwi i mazi. Przedstawiciele Fundacji mówią, że chodzi im o pokazanie prawdy o aborcji i o wyrażenie niezgody na to, że polscy politycy popierają prawo aborcyjne, zwłaszcza, jeżeli są katolikami. Ich zdaniem mamy prawo aborcyjne, a nie zakaz aborcji, poza trzema wyjątkami. Ich poglądy mają charakter obsesji – mówią o holocauście nienarodzonych w Polsce, o dyskryminacji niepełnosprawnych „zabijanych w aborcji”, o hitlerowskich praktykach eugenicznych – tak nazywają in vitro, antykoncepcję i aborcję. Oczywiście wszystkie „okropne praktyki” są winą feministek , homolobby i lewackich środowisk, które chcą walczyć z katolicką Polską i katolickim kościołem. Fundacja jeździ po różnych miejscowościach i okłamuje społeczeństwo, podburza do nienawiści wobec posłów i lekarzy. W szczególności atakuje posłów popierających kompromis aborcyjny (obecną ustawę), byłego prezydenta, pana Komorowskiego i panią prezydent Warszawy. Ofiarami nagonki padają szpitale, w których przeprowadzane są aborcje i prowadzone są najbardziej skomplikowane, najtrudniejsze ciąże, np.: szpital Bielański w Warszawie, czy Szpital Miejski w Rudzie Śląskiej. Posłowie oczerniani są w miejscu zamieszkania – w języku obrońców życia nazywa się to „uświadomieniem mieszkańcom, że dany poseł, choć deklaruje się jako katolik, opowiada się za zabijaniem dzieci z Zespołem Downa”.
Opis takiej pikiety jest zawsze taki sam – dzielni wolontariusze rozstawili plakaty w miejscu zamieszkania posła i rozmawiali z mieszkańcami o haniebnym głosowaniu posła. Zawsze spotykają się z uznaniem społecznym, a społeczeństwo nagminnie wyraża swoje oburzenie okrucieństwem aborcji. Czasami zdarza się przeciwnik, ale najczęściej tylko pokrzyczy i nie ma argumentów, aby rozmawiać z obrońcami życia. Z resztą przeciwnik to lewak, prenatalna zabójczyni lub podżegać do prenatalnego zabójstwa, będący przedstawicielem cywilizacji śmierci i Szatana. Wiem, że brzmi to humorystycznie, ale wesołe nie jest.
Zagrożenie, że we wrześniu będziemy mieli całkowity zakaz aborcji jest realne. PiS, część Kukiz 15 i parę posłów z PO bez zastanowienia naciśnie przycisk na "tak" podczas głosowania. Rzadko zdarza się, że oburzeni mieszkańcy zadzwonią na policję, a władza porządkowa przyjedzie spisze wolontariuszy i zabierze plakaty. Fanatycy nie widzą nic złego w tym, że na oglądanie tych zmanipulowanych obrazków narażone są dzieci. Zdaniem ich psychologa zetknięcie się dzieci z tak brutalnym przekazem nie ma wpływu na ich rozwój. Jakakolwiek próba dyskutowania z nimi, czy spisanie ich przez policję to zamach na wolność słowa, lęk przed prawdą o aborcji, obraza ich uczuć. Słusznie zauważyła pracownica jednego ze szpitali, że rozmowa z tym ludźmi nie ma najmniejszego sensu, gdyż nie widzą oni prawdziwego problemu aborcji (podziemia), są wyuczeni na specjalnych kursach, co mają mówić, pozbawieni oglądu rzeczywistości i przesiąknięci biskupią retoryką. Nie są w stanie merytorycznie odpowiedzieć na żadne argumenty. Co więcej nie dopuszczają do siebie żadnych badań naukowych, poza badaniami opublikowanym na amerykańskiej stronie obrońców życia i poza badaniami, które w ich odczuciu potwierdzają ogłoszone przez nich tezy. Są głęboko przekonani, że dzięki wychowaniu do życia w rodzinie w Polsce nie ma aborcji wśród nastolatek i młode dziewczyny nie chorują wenerycznie. Jednym z chętnie przedstawianych przez nich badań (niestety bez podania linku, a co za tym idzie możliwości weryfikacji) jest badanie stwierdzające, że dla ofiary gwałtu znacznie lepsze jest urodzenie dziecka, a 70% kobiet, które urodziły dziecko z gwałtu nie żałuje decyzji. Według tych badań każda ofiara gwałtu, która usunęła ciążę żałuje tego kroku. Tłumaczenie im, że jeżeli takie badania faktycznie miały miejsce, to ich wyniki są możliwe tylko dzięki temu, że kobiety miały wybór, a nie zostały zmuszone do rodzenia lub aborcji, spotyka się z ostrą krytyką i zarzucaniem popierania „zabójstwa prenatalnego z powodu niewłaściwego pochodzenia”. Każda osoba, która spróbuje rozmawiać z nimi, musi liczyć się z zarzutami zabijania dzieci. Otóż w ich języku nawet rozmowa o innym rozwiązaniu niż ustawowy zakaz aborcji jest równoznaczna z popieraniem „zabijania najsłabszych”. Uwaga, w języku anti-choice. „mordowaniem nienarodzonych” jest nie tylko aborcja, ale także in vitro i antykoncepcja awaryjna. Zbrodnią na dzieciach jest edukacja seksualna. Grupy anti-choice nie mają nic przeciwko przemocy wobec dzieci- bicia dzieci w rodzinach. Takie zachowanie jest ich zdaniem prawem rodziców do wychowania swojego dziecka zgodnie z religią. Próżno na ich stronach szukać sprzeciwu wobec bicia dzieci, czy przemocy w rodzinie. Nigdy nie wystąpili w obronie katowanych dzieci, nawet niemowląt. Po narodzinach dziecko staje się własnością rodziców, którzy mogą stosować wobec niego kary cielesne, co jest zgodne z ich wizją katolicyzmu.
Anti-choice uwielbiają epatować opisami aborcji i obrazkami. Komentarze w stylu „rozrywanie na kawałki, obcinanie głowy płodu- to codzienna pisanina. Nie pomagają, że takie metody stosowane w USA, Chinach, Rosji są nadużyciem i nie mają zastosowania do sytuacji w Polsce. Opinie polskich lekarzy o tym, że aborcja z powodu uszkodzenia płodu to zwyczajne wywołanie porodu nie jest przez nich brana pod uwagę. Mają swoje autorytety- sygnatariuszy „Deklaracji wiary”.
Dyskutując z nimi nie wolno popełniać kilku błędów: mylić okresów rozwoju prenatalnego. Pomylenie zarodka z płodem dyskwalifikuje dyskutanta i daje im przewagę metodyczną – uważają, że mają większą wiedzę i utwierdzają się w przekonaniu, że „bycie za aborcją” spowodowane jest brakiem wiedzy i współpracą z biznesem aborcyjnym. Hasła typu „zlepek komórek”, „pasożyt” zakręcają jedynie spiralę złości i agresji. Rozmowa powinna być merytoryczna, to znaczy nie wchodzimy na rejon ideologii i wykazujemy się przygotowaniem dotyczącym rozwoju prenatalnego. „Obrońcy życia” nie mają żadnej wiedzy o uszkodzeniach płodu. Uważają, że każdy, nawet płód bez mózgu i serca ma prawo do życia. Koszt zdrowia i psychiki matki nie mają żadnego znaczenia.
Jedno trzeba im przyznać - udało się im zastraszyć polską ginekologię - szpitale boją się dokonywać aborcji ze względu na okupowanie terenu szpitala przez grupki fanatyków z tej fundacji i szykanowanie dobrego imienia placówek i pracowników. Tylko szpital Pro Familia postawił się tej organizacji i wystąpił z pozwem do sądu. Szpital wygrał sprawę, co media katolickie okrzyknęły jako kneblowanie ust, niedopuszczanie przez lewactwo PRAWDY o aborcji. Na stronie Fundacji są jedynie agresywne plakaty, informacje o pikietach i zbieraniu kasy na Fundację. Czytelnik nie znajdzie tam informacji przydanych dla rodziców, którzy dowiadują się, że ich nienarodzone dziecko ma wadę genetyczną: nie ma adresów hospicjum prenatalnego, psychologa, nie ma nawet informacji o zespole Downa, który według ich jest najczęstszą przyczyną aborcji. Nie znajdziemy oferty pomocy dla rodziców w trudnej sytuacji materialnej, dla kobiet,które potrzebują wsparcia w sytuacji, kiedy partner żąda aborcji. O co chodzi Fundacji: o szokowanie i polityczną awanturę, na pewno nie o ochronę ludzkiego życia. Jest to organizacja katolicka, więc ma wsparcie kościoła i prawicy. Nie ma problemu z zebraniem nawet 600 tys. podpisów i robieniu na tej postawie propagandy, że 90% społeczeństwa popiera zakaz aborcji. Prawda jest taka, że za obecnymi przesłankami aborcyjnymi opowiada się ponad 70% społeczeństwa. W tym roku również mamy postulat całkowitej ochrony życia. Fanatycy z Fundacji Pro -Prawo do Życia przeciwni są także badaniom prenatalnym – chcą praktycznie uniemożliwić ich wykonywanie. Ich zdaniem badania prenatalne to wstęp do aborcji- selekcja eugeniczna, wyrok śmierci na poczętym dziecku. Ich zdaniem rodziców należy pozbawić prawa do wiedzy o stanie zdrowia dziecka przed narodzeniem, prawa do leczenia takiego dziecka, a w skrajnej sytuacji prawa do wyboru. . Przestępstwem jest jedynie sytuacja, kiedy matka zaprowadzi nastolatkę do ginekologa- to jest ułatwianie współżycia. Podanie zgwałconej dziewczynie tabletki po to zbrodnia przeciw ludzkości.
W Polsce, co prawda panuje pogląd, że z fanatykami nie rozmawia się, ale nie można w nieskończoność pozwalać, by tacy ludzie obrażali osoby bezpłodne, dzieci poczęte dzięki in vitro, kobiety stosujące antykoncepcję, ofiary gwałtów, lekarzy, posłów opowiadających się za kompromisem aborcyjnym. Trzeba ich powstrzymać, bo inaczej obudzimy się w rzeczywistości w której panuje zakaz antykoncepcji awaryjnej,badań prenatalnych, aborcji z przyczyn medycznych i in vitro. Cofniemy się o kilkadziesiąt lat, zwiększy się śmiertelność noworodków. Kochani czytelnicy, możecie ten post udostępniać wszędzie gdzie chcecie i powtarzać, że każdy podpis pod ustawą zakazującą aborcji oznacza śmierć chorych dzieci, które można było uratować w okresie prenatalnym lub zaraz po urodzeniu. Argument o większej śmiertelności noworodków zrobi wrażenie nawet na przeciwnikach aborcji z ustawy, bo nikt nie chce, aby umierały maluszki, którym można było pomóc. Fanatycy nie widzą zależności. Rozmawiając z ludźmi, którzy wyrażą chęć podpisania projektu pamiętajcie, że dla nich argument o całkowitej ochronie życia może być bliski i nie ma w tym złej woli - jest inna wrażliwość. Trzeba pokazać, że propozycja Fundacji Pro nie chroni życia,jest zagrożeniem nawet dla poczętych dzieci. Zapis o całkowitej ochronie życia pozbawia szans na potomstwo bezpłodne pary,jest ingerencją religii w medycynę, pozbawieniem prawa do skutecznego leczenia niepłodności, a nawet do stosowania leków hormonalnych. W ujęciu obrońców życia cieńsze endometrium jest równoznaczne z aborcją. Dobrym orężem w walce z „obrońcami życia” jest zapis nowego projektu o karalności nieumyślnego spowodowania śmierci płodu, to znaczy poronienia. Każda kobieta bez względu na wyznanie i poglądy może poronić, co będzie oznaczało tłumaczenie się przed prokuratorem, a nawet więzienie. Kara więzienia oznacza rozbicie rodziny, której fanatyczni obrońcy płodów chcą bronić.
Kwestia obrońcy życia a antykoncepcja to temat na kolejny, dłuższy artykuł.
piątek, 1 kwietnia 2016
Dialog z Małgorzatą Terlikowską.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)