VigLink

Witam i zapraszam

środa, 3 lipca 2013

Bajka o tym jak antykoncepcja uprzedmiotawia kobiety i niszczy małżeństwo

Termin bajka jest pojęciem teoretycznoliterackim, jest krótkim utworem edukacyjno-moralizatorskim. Dość często występują w niej zwierzęta. W potocznym rozumieniu kojarzymy bajkę z filmem dla dzieci lub opowiadaniem nieprawdy. W przypadku informacji o antykoncepcji dostępnej w mediach nieprzychylnych prawom reprodukcyjnym mamy do czynienia z bajką. Oczywiście, nie przeczytamy tutaj zwięzłych, wierszowanych lub epickich utworów podobnych do dzieł Krasickiego, Mickiewicza, czy La. Fontaine. Artykuły na ten temat to pomieszanie nieprawdy z moralizatorstwem.
Zawiły mechanizm.
Najczęściej powtarzanymi stereotypami są przekonania, że antykoncepcja uprzedmiotawia kobietę i niszczy małżeństwo. Autorzy tego typu stwierdzeń zauważyli, że na odbiorcach nie robią wrażenia informacje o niepożądanych działaniach antykoncepcji, przeciwwskazaniach, które można przeczytać na ulotce i które w fachowy sposób tłumaczy lekarz. Aby zniechęcić użytkowniczki do samodzielnego decydowania o swoim macierzyństwie uderzają w sferę emocjonalną i punkt zwany związkiem małżeńskim. Pomijają inne rodzaje relacji między kobietą a mężczyzną, gdyż ich zdaniem współżycie seksualne dozwolone jest jedynie w małżeństwie.
Aby zrozumieć mechanizm, na podstawie którego tworzone są informacje na ten temat oddajmy głos ich autorom. Po każdym cytacie podejmuje dyskusję z przedstawionymi w nim argumentami.
 Antykoncepcja wynika z egoistycznej postawy, która wypacza sens i najgłębsze przeznaczenie istoty małżeńskiego współżycia. Dla ludzi zniewolonych przez mentalność antykoncepcyjną najważniejsza jest stała możliwość doświadczania przyjemności seksualnej bez ograniczeń i ponoszenia odpowiedzialności. Tymczasem Stwórca powołuje człowieka do miłości, aby stawał się bezinteresownym darem dla drugich, aby wszystkie dary i uzdolnienia, które otrzymał od Boga, także dar płciowości, były podporządkowane etyce miłości, która mówi, że najważniejsza jest miłość a nie osobista przyjemność. Autentyczna miłość wyraża się przede wszystkim poczuciem i obowiązkiem odpowiedzialności w szczerym zatroskaniu o bliźniego. Przyjemność płciowa jest więc wartością wtórną wynikającą z odpowiedzialnej miłości małżeńskiej. Tylko wtedy jest najgłębiej przeżywana jako owoc i znak tej miłości. Oczywiście nie oznacza to, że w każdym zbliżeniu ma dokonać się poczęcie nowego życia, tylko aby możliwości tej małżonkowie nie traktowali jako zagrożenia i nie odnosili się do niej z wrogością”1.
Autor najpierw obraża pary stosujące antykoncepcję, zarzuca im egoizm, wypaczenie istoty aktu seksualnego, brak odpowiedzialności, a następnie udowadnia swoje tezy używając argumentacji religijnej. Na czym polega owy egoizm? Polega na przeświadczeniu, że istotą współżycia jest przede wszystkim wyrażenie bliskości, poznanie się, chęć przeżywania przyjemności bez strachu o poczęcie dziecka. Dla konserwatystów jest to moralne przestępstwo. Uważają oni, że każdy akt seksualny powinien zakładać poczęcie dziecka. Autor zacytowanych słów wychodzi z błędnego przekonania, że stosowanie antykoncepcji w związku oznacza brak miłości, gdyż cechą miłości jest według tego pana płodność. Prawda jest taka, że antykoncepcja nie oznacza braku miłości, czy odpowiedzialność.
Miłość w związku nie ogranicza się wyłącznie do prokreacji, współżycie jest jednym z aspektów życia razem. W seksie przede wszystkim chodzi o bliskość, o cielesne wyrażenie miłości dwojga ludzi i oczywiście o przyjemność. Pełna zgoda, co to tego, że współżycie intymne najpełniej jest przeżywane w kochającym się związku, w relacji, w której na pierwszym miejscu są miłość i wierność. Stosowanie antykoncepcji nie ma żadnego wpływu na wierność, ponieważ wierność wynika z osobowości i uczucia, które jest między ludźmi, a nie ze stosowania lub niestosowania hormonalnych środków zapobiegania ciąży. Prawdą jest, że miłość związana jest z troską i odpowiedzialnością za drugą osobę. Nie widzę w tym stwierdzeniu argumentu przeciwko antykoncepcji. Wbrew temu, co głosi autor antykoncepcja nie powoduje braku troski o ukochanego/ukochaną. Jest wyrazem odpowiedzialności za parę i ewentualne dziecko. Zapobiegamy ciąży w sytuacji, kiedy nie jesteśmy gotowi na pojawienie się dziecka, nie mamy warunków na utrzymanie kolejnego potomka, bądź jesteśmy za młodzi na rodzicielstwo.
Prawicowi dziennikarze porównują kobietę stosującą antykoncepcję do puszki piwa „Idea chemicznego wymuszania bezpłodności opiera się na głębokiej pogardzie dla kobiety. Redukuje ją do poziomu puszki piwa, która chłodzi się w lodówce, zawsze pod ręką. Bez zobowiązań dla niego, z tragicznymi konsekwencjami dla niej. W imię czego kobieta ma się godzić na aborcje własnych dzieci, samo okaleczać się środkami rakotwórczymi, rozstrajać całe swoje zdrowie, emocje i samopoczucie?”2
Autorka zacytowanych słów, znana z antykoncepcyjnej obsesji, prawicowa publicystka, zupełnie nie rozumie istoty stosowania środków zapobiegania ciąży. Uważa, że antykoncepcja jest upodleniem kobiety i jakąś straszą krzywdą wyrządzoną płci pięknej. W ujęciu pani redaktorki kobieta ma być poddana woli mężczyzny i mieć zgadzać się na zbliżenie, wtedy, kiedy partner ma to ochotę. Nie bierze pod uwagę tego, że kobieta ma swoje potrzeby seksualne. W związku istotny jest szacunek dla potrzeb drugiej strony. Stosowanie antykoncepcji nie powoduje, że mężczyzna nie szanuje kobiety, czy traktuje ją jak przedmiot. Szacunek do drugiej osoby nie zależy od plastrów, czy tabletek. Media konserwatywne przeciwstawiają antykoncepcji naturalne planowanie rodziny polegające na obserwacji śluzu szyjkowego, mierzeniu temperatury w pochwie i dostosowywaniu do tych obserwacji współżycia. Jakoś bardziej romantyczne jest współżycie powodowane miłością i potrzebą bliskości niż kolorem śluzu. Dwoje ludzi podejmujących współżycie niezależnie od metody antykoncepcji, powinno brać pod uwagę możliwość pojawienia się dziecka. Jeżeli, mężczyzna porzuca ciężarną kobietę, to znaczy, że jest niedojrzały emocjonalnie i zwyczajnie stchórzył. Nieporozumieniem jest również określenie „tragiczne konsekwencje”, sugerujące, że każda kobieta stosująca antykoncepcję umrze z powodu zakrzepicy. Ryzyko tej groźnej choroby jest większe przy stosowaniu antykoncepcji, co nie oznacza, że dopada większość stosujących. Jest oceniane na 1 przypadek na 6500 stosujących. Ostatnie pytanie, które zadaje redaktorka jest nie tylko pełne kłamstw ale również błędów logicznych. Aborcja to usunięcie zagnieżdżonego, rozwijającego się w macicy zarodka lub płodu. nie usuwa zarodka , który zagnieździł się w macicy. Wydalenie blastocysty jest prawie niemożliwe, bo nie dochodzi do owulacji. Samo usunięcie zapłodnionego jaja przy naturalnym cyklu zdarza się nawet 4 razy w roku. Wynika to z uszkodzeń genetycznych zapłodnionych komórek jajowych. Wmawianie kobietom, że stosując antykoncepcję dokonują aborcji jest perfidną manipulacją, mającą na celu wprowadzenie użytkowniczek w stan depresji. Takie działania przynoszą skutek. W prasie konserwatywnej można przeczytać listy przerażonych kobiet, które pytają, czy dostaną rozgrzeszenie ze stosowania wkładki hormonalnej lub tabletek, bo nie wiedziały, że stosując to zabijają poczęte dzieci. Wszystkie czytelniczki, które mają podobne wątpliwości mogę uspokoić – nie zabijacie dzieci, ponieważ nie dochodzi do zapłodnienia, a zmiana grubości endometrium nie oznacza aborcji. Dla organizmu kobiety ciąża rozpoczyna się wraz z zagnieżdżeniem zarodka. Fakt, że ciąża rozpoczyna się od zagnieżdżenia nie jest manipulacją wrednych, proaborcyjnych producentów antykoncepcji, ale wynika z fizjologii organizmu kobiety. Od zapłodnienia do zagnieżdżenia działa jeszcze cykl menstruacyjny kobiety, organizm nie dostaje sygnałów o ciąży. Nie można unicestwić czegoś, co nie istnieje. Warto pamiętać, że zmiana endometrium na cieńsze ma właściwości leczniczno-profilaktyczne: zapobiega rakowi endometrium, mięśniakom, endometriozie, zmniejsza lub likwiduje bóle menstruacyjne, zmniejsza krwawienie, jest jednym ze sposobów leczenia endometriozy. Wyraz samookaleczenia użyty w kontekście, jakim zastosowała go pani redaktor jest błędem stylistycznym. Samookaleczenia odnosi do mechanicznego uszkadzania ciała, np: nacinania skóry, celowego bicia się, itp.  zapobiega nowotworom: jajnika, endometrium, okrężnicy. Minimalnie zwiększa ryzyka ryzyko raka piersi, ale dotyczy to głównie kobiet obciążonych genetycznie. a bardziej poprawia zdrowie niż je niszczy. Jak każdy lek ma swoje skutki uboczne i trzeba brać je pod uwagę. Najczęściej wystarczy przeboleć pierwsze 3-4 cykle i można cieszyć dobrodziejstwami antykoncepcji. W razie negatywnych następstw danego środka, można powiedzieć o tym lekarzowi, który zmieni lek na inny.

Ataki na małżeństwa
W prasie konserwatywnej nie ustają ataki na małżeństwa stosujące antykoncepcję. Dokonują ich nie tylko dziennikarze, ale także osoby, od których oczekuje się wyrozumiałości i mówienia prawdy. Kilka fragmentów wzbudziło moje oburzenie. Oto pierwszy z nich:
Oznaką patologii rodziny jest także stosowanie antykoncepcji. „Antykoncepcja jest obiektywnie cięższym grzechem niż aborcja” - uważa nawet dr Półtawska - „bo zabicie dziecka jest skierowane tylko przeciwko dziełu Boga-Stworzyciela, a antykoncepcja występuje przeciwko Bożemu planowi, jest grzechem przeciwko pierwszemu przykazaniu, gdyż człowiek chce niejako poprawić Boga”. Z tego przede wszystkim względu należy jej unikać, ale katalog problemów, które stwarza, jest szeroki. Stosowanie antykoncepcji prowadzi małżonków do traktowania siebie przedmiotowo i powoduje nieufność – co do intencji drugiej strony”.3
Autorką powyższej wypowiedzi jest znana z przyjaźni z Papieżem -Polakiem doktor psychiatrii.
Według pani ekspert stosowanie antykoncepcji hormonalnej jest patologią, a środki zapobiegające ciąży są gorszym przewinieniem od aborcji. Argumentacja religijna nie przystoi lekarzowi, bez względu na to jakie ma prywatne poglądy, to w momencie, kiedy wypowiada się jako lekarz, powinien kierować się racjami medycznymi. Opowiadanie o planie Boga w dyskusji o antykoncepcji jest niepoważne. Stosowanie antykoncepcji prowadzi do traktowania przedmiotowego małżonków – mówi pani doktor. Na czym to przedmiotowe traktowanie ma polegać ? Wyjaśnienia zawiłej konstrukcji składniowej nie znajdujemy. Antykoncepcja rzekomo powoduje nieufność, co do intencji drugiej strony. Znów spotykamy się z poglądem, że zaufanie w małżeństwie zależy od metody antykoncepcji.
To kompletny absurd. Gdyby przyjąć za prawdziwą argumentację przytoczoną przez autorkę zacytowanych słów, to okaże się, że pary stosujące antykoncepcję, mimo braku nałogów, przemocy są patologią, tylko dlatego, że chcą same decydować o momencie przyjścia na świat potomstwa. Okazuje się, że w ujęciu tej grupy „specjalistów” patologią jest rozsądne planowanie rodziny, a nie zdawanie się na szczęśliwy traf i kolor śluzu. O ile jestem w stanie zrozumieć wyolbrzymianie skutków użycia antykoncepcji na organizm, to mogę przeboleć nazywania par stosujących antykoncepcję patologią. Jeżeli w rodzinie panuje zaufaniem, miłość, rodzice stwarzają potomstwo bezpieczny dom, to nie można mówić o żadnej patologii, bez względu na to, że w domu jest jedno dziecko, czy sześcioro maluchów. Na istnienie patologii niewielki wpływ ma liczba dzieci. Patologia to sytuacja destrukcyjna, następuje wtedy, kiedy w rodzinie są nałogi, przemoc, brak zainteresowania rodziców poczynaniami dzieci.
Fałszywe informacje o antykoncepcji biorą się z pomylenia pojęć. Klasycznym przykładem takiej pomyłki jest cytat „ Antykoncepcja {...} jest ona formą kastracji, która rani i kaleczy zdrowy organizm mężczyzny lub kobiety. Psychologia głębi ukazała np. wpływ kastracji na psychikę człowieka. Nieodwracalna blokada płodności, która w tym przypadku się dokonuje, wywołuje lęk, blokujący otwarcie się na życie w wielu innych jego wymiarach.”4
nie jest formą kastracji – nikt nie pozbawia płodności na stałe. Poza tym kastracja oznacza także niemożność odbycia kontaktu seksualnego. Osoby stosujące antykoncepcję hormonalną prowadzą życie seksualne. Środki zapobiegające ciąży w żaden sposób nie ranią psychiki. W nielicznych przypadkach na początku stosowania zdarzają się zmiany nastroju, spowodowane przystosowywaniem się organizmu do hormonów. Przypominam, że w naturalnym cyklu wahania nastroju są rzeczą oczywistą, z którą styka się ponad 70% kobiet. Blokada płodności spowodowana antykoncepcją jest odwracalna, a wyjątkiem sterylizacji. Nieprawdą, że osoby stosujące antykoncepcję nie są otwarte na życie (czytaj: na dziecko). Wybierają jedynie właściwy moment, w którym mały człowiek ma pojawić się w ich życiu. Oczywiście, jest pewna grupa osób, ok 20%, która całkowicie wyklucza rodzicielstwo, ale nie jest spowodowane stosowaniem antykoncepcji, tylko życiowym wyborem lub sytuacją materialną. Warto zaznaczyć, że osoby, które stosują antykoncepcję chcą mieć dzieci w ciągu kilku najbliższych lat. Przedstawianie sprawy, tak jak czyni to autor cytowanej wypowiedzi jest sianiem nieprawdy, nastawieniem czytelników przeciwko osobom wybierającym sztuczne metody planowania rodziny.
Zdaniem autora „ Przeżycie, które towarzyszy aktowi seksualnemu, zaczyna niespostrzeżenie przesuwać się w stronę szukania samej tylko przyjemności seksualnej. Po pewnym czasie takiego współżycia zmienia się wewnętrzna atmosfera duchowa, emocjonalny klimat, który towarzyszy aktowi. Pojawia się coraz mniej troski o dobro partnera, o jego radość i satysfakcję . {...} Nieraz okazuje się działaniem wręcz prymitywnym, reakcją napiętego mężczyzny, który nie umie dostrzec tego głębokiego pragnienia serca i duszy kobiety. To «traktowanie jak rzecz» w sposób oczywisty zjawia się wtedy, gdy w akcie znika odniesienie do macierzyństwa, do rodzicielstwa”5
Autor lub autorka (artykuł jest anonimowy) uważa, że współżycie przy udziale antykoncepcji dokonywane jest jedynie dla samej przyjemności, bez poczucia odpowiedzialności, dbania o nastrój, bez dbania o dobro partnera. Skąd autor ma tak bzdurne informacje, doprawdy nie wiem. Autorowi wydaje się, że wszystko wie na temat ludzkiej seksualność, że wie, co czują kochający się ludzie. Zagląda im do łóżek? Uważa , że wstrzemięźliwość, którą wymusza naturalne planowanie rodziny jest czymś dobrym dla małżeństwa. Ma prawo tak mówić, ale tylko w odniesieniu do swojego przykładu, nie powinien uogólniać na wszystkich. W internecie można spotkać setki postów zrozpaczonych kobiet, które w wyniku takiego zastraszania boją się stosować antykoncepcji, polegają na naturalnym planowaniu rodziny i narzekają, że mąż odsuwa się od nich, grozi poszukaniem kochanki. Niezależne od ideologii badania naukowe potwierdzają, że wstrzemięźliwość nie pomaga związkowi, a szkodzi, ponieważ współżycie traktowane jest przez mężczyznę jako rodzaj nagrody za cierpliwość, a nie rodzaj emocjonalno- fizycznej łączności. Pary stosujące antykoncepcję nie muszą ograniczać się z powodu dni płodnych, współżyją, kiedy oboje mają na to ochotę, a nie kiedy pozwala na to temperatura w pochwie. Przy antykoncepcji znika niepokój o ciążę, bowiem mniej jest czynników, które powodują, że środki antykoncepcyjne mają obniżoną skuteczność. Powyższe okoliczność sprawiają, że rzadziej narzekają na swoje życie seksualne. Mężczyzna i kobieta mogą poznać swoje pragnienia rozmawiając o tym, zachowując otwarcie na łóżkowe nowości. W tym aspekcie poznawania oczekiwań intymnych, nie ma specjalnej różnicy między parami mierzącymi temperaturę a łykającymi tabletki. Wszystko zależy od charakteru ludzi i relacji w związku.
Osoba, która napisała następujące zdania „Rozwiązując swoje problemy za pomocą pigułki antykoncepcyjnej, człowiek zaczyna specyficznie myśleć. Usuwając nieakceptowaną przeszkodę do współżycia bez lęku, jaką jest płodność, a co za tym idzie usunięcie ryzyka poczęcia dziecka, nie musi już panować nad sobą. Już nie czuje się odpowiedzialny za swoje zachowania seksualne, ale tylko za prawidłowe użycie środka antykoncepcyjnego. Gdy go zastosował zgodnie z instrukcją może odważnie podporządkować się sile popędu seksualnego”6
udowadnia głęboką pogardę jaką żywi do ludzi, którzy wybrali inny tryb życia. W ujęciu tego człowieka partner kobiety stosującej antykoncepcję nie panuje nad swoimi potrzebami, nie bierze odpowiedzialności za zachowania seksualne. Autor nie ma świadomości, że stosowanie większości środków antykoncepcyjnych wymaga regularności do 12 godzin.  nie jest przeszkodą we współżyciu, bo dzięki antykoncepcji nad nią można zapanować. To przy stosowaniu metod naturalnych dni płodne są przeszkodą we współżyciu, jeżeli para nie planuje dziecka. Aby nie począć dziecka para musi wstrzymać się miłosnymi igraszkami. Stosowanie antykoncepcji jest wyrazem odpowiedzialności za swoje zachowania seksualne. Użycie prezerwatywy w przypadku mężczyzny, to dowód bracia współodpowiedzialności za zdrowie swoje i ukochanej kobiety. Zmuszanie kobiety do stosunku, bez względu na stosowaną metodę antykoncepcji nazywa się gwałtem i jest zachowanie absolutnie niedopuszczalne w związku i w relacjach międzyludzkich. Zarówno mężczyzna, jak i kobieta powinni szanować odmowę. Słowo nie oznacza nie wyrażam zgody na współżycie. Wyraźnie widać, jak błędne jest twierdzenie, że kobieta stosująca antykoncepcję jest zawsze dostępna, a mężczyzna nie musi się z nią liczyć i może korzystać, kiedy chce. W związku kochających się ludzi istnieje coś takiego jak wzajemny szacunek, zrozumienie dla drugiej strony, które nie pozwalają na przedmiotowe traktowanie człowieka.
1Antykoncepcja niszczy miłość {w:}http://adonai.pl/life/?id=77
3http://www.pch24.pl/narasta-patologia-rodziny,610,i.html
5tamże
6tamże

3 komentarze:

Master Twardowski pisze...

Pozdrawiam i życzę powodzenia w blogowej działalności.

izakrzyczkowska pisze...

Dziękuję za pamięć i życzenia.

Unknown pisze...

Się będzie propagować.... (y)