VigLink

Witam i zapraszam

niedziela, 13 października 2013

Zaskakująca postawa Kościoła.


Przeglądając doniesienia medialne o stosunku Kościoła do pedofilii, a konkretniej do księży, którzy dopuścili się gwałtów pedofilskich, mam wrażenie, że instytucja wspięła się na wyżyny hipokryzji i obłudy. Z jednej strony politykę ukrywania sprawców, oskarżania dzieci o to, że prowokują dorosłych mężczyzn do molestowania, a z drugiej strony mamy postawę wyparcia się sprawców ze wspólnoty w sytuacji domagania się odszkodowań. Kościół nie zapłaci, bo nie jest winny - przecież jako instytucja nie dokonuje gwałtów. Drodzy biskupi - albo bronicie sprawców albo z nimi walczycie, a walka oznacza także przyznanie się do tuszowania afer, do usprawiedliwiania zboczeńców. Etapem oczyszczania jest wypłata odszkodowań. Księża są pracownikami Kościoła, podlegają swoim biskupom, więc to na Kościele spoczywa obowiązek wypłaty odszkodowań.
Zaskakuje front obrony księży pedofilów. Oto mówienie o pedofilii w Kościele jest atakiem na Kościół i wiarę. Przypadki wykorzystywania dzieci to incydenty, a Kościół jest święty. Tak to najwyżsi rangą przedstawiciele duchowieństwa komentują aferę. Odpowiadam biskupom i kardynałom - Kościół nie jest święty, wycieranie się słowami Chrystusa nie jest świętością. Kościół dawno zrobił z Ewangelii użytek dla swoich celów: nieustannego bogacenia się, władzy i unikania odpowiedzialności. Kościół, który uważa się za autorytet moralny jest także moralnie i prawnie odpowiedzialny za czynny swoich pracowników. Największym zagrożeniem dla dzieci i rodziny nie jest filozofia gender, ale bezkarność Kościoła i jego nauka. Nie chcemy, aby nasze pociechy były narażone na ataki pedofilii. Edukacja seksualna nie zagraża dzieciom, bo uczy, jak reagować na zagrożenia. Gorszy jest brak edukacji seksualnej, bo to on ułatwia działanie pedofilom niezależnie od wykonywanego zawodu. Kościół nie jest wyjęty spod prawa, choć duchowieństwu wydaje się, że zasługują na nadzwyczajne przywileje. Dopóki z budżetu państwa idą pieniądze na katechezę, kler w szpitalach, księży w służbach mundurowych, dopóki księża nie płacą podatku od prowadzonej działalności gospodarczej, a nieruchomości dostają za 1% wartości, to MY SPOŁECZEŃSTWO mamy prawo krytykować Kościół i nie uznajemy tej instytucji za świętą krowę. Kościół nie jest żadnym autorytetem. Zgadzam się z opiniami, że to raczej nowotwór, który niszczy państwo i społeczeństwo. Idąc drogą analogii z nowotworem można dodać Polakom otuchy - nowotwory są uleczalne, więc i z zamiłowania do Kościoła uda się społeczeństwu wyleczyć. Trzeba przyznać, że takimi wypowiedziami biskupi aplikują społeczeństwu lekarstwo - ludzie otwierają oczy i dochodzą do wniosku, że nie mogą słuchać gadaniny o miłości bliźniego, ochronie życia, a jednocześnie odbierać informację, że kolejny ksiądz wkładał rękę w majtki dziecka i dostał wyrok w zawieszeniu. To nie media i ateiści niszczą Kościół. Instytucję osłabiają biskupi i katolickie media swoimi durnymi, pełnymi nienawiści wypowiedziami odnośnie osób myślących inaczej, wyzwiskami, obroną seksualnych dewiantów gwałcących dzieci. Nie jest istotne, czy problem dotyczy 1% kleru, czy 20%. W każdym takim wypadku cierpi dziecko, urodzone, najczęściej zdrowe - mały człowiek, który odczuwa fizyczny i psychiczny ból, ma swoje emocje i jest zagubiony, a czasem obwinia się o to, co go spotkało ze strony dorosłego. W każdym takim przypadku niszczony jest świat bezbronnego dziecka. I choćby dla tego należy skupić się nie na obronie duchownych, ale dzieci, które przeżyły dramat. Nie możemy litować się nad biednym "wykorzystywanym przez 8latka" księdzem, ale musimy pochylić się nad dramatem małego człowieka. Obowiązkiem dorosłego było trzymanie popędu seksualnego na wodzy. Przytulenie się nie oznacza, że można dziecko zgwałcić, czy pokazywać nieletniemu swoje genitalia. Nie obchodzi mnie dobro Kościoła, ale ofiary. Rodzice powinni trzymać dziecko z daleka od Kościoła, nie zgadzać się asystowanie do mszy, wypisywać z religii.

Brak komentarzy: