VigLink

Witam i zapraszam

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Kościół katolicki - państwo w państwie


O tym, że Kościół katolicki ma niewiele wspólnego z demokracją, że jest instytucją o zapędach dyktatorskich wiedzą osoby krytycznie patrzące na świat. Kilka dni temu Naczelny Sąd Administracyjny wydał decyzję, że GIODO oceniając to, czy osoba wystąpiła z Kościoła, czy nie, nie musi kierować się wewnętrznymi przepisami Kościoła lub związku wyznaniowego" - powiedział Wojciech Wiewiórowski z GIODO. Oznacza to, że według orzeczeń NSA, że aby wystąpić z Kościoła, wystarczy prawidłowo przekazać oświadczenie woli w tej sprawie. Nie jest koniecznie spełnianie wymogów narzuconych przez Kościół - żadnego tłumaczenia się przed proboszczem, załatwiania dwóch świadków. Sędzia Małgorzata Jaśkowska mówiła wtedy w uzasadnieniu, że "stosunki między związkiem wyznaniowym a państwem regulowane są na zasadach poszanowania ich autonomii oraz wzajemnej niezależności", jednakże związki wyznaniowe podlegają jednak przepisom prawa powszechnego. Wydaje się to oczywiste, że instytucja, która działa w danym państwie musi podlegać prawu państwowemu. Okazuje się, że zdaniem biskupów i kościelnych prawników, kościół katolicki w Polsce jest wyłączony spod działania prawa państwowego w sytuacji, kiedy to prawo jest nie po myśli biskupów. Jesteśmy przyzwyczajeni, że polscy biskupi mają prawo i obywateli za nic , co chwilę łamią Konstytucję i konkordat, że są osobami, których nie obowiązują sankcje prawe, ponieważ prokuratura uznaje zwierzchnictwo biskupów i odmawia wszczęcia postępowania przeciwko księżom-pedofilom. Reakcja kościoła na orzecznictwo Naczelnego Sądu Administracyjnego była do przewidzenia. Uważają, że Sąd nie ma prawa wtrącać do kościelnej administracji. Orzeczenie jest ich zdaniem złamaniem konkordatu i Konstytucji. Co więcej żądają od Sądu zmiany postanowienia. Zdaniem biskupa Polaka " decyzja NSA w sprawie apostazji świadczy o tym, że sąd nie uznaje wewnętrznego prawa Kościoła. - Sądzę, że w ten sposób NSA ingeruje w wewnętrzne sprawy, które wiążą się z Kościołem - powiedział. Pytany, czy orzecznictwo NSA w sprawie apostazji nie godzi w konkordat, bp Polak odpowiedział: - To jest kwestia orzecznictwa sądowego, które uważamy, że jest niewłaściwe. Konkordat reguluje stosunek państwa do Kościoła i Kościoła do państwa. Natomiast działania sądu są niezawisłe. I chodzi przede wszystkim o to, żeby NSA rozpatrzył jeszcze raz te sprawy i zmienił swoje orzecznictwo." Buta pana biskupa osiągnęła szczyt - domaga się od niezawisłego Sądu, aby zmienił swoją decyzję w myśl żądań Episkopatu. Jakoś w swoim postępowaniu nie widzi naruszenia konkordatu. Oskarżenia wobec Sądu, że łamie konkordat z ust biskupów brzmią niczym żart. Panowie biskupi nagminnie łamią konkordat, np: pouczając polityków, żądając zakazu in vitro, matury z religii, zmuszając młodzież do uczestnictwa w trakcie zajęć szkolnych we mszach, spowiedziach, rekolekcjach, organizując drogi krzyżowe, święta maryjne i dni Wojtyły w szkołach. Łamaniem konkordatu -zasady autonomii, jest Wspólna Komisja Rządu i Episkopatu, czy wpływanie na posłów przed głosowaniami w sprawach światopoglądowych. Warto przypomnieć wypowiedź kardynała Dziwisza, który poucza polityków, że w stanowieniu prawa mają kierować się prawem bożym. " Prawo Boże wypisane w sercu i sumieniu człowieka jest drogowskazem byśmy się nie zagubili, szli właściwą drogą i zmierzali do celu. Dlatego prawdziwą mądrością człowieka i każdej społeczności jest szanowanie Bożego prawa. To jest fundament wszelkich ludzkich praw regulujących współżycie człowieka, rodziny, społeczeństwa i narodu – przekonywał hierarcha" Jakoś w swoich wypowiedziach biskupi nie widzą łamania konkordatu. Przyzwyczaili się, że łatwo zastrasza się posłów, straszy genderem, strasznym ateizmem, lewakami, którzy mają doprowadzić do upadku wielkiej katolickiej Polski. Zastanawiam się, czy nie mamy do czynienia z sytuacją, kiedy to w demokratycznym państwie zakorzeniło się odmienne państwo reprezentowane przez funkcjonariuszy watykańskich, którzy pomimo tego, że teoretycznie mają polskie obywatelstwo, urodzili, wykształcili się i pracują w Polsce , są przedstawicielami Watykanu. Mają w czterech literach polskie prawo i prawo obywateli do wyboru wyznania, do wystąpienia z ich organizacji. Nie szanują prawa obywatela do ochrony własnych danych osobowych i wykreślenia z dokumentacji instytucji, do której nie chcą należeć. Polscy biskupi mają w głębokim poważaniu wolę obywateli, traktują Polskę i społeczeństwo jak swój prywatny folwark, całkowicie im poddany. Robią to przy poparciu prawicowych polityków używając klasycznego politycznego szantażu, że są wyrazicielami woli 90% katolickiego narodu. Pora przebudzić się, bo za niedługo okaże się, że w imię chrześcijańskiego sumienia obywatele zostaną pozbawieni swoich praw i wolności obywatelskich. Polskich biskupów cechuje arogancja, poczucie wyższości nad drugim człowiekiem. Wydaje się im, że ich prawo kanoniczne jest ważniejsze od prawa polskiego, a wszyscy mają oddawać im cześć. Jednak społeczeństwo nie jest bezbronne. Może dokonywać apostazji na zasadach określonych przez Naczelny Sąd Administracyjny, domagać się swoich praw w sądzie - przykład dała dzielna pani Małgorzata, która pozwała arcybiskupa Michalika. Najważniejsze jest to, aby omijać Kościół, wypisywać dzieci z religii, odważnie krytykować biskupów i służalczych polityków. Nie dajmy się zwieść miłemu wizerunkowi papieża Franciszka. Od naszych biskupów różni się jedynie łagodniejszym językiem i odrobiną pokory. Biskupi i komentatorzy katoliccy uważają, że orzeczenie Sądu to atak na swobodę Kościoła. Szkoda, że zapominają, że to Kościół co chwilę łamie polskie prawo i usiłuje ograniczyć swobody obywatelskie - narzuca ludziom, jak mają żyć , co robić, pod pretekstem życia zgodnego z wiarą, prawem naturalnym i bożą wolą. Tak naprawdę ma być to życie zgodne z nakazami biskupów. Coś takiego, jak wola boża nie istnieje. Biblia to po prostu zbiór opowieści narodu izraelskiego, jednym słowem mitologia.

Brak komentarzy: