W
pierwszej części pisałam, że konserwatywni przeciwnicy
antykoncepcji hormonalnej uważają, że zapobieganie ciąży
powoduje powstanie „mentalności antykoncepcyjnej”,
przejawiającej się w postawie przeciwko życiu. Cechą
charakterystyczną tej postawy ma być uznawanie płodności za
swojego wroga i usuwanie ciąży, jeżeli kobieta wpadnie, pomimo
zabezpieczenia się. W absurdalnych twierdzeniach można pójść
dalej. Jeden z amerykańskich kardynałów stwierdził, że
antykoncepcja sprzyja kulturze aborcyjnej, ponieważ
„antykoncepcja narusza prokreacyjny aspekt seksualnego
zjednoczenia mężczyzny i kobiety (...) sprzyja ona powstawaniu
postaw przeciwnych życiu. Rozbicie jedności aktu małżeńskiego,
jakim jest antykoncepcja, niszczy prawdę ludzkiej seksualności.
- Prawdą jest także, że wiele z form antykoncepcji jest w rzeczywistości wczesnoporonna. One niszczą życie ludzkie u jego początków, więc nie można mówić o różnicy między antykoncepcją a aborcją – dodał kardynał Burke, prefekt Sygnatury Apostolskiej.”1
W rzeczywistości sprawa wygląda odmiennie.
Antykoncepcja jest jednym z ważniejszych czynników ograniczających
liczbę aborcji. Co prawda organizacje kobiece ,zwłaszcza w Polsce
domagając się prawa do refundacji antykoncepcji i edukacji
seksualnej , wplatają w te propozycje żądanie legalnej aborcji i
osiągają efekt odwrotny od zamierzonego – każda przeforsowania
nowelizacji ustawy o ochronie płodu ludzkiego kończy się na
pierwszym sejmowym czytaniu i trafia do kosza, a kobiety pozostają
ze swoim problemem, jaki jest utrudniony dostęp do nowoczesnych
metod planowania rodziny. W Polsce każda próba legalizacji aborcji
będzie skazana na niepowodzenie, ze względu na kilka czynników:
- popieranie przez znaczną część społeczeństwa i obecną koalicję kompromisu aborcyjnego (ustawa z 1993 roku ograniczająca aborcję do 3 wyjątków, zakładająca również ułatwianie dostępu do antykoncepcji i edukację seksualną. Niestety jest powszechnie łamana)
- legalizacja aborcji jest niezgodna z Konstytucją, która zakłada ochronę życia od poczęcia, co potwierdził Trybunał Konstytucyjny w 1997 roku, wyrzucając do kosza poprawkę o dopuszczalności aborcji z powodów społecznych.
Szansę na przyjęcie miałaby propozycja
refundacji antykoncepcji, o czym nieraz wspominali posłowie
Platformy, ale bez legalizacji aborcji. Środowiska kobiece dla
dobra kobiet powinny złożyć projekt ustawy o refundacji
antykoncepcji i edukacji seksualnej bez aborcyjnego wątku. Lepszy
taki stan – edukacja seksualna w szkole, refundowana antykoncepcja
niż to, co mamy obecnie.
Wróćmy do słów do słów cytowanego kardynała. Kontakty seksualne w
związku, które kardynał nazywa „seksualnym zjednoczeniem kobiety
i mężczyzny” służą nie tylko prokreacji, ale przede wszystkim
okazywaniu miłości, zaspokajaniu potrzeby bliskości, cielesności
i czerpaniu przyjemności, umacnianiu związku. Płodność nie jest
podstawą seksualności, a zaledwie jednym z celów podejmowania
życia seksualnego. Nad płodnością potrafimy panować, co oznacza,
że to para decyduje, kiedy chce mieć dziecko. Nawet w aspekcie
czysto biologicznym -seksualność służy przede wszystkim
zaspokojeniu popędu płciowego, którego konsekwencją są narodziny
dziecka. Jedności aktu małżeńskiego nie rozbija
antykoncepcja–
ludzie stosując środki zapobiegania ciąży nie stronią od
kontaktów seksualnych. Zdarza się, że tabletki dwuskładnikowe
niekorzystnie działają na popęd seksualny, ale wtedy wystarczy
zmienić rodzaj tabletek. Wybitnym kłamstwem jest ostatnie zdanie o
wczesnoporonnym charakterze antykoncepcji hormonalnej, powtarzane
przez przeciwników, ale także przez lekarzy będących członkami
stowarzyszeń naturalnego planowania rodziny.
Antykoncepcja nie niszczy żadnego życia, ponieważ w wyniku jej stosowania nie
dochodzi do owulacji. Zmiana endometrium – błony śluzowej macicy
na cieńsze adwersarze uznają za aborcję. Jest to kuriozalne, gdyż
nie można unicestwić czegoś, czego nie ma. Nawet, jeżeli jakimś
cudem pojawi zapłodniona komórka jajowa, to nie jest ona zabijana w
wyniku działania antykoncepcji, tylko nie dochodzi do jej
zagnieżdżenia i komórka zostaje wydalona w trakcie krwawienia z
odstawienia. Niezagnieżdżenie się zapłodnionej komórki jajowej
jest rzeczą naturalną, zdarzającą się przy naturalnym cyklu
bardzo często. Na argument naturalnego obumierania zapłodnionych
komórek jajowych, przeciwnicy antykoncepcji , odpowiadają, że na
naturę nic nie są w stanie poradzić, co nie oznacza, że
człowiekowi wolno „zabijać dzieci w najwcześniejszej fazie
rozwoju”. Od razu zaznaczam, że w przypadku zapłodnionej komórki
jajowej nie mamy do czynienia z dzieckiem, ponieważ owa komórka do
momentu zagnieżdżenia się jest poddana cyklowi menstruacyjnemu i
nie jest osobnym organizmem. Dopiero od momentu zagnieżdżenia
organizm odbiera sygnał o ciąży i zaczyna rozwijać się nowy
człowiek. Przeciwnikom antykoncepcji chodzi o wywołanie w kobiecie
poczucia winy, wmówienie jej, że zabija swoje dzieci, spowodowanie
stanów depresyjnych i siłowe zmuszenie do porzucenia antykoncepcji.
Istnieje różnica między antykoncepcją a aborcją. Antykoncepcja
zapobiega ciąży, z kolei aborcja jest unicestwieniem rozwijającego
się w macicy dziecka, jest odebraniem dziecku życia. Nie można
odebrać życia zapłodnionej komórce jajowej, można unicestwić ,płód tak, jak dzieje się to w przypadku aborcji. Istnieje różnica
między blastocystą , a rozwijającym się płodem. Blastocysta nie
ma narządów, nie ma ciała, nie porusza się – jest jedynie kodem
genetycznym. Płód rozwija się, ma ukształtowane ciało i znaczną
część narządów, od 9 tygodnia porusza się w macicy, od około
7-9 zaczyna się rozwój mózgu. Różnicę widać jak na dłoni.
W artykułach przeciwników antykoncepcji można
przeczytać takie kwiatki
„Stały
poziom hormonów powoduje zmiany zanikowe w endometrium, czyli
wyściółce jamy macicy co uniemożliwia zagnieżdżenie się
zarodka. Następuje więc poronienie żywej istoty ludzkiej
będącej we wczesnym okresie rozwoju. Każdy z nas zaczynał swoje
życie jako zarodek...”2
Prawdziwa jest pierwsza część zdania – antykoncepcja zmniejsza grubość
endometrium, tak, że ewentualny zarodek nie zagnieździ się.
Trzeba dodać, że nie jest to poronienie, a tym bardziej aborcja,
tylko „uroda” organizmu kobiety. Zmiany w endometrium są
korzystne dla zdrowia kobiety: zmniejsza się ryzyko wystąpienia
mięśniaków, endometriozy, raka endometrium. Dla wielu kobiet
najważniejsze jest to, że zmiana endometrium na cieńsze powoduje,
że nie cierpią w trakcie okresu i nie zalewają się krwią.
Miesiączka nie jest fizjologiczna, jest krwawienie z odstawienie,
które od miesiączki różni się tym, że nie jest obfite i nie
wywołuje bólu. Zyskujemy nową jakość życia – funkcjonowanie
bez uciążliwego bólu, nerwowości,
napięcia przedmiesiączkowego i nie narażamy się na utratę
żelaza. Możemy schować do szuflady
tabletki przeciwbólowe Drugie zdanie to ordynarne kłamstwo, które wręcz nie
przystoi lekarzowi. Po pierwsze nie można mówić o poronieniu nie
zagnieżdżonej blastocysty. Obrońcy życia błędnie podają, że
zapłodnienie oznacza powstanie człowieka.
Oznacza tylko połączenie się komórek rozrodczych. Nie jest to nawet przekazanie genów,
ponieważ według genetyków „Istnieje
pewna granica i jest nią (...), moment uaktywnienia genów
zarodkowych. Uważam, że wniknięcie plemnika do komórki jajowej
jest raczej swego rodzaju podjęciem de novo procesów życiowych
komórki jajowej, ale nie rzeczywistym początkiem istoty ludzkiej
jako takiej. A to dlatego, że przez jeszcze przynajmniej dwa albo
trzy podziały zygoty – co trwa od dwóch do trzech dni, geny
matczyne i ojcowskie funkcjonują niezależnie. Dlatego też
niektórzy naukowcy sugerowali określenie tego etapu rozwoju
zapłodnionej komórki jajowej jako stadium przedzarodkowe, a zarodek
w tym stadium – niezbyt semantycznie fortunnym – mianem
„przedzarodka”. 3
Profesor
Jacek Modliński wyraźnie określa moment, w którym zaczyna się
ludzkie życie – wymieszanie genów, które następuje w dwa , trzy
dni po przeniknięciu plemnika do komórki jajowej. Mając na uwadze
ten fakt, w żadnym razie nie można powiedzieć, że zapłodniona
komórka jajowa jest istotą żywą, a tym bardziej, że jest
dzieckiem!!!!
Podobną
opinię wypowiada również dr Dariusz Cholewa, specjalista od
leczenia niepłodności i lekarz -ginekolog.
Zapłodniona
komórka (zygota) to jeszcze nie początek nowego życia. Teraz przez
parę dni wędruje przez jajowód, nieustannie dzieląc się, przy
czym jednocześnie nie zwiększa swojego rozmiaru. To etap
bruzdkowania, którego efektem jest wielokomórkowy zarodek.
Przesuwany jest ruchami rzęsek pokrywających nabłonek jajowodów i
skurczami mięśniówki jajowodów. Wydzielina produkowana przez
nabłonek ułatwia poślizg komórki. W ostatnim stadium bruzdkowania
powstaje blastocysta, czyli jajo płodowe - pęcherzyk składający
się z dwóch warstw. Trofoblast pełni funkcje ochronne i odżywcze,
z embrioblastu powstaje ciało zarodka. Przez kilka dni pobytu w
macicy zarodek odżywia się tzw. mleczkiem macicznym - substancją
wydzielaną przez śluzówkę. Jednocześnie enzymy wydzielane przez
jajo powodują nadtrawienie błony śluzowej macicy. Zarodek
zagnieżdża się w wytrawionym zagłębieniu, endometrium je
obrasta. Proces ten zwany implantacją lub zagnieżdżeniem
rozpoczyna się mniej więcej po 6 dniach od owulacji, ale w
zależności od tego, jak długo zarodek znajdował się w
jajowodach, rozpocząć się może od 4 do nawet 12 dni od
jajeczkowania.
4
Z przytoczonych powyżej wypowiedzi specjalistów jednoznacznie wynika,
że błędem jest nazywanie zapłodnionej komórki jajowej zarodkiem.
Zygota i cały proces bruzdkowania dają w efekcie zarodek.
Blastocysta, inaczej jajo płodowe również nie jest zarodkiem,
bowiem dopiero ona jest zalążkiem zarodka, z jej części zwanej
embrioblastem powstaje zarodek, który jest początkiem człowieka.
Do momentu rozpoczęcia się procesu zagnieżdżenia, po mniej więcej
6 dniach owulacji (tylko wtedy może dojść do zapłodnienia) nie
mamy do czynienia z żadnym człowiekiem. Jeżeli jajo płodowe nie
zagnieździ się nie wytworzy się zarodek.
Tak więc mówienie o tym, że wyniku stosowania antykoncepcji
dochodzi do poronienia zarodka jest bzdurą, świadczy albo o
totalnym braku wiedzy albo o chęci manipulowania wiedzą naukową w
celu przestraszenia kobiety i narzucenia jej swojej wizji świata.
Bez względu na motywację takie postępowanie lekarza jest
nieetyczne i zasługuje na potępienie.
Udzielająca
wywiadu portalowi Fronda pani doktor z Bielska-Białej chciała
przestraszyć kobiety, zaapelować do nich sumień, doprowadzić do
tego, aby porzuciły tabletki i zaczęły stosować naturalne
planowanie rodziny i postępowały zgodnie z papieskim nauczaniem.
Przy okazji spowodowała uczucie winy, pogorszenie samopoczucia u
kobiet starających się o dziecko – jej słowa o poronieniu żywej
istoty ludzkiej mogły bardzo zranić kobiety, które pragną począć
dziecko, a ciągle nie uzyskują ciąży. Para starająca się o
ciążę bierze pod uwagę możliwość zapłodnienia w każdym
cyklu, opowiadanie takich kłamstw sprawia, że kobiety zastanawiają
się, czy znów nie poroniły, co powoduje problemy psychiczne.
Wypowiadając te krzywdzące słowa, pani doktor nie wzięła pod
uwagę problemów z implantacją blastocysty, co jest powodem braku
ciąży, pomimo zapłodnienia. Jednym z takich zaburzeń
uniemożliwiających zapłodnienie jest niedomoga lutealna, brak
przygotowania śluzówki, czy zbyt wczesna lub za późna owulacja.
Nie będę wdawała się w szczegóły tych skomplikowanych
problemów. Jedno jest ważne – ilekroć widzicie w mediach
konserwatywnych bzdury o wczesnoporonnym działaniu antykoncepcji
przypomnijcie sobie zacytowane powyżej zdanie specjalistów i
pamiętajcie o mechanizmach manipulacji informacjami o antykoncepcji.
Granica
śmieszności
Ilekroć zdarza się mi czytać portale
konserwatywne i informacje o antykoncepcji w nich zawarte mam
sprzeczne uczucia. Po pierwsze jestem zażenowana poziomem
manipulacji i kłamstw w nich zawartych oraz tym, że ich autorami są
również lekarze. Po drugie mam niezły ubaw, gdyż absurdalność
wieści przekracza granicę śmieszności. Podzielę się z
czytelnikami najzabawniejszymi kawałkami i oczywiście odpowiem na
nie.
Bardzo
częste jest twierdzenie , że „
stosowanie antykoncepcji
jest też często objawem pewnych zaburzeń w relacji małżeńskiej,
bo mąż mówi w ten sposób: „kocham cię, ale nie chcę twojej
płodności…” I tak naprawdę to są najbardziej niebezpieczne
skutki antykoncepcji, która oddziela małżonków od siebie i
od Boga, ale o tym nikt nie mówi. To ubezpłodnienie, bo tym
jest antykoncepcja, sugeruje, że płodność jest zła.
Natomiast akt małżeński jest piękny, właśnie dlatego, że jest
płodny, jest wzajemnym obdarowywaniem, najściślejszym
zjednoczeniem, a jednocześnie wiąże się z rodzicielstwem.”5
Zacytowane słowa w pełni obrazują to, o czym
pisałam w poprzednim zdaniu. Żenujące jest to, że lekarz i do
tego ginekolog wmawia pacjentom, że źródłem wszystkich problemów
małżeńskich jest antykoncepcja
i opowiada o Bogu. Złości to, iż
osoba udzielająca wywiadu bardzo nachalnie promuje poglądy
papieskie i narzuca swoje patrzenie na seksualność pacjentkom,
zapominając o tym, że jej zadaniem nie jest ocenianie współżycia
pacjentek. Ginekolożka zdaje się nie dostrzegać roli kobiety w
związku intymnym, uważa, kobietę za całkowicie poddaną
mężczyźnie, za istotę, która nie ma prawa decydować o swojej
płodności, bo o jej płodności decyduje mąż i Bóg. Lekarz,
który rozmawiając z kobietą używa argumentów teologicznych budzi
przerażenie. Z drugiej strony cytat jest humorystyczny – w XXI
wieku nie łączy się teologii z medycyną. U osób, które mają
doświadczenie z antykoncepcję zacytowane słowa wzbudzają śmiech.
Wróćmy do poważnych rozważań nad cytatem. Bzdurą jest, że
antykoncepcja zaburza wieź w małżeństwie, czy w innym typie
związku. Nie jest też walką z płodnością, bowiem nie powoduje
niepłodności, ale jest czasowym wstrzymaniem płodności, wyborem
kobiety lub kochającej się pary. Nie sugeruje, że płodność jest
zła, ponieważ żadna funkcja organizmu nie jest zła – natura
jest w sensie ontologicznym dobra. Akt małżeński (czytaj szerzej
współżycie płciowe) jest piękne za każdym razem, o ile jest
wyrazem miłości, wzajemnego oddania się, scalania związku i
odbywa się za zgodą obu stron. Jedynie gwałt i wymuszanie seksu
upijaniem, narkotykami, czy presją psychiczną są złe, bo niszczą
godność człowieka.
Jest rzeczą oczywistą, że współżycie
seksualne wiążę się z możliwością poczęcia potomstwa i nie
należy jego podejmować, jeżeli nie jesteśmy pewni uczuć do
ukochanej lub ukochanego. Współżycie powinno być dojrzałą
decyzją dwojga kochających się ludzi, przygotowanych na to, że
mogą ewentualnie zostać rodzicami. Antykoncepcja hormonalna i
wkładka domaciczna mają bardzo wysoką skuteczność w zapobieganiu
ciąży, to jednak skuteczność może być zmniejszona poprzez
zapomnienie o kolejnej dawce antykoncepcji, stosowanie niektórych
antybiotyków i ziół oraz wymioty przed upływem 4 godzin od
zażycia tabletki. Odpowiedzialność polega na braniu pod uwagę
możliwości poczęcia i zaakceptowaniu takiej opcji.
Akt seksualny zawsze jest zjednoczeniem pary,
wzajemnym obdarowaniem się uczuciem i stosowanie antykoncepcji lub
jej brak niczego tutaj nie zmieniają.
Przeciwnicy antykoncepcji charakteryzują się
niespotykaną kreatywnością jeżeli chodzi o wynajdowanie problemów
i „straszliwych” skutków stosowania antykoncepcji dla świata.
Przytoczę kolejny bardzo ciekawy fragment, tym razem dotyczący
zmiany rzekomej mentalności i obdarowywania się małżonków.
„Zmianie
tej, jak zostało już wspomniane, ulega pogląd na wiele znaczących
dla istoty ludzkiego istnienia tematów. I tak, stosunek do poczęcia,
staje się negatywny. Osoba dziecka zaczyna być traktowana jako
intruz, przed którym należy się z wszelkich miar zabezpieczyć.
Akt współżycia, będąc nierozerwalnie związany z prokreacją,
ulega degradacji przez pozbawienie go jego istoty. W konsekwencji nie
ma on już charakteru poświęcenia, wzajemnego oddania się dwu
osób. Partner stosunku staje się jedynie obiektem zaspokojenia
potrzeby seksualnej, nie zaś osobą obdarowywaną. Nikt bowiem daru
z siebie już nie składa. Była nim płodność. Tymczasem, w wyniku
ubezpłodnienia stosunku została ona zablokowana.”6
Zdaniem autora
tych słów antykoncepcja sprawiła, że stosunek do poczęcia stał
się negatywny. Nie nazwałabym stosunku do możliwości poczęcia
negatywnym, raczej świadomym wyborem tego, kiedy chcemy mieć
dziecko. Nie da się ukryć, że istnieje odsetek kobiet, które w
razie wpadki, a ściślej rzecz swojego błędu w stosowaniu
antykoncepcji, usuną ciążę i bez wątpienia mają negatywny
stosunek do dziecka, jednakże zdecydowana większość akceptuje
ciążę, rodzi dziecko i bardzo je kocha. Czasem w pierwszej chwili
pojawiają się złe myśli, akceptacja odmiennego stanu przychodzi z
czasem. Wtedy najważniejsza jest pomoc partnera i wsparcie rodziny.
Nieprzychylnego stosunku do ciąży nie należy upatrywać w
antykoncepcji, ale w mentalności kobiety. Aborcje i porzucenia
noworodków istniały od starożytności. Kobiety uprawiały zioła
ułatwiające poronienie i stosowały różne inne metody na pozbycie
się ciąży. Robiły to w zaciszu swojego domu. Temat miał klauzulę
tabu. Dzięki antykoncepcji zmniejsza się liczba aborcji, kobiety
bardziej świadomie decydują się na macierzyństwo. Dziecko nie
jest intruzem, tylko wspaniałym darem miłości dwojga ludzi,
przychodzi na świat wtedy, kiedy jest upragnione. Antykoncepcja
umożliwiła oddzielenie współżycia od prokreacji, co bez
wątpienia dobrze wpłynęło na relację w parze. Seks nie jest
poświęceniem, ale przyjemnością, oddaniem się dwóch osób w
bliskości i miłości. Autor przytoczonych słów twierdzi, że
darem męża dla żony jest sperma, która ma dać nowe życie.
Jeżeli owa sperma nie powoduje życia to nie można mówić o
wzajemnym obdarowaniu. Płodność nie jest darem, który mąż daje
żonie, ale funkcją organizmu, którą można kontrolować, po to,
aby skorzystać z niej wtedy, kiedy para będzie gotowa, aby mieć
dziecko lub kolejnego potomka i zapewnić swoim pociechom kochający
się, bezpieczny dom.
Czytając artykuły o antykoncepcji odnoszę wrażenie, że ich autorzy mają błędne
pojęcie o roli antykoncepcji w związku. Założenia ideologiczne
przekładają na życie i wychodzi z tego totalne nieporozumienie.
Szukają abstrakcyjnych powodów dla którego małżeństwa decydują
się na stosowanie antykoncepcji.
„„Twój mąż zbyt często ma na
Ciebie ochotę i źle reaguje gdy mu odmawiasz, ze względu na dni
płodne? Weź pigułkę. Chodzicie ze sobą już pół roku i
czujesz, że przychodzi ten czas, że chcesz się mu ofiarować, ale
matura przed Tobą? Weź pigułkę. Jesteś spragniony seksu bez
zobowiązań, który nie rani jak związek emocjonalny z drugą
osobą? A może chciałbyś być po prostu gotów, kiedy na imprezie
poznasz fajną laskę, bo może będzie to ta jedyna? W tym wypadku
lepsza będzie prezerwatywa. Nasz produkt jest elastyczny i
dopasowany do potrzeb klienta. Występuje w różnych kolorach,
kształtach i smakach. W łóżku się bezeń nie obejdziesz.” –
tak mogłaby brzmieć jedna z pośledniejszych ofert zachęcających
do skorzystania ze środków antykoncepcyjnych.”7
Moraliści z
ruchów obrony życia uważają. że kobieta stosuje antykoncepcję,
aby być zawsze gotową na zbliżenie, bo mąż ma często ochotę na kontakt seksualny. Trudno im sobie wyobrazić, że kobieta ma także
potrzeby seksualne i chce kochać się z ukochanym (mężem lub
partnerem), wtedy, kiedy oboje czują taką potrzebę i nie oglądać
się na temperaturę w pochwie, wygląd śluzu, czy na położenie
szyjki macicy. Jest rzeczą naturalną, że współżycie
podejmujemy, wtedy, kiedy odczuwamy potrzebę bliskości, kiedy
chcemy wyrazić w ten sposób swoją miłość do drugiej osoby.
Współżycie dlatego, że akurat jest właściwy czas, czasem wbrew
sobie jest delikatnie mówiąc nieporozumieniem. Ideologia
konserwatywna stworzyła obraz współżycia w małżeństwie. Według
niego życie seksualne opiera się na przeświadczeniu, że jest to
ofiarowanie się małżonków, w określone dni. Małżeństwo musi
być cały czas przygotowane na przyjęcie życia (zajście w ciążę).
W myśl tej ideologii rodzicielstwo nie jest wyborem pary, ale darem
Boga i tylko Absolut decyduje o tym, kiedy dziecko pocznie. Para
obserwując cykl kobiety ma współpracować z Bogiem w dziele
powstania życia. Może tylko z istotnych powodów odłożyć
poczęcie w czasie. Czymś złym jest bezwzględne przestrzeganie
reżimu dni płodnych i całkowite wyeliminowanie współżycia w te
dni. Zdaniem ideologii wykluczanie współżycia dni płodne jest
podstawą przeciwko Bogu i przyjęciem nastawienia przeciwko dziecku,
ewentualnie objawem strachu przed dzieckiem.
Po pierwsze, w funkcjonowaniu małżeństwa. Niektórzy stosują metodę naturalną na sposób faryzejski, jestem w porządku, spełniam prawo, ale najważniejszy jest mój plan na moje życie. Zaplanowaliśmy dwoje dzieci i swoje dzieci już urodziłam. Kiedy przychodzimy do ołtarza, aby zawrzeć małżeństwo, kapłan, w imieniu Kościoła pyta, czy chcemy przyjąć potomstwo, którym Bóg nas obdarzy - to Pan Bóg ma najlepszy plan na nasze życie i wie, ile dzieci nam potrzeba - czy jedno, czy dziesięcioro. A może ten dar nie zrealizuje się w sposób naturalny, tylko w innej formie płodności, np. poprzez adopcję? Małżeństwo cały czas powinno być otwarte na dialog z Bogiem i rozpoznawać Jego wolę.”8
Przedstawiona ideologia jest całkowicie niezrozumiała dla sporej części
społeczeństwa. Zawiera w sobie wewnętrzną sprzeczność. Z jednej
strony stwarza parze iluzję wolności wyboru – jeżeli planujecie
dziecko, współżycie w dni płodne
, jeżeli nie macie w planach powiększenia rodziny – sypiacie ze sobą w dni absolutnej niepłodności (II faza cyklu). Po dokładniejszym wczytaniu się w założenia naturalnego planowania rodziny okazuje się, że nie chodzi o danie parze wyboru, ale o narzucenie małżonkom wizji wielodzietnej rodziny bez względu na okoliczności. Okazuje się, że wyznaczanie dni płodnych ma być pomocne w poczęciu dziecka i czymś niedopuszczalnym jest planowanie liczby dzieci. Jeżeli para doczekała się planowanej liczby dzieci, załóżmy 3 i w celu uniknięcia ciąży współżyje tylko w dni niepłodne postępuje źle, bowiem nie do nich należy decyzja o liczbie posiadanych dzieci.
, jeżeli nie macie w planach powiększenia rodziny – sypiacie ze sobą w dni absolutnej niepłodności (II faza cyklu). Po dokładniejszym wczytaniu się w założenia naturalnego planowania rodziny okazuje się, że nie chodzi o danie parze wyboru, ale o narzucenie małżonkom wizji wielodzietnej rodziny bez względu na okoliczności. Okazuje się, że wyznaczanie dni płodnych ma być pomocne w poczęciu dziecka i czymś niedopuszczalnym jest planowanie liczby dzieci. Jeżeli para doczekała się planowanej liczby dzieci, załóżmy 3 i w celu uniknięcia ciąży współżyje tylko w dni niepłodne postępuje źle, bowiem nie do nich należy decyzja o liczbie posiadanych dzieci.
To co
przedstawiłam dla wielu osób będzie absurdalne. I słusznie. Jest
rzeczą oczywistą, że decyzja o dzieciach i ich liczbie, różnicy
wiekowej należy wyłącznie do rodziców.
Propagatorzy naturalnego planowania rodziny jako metodę zwalczania antykoncepcji
wybrali obrażanie użytkowników, którym zarzucają rozpustę,
uprawianie seksu bez zobowiązań, nieodpowiedzialność, brak
zaangażowania uczuciowego. Osoby stosujące antykoncepcję czytające
tego rodzaju myśli, łapią się za głowę. Obraz, jaki
przedstawiają przeciwnicy antykoncepcji daleki jest od prawdy, ma na
celu przedstawienie użytkowników antykoncepcji w złym świetle.
Ludzie ci uważają, że mają prawo do moralnego pouczania, bo
występują w obronie życia, małżeństwa i zdrowia kobiety. Tak
naprawdę usiłują podporządkować społeczeństwie jedynie
słusznej ideologii – nauczaniu dominującej w Polsce instytucji
religijnej, której każdy ma obowiązek podporządkować się dla
swojego dobra. Nie dopuszczają myśli, że ludzie mogą mieć różny
stosunek do owego światopoglądu i jako osoby wolne, mające swoje
potrzeby i poglądy mają prawo ową ideologię zaakceptować lub
odrzucić. Ciekawa jest koncepcja odpowiedzialności – według
moralistów odpowiedzialność w życiu seksualnym polega na stałym
śledzeniu cyklu i gotowości w każdej chwili na pojawienie się
dziecka. Stosując metodę termiczno-objawową ( tak naprawdę do
tego sprowadza się naturalne planowanie rodziny) para musi być
przygotowana na poczęcie. Wynika z zawodności metody i istnieniu
bardzo dużej liczby czynników ograniczających jej skuteczność.
Kością w oku moralistów jest to, że ludzie traktują współżycie jako czynność
spontaniczną i zdarza się im przypadkowy kontakt seksualny. Dla
nich wolność w rozporządzaniu swoim ciałem, seksualnością jest
czymś niewyobrażalnym. W świecie wolnym od ideologii istnieje
kilka możliwości kształtowania swojego życia seksualnego. Każda
z nich ma swoje wady i zalety. Są osoby preferujące trwałe
związki, zarówno te sformalizowane, jak i na tak zwaną kocią
łapę, ale są także ludzie, którzy źle czują się w stałym
związku i preferują przypadkowe kontakty. Nie mamy prawa nie znając
danej osoby oceniać jej wyborów odnośnie życia prywatnego i
intymnego. Prawdą jest, że oferta prezerwatyw jest olbrzymia i
rzeczywiście można ją dopasować do swoich potrzeb.
Stosowanie środków
antykoncepcyjnych jest wyrazem dobrowolności i odpowiedzialności za
siebie i drugą osobę. Według badań opinii publicznej prowadzonych
w różnym czasie i przez wiele ośrodków sondażowych, ponad 93%
Polek uważa życie rodzinne za najważniejszą wartość. Nie jest
to dowód na konserwatyzm. Polki uważają, że rodzina jest ostoją,
gwarantem szczęścia i bezpieczeństwa. Rodzina zmienia się –
część obowiązków przejmują panowie, następuje uzupełnianie
się w rolach. Kobiety mają dość ograniczania ich praw w imię
ochrony konserwatywnie rozumianej rodziny, popierają antykoncepcję
i
in vitro
in vitro
Część pań uważa, że częścią poczucia wolności w
życiu osobistym jest także prawo do aborcji.
Antykoncepcja zbrodnią przeciwko
małżeństwu.
W
mediach konserwatywnych pojawia się mnóstwo zarzutów wobec
antykoncepcji. Najczęściej wynikają one z 5 czynników
- niewiedzy
- chęci zastraszenia społeczeństwa
- niewłaściwej interpretacji wyników badań
- ideologii
- mieszania dogmatów z medycyną.
Antykoncepcja w ujęciu ideologicznym zawsze jest najgorszym złem. Ideologia
zakłada, że dawcą życie jest Bóg. Rodzice usytuowani są w
pozycji bezwolnych marionetek mających spełniać wolę Stwórcy.
„Dlatego, że antykoncepcja
sprzeciwia się zamysłowi Boga. Jest antypoczęciem, antyżyciem.
Bóg tak stworzył człowieka, kobietę i mężczyznę, że dał
parze małżeńskiej dni płodne i niepłodne. Sięgnięcie po
antykoncepcję to powiedzenie Bogu: Sam będę decydował o tym,
kiedy mam być płodny, a kiedy nie.”9
Zatrzymajmy
się na chwilę przy językowej konstrukcji cytatu. Słowo
antykoncepcja oznacza przeciw poczęciu. W sensie logicznym nie można
połączyć przedrostka „anty” z rzeczownikiem „życie”.
Wyraz „życie” oznacza istnienie w sensie biologicznym. Jeżeli
nie planujemy dziecka nie jesteśmy przeciwko „życiu”, ale
jedynie zapobiegamy poczęciu. W pierwszej części artykułu
wyjaśniałam na czym polega różnica między zapobieganiem ciąży
a aborcją, pomiędzy zapłodnieniem, a powstaniem nowej ludzkiej
istoty. Słowa „antypoczęcie” również nie znajdziemy w
słownikach języka polskiego. Jest to swobodna twórczość
słowotwórcza autora. Dla autora cytatu czymś niedopuszczalnym
jest to, że para decyduje o swojej płodności. No, cóż , trudno
dyskutować z czymś irracjonalnym. Człowiek jako istotna myśląca
ma prawo decydować o swoim ciele, pracy, prywatności i powiększeniu
rodziny. Prawo do decydowania o czasie prokreacji, ilości dzieci
jest jest jednym z podstawowych praw człowieka. Wynika z tego
jednoznacznie, że to rodzice decydują o liczebności rodziny.
Pozbawianie ludzi tego prawa jest łamaniem praw człowieka!!!!!
Warto zaznaczyć, że ksiądz nie ma pojęcia o biologii. Powiedział,
że „ Bóg (...) dał małżeńskiej dni płodne i niepłodne” .
Cykl menstruacyjny jest funkcją organizmu kobiety, a nie pary.
Mężczyzna nie ma cyklu, miesiączek i dni płodnych. Okresy płodne
i niepłodne są wpisane w cykl kobiety.
Konserwatywni eksperci od seksu uważają, że pary stosujące antykoncepcję
sprowadzają seks do czynności fizycznej pozbawiając go bliskość,
uczuć, wzajemnego przywiązania i szacunku. Jest to kompletna
bzdura. Erotyzm w związku jest częścią bliskości, sposobem
wyrażania miłości, formą jedności i intymności w związku. Pary
stosujące antykoncepcję są w stanie obejść się bez seksu, bo
nie muszą się ograniczać – mogą współżyć, kiedy mają na to
ochotę. Jeżeli pojawiają się okoliczności uniemożliwiające
współżycie , np: choroba, przemęczenie, czy brak ochoty, to nie
mają problemu z potrzymaniem się od współżycia i okazują sobie
uczucia w inny sposób. Antykoncepcja absolutnie nie wypływa na poza
seksualne okazywanie uczuć w związku. Uczucie nie rodzi się w
łóżku, ale w codziennym życiu, we wspólnym przeżywaniu
problemów i radości. W kochającym się związku oboje mają takie
same prawa, także te seksualne- kobieta nie jest jedynie obiektem
realizacji potrzeb seksualnych mężczyzny, ale osobą świadomą
swojego ciała i pragnień. Stosowanie antykoncepcji umożliwia
kobiecie bycie faktyczną partnerką, równoprawną osobą w związku,
świadomą swoich potrzeb.
Konserwatyści
uważają, że miarą udanego małżeństwa jest gotowość na
przyjęcie kolejnego dziecka. Jeżeli para z różnych względów nie
może tego uczynić to ma jedynie dwa wyjścia współżyć w dni
niepłodne lub zrezygnować z seksu.
„Jeśli małżonkowie absolutnie
nie są w stanie przyjąć kolejnego dziecka, to antykoncepcja będzie
dla nich wątpliwą pomocą, bo nie ma takiej, która byłaby
stuprocentowo pewna. Dzieci, które poczęły się mimo stosowania
środków antykoncepcyjnych, nie jest wcale tak mało. Nie chcę
wchodzić w rolę nauczyciela ars amandi i nie zamierzam mówić
małżonkom, jak mają się kochać, ale jeśli tak bardzo obawiają
się poczęcia kolejnego dziecka, to mają tylko dwa wyjścia: albo
zachować całkowitą wstrzemięźliwość seksualną, albo współżyć
wyłącznie w dniach pewnej niepłodności”.10
Autor zacytowanych słów ma radę dla małżonków, którzy z różnych powodów muszą
ograniczyć prokreację – mają nie współżyć lub stosować
naturalne planowanie rodziny. Media prawicowe ostrzegają kobiety, że antykoncepcja nie jest pewna, bowiem może zdarzyć się, że coś
nie zadziała, a wtedy zdaniem autorów kobiety przerywają ciążę.
Twierdzą, że dysponują na ten temat wiarygodnymi badaniami: tam
gdzie stosuje się antykoncepcję rośnie ilość aborcji. Jako
przykłady podają Rosję, USA i Wielką Brytanię.
Przedstawiony
powyższej argument jest łatwy do zbicia. Według badań organizacji
międzynarodowych, takich jak: WHO stosowanie antykoncepcji zmniejsza
ilość aborcji, a najwięcej kobiet, które przerywa ciążę nie
stosowało antykoncepcji w okresie poprzedzającym zajście w ciążę.
Antykoncepcja to pojęcie bardzo szerokie – obejmuje kilka metod:
mechaniczne, chemiczne (pianki i żele), hormonalne.
Najskuteczniejsze są metody hormonalne. Naturalne planowanie
rodziny nie jest metodą antykoncepcyjną, ponieważ wymaga
rezygnacji ze współżycia w dni płodne.
W informacji o stosowaniu antykoncepcji nie ma szczegółów, wiemy tylko, że panie stosowały antykoncepcję, nie wiemy jaką i czy stosowały ją przed samym zajściem w ciążę. Bywa, że kobiety rezygnują z antykoncepcji , np: z powodu migren, wzrostu wagi, czy rozstania z partnerem i w czasie nie stosowania antykoncepcji miały kontakt seksualny. Pytania ankieterów są niedoprecyzowane. Fakt, że w danym kraju promuje się antykoncepcję nie oznacza, że kobiety w wieku rozrodczym stosują ją. W swoim postępowaniu kierują się światopoglądem, bądź nie mają dostępu do antykoncepcji, czy nie wiedzą, gdzie mogą otrzymać antykoncepcję. Badania amerykańskie wykonane kilka lat temu i badania polskie wykonane pod koniec lat 80-tych , a więc w okresie, kiedy w Polsce była wykonywana aborcja na życzenia, potwierdzają, że najczęściej aborcji dokonują kobiety religijne, wyznające religię zakazującą antykoncepcji. Potwierdzają to badania CBOS z maja tego roku. Według badań , ponad 5 milionów Polek miało choć jedną aborcję w ciągu swojego życia, a najczęściej na ten dramatyczny krok decydowały się kobiety wierzące, słabiej wykształcone, mieszkające na wsi. W konserwatywnych środowiskach seks jest tematem tabu, panuje przekonanie, że ciąża przed ślubem to wstyd dla całej rodziny, a więc kobiety w obawie przed potępieniem społeczności decydują się na pokątne usunięcie ciąży. Według badań tegorocznych mniej aborcji jest wśród grypy kobiet młodszych między 15-36 rokiem życia, które dojrzały po wejściu w życie ustawy antyaborcyjnej. Obrońcy życia widzą w tym zasługę działania ustawy i swoich wystaw ze zdjęciami poronionych płodów. Prawda jest inna – trochę mniej aborcji to zasługa rozwoju antykoncepcji i dostępności informacji, również prawdziwych w sieci i obecności ulotek o antykoncepcji w gabinetach ginekologicznych. Liczba aborcji i tak jest zatrważająca – sięga nawet 200 tys rocznie, czyli znacznie więcej niż w Hiszpanii i Francji, gdzie dostęp do antykoncepcji jest ułatwiony.
W informacji o stosowaniu antykoncepcji nie ma szczegółów, wiemy tylko, że panie stosowały antykoncepcję, nie wiemy jaką i czy stosowały ją przed samym zajściem w ciążę. Bywa, że kobiety rezygnują z antykoncepcji , np: z powodu migren, wzrostu wagi, czy rozstania z partnerem i w czasie nie stosowania antykoncepcji miały kontakt seksualny. Pytania ankieterów są niedoprecyzowane. Fakt, że w danym kraju promuje się antykoncepcję nie oznacza, że kobiety w wieku rozrodczym stosują ją. W swoim postępowaniu kierują się światopoglądem, bądź nie mają dostępu do antykoncepcji, czy nie wiedzą, gdzie mogą otrzymać antykoncepcję. Badania amerykańskie wykonane kilka lat temu i badania polskie wykonane pod koniec lat 80-tych , a więc w okresie, kiedy w Polsce była wykonywana aborcja na życzenia, potwierdzają, że najczęściej aborcji dokonują kobiety religijne, wyznające religię zakazującą antykoncepcji. Potwierdzają to badania CBOS z maja tego roku. Według badań , ponad 5 milionów Polek miało choć jedną aborcję w ciągu swojego życia, a najczęściej na ten dramatyczny krok decydowały się kobiety wierzące, słabiej wykształcone, mieszkające na wsi. W konserwatywnych środowiskach seks jest tematem tabu, panuje przekonanie, że ciąża przed ślubem to wstyd dla całej rodziny, a więc kobiety w obawie przed potępieniem społeczności decydują się na pokątne usunięcie ciąży. Według badań tegorocznych mniej aborcji jest wśród grypy kobiet młodszych między 15-36 rokiem życia, które dojrzały po wejściu w życie ustawy antyaborcyjnej. Obrońcy życia widzą w tym zasługę działania ustawy i swoich wystaw ze zdjęciami poronionych płodów. Prawda jest inna – trochę mniej aborcji to zasługa rozwoju antykoncepcji i dostępności informacji, również prawdziwych w sieci i obecności ulotek o antykoncepcji w gabinetach ginekologicznych. Liczba aborcji i tak jest zatrważająca – sięga nawet 200 tys rocznie, czyli znacznie więcej niż w Hiszpanii i Francji, gdzie dostęp do antykoncepcji jest ułatwiony.
5http://www.fronda.pl/a/zawsze-wystepuje-jakies-ryzyko-smierci-przy-zazywaniu-antykoncepcji,28691.html?page=4&#comments-anchor
7tamże
10tamże
1 komentarz:
Super że poruszasz tak ważny temat
Prześlij komentarz