VigLink

Witam i zapraszam

niedziela, 8 września 2013

Absurdalne refleksje biskupów o edukacji seksualnej


Słowa biskupów o edukacji seksualnej nie mogły pozostać bez komentarza. Artykuł jest polemiką z biskupami, a nie atakiem na Kościół. Funkcjonariusze kościelni na wysokich szczeblach władzy za nic mają przestrzeganie zasady rozdziału kościoła od państwa. W ostatnim czasie przypomnieli o sobie i odważyli się wtrącać do systemu edukacji. To, że domagają się obowiązkowej religii nie dziwi, w końcu muszą zapewnić się kształcenie narybku, który w przyszłości będzie wykupywał msze i hojnie dotował fanaberie proboszcza. Starsi panowie, którzy nie założyli rodziny, w randze biskupa uważają się za największych ekspertów od wychowania dzieci, leczenia niepłodności, edukacji, seksualności, medycyny. Uważają, że mają prawo do żądania od społeczeństwa i polityków absolutnego posłuszeństwa. Są przekonani, że Polacy mają podporządkować się ich wytycznym, które tłumaczą wyrazem woli bożej i ich duszpasterskiej troski o zbawienie i ład moralny. Chcą, aby wszyscy kierowali się wytycznymi dogmatów watykańskich i bez słowa sprzeciwu akceptowali nawet najgłupsze pomysły kościelnej hierarchii. Tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego panowie biskupi uraczyli swoich wiernych listem pasterskim o wychowaniu młodzieży. Hierarchowie wyrazili w nim swój niepokój wprowadzeniem edukacji seksualnej sprzecznej z chrześcijańską wizją człowieka. W ich mniemaniu szkoła ma obowiązek stawiać wartości katolickie na piedestale i uczyć zgodnie z nauką kościoła katolickiego. Dwadzieścia lat rządów kleru doprowadził do wpisania w system oświaty wartości chrześcijańskich. Przeanalizuję fragmenty listu dotyczące edukacji seksualnej " Wychowanie do wartości rozpoczyna się w rodzinie. Ceńmy zatem czas wspólnych rodzinnych spotkań, rozmów, posiłku, wspólnego wypoczywania. Codzienne bycie razem uczy bowiem wzajemnego zrozumienia, zaufania, ofiarnej miłości i prawdziwej przyjaźni. Wspólne przebywanie kształtuje ponadto postawę służby i dobroci gotowej na dzielenie się radością, a jednocześnie odpornej na trudne problemy i emocje. W rodzinie powinniśmy uczyć się zwracania do siebie z miłością, szacunkiem i serdecznością. Ogromne pole do działania w zakresie wychowania do wartości ma szkoła, która powinna wspierać rodziców w wychowywaniu dzieci. Niezwykle ważne jest, aby szkoła budowała swój program wychowawczy w ścisłym porozumieniu z rodzicami. W programie tym powinny być wyraźnie nazwane i wyjaśnione wartości, na których oparty jest system wychowawczy. Wobec coraz odważniejszych prób wprowadzania do polskich szkół edukacji seksualnej, sprzecznej z chrześcijańską wizją człowieka, apelujemy do rodziców: czuwajcie nad tym, co szkoła przekazuje waszym dzieciom! Przypominamy, że bez zgody rodziców szkoła nie może realizować programu wychowawczego ani pozwalać na nauczanie przedmiotów, których treści są sprzeczne z ich przekonaniami lub wprost demoralizujące. Prawo oświatowe mówi wyraźnie o konieczności respektowania przez szkołę publiczną chrześcijańskiego systemu wartości (por. Ustawa o systemie oświaty – preambuła). Powierzając swoje dziecko szkole, rodzice nie powinni zgodzić się na edukację, która byłaby sprzeczna z ich przekonaniami i wyznawanymi wartościami. Jak zawsze w wychowywaniu do wartości rolę nie do przecenienia pełnią sami wychowawcy. Będąc przykładem i wzorem dla swoich uczniów, muszą być świadomi, że własnym życiem prezentują określony świat wartości. Nauczyciel i wychowawca nie może być neutralny. Nie powinien więc zagubić właściwej hierarchii wartości zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym. Musi być świadkiem wartości, które wyznaje." Nikt nie kwestionuje roli rodziny w wychowaniu dziecka. Można zgodzić się z biskupami, że bardzo ważne dla budowania bezpiecznego świata są wspólne rozmowy, posiłki, wypoczynek. Pełna zgoda co do tego, że to w domu rodzinnym młody człowiek powinien poznać znaczenie przyjaźni, miłości, zrozumienia i zaufania. Wartości te powinni przekazać rodzice i dziadkowie. Dorośli powinni swoim postępowaniem dawać przykład akceptowanych zachowań. Szacunek, miłość, serdeczność , wzajemna pomoc to podstawowe wartości, jakie człowiek powinien wynieść z domu rodzinnego. Edukacja seksualna nie jest sprzeczna z człowieczeństwem, być może jest różna od założeń religijnych. Szkoła musi przekazywać nowoczesną wiedzę a nie religijne zabobony. Wiedza o tak ważnej części ludzkiego życia i psychiki jakim jest seksualność nie jest deprawacją. W naukowym podejściu do seksualności zawierają się treści, które nie mieszczą się w religijnym postrzeganiu człowieka, np: zaburzenia płci, popęd seksualny, potrzeba bliskości przed ślubem. Podstawy nauczania ogólnego nie określają rodzice, ale Minister Edukacji. Rodzice nie mają wpływu na podstawę programową z poszczególnych przedmiotów. Twierdzenia biskupów biorą z braku wiedzy o edukacji seksualnej, chęci panowania nad ludzką seksualności i z niezdrowej, zbytniej fascynacji tematem. Dziecko świadome swojej seksualność, wiedzące, że ma prawo do ochrony swojej intymności, znające prawo do godności i nietykalności cielesnej nie pozwoli molestować się klerowi, "wujkom", czy internetowym pedofilom. Dziecko świadome zła jakim jest molestowanie seksualne może powiedzieć rodzicom, że ze strony duchownego lub innej osoby spotkało go takie zachowanie, a wtedy ukrywana z takim trudem przez biskupów pedofilia kleru, ujrzy światło dzienne, co spowoduje odwrócenie się wiernych od Kościoła i mniejsze wpływy w kościelnej kasie.
Warto zaznaczyć, że według kościelnych dostojników i polityków związanych z Kościołem edukacja seksualna sprowadza się do zmuszania nastolatek do rozpoczęcia współżycia płciowego i aborcji, do promocji antykoncepcji i homopropagandy. Mają oni inną wizję ludzkiej seksualności według której celem życia seksualnego jest prokreacja i oddanie się boskim planom w dziedzinie posiadania dzieci. W ich wizji potrzeby seksualne pojawiają się po odmówieniu modlitwy w noc poślubną, a dzieci są osobami pozbawionymi seksualności, które nie interesują się budową narządów rodnych i seksem. Uważają, że edukacja seksualna jest niebezpieczna dla kształtowania osobowości młodych ludzi i sprzeczna z prawem rodziców do wychowania dzieci zgodnie ze swoim światopoglądem. Jeżeli osobowość młodych ludzi rozumiemy jako przytakiwanie Kościołowi, wrogość wobec drugiego człowieka z powodu jego wyborów seksualnych, to faktycznie edukacja seksualna ma się nijak do tych założeń. Wychowanie seksualne wychowuje do założenia rodziny, do świadomego podejmowania życia seksualnego, do rozumienia praw mniejszości i zagrożeń związanych z pornografią, pedofilią, przemocą na tle seksualnym. Intymność człowieka to nie tylko obserwowanie wydzielin z pochwy i rysowanie wykresów, to jeden z aspektów człowieczeństwa. Seksualność to integralna część osobowości człowieka, a nie boży dar, z którego można korzystać w określone dni. Warto pamiętać, że edukacja seksualna to także wiedza z biologii, higieny, zapobiegania ryzykownym zachowaniom seksualnym, umiejętność selekcji mediów pod względem wiarygodnych informacji o zdrowiu reprodukcyjnym. Edukacja seksualna to wspieranie zdrowia płciowego.
Nie pozwólmy Kościołowi wpływać na wychowanie naszych dzieci. Jedynym sposobem,a by uchronić dzieci przed dogmatami i kościelną nauką o seksualności jest dostarczanie młodemu pokoleniu naukowej wiedzy i kształtowanie kręgosłupa moralnego poprzez dowartościowanie dziecka, zainteresowanie jego sprawami, radzenie, pomoc w trudnych dla niego sytuacjach oraz niegodzenie się na udział ucznia w katechezie. Rodzice muszą stać autorytetem. W przeciwnym razie młody człowiek jest łatwym łupem dla organizacji religijnych.

Brak komentarzy: