VigLink

Witam i zapraszam

środa, 24 maja 2017

Hołd dla Zbigniewa Wodeckiego


Wielki artysta, genialny muzyk i wspaniały piosenkarz odszedł 22 maja. Wychowałam się na jego muzyce. Jako malutka dziewczynka usypiałam przy "Pszczółce Mai". Słuchałam jego koncertów, lubię większość piosenek. Wielka strata. Muzyka i pamięć pozostają. To był artysta przez wielkie A.

czwartek, 11 maja 2017

PiS szykuje zmiany w zasiłkach. Strata dla bliźniąt i niepełnosprawnych dzieci.


PiS ujednolica zasiłki rodzinne. Czytaj odbiera pieniądze rodzinom bliźniąt i niepełnosprawnych dzieci. Powód szokuje- rodziny mają więcej pieniędzy dzięki 500+. Oto jak PiS dba o rodziny. Cytuję artykuł w całości ze strony: finanse.wp.pl "Część rodziców straci zasiłki. Rząd szykuje zmiany 400 złotych miesięcznie mogą stracić rodzice bliźniaków - to efekt zmian w prawie, które zaproponował resort rodziny. Mają one ujednolicić przepisy i rozwiać wątpliwości gmin. Na tym jednak nie koniec. Jeszcze większą stratę poniosą niektóre rodziny z niepełnosprawnym dzieckiem. Resort jednak twierdzi, że o "stracie" nie może być mowy, bo te pieniądze w myśl przepisów się po prostu nie należały. Chodzi przede wszystkim o dwa przypadki. Pierwszy z nich dotyczy rodziców, którzy po urodzeniu bliźniaków są na urlopie wychowawczym. Ustawa o świadczeniach rodzinnych jasno wskazuje, że przysługuje im dodatek do zasiłku rodzinnego w wysokości 400 zł miesięcznie. Warunek? Dochód na członka rodziny niższy niż 674 zł (lub 764 zł, gdy w rodzinie jest dziecko niepełnosprawne) Problem w tym, że w ustawie próżno było szukać jasnego zapisu na temat tego, czy w przypadku rodziców bliźniaków dodatek należy się tylko na jedno z dzieci, czy na każde z nich. W 2014 r. Naczelny Sąd Administracyjny wydał uchwałę, w której wskazał, że 400 zł powinno być wypłacane na każde dziecko. Rodzice bliźniaków, którzy spełniają kryteria dochodowe, mogli więc liczyć na urlopie wychowawczym nawet na 800 zł co miesiąc. Ale tylko w teorii. Część gmin bowiem nie respektowało uchwały NSA i wypłacało w takich przypadkach tylko jeden dodatek. Jednak ten, kto odwołał się od decyzji gminy, zazwyczaj wygrywał przed Samorządowym Kolegium Odwoławczym lub wojewódzkimi sądami administracyjnymi. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej chce przepisy ujednolicić i jasno wpisać w ustawie, że w takich przypadkach należeć się będzie tylko jeden dodatek. Powód? Sytuacja materialna rodzin i tak się poprawiła dzięki 500+. Bo skoro rodzina spełnia kryteria dochodowe do dodatku, to tym bardziej spełnia te wymagane do wypłaty 500 zł już na pierwsze dziecko. Świadczenie pielęgnacyjne czy kosiniakowe? Druga zmiana dotyczy tych rodziców, którzy muszą wybierać między świadczeniem pielęgnacyjnym a rodzicielskim (czyli tzw. kosiniakowym). "DGP" podaje następujący przykład. Matka niepełnosprawnego dziecka pobiera na nie świadczenie pielęgnacyjne w wysokości 1406 zł miesięcznie. Wtedy rodzi się drugie, zdrowe dziecko. Matka nie pracuje jednak na etacie i nie może liczyć na zasiłek macierzyński. Jest dla niej jednak przewidziane tzw. kosiniakowe - czyli 1000 zł przez 12 miesięcy. Problem w tym, że przepisy znowu są nieprecyzyjne i wynika z nich, że tych dwóch form wsparcia łączyć nie wolno i trzeba wybrać jedno z nich. Rodzice więc wybierali świadczenie pielęgnacyjne, a o rodzicielskie walczyli w sądach. I te przyznawały im rację, bo uznały, że wybierać trzeba tylko w przypadku, gdy oba świadczenia przysługują na to samo dziecko. Jeśli na dwoje różnych - powinny być wypłacane oba. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej przesłało stanowisko, w którym wyjaśnia zmiany. Zdaniem resortu, nie można mówić o "stracie", skoro są to pieniadze, które w myśl polskich przepisów się rodzicom nie należały. Proponowana zmiana przepisu nie jest pozbawianiem świadczeń, lecz ma na celu jedynie doprecyzowanie zapisów ustawowych, którego celem jest wyeliminowanie jednostkowych przypadków nieprawidłowego stosowania tych regulacji, w szczególności przez sądy administracyjne Zgodnie z obowiązującym od ponad 13 lat brzmieniem art. 10 ustawy o świadczeniach rodzinnych, rodzicowi korzystającemu z urlopu wychowawczego przysługuje jeden dodatek do zasiłku rodzinnego z tytułu korzystania z urlopu wychowawczego, niezależnie od liczby wychowywanych dzieci i liczby dzieci urodzonych podczas jednego porodu. Wiąże się to z faktem, że ten dodatek nie jest świadczeniem z tytułu urodzenia dziecka, lecz świadczeniem z tytułu korzystania przez rodzica z urlopu wychowawczego i jego istotą jest częściowe zrekompensowanie rodzicowi dziecka utraty wynagrodzenia związanej z korzystaniem z bezpłatnego urlopu wychowawczego. Zgodnie z art. 186 Kodeksu pracy, niezależnie od liczby dzieci urodzonych podczas jednego porodu, pracownikowi przysługuje jeden urlop wychowawczy i z tytułu przebywania na tym urlopie wychowawczym wypłacany jest przedmiotowy dodatek, a nie z tytułu urodzenia dziecka, czy też wychowywania więcej niż jednego dziecka urodzonych podczas jednego porodu. Urodzenie więcej niż jednego dziecka podczas jednego porodu nie uprawnia do dwóch urlopów wychowawczych, do dwóch wynagrodzeń z pracy, ani do dwóch dodatków z tytułu opieki nad dzieckiem w okresie korzystania z urlopu wychowawczego. ` Podwyżek zasiłków nie będzie W ramach tego samego przeglądu polityki prorodzinnej resort kierowany przez Elżbietę Rafalską zadecydował, że wstrzyma zaplanowane na listopad podwyżki progów dochodowych oraz samych zasiłków. Te miały wzrosnąć o kilka złotych, jeszcze według planów poprzedniej koalicji rządzącej. O decyzji MRPiPS pisaliśmy już w WP w ubiegłym tygodniu. Zdaniem ministerstwa jednak, podwyżki są zbyt małe. "Wzrost ten trudno uznać za istotny z punktu widzenia budżetu domowego, natomiast stanowi bardzo istotne obciążenie dla budżetu państwa" - tłumaczy resort rodziny w uzasadnieniu." Rząd zamiast nowelizować przepisy na korzyść rodzin kładzie rodzicom kłody pod nogi.

Antyrodzinny PiS


PiS chwali się polityką prorodzinną- lepsze życie rodzin, więcej mieszkań, miejsc w żłobkach, lepsza edukacja. W rzeczywistości jest odwrotnie. Trzeba skończyć z mitem dobrego dla rodzin rządu. Jest prawdą, że 500+ zapewnia przetrwanie wielu rodzinom, sprawiło, że rodziny wielodzietne wydostały się z ubóstwa.500+jest generalnie dobrym programem, choć ma swoje wady: 1) dyskryminuje dzieci pierworodne i uzależnia wypłacanie zasiłku na pierwsze dziecko od dochodu rodziców. 2)kończy się w dniu ukończenia 1 roku życia, a więc nie uwzględnia okresu nauki. W klasie maturalnej wydatki na dziecko są duże, a młody człowiek z racji uczęszczania do szkoły nie pracuje. 3) dyskryminuje samotne matki z jednym dzieckiem, zarabiające 1601 zł i więcej. Matka kasy nie dostanie, bo przekracza próg. Pieniądze dostaje bogata rodzina z dwójką dzieci. Pomimo błędów program jest potrzebny. I to w zasadzie jedyne pozytywne działanie rządu w dziecinie prorodzinnej. PiS nie planuje podnoszenia zasiłków rodzinnych, kombinuje w jaki sposób pozbawić rodziców bliźniąt pieniędzy z zasiłków rodzinnych i kosiniakowego - chcą rodzina otrzymywała pieniądze za poród, a nie za każde dziecko urodzone przy porodzie. Kolejnym pomysłem mrożącym krew w żyłach rodziców jest zwiększanie miejsc w żłobkach. Cel słuszny- aktywizacja zawodowa kobiet i opieka nad maluchem. Problem w tym, że kosztem bezpieczeństwa i rozwoju dzieci- likwidacja jednej sali, większa ilość dzieci przypadającej na opiekuna. Do tej pory w żłobku musiały być dwie sale- zabaw i spania. Po zmianie sali do spania nie będzie- dziecko nie będzie mogło odpocząć, personel nie będzie wietrzył sali zabaw podczas snu dzieci w drugiej sali, co przyczyni się do częstszego chorowania maluszków. Zwiększenie liczby dzieci przypadających na jednego opiekuna to stan zagrożenia życia dzieci. Żłobki nie będą bezpiecznym miejscem. Wiedziałam, że PiS stać na każdą podłość, ale żeby stwarzać zagrożenie dla bezbronnych maluszków- to szczyt głupoty, niechęci do dzieci, braku empatii i politycznego wyrachowania. PiS , który straszy kobiet zakazem aborcji, popiera wszystkie projekty zakazujące aborcji (na szczęście boi się czarnego protestu i finalnie odrzuca zakaz aborcji) wyrzuca ze szkoły dzieci niepełnosprawne, zastępuje edukację szkolną nauczaniem w domu, pozbawiając te dzieci możliwości kontaktu z rówieśnikami i integracji. Dodatkowo minister Radziwiłł tnie koszty prowadzenia trudnych ciąż, likwiduje standardy opieki okołoporodowej i zmniejsza finansowanie na leczenie wcześniaków i chorych noworodków. TAK TO PiS DBA O RODZINĘ I DZIECI (TE URODZONE). O POCZĘTE TEŻ NIE BARDZO DBA, BOWIEM CHCE OGRANICZENIA BADAŃ PRENATALNYCH, ZMNIEJSZA FINANSOWANIE LECZENIA PRENATALNEGO I POWADZENIA TRUDNYCH CIĄŻ. ZAPOMNIAŁABYM- ZA URODZENIE CHOREGO DZIECKA LUB MALUCHA, KTÓRY UMRZE ZARAZ PO PORODZIE PIS OFERUJE 4 TYS. TRUIENKOWEGO.TAKA JAŁMUŻNA , KTÓRA MA WYSTARCZYĆ NA LECZENIE CHOREGO NOWORODKA. NA TRUMIENKĘ WYSTARCZY, BYĆ MOŻE NAWET NA POGRZEB W KOŚCIELE, O ILE KSIĄDZ ZAOFERUJE RABAT. Jak widać PiS polityka pro-life ogranicza się do lamentu nad losem wydalanych zapłodnionych komórek jajowych (dosłownie)i ochroną płodów z zespołem Downa (temu mają służyć cięcia w finansowaniu badań prenatalnych). Urodzonemu dziecku z zespołem Downa, partia rządząca nie zamierza ułatwiać życia, ale pozbawić dostępu do edukacji i kontaktu z rówieśnikami. PiS zabiera dofinansowanie organizacjom walczącym z przemocą domową, a hojnie wspiera organizacje kościelne. Partia Kaczyńskiego dba o moralność swoich obywateli- planuje ograniczyć dostęp do antykoncepcji. Pozbawiła pary niepłodne niemoralnego i niezgodnego z nauką kościoła in vitro. Nie można zaprzeczyć, że PiS ma wielkie zasługi dla rozwoju rodziny (sarkazm).

piątek, 28 kwietnia 2017

Idiotyzm, czy gwałt? Stealthing


Ostatnio wśród mężczyzn modny staje się niebezpieczny trend- zdejmowania prezerwatywy w trakcie stosunku bez wiedzy kobiety. Takie zachowanie nosi nazwę stealthing. Zastanawiam się, jak skończonym idiotą trzeba być, aby dla chwili przyjemności, poczucia panowania nad kobietą i chęci rozsiewania nasienia ryzykować choroby weneryczne, w tym HIV i HPV oraz niechcianą ciążę. Tłumaczenie o męskiej dominacji, podnieceniu, panowaniu nad kobietą jest po prostu żałosne. Przerażają komentarze pod artykułami opisującymi problem. Znajdziemy tam takie seksistowskie kwiatki "skoro idzie to łóżka z nieznajomym, to ma za swoje". Dziwne to stwierdzenie skoro do seksu potrzeba obojga. Problem dotyczy nie tylko związków nowych, par z pewnym stażem oraz związków homoseksualnych. Dopatrywanie się w tym procederze winy kobiet jest absurdalne. Kobieta zgadza się na seks z zabezpieczeniem, a to, że partner ma nierówno pod sufitem i kieruje im chęć władzy nad partnerką jest wyłącznie jego działaniem. Oszukiwanie drugiej strony, nawet jeżeli jest to tylko niezobowiązujący seks jest nieuczciwe i poniżające. Zastanawiam się, czy panowie, którzy w ten sposób oszukują kobiety zastanawiają się co będzie później? Niechciana ciąża, choroba, poczucie upokorzenia u kobiety. W przypadku dziecka -alimenty. W polskim społeczeństwie pokutuje pogląd, że ciąża i antykoncepcja to problem kobiety. On zawsze może zmusić partnerkę do aborcji lub ulotnić się. Przyzwolenie na niepłacenie alimentów w Polsce jest dość duże. Podobnie jak na nieodpowiedzialne zachowania seksualne mężczyzn. On może mieć dowolną ilość partnerek, sypiać z nieznajomymi kobietami, a nawet oszukiwać je. Kobieca seksualność jest uznawana za coś gorszego, grzesznego i niedozwolonego społecznie. Zdejmowanie prezerwatyw w trakcie stosunku jest skrajnie nieodpowiedzialne, jest wręcz formą gwałtu. Zjawisko jest stosunkowo młode, więc nie ma na nie paragrafu. Warto wiedzieć, że są osobnicy płci męskiej (mężczyznami trudno ich nazwać), którzy mają gdzieś bezpieczeństwo swoje i partnerki, nie szanują kobiety i przekraczają wszelkie granice egoizmu. Czytałam komentarze mężczyzn popierających tego typu praktyki. Panowie przypominali sytuację, w której nasienie pozostawione w prezerwatywie jest wykorzystane do zapłodnienia bez ich zgody oraz sytuacje, kiedy kobieta oszukuje, że stosuje antykoncepcję, a w rzeczywistości nie zabezpiecza się i łapie faceta na dziecko. Wszystkie praktyki, w których jedna strona oszukuje drugą, narusza prawo do dysponowania swoją seksualnością i materiałem rozrodczym są naganne z punktu widzenia etycznego i pozbawiają jedną ze stron fundamentalnego prawa do decydowania o rodzicielstwie. Nie jest istotne, która strona oszukuje. Zabezpieczeniem przed następstwami takich zajść są: uniknie przypadkowego seksu, uważne poznanie partnera przed rozpoczęciem z nim współżycia i stosowanie antykoncepcji hormonalnej lub wkładek niehormonalnych.

środa, 26 kwietnia 2017

Aborcyjna antykoncepcja Terlikowskiego


Terlikowski wymyślił nowy termin "aborcyjna antykoncepcja"http://malydziennik.pl/melinda-gates-znalazla-sposob-na-walke-z-ubostwem-a-moze-raczej-na-nabijanie-kabzy-koncernom,4472.html Co Terlikowski ma na myśli? Zapewne całą antykoncepcję hormonalną, która według "znawców" pokroju Terlikowskiego ma właściwości wczesnoporonne. Melinda Gates zamierza dofinansować promowanie antykoncepcji w ubogich krajach, gdyż jej zdaniem antykoncepcja zmniejsza ubóstwo. Kobiety stosujące antykoncepcję rodzą mniej dzieci,więc mogą pracować poza domem i kształcić dzieci. Kształcenie i praca zawodowa kobiet (oczywiście godna praca, a nie wyzysk) to czynniki zmniejszające ubóstwo. Opinia pani Gates jest logiczna i zgodna z rzeczywistością. Terlikowskiemu antykoncepcja kojarzy się z zabijanie życia poczętego, a jego aborcyjna obsesja zagraża kobietom i przestaje być śmieszna.

piątek, 21 kwietnia 2017

Referndalny problem PiS


Organizatorzy referendum szkolnego zebrali ponad 910 tys. podpisów pod projektem referendum przeciwko reformie (w zasadzie niszczeniu edukacji). PiS będąc w opozycji krytykował PO za lekceważenie głosów obywateli, którzy chcieli referendum w/s 6latków. PiS twierdzi, że reformę edukacji obiecali wyborcom, a skoro wygrali to mogą zmieniać szkołę. Jeżeli nie zgodzą się na referendum , pokażą, że nie różnią się niczym od PO i tak samo lekceważą podpisy obywateli. Jeśli referendum przejdzie będzie to oznaczało, ze Zalewska nie ma poparcia w partii, a PiS przestał być jednością. Przegrana władzy w referendum oznaczałaby cios w PiS, pokazałaby Kaczyńskiemu, że wygrane wybory nie oznaczają, że naród zgadza się z władzą i mogą robić wszystko na co mają ochotę. Jeżeli PiS wygra referendum zyska przekonanie, że ma poparcie społeczne i nastąpi dalszy etap niszczenia demokratycznego państwa. Na pewno można przewidzieć psykówkę w Sejmie, wypominanie błędów z przeszłości. Nie liczę na konstruktywną dyskusję o stanie polskiej oświaty. Jestem przeciwko reformie edukacji. O ile popieram wydłużenie liceum, to niekoniecznie podoba się mi powrót ośmioklasowej podstawówki, programy z błędami merytorycznymi, zwolnienia w oświacie, brak pełnego nauczania w podstawówce: fizyki, geografii,chemii i biologii.

środa, 19 kwietnia 2017

O czym zapomina Komisja Zdrowia w kwestii antykoncepcji awaryjnej


Mylą się Ci, którzy sądzą, że utrudnianie dostępu do antykoncepcji awaryjnej pomoże chronić życie poczęte. Jest odwrotnie- brak antykoncepcji awaryjnej to niechciane ciąże, aborcje, dzieci na śmietnikach. Dramat ofiar gwałtu- strach przed ciążą, ciąża z gwałtu, decyzja co z tym zrobić to dodatkowy stres i tragedia dla zgwałconych kobiet.Przeciwnicy antykoncepcji awaryjnej chcą dla Polek piekła w imię ideologii katolickiej. Polacy -katolicy popierają dostępność antykoncepcji awaryjnej bez recepty. Według dwóch sondaży 59-68%Polaków popiera dostęp do antykoncepcji awaryjnej bez recepty. Posłów wybrał naród i nie mają prawa stawiać swojej religii ponad wolą narodu. Polki też mają swoje sumienie- nie może dość wybiórcze, katolickie sumienie ministra Radziwiłła decydować o życiu kobiet. Pan minister nie ma zamiaru chronić życia- o czym najlepiej świadczy zapowiedź likwidacji standardów okołoporodowych, zmniejszenia środków na prowadzenie ciąż trudnych i zmniejszenia finansowania leczenia chorych noworodków i wcześniaków. Działania ministra zdrowia mają doprowadzić do większej śmiertelności okołoporodowej matek i noworodków. Atak na antykoncepcję awaryjną to lekceważenie woli narodu i chęć kontrolowania rozrodczości kobiet oraz złamanie polskiej Konstytucji i kilku innych aktów prawnych. PiS łamie Konstytucję od samego początku, co nie oznacza, że teraz naród przyjmie ze spokojem atak na zdrowie i prawa kobiet. Artykuł 25&2 Konstytucji stanowi, że "Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym".. Utrudnienie dostępu do antykoncepcji łamie jeszcze kilka innych paragrafów polskiej Konstytucji. Artykuł 31&1i2 zapewnia ochronę prawną wolności człowieka i nakazuje władzom oraz obywatelom poszanowanie wolności i praw innych osób. Powyższa decyzja stoi w sprzeczności z powyższą konstytucyjną zasadą, gdyż ingeruje w wolnością osobistą i prawa kobiet. Art.32 zapewnia równość obywateli wobec prawa i zakazuje jakiejkolwiek dyskryminacji. Jest to dyskryminacja pod względem światopoglądowym i ze względu na płeć. Artykuł 38 zapewniający prawną ochronę życia nie zawiera dopisku "od poczęcia", więc należy go interpretować szerzej jako ochrona życia biologicznego, zawodowego, prywatnego i rodzinnego. Nieprawdą są stwierdzenia powtarzane przez przeciwników antykoncepcji awaryjnej, że zabija ona życie poczęte. Antykoncepcja awaryjna nie działa po zagnieżdżeniu się zarodka w macicy. Implantacja zarodka w macicy jest końcem procesu zapłodnienia i początkiem prenatalnego rozwoju człowieka. Artykuł 47 zapewnia obywatelom "prawo do ochrony prawnej życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz do decydowania o swoim życiu osobistym". Decyzja ministra narusza prawo obywateli o swobodnym decydowaniu o swoim życiu osobistym. Polskie kobiety nie potrzebują, aby Minister Zdrowia i kościół katolicki decydowali o ich seksualności, rozrodczości, planowali za nich rodzinę, pouczali o moralności. Polki wymagają od władzy poszanowania Konstytucji, Karty Praw Pacjenta i umów międzynarodowych. Z Konstytucji wynika jasno, że minister zdrowia nie ma żadnego prawa do ograniczania praw kobiet i decydowania za nas na temat moralności i kształtu rodziny. Są to sfery pozostające w prywatnej kwestii polskich obywateli. Komisja i minister zdrowia nie mają żadnego prawa do narzucania ideologii katolickiej społeczeństwu. Decyzja wprowadzająca ponownie recepty na antykoncepcję awaryjną narusza prawa pacjenta. Punkt drugi Karty Praw Pacjenta daje pacjentkom prawo do "świadczeń zdrowotnych odpowiadających wymaganiom wiedzy medycznej, opartej na metodach dostępnych i środkach zapobiegania [...]". Na uwagę zasługuje zwrot "opartych na wiedzy medycznej", a nie nauce kościoła. Zapobieganie ciąży jest legalnym świadczeniem medycznym, mającym udowodnione naukowo właściwości zdrowotne. Środki służące zapobieganiu ciąży są przebadanymi lekami, które przeszły całą procedurę rejestracji. Punkt 4 powyższej karty zawiera prawo pacjenta do poszanowania intymności i godności osobistej w trakcie udzielania świadczeń medycznych. Zmuszenie kobiet, aby w nagłej sytuacji szukały lekarza, który wypisze receptę, nie ma katolickiego sumienia, narażanie ich na dodatkowe koszty i konieczność tłumaczenia powodów zażycia tabletki awaryjnej uwłacza godności kobiet i jest zaprzeczeniem zasady poszanowania intymności. Dostępność antykoncepcji awaryjnej bez recepty nie stoi w sprzeczności z Konwencją o Prawach Dziecka, bowiem antykoncepcja awaryjna nie posiada właściwości wczesnoporonnych, a osoba ją stosująca nie ma zamiaru usuwać ciąży, a jedynie nie dopuścić do zapłodnienia. Utrudniając kobietom dostępność do awaryjnych środków zapobiegania ciąży narusza się także art. 9 Konstytucji, który zobowiązuje władze publiczne do przestrzegania umów międzynarodowych. Polska podpisała Deklarację Praw Seksualnych. Zaproponowana przez Pana zmiana narusza kilka punktów wspomnianej Deklaracji. Punkt 1 daje każdemu człowiekowi "prawo do wolności seksualnej Wolność seksualna obejmuje możliwość jednostki do wyrażania pełni potencjału seksualnego. Jednakże wyklucza wszelkie formy przymusu seksualnego, wykorzystywania oraz nadużyć w jakimkolwiek czasie i jakiejkolwiek sytuacji życiowej." . Trudno mówić o wyrażaniu potencjału seksualnego i wolności od przymusu, skoro kobiety usiłuje się zmusić do zachodzenia w ciążę wbrew ich woli. Nie mówimy o usuwaniu ciąży, ale o jej zapobieganiu. W punkcie drugim Deklaracja zapewnia prawo do podejmowania niezależnych dotyczących życia seksualnego zgodnie z własną moralnością. Oznacza to, że obywatele nie mają obowiązku respektowania linii partii rządzącej i kościoła, ale to władza publiczna ma obowiązek poszanowania prawa Polaków do prywatności i własnej moralności. Podpisując Deklarację Praw Seksualnych, Polska zobowiązała się do dania swoim obywatelom możliwości podejmowania indywidualnych decyzji w sferze intymnej oraz do zapobiegania dyskryminacji. Punkt 8 Deklaracji zawiera "prawo do podejmowania wolnych i odpowiedzialnych decyzji dotyczących posiadania potomstwa. Obejmuje możliwość podejmowania decyzji o posiadaniu lub nieposiadaniu potomstwa, jego liczbie, różnicy wieku między potomstwem oraz prawo do pełnego dostępu do środków regulacji płodności". Plany, aby utrudniać dostęp do antykoncepcji w sposób jawny utrudnia podejmowanie decyzji w kwestii potomstwa. Wszystkie informacje dotyczące leków antykoncepcyjnych i planowania rodziny oparte są na rzetelnych i etycznych badaniach naukowych, a nie na nauczaniu kościoła, które jak wiadomo dalekie jest od medycznej prawdy.