VigLink

Witam i zapraszam

środa, 21 lutego 2018

Czy aborcja jest ok? Potrzebny głos rozsądku


Pomysły dziewczyn z Aborcyjnego Dream Team szokują nie do dziś. Tym razem zdjęciem na okładce w koszulce "Aborcja jest ok" zrównały się z "obrońcami życia" w skrajności. Pomijając wszystkie dywagacje o szczęściu lub nieszczęściu kobiet po aborcji, o wiarygodności badań, że rzekomo 95% kobiet jest zadowolona z aborcji, trzeba jasno powiedzieć, że hasłem "aborcja jest ok" przesadziły. Nie chodzi tutaj o to, że kobiety po aborcji, które nie doświadczają negatywnych odczuć mają się biczować, za coś przepraszać. Mają pełne prawo do swoich odczuć, mają prawo o tym mówić, pisać, przekazywać opinii publicznej. Jest czymś oczywistym, że aborcja jest zabiegiem medycznym i, że narosło wokół niej wiele mitów. Chcąc rozmawiać o aborcji nie można jej trywializować, sprowadzać do kaprysu, do czegoś nieistotnego, jakby to była wizyta u fryzjera. Okładka "Wysokich obcasów", to potwarz dla kobiet, dla których decyzja o aborcji była trudna, które nie mają pozytywnych odczuć po aborcji.Panie, które chcą promować inne myślenie o aborcji, pokazały kobietom środkowy palec i narzucają retorykę- albo jesteś szczęśliwa po aborcji albo jesteś dziwadłem, szkodnikiem, osobą, która szkodzi prawom kobiet. Zapomniały, że tylko dla niewielkiej grupy kobiet, które nie chcą mieć w ogóle dzieci decyzja o aborcji jest łatwa. Część kobiet jest do aborcji zmuszana przez partnera lub rodziców. Wymuszona aborcja wbrew woli kobiety NIE JEST OK, chociaż medycznie jest taką samą procedurą, jak każda inna aborcja. Decyzja o aborcji podjęta pod wpływem strachu o swoją przyszłość, z powodu porzucenia przez ojca dziecka, w momencie braku wsparcia NIE JEST OK- jest podwójną krzywdą dla kobiety. Powiedzenie kobiecie porzuconej, która dokonała aborcji, bo nie widziała innego wyjścia, że aborcja jest ok jest szczytem chamstwa. Powiedzenie, że aborcja jest ok może mieć fatalne skutki dla życia kobiet. Skoro "aborcja jest ok" to wielu nieodpowiedzialnych mężczyzn będzie nakłaniało do niej swoje partnerki, bo nie chcą brać odpowiedzialności za skutki swojego postępowania, zmieniać wygodnego życia z powodu ciąży, czy przyznawać się żonie do zdrady z powodu ciąży kochanki. Promując hasło "aborcja jest ok" stwarza się sytuację, kiedy aborcja staje się zamiennikiem antykoncepcji i gloryfikuje się swobodne podejście do seksualności bez żadnych zobowiązań. To najkrótsza droga do zwiększenia liczby przypadków wykorzystania seksualnego. Przy takim podejściu mężczyzna nie musi starać się, tworzyć relacji. Seks może być traktowany jedynie biologiczna potrzeba, a kobieta jako obiekt do rozładowania napięcia. Ewentualną ciążę- zawsze można usunąć, bo przecież aborcja jest w porządku, jest modna, często wykonywana, jest ok. Jest wspaniałym doświadczeniem, a kobieta powinna dziękować partnerowi, że zaszła w ciążę, którą może usunąć i dzięki temu stać się prawdziwą, modną, nowoczesną kobietą. W przedstawionym podejściu nie ma przesady. Aktywistki z Aborcyjnego Dream Teamu lansują takie spojrzenie na aborcję, która bez względu na okoliczności jest ok. Jest decyzją łatwą, a wszystkie wątpliwości wynikają ze strachu przed stygmatyzacją. Fakt, ze aborcja jest często wykonywanym zabiegiem nie oznacza, że jest w porządku. Przemoc domowa, gwałty, pedofilia też są elementem rzeczywistości, ale jakoś nikt nie powie o nich , że są ok. Powszechność zjawiska nie sprawia, że jest ono dobre. Nie neguję, że część kobiet nie żałuje decyzji o aborcji i nie miało wątpliwości co do usunięcia ciąży. Jednak ze względu na kobiety,których historia aborcyjna jest bardziej skomplikowana nie powinno się prowadzić takiej kampanii. Mam wrażenie, że Aborcyjny Dream Team ma kłopot z aborcją. Za wszelką cenę próbuje ją gloryfikować, narzucić jedyną słuszną narrację- albo odbierasz aborcję jako coś absolutnie pozytywnego albo jesteś wrogiem praw kobiet. Taką akcją dziewczyny zrobiły idealny prezent dla anty-choice. Pokazały, że wszystkie obawy zwolenników zaostrzenia ustawy są prawdziwe. Przeciwnicy mają doskonały dowód na to, że aborcja jest kaprysem, a "aborcjonistkom" nie chodzi o pomoc kobietom w ciąży, tylko o "mordowanie dzieci nienarodzonych". Wyjść z czymś takim na kilkanaście dni przed manifami oznacza ośmieszenie idei praw kobiet i sprowadzenia jej do kwestii aborcji. Obniży to frekwencję na manifach. Kobiety popierają prawo wyboru, ale robienie szopki z aborcji budzi powszechny niesmak. Kobiety dostrzegły zagrożenie swoich praw w groźbie zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej, ale niekoniecznie uważają, że aborcja traktowana jak zamiennik antykoncepcji jest ok. Poza tym trudno nie zgodzić się z opinią, że akcja "Wysokich Obcasów" jest fatalna, jeżeli chodzi o kwestię edukacji seksualnej i promowanie odpowiedzialnego rodzicielstwa. Młody człowiek może pomyśleć- po cholerę mam stosować antykoncepcję, skoro zawsze mogę usunąć ciążę. Aborcja jest taka fajna i bezpieczna, że w zasadzie można ją robić dwa razy w roku bez żadnych zdrowotnych konsekwencji. Do tego aborcja jest w modzie, więc można uprawiać seks bez zabezpieczenia. Polki co roku dokonują minimum 34 tys za granicą. Są to zabiegi legalne. Obecna ustawa nie chroni nikogo i niczego. Wymaga zmiany. Liberalizacja jest konieczna nie dlatego, że aborcja jest ok, a kobiety po aborcji są szczęśliwe, jak twierdzą aktywistki z okładki. Liberalizacja jest koniecznością ze względu na możliwość kontroli i poznania zjawiska, udzielenia pomocy kobietom rozważającym aborcję. Zamiast durnych haseł "aborcja jest ok" i zakłamywania rzeczywistości lepiej rozpocząć akcję uświadamiającą o antykoncepcji i promować edukację seksualną. Złość mnie bierze na sam widok tej okładki, więc kończę wpis. Nie chcę obrazić inicjatorek, chociaż jedynie niecenzuralne słowa cisną się na usta. Sensowniejsze było by hasło: wszystkie odczucia po aborcji są ok", ponieważ wyrażałoby solidarność z kobietami po aborcji bez względu na to, co czują po zabiegu.

wtorek, 20 lutego 2018

Reklolekcje sprzeczne z Konstytucją


Niedługo rozpoczyna się coroczne rekolekcyjne szaleństwo i przymusowe zabieranie dzieci ze szkoły do kościoła pod pretekstem "duchowego" przygotowania do świąt wielkanocnych. Post jest skierowany do rodziców niewierzących lub wierzących niepraktykujących, którzy nie życzą sobie, aby dziecko uczestniczyło w rekolekcjach, a nie wiedzą, jakie mają prawa i jakie prawa mają ich dzieci. W świetle Konstytucji rekolekcje są przemocą religijną. Jest to praktyka legalna,potwierdzona przepisami Ministra Edukacji Narodowej z dnia 14 kwietnia 1992 r. w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach. Rozporządzenie nie zostało zmienione po przyjęciu obecnej Konstytucji w 1997 roku. Według rozporządzenia uczniowie uczęszczający na naukę religii organizowaną w szkołach publicznych uzyskują trzy kolejne dni zwolnienia z zajęć szkolnych w celu odbycia rekolekcji wielkopostnych. Jednakże według rozporządzenia zwolnienie z zajęć lekcyjnych nie oznacza dodatkowych dni wolnych od nauki, a jedynie umożliwienie uczestnictwa w rekolekcjach. Brak lekcji w tych dniach to decyzja dyrekcji i kościoła, całkowicie sprzeczna z prawem, wynik ustępowania kościołowi i strachu przed okolicznym proboszczem. W trakcie rekolekcji szkoła ma obowiązek organizowania zajęć opiekuńczo-wychowawczych dla dzieci, które nie uczestniczą w kościółkowych naukach. Szkoła ma prawo sprawdzać obecność uczniów. Opiekunami dzieci podczas rekolekcji są nauczyciele religii. Mogą poprosić kolegów o pomoc, ale nie można zmuszać nauczyciela do chodzenia do kościoła. W praktyce wygląda to dużo gorzej. Nie jest przestrzegana zasada jedynie zwolnienia z kilku godzin, uczniowie mają 3 dni wolnego od zajęć szkolnych. Nauczyciele są zmuszani do brania udziału w tym wydarzeniu- dostają polecenie. Rekolekcje w godzinach nauki szkolnej łamią w sposób oczywisty Konstytucję, dyskryminują niewierzących, osoby innego wyznania i osoby niepraktykujące. Złamana została preambuła do Konstytucji. Wymieniam wszystkie artykuły Konstytucji, które zostają złamane organizowaniem rekolekcji w godzinach nauki szkolnej. Preambuła "my, Naród Polski - wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający tej wiary, a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł, równi w prawach i w powinnościach wobec dobra wspólnego - Polski" Osoby niewierzące lub niepraktykujące są poprzez obowiązkowe w praktyce rekolekcje pokrzywdzone, ponieważ odbiera się im prawo do nauki, zmusza do praktykowania wiary, której nie chcą ujawniać. Stanowi to naruszenie podstawowych praw człowieka do wolności religijnej Rekolekcje to faworyzowanie jednego wyznania i światopoglądu. Szkoła powinna kształtować ideę równości wobec prawa, zasadę sprawiedliwości i uniwersalne wartości. Faworyzując jedną religię nie może być mowy o uniwersalnych, czy równości światopoglądów. Według ostatnich badań kościelnych uczestnictwa we mszach w niedzielę , tylko 36,7% Polaków uczestniczy w tym obowiązkowym dla katolika rytualne. Od roku 1989 dwa miliony osób odwróciło się od kościoła. Tymczasem w polskiej szkole religia nadal jest uważana za ważny przedmiot, który rzekomo kształtuje wiarę i tożsamość kulturową i narodową. Na lekcjach religii nie omawia się religijnej twórczości pisarzy i poetów, ani nie prezentuje się dzieł sztuki sakralnej, nie omawia się też motywów biblijnych jako inspiracji dla rozwoju kultury. Powyższe zagadnienia omawiane są na języku polskim. Mówienie o kształtowaniu na religii rozumianej jako przedmiot szkolny tożsamości kulturowej, literackiej, czy narodowej jest kłamstwem Art. 25, punkt 2 stwierdza "Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publiczny Rekolekcje w sposób zasadniczy łamią zasadę bezstronności państwa w sprawach światopoglądowych. Są przymusem, egzekwowanym poprzez listę obecności i szkolną wycieczkę do kościoła, a nawet poprzez organizowanie mszy i nauk rekolekcyjnych w szkole. Szkoła jest instytucją neutralną światopoglądowo. Wymuszanie jedynie słusznej religijności godzi w godność ucznia. Art. 48. Rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania. Rekolekcje w szkole są naruszeniem prawa rodziców do wychowania dzieci i prawo ucznia do wolności sumienia. Wolność wyznania nie ma ograniczenia od 18 roku życia. Religijność rodziców nie musi iść w parze z przekonaniami dziecka. Zmuszanie dziecka do uczestnictwa w praktykach religijnych jest przekroczeniem prawa rodziców do wychowania, jest przemocą psychiczną, wymuszeniem,które powoduje rodzinne konflikty. Poza tym założenie, ze wszyscy są katolikami ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Nawet katolicy uważają, że szkoła powinna uczyć, a nie tracić 3 dni na rekolekcje. W wielu szkołach nikt nie pyta rodziców o zgodę na uczestnictwo dziecka w rekolekcjach. Zakłada się, że skoro uczeń chodzi na religię, to ma obowiązek odbycia rekolekcji. Rozporządzenie z dnia 14 kwietnia 1992 r. w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach wspomina jedynie o zwolnieniu ze szkoły na czas odbycia rekolekcji, nie zezwala na traktowanie uczniów jak bydło, które pod groźbą nieobecności prowadzi się posłusznie do kościółka kosztem 3 dni nauki. Zwolnienie obowiązuje na kilka godzin w ciągu dnia, przy czym część lekcji powinna się odbyć. Jest skierowane do indywidualnych osób, a nie całych klas, czy szkół. Kościół uczynił z rekolekcji czas intensywnej indoktrynacji, ustanowił swoje zasady wbrew prawu, zastraszył dyrekcję szkół i rodziców, którzy boją się sprzeciwić lokalnemu proboszczowi. Do jasnej anieli..... prawo nie daje możliwości zmuszania dzieci do udziału w rekolekcjach, czy przerywania prowadzenia lekcji na 3 dni. Drodzy rodzice, nauczyciele, dyrektorzy- zacznijcie czytać rozporządzenie i Konstytucję ze zrozumieniem, nie dajcie się zastraszać księżom, brońcie dzieci i ich praw Art. 53. Każdemu zapewnia się wolność sumienia i religii. Wolność religii obejmuje wolność wyznawania lub przyjmowania religii według własnego wyboru oraz uzewnętrzniania indywidualnie lub z innymi, publicznie lub prywatnie, swojej religii przez uprawianie kultu, modlitwę, uczestniczenie w obrzędach, praktykowanie i nauczanie. Wolność religii obejmuje także posiadanie świątyń i innych miejsc kultu w zależności od potrzeb ludzi wierzących oraz prawo osób do korzystania z pomocy religijnej tam, gdzie się znajdują. Rodzice mają prawo do zapewnienia dzieciom wychowania i nauczania moralnego i religijnego zgodnie ze swoimi przekonaniami. Przepis art. 48 ust. 1 stosuje się odpowiednio. Religia kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej może być przedmiotem nauczania w szkole, przy czym nie może być naruszona wolność sumienia i religii innych osób. Wolność uzewnętrzniania religii może być ograniczona jedynie w drodze ustawy i tylko wtedy, gdy jest to konieczne do ochrony bezpieczeństwa państwa, porządku publicznego, zdrowia, moralności lub wolności i praw innych osób. Nikt nie może być zmuszany do uczestniczenia ani do nieuczestniczenia w praktykach religijnych. Nikt nie może być obowiązany przez organy władzy publicznej do ujawnienia swojego światopoglądu, przekonań religijnych lub wyznania. POTWIERDZA MOJE SŁOWA. Zmuszanie kogokolwiek do uczestnictwa w praktykach religijnych jest sprzeczne z prawem, nawet w sytuacji, jeżeli osoba zmuszana jest nieświadoma tego, co dzieje się i jest niepełnoletnia. Wolność religijna może być ograniczania może być ograniczana, jeżeli wymaga tego porządek publiczny lub wolność innych osób. Likwidacja rekolekcji w godzinach zajęć jest konieczne ze względu na prawa dzieci i ich godność. Dziecko nie może być zmuszane do uczestniczenia w praktykach religijnych. Rekolekcje poza godzinami lekcyjnymi byłyby realizacją prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie ze swoim światopoglądem i wiarą. We własnym zakresie rodzice szliby z dziećmi do kościoła, mieliby okazję do pokazania swojej wiary i pokonania trudności związanych z godzinami pracy, dodatkowymi zajęciami dla dzieci w imię wiary w Boga. Praw rodziców i dziecka przed przymusowymi rekolekcjami broni także kodeks karny, konkretnie artykuł 194 "Art. 194. Kto ogranicza człowieka w przysługujących mu prawach ze względu na jego przynależność wyznaniową albo bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. . Oznacza to, że nie wolno zmuszać nikogo do uczestnictwa w praktykach religijnych. Warto zauważyć, że w tym przypadku nie ma ograniczenia "obowiązuje od 18 lat". Dziecko ma prawo do niechodzenia do kościoła, mimo wiary rodziców. Co może zrobić rodzic? Obecnie jedynie napisać oświadczenie, że nie wyraża zgody na uczestnictwo w uroczystościach religijnych i domagać prowadzenia normalnych zajęć. Trzeba podejmować sprawę na zebraniach rodziców, rozmawiać z dyrekcją, przypominać o obowiązującym prawie. Walczyć o konstytucyjną wolność swojego dziecka od uczestnictwa w obrządkach religijnych. Wykorzystajcie wszystkie podane przepisy prawa Na koniec warto wspomnieć, że rekolekcje to strata 3 dni nauki przed samymi egzaminami, co przyczynia się do coraz gorszych wyników egzaminów. Zastanówmy się, co jest ważniejsze dla przyszłości dziecka- dobrze zdany egzamin gimnazjalny lub matura, czy duchowe przygotowanie do świąt wielkanocnych? Lekcje religii powinny wystarczyć do duchowego przeżywania świąt. Bez rekolekcji można przeżyć święta, ale nie da się zdać egzaminu, jeżeli w każdym roku szkolnym traci się 3 dni z realizacji postawy programowej i narastają zaległości.

piątek, 9 lutego 2018

Prezerwatywy na olimpiadzie.


MKOL przygotowało 110 tys. prezerwatyw dla sportowców. Wychodzi 37 darmowych prezerwatyw na osobę. Decyzja MKOL jest oczywiście godna pochwały, ponieważ promuje zdrowe podejście do seksu, zapobiega chorobom wenerycznym i niechcianym ciążom. Nie spodobało się to organizacjom kościelnym, które uznały, że komitet promuje rozpustę i wyuzdanie. Rodzima "Fronda" uznała, że MKOL "gwałci moralność" i powinno "wspierać wstrzemięźliwość i opanowanie". Zdaniem redaktora "Frondy" powinien "wydać ulotki o zagrożeniach związanych z seksem przedmałżeńskim - zarówno w aspekcie moralnym, jak i zdrowotnym" i opowiada się po "stronie chamskich rewolucjonistów". . Założenie organizacji katolickich, że wszyscy muszą stosować się do katolickiego kodeksu etycznego jest butą i przejawem wywyższania się kościoła ponad inne systemy moralne. Na igrzyskach są przedstawiciele wielu państw i wyznań. Trudno oczekiwać od nich, aby akceptowali katolickie wymysły. Poza tym dorośli ludzie mają prawo do seksu i ocenę moralną ewentualnych skoków w bok należy pozostawić zainteresowanym. Na igrzyskach są osoby mające różny stan cywilny, także po rozstaniach, osoby samotne, są także sportowe małżeństwa i pary. Dlaczego w imię katolickich dogmatów mają rezygnować z seksu? Seks daje przyjemność, ma liczne właściwości zdrowotne, relaksuje, poprawia nastrój. Kościół katolicki nie ma żadnego prawa do oceniania moralności drugiego człowieka. MKOL wykazuje się zdrowym rozsądkiem, nie udaje, że ludzie są aseksualni, nie stawia głupich zakazów, daje ludziom środki, aby mogli normalnie żyć w okresie igrzysk przestrzegając zasad sportu i swojej dyscypliny. Każda okazja jest dobra, aby promować bezpieczny seks i stosowanie prezerwatyw. Olimpida to wymarzona okoliczność do propagowania bezpieczeństwa seksualnego- transmisję z igrzysk ogląda ponad miliard ludzi, więc przekaz o bezpiecznej antykoncepcji będzie skuteczny.

wtorek, 6 lutego 2018

POLACY PRZECIWNI ZAOSTRZENIU USTAWY ANTYABORCYJNEJ


Ogólnopolski instytut badawczy Ariadna, audytowany przez Organizację Firm Badania Opinii Rynku ogłosił niedawno wyniki badania opinii Polaków dotyczących ustawy antyaborcyjnej. 85% Polaków jest przeciwnych jej zaostrzaniu. Z przeprowadzonego badania wynika, że ponad połowa Polaków (53%) uważa, że rząd Zjednoczonej Prawicy narzuca Polakom swój światopogląd oraz ingeruje w wolność sumienia i wyznania. Zaledwie 17% jest przeciwnego zdania, a 30% nie jest w stanie odnieść się do tej kwestii. Najwięcej osób przekonanych o ingerencji rządu w wolność sumienia i wyznania oraz narzucaniu swojego światopoglądu jest wśród sympatyków Platformy Obywatelskiej (72%) oraz Nowoczesnej (66%), ale nie brakuje ich też wśród zwolenników Kukiz’15 (54%), a nawet PiS (34%). Najwięcej zwolenników nieingerowania w obecne prawo aborcyjne jest wśród sympatyków Platformy Obywatelskiej (50%) oraz Prawa i Sprawiedliwości (47%). Z kolei za liberalizacją prawa, czyli zwiększeniem możliwości przeprowadzenia aborcji, opowiada się najwięcej zwolenników Nowoczesnej (47%), następnie PO (40%), ale również 35% zwolenników PiS. Najwięcej zwolenników zaostrzenia przepisów aborcyjnych jest wśród zwolenników Kukiz’15 (32%). Po raz kolejny okazuje się, że agresywna mniejszość, mająca do dyspozycji media, strachliwą prokuraturę i sądy narzuca swoje zdanie większości i usiłuje swoje prawa. Zwolennicy zaostrzenia ustawy manipulują przepisami prawa,używają karygodnego języka, który wyklucza jakąkolwiek dyskusję. Wyniki sondażu są optymistyczne- pomimo 7 lat, agresywnej propagandy, ohydnych wystaw antyaborcyjnych, Polacy nie chcą zaostrzenia. Doskonale widać, jak kłamią obrońcy życia którzy twierdzą, że 69% Polaków chce ochrony życia od poczęcia. Nie można pozwolić na to, aby mniejszość przekonana o własnej nieomylności narzucała zdanie całemu społeczeństwu. Dobrze byłoby, gdyby w Polsce przeprowadzono referendum w/s aborcji i raz na zawsze pokazano kłamstwa fanatyków.