VigLink

Witam i zapraszam

czwartek, 29 września 2016

Fronda o strajku kobiet


Sukces tak zwanych "obrońców życia" bez wątpienia związany jest z językiem, którym przemawiają do opinii publicznej. Nieraz opisywałam ich kłamstwa i manipulacje. Jest pełny odnośników religijnych i manipulowania danymi. Cechą, która od pierwszej lektury tekstów pro-life rzuca się w oczy jest antagonizowanie społeczeństwa. Mamy hasełka o popieraniu "mordowania nienarodzonych". Ciekawą rzeczą są historie ludzi, którzy stanęli przed dramatycznym wyborem i zdecydowali się na urodzenie dziecka w sytuacjach, kiedy polskie prawo dopuszcza aborcję. Przykłady tych osób mają być potwierdzeniem tezy o konieczności zlikwidowania wyjątków aborcyjnych. Argument- ludzie, którzy mimo strasznej diagnozy prenatalnej zdecydowali się na poród są szczęśliwi, bo mogli choć parę godzin pobyć ze swoim umierającym dzieckiem. Ofiary gwałtu, które zdecydowały się urodzić dziecko gwałciciela również są zadowolone ze swojego wyboru. Kobiety, które przerwały ciążę powstałą w wyniku gwałtu zostały morderczyniami i cierpią katusze przez wiele lat. Rodziny kobiet, które zmarły, bo nie zgodziły na terapię antynowotworową w ciąży przedstawiane są jako szczęśliwe, bo mimo śmierci matki urodziło się nowe życie, a kobieta stała się męczennicą życia. Co ciekawe; wszystkie bohaterki mediów katolickich miały wybór- nikt ich nie zmuszał do rodzenia dzieci bez mózgu. Ich historie wykorzystywane są, aby usprawiedliwić barbarzyński zakaz aborcji, wpędzić kobiety w poczucie winy, pokazać "prawdziwe bohaterstwo"- przerażona 12latka rodząca dziecko gwałciciela to wzór idealnej matki,kobiety, która "świadomie wybrała życie, zachowała się bardziej odpowiedzialnie od dorosłej kobiety, która usunęła ciążę z gwałtu". Chcąc włączyć się do dyskusji społecznej trzeba przede wszystkim wprowadzić inny język do debaty- podkreślić, że celem nie jest "zabijanie nienarodzonych", ale pozostawienie w sytuacjach dramatycznych wyboru kobiecie. Środowiskom katolickim sprzeciw wobec zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej kojarzy się jedynie z "chęcią mordowania nienarodzonych". Sądy polskie stwierdzały wielokrotnie, że "obrońcy życia" mają prawo nazywać aborcję morderstwem, zbrodnią, zabójstwem. W ramach wolności słowa nikt im tego prawa nie odmawia. Jednakże mam wrażenie, że pro-life idzie o krok za daleko. Jestem w stanie zrozumieć nazywanie kobiet, które poddały się aborcji aborcjonistkami, zabójczyniami, itp, ale określanie wszystkich osób, które nie wyrażają zgody na zaostrzenie obecnej ustawy antyaborcyjnej tym mianem uważam za nadużycie i brak logiki. Sprzeciw wobec propozycji "Stop aborcji" nie oznacza dokonania aborcji. To zbyt daleko idące ogólniki, mające znamiona pomówienia i chęci terroryzowania społeczeństwa. Takie działanie powoduje, że część osób boi się ujawnić , że nie popiera całkowitego zakazu aborcji, bo nie chce uchodzić za zwolennika "mordowania nienarodzonych". Agresywny język wobec zwolenniczek protestu widać w mediach katolickich. Fronda raczy czytelnika takim rozumowaniem "Wszystko dzieje się w ramach demonicznego Czarnego Protestu, który stoi w obronie skrobanki", "'Na razie na apel odpowiedziały panie z wyższych sfer, tak więc można się spodziewać, że do protestu dołączą głównie: psycholożki, socjolożki czy politolożki, czyli te, którym ciąża kojarzy się z chorobą, a dzieci znają głównie ze zdjęć koleżanek." "Nie słychać, aby do strajku paliły się Matki Polki. One oczywiście nie chodzą do pracy, tylko bimbają za 500 plus." http://www.fronda.pl/a/proletariuszki-wszystkich-krajow-laczcie-sie,79162.html Czarny protest nie ma nic z demonami. Czerń jest wyrazem żałoby kobiet po odchodzących prawach. Nie protestujemy w obronie skrobanki, ale obronie prawa do opieki medycznej w czasie ciąży, prawa do diagnostyki prenatalnej i leczenia prenatalnego naszych nienarodzonych pociech, w sytuacji,kiedy jest to możliwe. Nie zgadzamy się na kryminalizację poronienia, ani na traktowanie ciężarnej jak potencjalnej morderczyni. Zapis o nieumyślnym spowodowaniu śmierci płodu nie ma nic wspólnego z ochroną przed aborcją, a jest bardzo niebezpieczny dla życia matek i dzieci. Obecna ustawa to minimum humanitarne, więc nie może być mowy o dalszym ograniczaniu aborcji. Jak widać redaktorzy mediów katolickich starają się wzbudzić niechęć do kobiet wykształconych, pracujących. Uważają, że protestujące kobiety nie mają dzieci, a nawet nienawidzą najmłodszych. W obronie kobiet wystąpiły/; Marta Kaczyńska, Krystyna Janda, prof. Monika Płatek, Martyna Wojciechowska, Dorota Wellman. Wymienione panie są matkami. Do strajku przyłączają się również zwyczajne kobiety- matki, bezdzietne, ale świadome zagrożenia, jakie niesie projekt fanatyków. Błędem środowiska feministycznego była walka z mitem Matki Polki- przedstawianie tych kobiet, jako osób pozbawionych ambicji, uzależnionych od męża i zbytnia krytyka 500+. Zniechęciło to miliony Polek, które świadomie wybrały wielodzietność do środowiska lewicowego. Wykorzystali to fundamentaliści, którzy powiązali swój projekt z wartością rodziny, miłością rodzicielską, a nawet prawami kobiet. Osoby, które nie popierają zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej narażane są na szykany i prześladowania. Przytoczę dla przykładu krótką wypowiedź z katolickiego portalu. Przeciwnicy skrajnej nowelizacji to wrogowie życia, promotorzy aborcji bez żadnych argumentów, którzy domagają się rzezi nienarodzonych. "Wrogowie życia i promotorzy aborcji próbują wszelkimi metodami zdyskredytować projekt zakładający zakaz dzieciobójczych praktyk oraz autorów ustawy. Nie mając przekonujących argumentów za swoimi ideologicznymi wynurzeniami i marzeniami o rzezi nienarodzonych, uciekają się do kłamstw i podłych manipulacji." W rzeczywistości tak zwanemu pro-life chodzi jedynie o kontrolowanie kobiet, wprowadzenie nauki kościoła do prawa. Rację mają komentatorzy twierdząc, że środowiskom katolickim chodzi o karanie kobiet za seks dla przyjemności i za świadome decyzje odnoszące się do życia rodzinnego. Hasła obronie życia to jedynie frazesy. Kobiety są obywatelkami tego kraju- płacą podatki, pracują, wychowują dzieci i dlatego mamy prawo żyć w kraju, który respektuje nasze prawa, uznaje naszą godność, a w okresie ciąży nie traktuje nas jak potencjalnych morderczyń, tylko zapewnia pełną opiekę medyczną. DOŚĆ KATOLICKIEGO TERRORU POD PŁASZCZYKIEM OCHRONY ŻYCIA NIENARODZONYCH.

poniedziałek, 26 września 2016

Manipulacja odbierająca godność


"Czarny piątek" -tym określeniem media "ochrzciły" dzień, w którym Sejm okazał pogardę kobietom i płodom. Został odrzucony projekt liberalizacji ustawy antyaborcyjnej, a do prac w komisji przeszedł całkowity zakaz aborcji i in vitro Długo nie mogłam wyjść z szoku. Zadawałam sobie jak bardzo podłym trzeba być, aby zgotować połowie społeczeństwa piekło? Przysłuchując się debacie doszłam do wniosku, że nie chodzi tutaj o upodlenie kobiet, ale o bezrefleksyjne przyjmowanie sloganów za prawdę o świecie. Trzeba uczciwie przyznać, że zwolennicy zaostrzeni ustawy antyaborcyjnej przez 5 lat robili ludziom wodę z mózgu, wystawiali zmanipulowane plakaty, przedstawiali oderwane od rzeczywistości dane, posuwali się do ubliżania i zastraszania posłów. "Obrońcy życia" odrobili lekcję i w tegorocznej akcji zapisali pomoc rodzicom dzieci, które urodzą się z wadami, ułatwienia w adopcji dzieci poczętych w wyniku gwałtu. Wiele mówi język, którym posługują się "obrońcy życia". Na argument, że ich propozycja dyskryminuje kobiety ,odbiera im godność odpowiadają, że to aborcja dyskryminuje kobiety, bo najczęściej giną płody żeńskie. Rzeczywiście, są kraje, gdzie aborcja ze względu na płeć spowodowała spory brak kobiet w społeczeństwie, np: Chiny, Indie, a organizacje międzynarodowe np: WHO nie reagują na rażącą dyskryminację. Jednakże pozostaje zadać pytanie, co to sytuacja ma wspólnego z polskimi przepisami? Nic. Jest to, niestety, jeden z argumentów, którego używają zwolennicy zaostrzania przepisów o aborcji. Posługują się skrajnymi przykładami, aby zadziałać na wyobraźnię odbiorcy, który przecież nie ma możliwości zweryfikowania przedstawianych danych. Koronnym argumentem obrońców życia jest fakt istnienia skutków aborcji. Nazywają to syndromem poaborcyjnym. Nie będę traciła czasu na rozpisywanie się, czy zjawisko ma podłoże naukowe, bo nie ma najmniejszego znaczenia. Zwolennikom zmuszania do rodzenia "syndrom" służy jako straszak, ewentualnie kara za aborcję. Wmawia się go każdej kobiecie, co więcej stał się narzędziem medycznym służącym do decydowania za kobietę odnośnie ciąży z gwałtu i uszkodzonego płodu, np: działania profesora Chazana i teksty Terlikowskiego na temat ciąż z gwałtu. 'Syndrom" jest wmawiany kobietom. Trzeba powiedzieć uczciwie, że stan psychiczny kobiety po aborcji to kwestia indywidualna, zależy od doświadczenia życiowego środowiska, przyczyny aborcji i wachlarz stanów psychicznych jest bardzo szeroki- od uczucia ulgi do prób samobójczych. W języku pro-life wygląda to odmiennie- każda kobieta, która dokona aborcji będzie próbowała popełnić samobójstwo, będzie zadręczała się poczuciem winy,a jej udziałem będą problemy ze zdrowiem. Aborcja jest według nich przyczyną rozpadu związku i więzi rodzinnych. W rzeczywistości jest to kwestia indywidualna, która nie może podlegać generalizacji. Przyczyn rozpadu związków i osłabienia więzi rodzinnych są tysiące, choćby: zdrada, praca jednej osoby za granicą, nałogi, przemoc.Propaganda pro-life stara się przekonać odbiorcę, że przyczynami problemów w rodzinie są aborcja oraz antykoncepcja. Fanatykom religijnym udało przekonać się społeczeństwo, że aborcja ze względu na uszkodzenie płodu jest dyskryminacją osób niepełnosprawnych. Okłamali społeczeństwo, że 90% "ofiar tego typu aborcji to ludzie z podejrzeniem zespołu Downa". Warto zauważyć, że fundamentaliści katoliccy praktycznie nie wspominają o innych schorzeniach. Jest to bardzo wymowne, gdyż wytwarza w społeczeństwie przekonanie, że ofiarą aborcji są "osoby niepełnosprawne z zespołem Downa, a badania prenatalne mają za cel wyszukiwanie takich płodów". Tymczasem według genetyków zespół Downa wykrywany jest 30% przypadków. Różnica między 30% a 90% jest znaczna. Okłamywanie społeczeństwa jest typową taktyką stosowaną przez obrońców życia. Co więcej jest to sposób bardzo efektywny, zwłaszcza w połączeniu z plakatem zestawiający bawiącą się dziewczynkę, która cierpi na zespół Downa, ze zwłokami płodu. Nic dziwnego, że społeczeństwo łatwo ulega takiej manipulacji i chce ratować "niepełnosprawne dzieci poczęte z zespołem Downa". Uzyskanie aborcji jedynie z powodu zespołu Downa graniczny z cudem. Fanatycy skutecznie wcielają zasadę, że kłamstwo wielokrotnie powtarzane staje się prawdą. Celem opisanych zabiegów nie jest ochrona życia, ale dostosowanie prawa państwowego do wymogów nauki kościoła. Autorzy ustawy Ordo Iuris przyznają to otwarcie "Większość Polaków to katolicy. W sposób oczywisty prawo jest motywowane względami wartości" - Szef Ordo Iuris Jerzy Kwaśniewski. Wspomniany szef instytutu jest zdania, że konieczność dostosowania prawa do większościowej religii wynika z Konstytucji i prawa międzynarodowego. "Opieramy się tylko i wyłącznie o zasady poświadczone w konstytucji i prawie międzynarodowym. Zresztą, jak stanowi preambuła konstytucji, te same wartości możemy wywieść z nauki chrześcijańskiej, jak i z innych źródeł - . Jego zdaniem ofiara gwałtu musi rodzić ponieważ "państwo, które zagwarantowało w Konstytucji prawo do życia, nie może uchylić tego prawa. Musi szukać innych rozwiązań, nienaruszających praw człowieka. Gdy chodzi o matkę, państwo musi jej przedstawić ofertę inną, niż zabicie jej dziecka " Wiem, że czytelnicy będą przecierali oczy ze zdumienia, ponieważ nie prawdą jest, że Konstytucja nakazuje ochronę życia od poczęcia- jest zapis mówiący o prawie do życia, ale bez dookreślenia "od poczęcia". Szef Ordo, nie widzi w zmuszaniu zgwałconej do porodu łamania praw obywatelskich, gdyż uważa, że aborcja to kolejne przestępstwo, tak więc kobieta jest ofiarą podwójnego przestępstwa. "Jeśli kobieta jest ofiarą przestępstwa i dostaje od państwa ofertę kolejnego przestępstwa: zabicia jej dziecka, to jest tak naprawdę podwójną ofiarą - brzmi odpowiedź. - Zwróćmy uwagę na sytuację dziecka. Jakie mamy prawo w tej sytuacji rozstrzygnąć na jego niekorzyść? Jest zgodne z najlepszą wiedzą biologiczną i medyczną, że życie ludzkie zaczyna się w chwili poczęcia, czyli połączenia męskiej i żeńskiej komórki. Dziecko w prenatalnym okresie swego rozwoju ma swoje własne prawa, w tym prawo do życia, wynikające z konstytucji i orzecznictwa TK - zaznacza prawnik." link do materiału: W podobnym tonie religijnego uniesienie wypowiadała prawniczka owego Instytutu w Sejmie, Joanna Banasiuk. "Walka z komunistycznym zniewoleniem była jednocześnie walką o prawną ochronę dzieci przed urodzeniem, którą Naród przyrzekł swej Królowej w Ślubach Jasnogórskich . Pierwszy projekt ustawy o ochronie życia został złożony w 1989 roku W 1993 roku dokonano ważnego kroku na drodze do pełnej ochrony życia dzieci przed urodzeniem a dzisiaj wreszcie możemy zakończyć to dzieło, wypełniając to, co na Jasnej Górze przyrzekały nasze Matki i Ojcowie." Z tak bzdurnymi argumentami o dziedzictwie komunistycznym i jakiś religijnych ślubach trudno dyskutować. Nie są one merytoryczne, nie odnoszą się do sytuacji kobiet i dzieci. Tak na marginesie :od kiedy mamy Królową? Panią prawnik powinno się odesłać do szkoły- monarchia zakończyła się z III rozbiorem.

poniedziałek, 19 września 2016

Post scriptum do listu do posłanek PiS


Drodzy czytelnicy, Język listu jest stylizowany na nowomowę obrońców życia i jego celem jest przekonanie posłanek PiS-u, że ustawa "Stop aborcji" godzi w życie płodu i w trwałość rodzin. Wiecie, że argumenty o wolności wyboru, o prawie do macierzyństwa, czy kwestia zdrowia kobiet nic dla PiS-u nie znaczą. O wiele więcej niż opinia środowisk kobiecych znaczy zdanie biskupów i poczucie, że postępują zgodnie z zasadami katolicyzmu. Ochronę życia rozumieją bardzo wąsko- wyłącznie jako ochronę płodu przed aborcją. W ich rozumieniu ochrony życia nie ma znaczenia stan dziecka, czy zdrowie matki. Dlatego mój list koncentruje się przede wszystkim na skutkach projektu dla życia płodów i trwałości rodziny. Myślę, że każdy argument, który pozwoli nam wygrać z idiotycznym projektem, jest wart tego, aby zaistnieć w świadomości społecznej. Chcąc zwyciężyć, a przynajmniej obronić obecna ustawę, trzeba odwołać się do ideałów prawicowych i ich języka. Wykorzystując ich styl mówienia, należy pokazać, że "Stop aborcji" jest szkodliwe dla tych, których ma teoretycznie chronić.

List do posłanek PiS-u w sprawie ustawy antyaborcyjnej


Szanowne Panie Posłanki Prawa i Sprawiedliwości, Za kilka dni Sejm zajmie się projektem ustawy "Stop aborcji", która przewiduje całkowity zakaz aborcji oraz kary dla kobiet za aborcję i poronienie. Jako kobieta, w imieniu swoim i milionów kobiet w Polsce, piszę do Was, szanowne Panie, kobiety, abyście sprzeciwiły się temu projektowi i wyrzuciły go swoim głosem do kosza. Jesteście liczącą się siłą w polskim parlamencie, dlatego zwracam się do pań z prośbą o odrzucenie tego projektu. Autorzy przekonują, że ustawa zapewni ochronę dzieciom na każdym etapie rozwoju, że jest realizacją chrześcijańskiego światopoglądu na świętość życia. Tymczasem wystarczy wczytać się w zapisy projektu, aby przekonać się, że inicjatywa "Stop aborcji" nie tylko szkodzi kobietom, ale także naraża życie dzieci poczętych, wcześniaków, noworodków z uleczalnymi wadami wrodzonymi, a także jest wyrokiem śmierci dla dzieci matek cierpiących na choroby przewlekłe. Ustawa uderza w trwałość rodziny i w prawa pacjenta. Według projektu zakazana ma aborcja we wszystkich przypadkach. Oznacza to, że do porodu będzie zmuszona zgwałcona nastolatka, że do urodzenia dziecka będzie zmuszona kobieta przewlekle chora. Nie będzie możliwości wyboru w opisanych sytuacjach-będzie terror i przymus. Życie kobiet chorych przewlekle będzie narażone, ponieważ dopóki nie nastąpi bezpośrednie zagrożenie życia matki, lekarz nie będzie mógł wobec takiej ciężarnej podjąć działań leczniczych,ponieważ grozi mu za to trzy lata więzienia. Jak Panie widzą zapis o karaniu lekarza, który ratuje zdrowie matki ryzykując zdrowie płodu nie ma nic wspólnego z ochroną życia. Wręcz przeciwnie jest działaniem przeciwko życiu matki i dziecka. Ustawodawca wykreślił badania prenatalne, co jest bezpośrednim zagrożeniem dla życia dziecka poczętego. Oznacza, że dzieci, które w wyniku dobrze przeprowadzonej diagnostyki prenatalnej, były leczone jeszcze w okresie ciąży, po wejściu w życie tej ustawy, będą masowo umierały. Za leczenie prenatalne, w którym Polska przoduje w Europie, które jest dumą polskiej ginekologii, pomysłodawcy chcą karać lekarzy więzieniem(jeżeli operacja prenatalna nie powiedzie się). W myśl nowej ustawy kobieta, która poroniła będzie karana więzieniem. Kobiecie po poronieniu potrzebne jest wsparcie, a nie tłumaczenie się w sądzie i prokuraturze, że poronienie było nieumyślne. Karanie więzieniem kobiet, które poroniły jest nie tylko nie dającym się opisać okrucieństwem, ale także grozi rozbiciem rodziny, która dla Prawa i Sprawiedliwości jest świętością. Szanowne Panie, każdą z nas może spotkać dramat poronienia, czy choroby płodu. W takich chwilach jest potrzebna pomoc medyczna i psychologiczna, a nie strach przed wyrokiem sądu.Ustawa "Stop aborcji" godzi w prawo pacjenta do leczenia(utrudnione leczenie prenatalne i leczenie ciężarnych), godzi w prawo rodziców do informacji o stanie zdrowia płodu (kryminalizacja badań prenatalnych), jest naruszeniem godności zawodu lekarza, który w obawie o swoją wolność nie będzie mógł udzielić pomocy ciężarnej do momentu bezpośredniego zagrożenia życia. Projekt "Stop aborcji" pomimo pięknych haseł i szczytnego ideału ochrony życia jest projektem zabójczym dla kobiet i płodów. Wprowadza terror wobec ciężarnych. Szanowne Panie Posłanki, nie bierzcie na swoje barki zwiększenia śmiertelności noworodków i śmiertelności okołoporodowej matek. Dziś jest na drugim miejscu w Europie pod względem niskich wskaźników śmiertelności okołoporodowej i jest wielka zasługa obecnej ustawy antyaborcyjnej i rozwoju medycyny prenatalnej. Osoby, które podpisały projekt "Stop aborcji" zostały oszukane, ponieważ autorzy nie powiedzieli o karaniu za poronienie, czy karach dla lekarzy za leczenie ciężarnych. Nie pozwólcie zaprzepaścić osiągnięć polskiej medycyny prenatalnej, nie pozwólcie na rozbicie rodzin, na dramat ofiar gwałtu skazanych na więzienie za aborcję. Nie pozwólcie na wzrost śmiertelności noworodków, które dzisiaj dzięki diagnostyce prenatalnej są ratowane jeszcze w łonie matki lub w pierwszym okresie po urodzeniu. Jesteście matkami, babciami, siostrami, przyjaciółkami. Apeluję do Waszych sumień, odrzućcie ten projekt. Nie jest to nawet projekt chrześcijański, bowiem chrześcijaństwo jest religią pokoju, wybaczenia i miłosierdzia i nie oczekuje zemsty na kobietach, które poroniły. Projekt "Stop aborcji" nie jest projektem antyaborcyjnym, ponieważ ani razu nie pojawia się tam słowo "aborcja". Zawiera pojęcie "nieumyślnego spowodowania śmierci płodu", za co grozi do trzech lat pozbawienia wolności. To uderzenie w ginekologię, w opiekę nad ciężarną, a nie obrona życia. Aborcja tym różni się od poronienia, że jest działaniem umyślnym. Fakt umieszczenia sformułowania "nieumyślne spowodowanie śmierci płodu" ni jak ma się do aborcji i wiele mówi o celu ustawy. Celem ustawy nie jest ochrona płodu, a całkowita kontrola nad rozrodczością i uczynienie z ciąży potencjalnego przestępstwa. Projekt wszystkie ciężarne traktuje jak potencjalne przestępczynie, co obraża godność kobiet. Jako kobiety nie wyrażajcie zgody na takie traktowanie ciąży. Szanowne Panie Posłanki, jeżeli macie wątpliwości, jak powinna zostać uregulowana kwestia aborcji w Polsce, zaproponujecie referendum. Niech naród polski zdecyduje, czy chce utrzymania obecnych przepisów, liberalizacji, czy zaostrzenia prawa w tym zakresie. Nie reprezentuję żadnej zorganizowanej grupy. Piszę, bo przy zaostrzonej ustawie boję się o swoje życie, wolność, o życie i wolność swojej córki, szwagierek, siostry,kuzynek, koleżanek i wszystkich kobiet od pierwszej miesiączki do menopauzy. Skorzystajcie z wolności sumienia jaka panuje w Waszej partii przy ustawach światopoglądowych i zagłosujcie przeciwko projektowi "Stop aborcji". Gwarantuję Wam, że uratujecie więcej poczętych dzieci niż głosując za zakazem aborcji. Aby zmniejszyć liczbę aborcji wprowadźcie edukację seksualną do szkół, refundację antykoncepcji dla młodych kobiet i kobiet najbiedniejszych oraz wsparcie materialne dla ciężarnych nastolatek. Przyda się walka z przemocą domową, program powstawania państwowych żłobków w każdej gminie,ochrona pracy dla ciężarnych zatrudnionych na umowach cywilno-prawnych. Pozdrawiam serdecznie Iza- dumna matka Polka, dwójki cudownych dzieci.

piątek, 2 września 2016

Pisowscy bohaterowie narodowi. "Wyklęci mordercy"


PiS, jak wiadomo, usilnie stara się tworzyć nową wersję historii Polski powojennej, w której bohaterami są tak zwani żołnierze wyklęci, którzy mieli walczyć o wolną Polskę z "komunistami". Ich walka polegała na paleniu wsi, napadach, na mordowaniu cywilów, kobiet, dzieci, starców. Rzeczywiście wielcy bohaterowie i prawdziwy wzór cnót. W sam raz na kibolski ideał prawdziwych patriotów, którzy nienawidzą gejów, feministek, ateistów i wszelkiej maści lewaków, ale kochają kościół, biskupów i Kaczyńskiego, więc są "wzorem obywatelskich cnót". Niedobrze się mi robi na myśl, że o "zasługach żołnierzy wyklętych" będą się uczyć moje dzieci na historii i , że najwięksi mordercy w powojennej Polsce będą przedstawiani w glorii bohaterskiej chwały. Jak można gloryfikować ludobójcę Burego i innych typów? Warto przypomnieć zasługi żołnierzy wyklętych i przytoczyć zeznania tych, którym udało się działalność żołnierzy wyklętych przeżyć. Cytuję artykuły, bo komentowanie zbrodni na narodzie polskim jest bezsensu. Warto zapamiętać i podawać dalej, aby pamięć o ofiarach nie została wymazana przez pisowskich historyków. "Nawoływania w mediach publicznych do uczestnictwa w marszach „Wilczym śladem” mających w założeniu uczczenie tzw. „żołnierzy wyklętych”, jak również propozycje nadawania ich imion ulicom, autostradom, stawiania im pomników i honorowania tablicami pamiątkowymi tak mnie zainspirowały, że postanowiłem się do tej akcji przyłączyć. +Ruszyłem zatem „wilczym śladem” z nadzieją, że zdobytą tą drogą wiedzą, choć w niewielkim stopniu przybliżę Państwu Czytelnikom postaci wynoszone aktualnie na piedestały. Zacznijmy od Romualda Rajsa ps. „Bury”, którego pamięci poświęcono organizowany ostatnio w Hajnówce marsz, o mały włos nie objęty patronatem przez Głowę Państwa. Dla ludzi zamieszkujących tereny mające być trasą marszu najistotniejsza jest działalność „Burego” w obrębie ich „małych ojczyzn” – na niej się zatem skupimy. To właśnie tu oddział PAS – NZW dowodzony przez kpt. Romualda Rajsa w dniach 29,31.01 1946 oraz 02.02.1946 spalił pięć wsi byłego powiatu Bielsk Podlaski (Zanie, Zaleszany, Końcowizna, Szpaki, Wólka Wyganowska) zabijając w okrutny sposób 82 osoby w tym kobiety, dzieci i starców, które spalono w zamkniętych budynkach. Także w styczniu 1946 roku, oddział „Burego” zatrzymał we wsi Łozice 40 chłopów wysłanych przez sołtysów na tzw. „szarwark” czyli roboty na rzecz gminy. Zatrzymanych wraz z podwodami i końmi zmuszono, by zawieźli oddział „Burego” do Hajnówki a następnie do Zaleszan, gdzie mieszkańców stłoczono w jednym domu a następnie podpalono go. Po wykonaniu zadania pozostałych 30 furmanów zamordowano w miejscowości Puchały Stare. Dla oszczędności amunicji mordowano nieszczęśników obuchami siekier, strzelając wyłącznie do uciekających lub dobijając rannych. Dodać należy, że jedyną „winą” ofiar było to, że wszyscy oni byli prawosławni (jak większość zamieszkujących tamte tereny) i w znaczącej części narodowości białoruskiej. Prowadzący w tej sprawie śledztwo białostocki IPN, zakończył je 30 czerwca 2005 roku uznaniem „Burego” winnym zbrodni ludobójstwa, który to wyrok podtrzymał orzeczeniem z dnia 18.11.2005 Sąd Okręgowy z Białymstoku. Jak się okazuje nie stanowiło to przeszkody dla inicjatorów wniosku o nadanie jednemu ze zjazdów z autostrady A4 imienia Romualda Rajsa „Burego”, zaś Kancelaria Prezydenta RP dosłownie cudem uniknęła kompromitacji, wycofując się w ostatniej chwili z obietnicy patronatu nad wspomnianym na wstępie marszem, przebiegającym dosłownie szlakiem grobów pomordowanych przez „Burego” ofiar. Naturalnie „Bury” nie był jedyny. Oto krótka lista dokonań innych tzw. „żołnierzy wyklętych”: 23.06.1944 oddział Zygmunta Szendzielarza ps. „Łupaszka” wymordował we wsi Dubinki 27 osób w tym kobiety i dzieci. Ofiarą zbrodniarzy padła między innymi Anna Górska z 4 letnim synem. 13.04.1945 w miejscowości Horeszkowice oddział NSZ„Sokoła” wymordował 8 przesiedleńców w tym ciężarną kobietę, którą zakopano żywcem. 11.05.1945 oddział Zygmunta Błażejewicza ps. „Zygmunt” spalił wieś Wiluki 27.05.45 w Przedborzu oddział NSZ Władysława Kołacińskiego ps. „Żbik” zamordował 9 ocalałych Żydów w tym kobietę i dziecko. 08.06.1945 oddział NSZ „Szarego” w miejscowości Wierzchowiny wymordował 194 osoby w tym 45 mężczyzn, 84 kobiety i 65 dzieci poniżej 11 lat. Najstarsza ofiara miała 92 lata, najmłodsza 2 tygodnie. 08.07.45 w Opocznie zamordowano 3 Żydów, w tym jednego ocalałego z Auschwitz. Tą listę zbrodni można by jeszcze długo kontynuować, ale nawet te nieliczne podane przykłady wystarczająco – jak się wydaje – „uzasadniają” wniosek, o nadanie autostradzie A4 imienia „żołnierzy wyklętych”. A może by tak nadać jej imię ich Ofiar ?! Osobną kartę stanowić może powojenna „działalność” na Podhalu, Józefa Kurasia ps. „Ogień” oraz dowodzonego przez niego „oddziału”. Oto daleko niepełna lista przestępstw jakich dopuścił się ten – kreowany dziś na bohatera narodowego – zbrodniarz : 23.06.1945 w miejscowości Maniowa koło Nowego Targu zamordowano 4 osoby narodowości żydowskiej 10.12.1945 w Ostrowsku na słupie telegraficznym powieszono ciężarną Katarzynę Kościelną z d. Remierz za to, że w rozmowie z sąsiadką nazwała „Ognia” bandytą 30.12.1945 w miejscowości Gronków w powiecie nowotarskim zamordowano 6 osób Józef Kuraś zgwałcił wezwaną z Waksmundu matkę dwójki dzieci – Czubiakową. Odprowadzający ją jego podwładny również ją zgwałcił, a następnie zastrzelił 21.01.1946 w Trybszu zamordowano właściciela młyna Pawła Bizuba oraz jego syna – Jakuba. Obaj byli Słowakami. 28.01.1946 w Nowym Targu zamordowano Żyda Rudolfa Ozorowskiego 30.01.1946 w Porębie Wielkiej powiat Limanowa zamordowano repatrianta ze wschodu – Władysława Godfryda 10.02.1946 zamordowano wójta Gminy Żydowskiej na terenie powiatu Nowy Targ – Dawida Grazgerina 29.02.1946 w Zakopanem zamordowano kierownika Towarzystwa Tatrzańskiego – Żyda 2/3.05.1946 w okolicy Krościenka obrabowano a następnie zamordowano 12 osób narodowości żydowskiej. 7 osób zostało rannych. 15..08.1946 zamordowano w Rabce kierownika tamtejszej Straży Pożarnej – Stanisława Mankiewicza 25.08.1946 ze szpitala św. Łazarza w Krakowie porwano Tadeusza Urmanskiego i Eugeniusza Kadrysa. W trakcie napadu zastrzelona została pielęgniarka, Barbara Kowala To zaledwie niewielki wycinek zbrodni, które miał na sumieniu „Ogień” – doliczmy też „zwykłe” napady rabunkowe na ludność cywilną, jakich w latach 1945 – 1947 dokonał 120! Trudno powiedzieć, czy wszystkie te dane znane były Ministrowi Obrony Narodowej – Antoniemu Macierewiczowi – gdy uczestniczył On 20.02.2016 w Waksmundzie w rocznicowych obchodach śmierci „Ognia”, ale nie przypuszczam, by ich znajomość Mu w czymkolwiek przeszkadzała. Nie wiadomo także czy to TEN dorobek miał On na myśli, gdy na wspomnianych uroczystościach mówił : „Dziś wraca polska tradycja, wracają polskie wartości, wraca możliwość odbudowy wielkiej Rzeczpospolitej…" http://gazetabaltycka.pl/promowane/nieszczesnikow-mordowano-obuchami-siekie I kilka metod działania owych "patriotów" Mieszkańcy wsi w okolicach Bielska Podlaskiego wspominają go jako mordercę, który zabił ponad 100 cywilów, w tym kobiety, dzieci i osoby starsze. Apel o uczczenie jego ofiar pojawił się na Facebooku. Partyzanci zwabili wszystkich mieszkańców do największego domu we wsi. Mówili, że to zebranie - opowiada Eugeniusz Sakowski, sołtys wsi Zaleszany, w gm. Kleszczele. - Gdy wszyscy weszli, żołnierze zaryglowali drzwi i podpalili budynek W środku oprócz mężczyzn były kobiety i dzieci. Jeden z żołnierzy zlitował się nad ludźmi i pozwolił komuś wyskoczyć przez okno i otworzyć drzwi. Jednak gdy wszyscy wybiegli, pozostali żołnierze zaczęli strzelać. Niektórzy celowali w powietrze. W całym zdarzeniu zginęło 14 osób. Część od kul, pozostali po prostu spłonęli żywcem. 31 stycznia w okolicach Puchał Starych partyzanci rozstrzelali 30 furmanów. - Najpierw mężczyznom z okolicznych wsi kazali wziąć furmanki i zebrać się w jednym miejscu, aby pomóc w transporcie - opowiada Tomasz Sulima, pracownik naukowy z Muzeum Małej Ojczyzny w Bielsku Podlaskim. - Później kazali im się przeżegnać. Jeśli ktoś przeżegnał się "po katolicku", odchodził wolno, jeśli uczynił prawosławny znak krzyża, został rozstrzelany. Widziałem jak zabijają moją matkę Tomasz Sulima jest jednym z inicjatorów akcji informacyjnej zorganizowanej na portalu społecznościowym "Facebook". - Jej celem było rozpowszechnienie wiedzy o zbrodniach ludobójstwa jakich dopuścił się "Bury" oraz sprowokowanie dyskusji na temat działań podziemia zbrojnego - mówi Sulima. "Bury" został zrehabilitowany w 1995 r. Jego rodzina otrzymała około 180 tys. zł odszkodowania. Obecnie Rajs wymieniany jest jako jeden z tzw. "Żołnierzy Wyklętych", których święto obchodziliśmy 1 marca. Tymczasem rodziny jego ofiar nie doczekały się żadnego odszkodowania, a nawet upamiętnienia ich krzywd. - Nawet pomnik na grobie ofiar na cmentarzu w Bielsku Podlaskim powstał dopiero w 2002 roku, po licznych sporach i kontrowersjach - mówi Sulima. - Ich szczątki pochowano tu w lipcu 1997 roku. Społeczny Komitet Ofiar Pomordowanych wysłał do prezydenta RP oraz marszałka Sejmu apel o zadośćuczynienie krzywd. - Niestety, nie doczekaliśmy się żadnej odpowiedzi - mówi jeden z przedstawicieli Komitetu. - Jest mi tym bardziej przykro, że ta historia osobiście mnie dotyczy. Pochodzę z miejscowości Zanie. Gdy oddział Burego napadł na naszą wieś, byłem małym chłopcem. Widziałem, jak jeden z jego żołnierzy zabija moją matkę. Nasz rozmówca nie chciał upubliczniać swego nazwiska, bo - jak tłumaczy - to zbyt bolesne wspomnienia. - W obowiązującej ustawie o kombatantach wojennych nie ma miejsca dla ofiar "Burego" - tłumaczy Tomasz Sulima. - Pomimo, że obejmuje ona ich kata. Projekt nowelizacji, który dawałaby możliwość wypłacenia odszkodowań ofiarom podziemia zbrojnego leży w Sejmie. Od ponad dwóch lat. - "Bury" to część historii lokalnej, która jest dla wielu osób niewygodna - mówi Sulima. - Chciałbym, aby Polacy potrafili przyznać się także do tych ciemniejszych kart ze swej przeszłości. Oczywiście warto podkreślić, że podziemie zbrojne miało też swoich bohaterów. W swym apelu internetowym Sulima podał przykład porucznika Kazimierza Kamieńskiego ps. "Huzar", który nie tylko nie zwalczał lokalnej ludności, ale nawet starał się wyrównywać szkody, jakie poniosła w wyniku działań zbrojnych." Czytaj więcej: http://www.wspolczesna.pl/magazyn/art/5757809,romuald-rajs-bury-zolnierz-wyklety-i-morderca,id,t.html Rację ma pani profesor Joanna Senyszyn "Prawdziwymi bohaterami są ci, którzy po 1945 r. odbudowywali Polskę, a nie ci, którzy w tym przeszkadzali. Szał honorowania garstki wyklętych, który Pan Prezydent podsyca, jest kpiną z milionów Polaków. Panie Prezydencie, jako człowiek wykształcony, doskonale Pan wie, że gdyby zrealizowały się plany i cele wyklętych, Polska nie miałaby Ziem Zachodnich i Północnych, a chłopi ziemi z reformy rolnej. Większość Polaków byłaby bezrolnymi analfabetami, chyba, że szczęśliwie zginęliby w upragnionej przez wyklętych III Wojnie Światowej. Panie Prezydencie, dlaczego uczestniczy Pan w zakłamywaniu polskiej historii i rozgrzeszaniu wyklętych z zamordowania ponad 5 tysięcy cywilów, w tym 187 dzieci i niemowląt. Rozgrzeszenie wyklętych z tych zbrodni jest niegodziwością i nieuczciwością wobec ich ofiar i wobec wszystkich Polaków. Panie Prezydencie, apeluję, by stał Pan na straży prawdy i nie firmował manipulacji w imię politycznych celów" (z FB pani profesor). Nigdy nie zrozumiem jak można z morderców, katów ludności polskiej robić bohaterów, stawiać ich za wzór patriotyzmu, nazywać ulice i szkoły ich imieniem? Trzeba być historycznym ignorantem lub totalnym nieukiem. W każdym razie- co jakiś czas będę przypominała prawdziwą historię , póki jeszcze można pisać prawdę i PiS nie zabrało do końca wolności słowa. Na historię trzeba patrzeć neutralnie i nazywać rzeczy po imieniu. Ludzie, którzy napadali na szkoły, na bezbronną ludność, palili ludzi żywcami, zabijali nawet małe dzieci nie są bohaterami, tylko ludobójcami, bez względu na ideologią jaką wyznawali.