Pomysł z zakazem handlu w niedzielę nie jest nowy, wraca co jakiś czas. Jest szczególnie modny w okresie, kiedy jakiejś partii pali się grunt pod nogami, gdyż do opinii publicznej przedostało się zbyt wiele kontrowersyjnych wypowiedzi prominentnych członków. Skompromitowane partie próbują odwrócić uwagę społeczeństwa od kryzysu gospodarczego i wybryków swoich posłów. Jak zwykle w takich sytuacjach orężem walki staje się obrona uciskanej przez liberalizm gospodarczy i moralny rodziny. Na szczęście tym razem zwolennikom odbierania praw obywatelski, to znaczy prawicy i kościołowi nie udało się zebrać 100 tysięcy podpisów pod obywatelskim projektem ustawy. Kościół i jego polityczni sojusznicy po raz pierwszy przegrali sprawę, mimo napomnień z ambon. Jest to dowód na to, że bardzo powoli w społeczeństwie rodzi się bunt przeciwko narzucaniu nauczania Kościoła i ograniczaniu praw obywatelskich.
Blog o tematyce kobiecej i społecznej. Moda, antykoncepcja, dieta, prawa kobiet, dzieci i zwierząt, wychowanie. Blog dla wszystkich, którzy chcą rozmawiać bez obaw o obrazę uczuć. Blog dla reklamodawców - dziennie nawet 200 wyświetleń.
VigLink
Witam i zapraszam
niedziela, 27 października 2013
Zakaz handlu w niedzielę - spektakularna przegrana kościelnej prawicy
Pomysł z zakazem handlu w niedzielę nie jest nowy, wraca co jakiś czas. Jest szczególnie modny w okresie, kiedy jakiejś partii pali się grunt pod nogami, gdyż do opinii publicznej przedostało się zbyt wiele kontrowersyjnych wypowiedzi prominentnych członków. Skompromitowane partie próbują odwrócić uwagę społeczeństwa od kryzysu gospodarczego i wybryków swoich posłów. Jak zwykle w takich sytuacjach orężem walki staje się obrona uciskanej przez liberalizm gospodarczy i moralny rodziny. Na szczęście tym razem zwolennikom odbierania praw obywatelski, to znaczy prawicy i kościołowi nie udało się zebrać 100 tysięcy podpisów pod obywatelskim projektem ustawy. Kościół i jego polityczni sojusznicy po raz pierwszy przegrali sprawę, mimo napomnień z ambon. Jest to dowód na to, że bardzo powoli w społeczeństwie rodzi się bunt przeciwko narzucaniu nauczania Kościoła i ograniczaniu praw obywatelskich.
czwartek, 24 października 2013
6 latek w szkole
Uważam, że referendum powinno odbyć się, a wraz z pytaniami o 6latki i gimnazjum powinny pojawić się zagadnienia wychowania seksualnego i wyprowadzenia religii ze szkół.
Obniżenie wieku rozpoczęcia nauki w szkole jest jednym z najważniejszych punktów reformy systemu edukacyjnego. Według pomysłodawców ma to zwiększyć dostępność do edukacji i wyrównać szanse edukacyjne. Jak w kalejdoskopie zmieniał się czas wprowadzenia tych zmian w życie. Najpierw ostateczną datą posłania 6-latków do szkoły był wrzesień 2012, Ministerstwo edukacji zmieniło jednak zdanie i o 2 lata odsunęło obowiązek edukacji szkolnej 6 latka. Do września 2014 roku to rodzice będą decydowali, czy dziecko rozpocznie o rok wcześniej naukę w szkole podstawowej. Zmiana nastąpiła po protestach rodziców, widzących w pomyśle ministerialnym skrócenie beztroskiego dzieciństwa, argumentujących, że szkoły nie są przygotowane na przyjęcie 6-latków, program jest przeładowany, dziecko narażone jest na większe ryzyko niepowodzeń szkolnych.
poniedziałek, 21 października 2013
Podwójna krzywda
Oglądałam dzisiaj wywiad z panią, która w dzieciństwie padła ofiarą pedofila, dziś przewodniczy inicjatywie Stop przedawnieniu, która ma na celu doprowadzenie do tego, aby pedofilia była przestępstwem, które nie przedawnia się. Popieram- pedofilia nie powinna przedawniać się, ponieważ do mówienia o tym trzeba dojrzeć, a pedofil zawsze jest niebezpieczny. Pani odważyła się mówić po 30 latach,nie może liczyć na ukaranie sprawcy, bo przestępstwo przedawnia się po 15 latach. Oznacza to, że potwór, który skrzywdził dziecko jest bezkarny. Ofiara odniosła się również do wypowiedzi pana arcybiskupa Michalaka - uważa, że to dla ofiar podwójna krzywda, a biskup nie ma pojęcia o czym mówi. Hierarcha usprawiedliwia sprawców, niszcząc ofiary. Czuła się potwornie skrzywdzona. Słowa o szkodliwości i poczuciu wstydu uznała za całkowity brak wiedzy. Jej zdaniem edukacja może pomóc w walce z pedofilią , bo uczy dziecko, że są zachowania niebezpieczne, na które nie może pozwolić dorosłym. Przyznaje, że problemem ofiar pedofilii i gwałcicieli jest właśnie wstyd, którego tak broni arcybiskup. To wstyd powoduje , że dziecko boi się opowiedzieć o swoim dramacie.
krzywda ofiar jest podwójna - nie dość, że zostało zniszczone ich dzieciństwo, to jeszcze biskup, który nie ma żadnej wiedzy obraża ofiary, zarzuca im i ich rodzinom współudział.
Jakoś trudno uwierzyć, że dla Kościoła pedofilia jest grzechem i złem, skoro główny hierarcha obwinia o pedofilię wszystkich poza sprawcami, Kościół wykręcając się tajemnicą spowiedzi nie ma zamiaru informować organów ścigania o swoich podejrzeniach.
Wstyd to najbardziej szkodliwa kategoria, gdyż sprawia, że ofiara czuje się zagubiona, wstydzi się tego, że została skrzywdzona. To nie ofiara powinna mieć poczucie wstydu, ale sprawca. Nie należy wychowywać dzieci w poczuciu wstydu, bo jest to zamach na ich godność i cielesność. Daje możliwość przestępcom do manipulowania naszymi dziećmi.
Nie mogę zrozumieć, jak można bronić pedofilii i biskupa, który zamiast walczyć ze zjawiskiem obwinia dzieci za to, że kuszą księży. Bycie katolikiem w dzisiejszych czasach to powodu do wstydu, bo jest czymś złym bycie w instytucji, która krzywdzi dzieci i odpowiedzialność zrzuca na otoczenie.
niedziela, 20 października 2013
Miałam nie wyśmiewać
Po skandalicznych słowach pana Michalika, piastującego stanowisko arcybiskupa, o tym, że przyczyną pedofilii są rozwody rodziców i to, że poszkodowane dzieci szukają pocieszenia u księży, postanowiłam, że będę naśmiewała się z tego człowieka, bo musi być głęboko nieszczęśliwy. Skandale pedofilskie, które przez lata zamiatał pod dywan, wyłażą, a pan biskup zachowuje się niczym dziecko, które przyłapano na podjadaniu słodyczy. Tłumaczy się i szuka winnych wszędzie, ale nie u faktycznych sprawców. Kolejne wypowiedzi pana Michalika nie zasługują na nic innego jak tylko na wyśmianie. Powiem tak, edukacja seksualna w pierwszej kolejności przydałaby się panu Michalikowi i jego współpracownikom. Przypomnimy "inteligentne" wypowiedzi pana arcybiskupa z ostatnich dni, aby na zawsze pozostały w świadomości wiernych
Edukacja seksualna to broń w walce z pedofilią. Małe dziecko musi mieć świadomość, że nie wszystkie zachowania dorosłych są dobre, musi wiedzieć, co to jest zły dotyk i jak ma reagować, kiedy ktoś robi z nim coś niewłaściwego. Edukacja seksualna jest groźna dla Kościoła, bowiem uświadamia dzieciom, że mają prawo powiedzieć, że nie chcą być dotykane, że mają prawo do własnego ciała i nikomu nie wolno naruszać cielesności, nie wolno bić, dotykać narządów rodnych, całować jeżeli dziecko nie ma ochoty. W bardzo tradycyjnej wersji rodziny - w domu rządził ojciec, a matka miała niewiele dopowiedzenia, dziecko nie miało żadnych praw. Autorytetem był ksiądz, na którego nie można było nic powiedzieć. W tradycyjnej rodzinie panuje przekonanie, że seksualność zaczyna się w noc poślubną, a dziecko jest pozbawione seksualności. Skutkiem takiego przekonania jest nie tylko pedofilia, ale także problemy seksualne nastolatków i nadużycia typu: umieszczanie rozbieranych zdjęć w sieci, gwałty w tej grupie wiekowej. W tradycyjnej rodzinie dziecko jest chowane, karane cieleśnie, nie ma zasady tłumaczenia świata, odpowiadania na pytania, wysłuchania, panuje pogląd, że są ustalone reguły, których obojętnie, czy rozumiesz czy nie, musisz przestrzegać.
Księża i inni przedstawiciele innych zawodów uwikłani w pedofilię doskonale wiedzą, że dzięki edukacji seksualnej, dzieci mają świadomość tego, czym jest zły dotyk i mówią o swoich przeżyciach. Nie milczą w pokorze przed autorytetem "wujka" lub księdza, ale opowiadają o niecnych czynach.
2) To jest sytuacja niezawiniona przez rodziców. Dziecko ma prawo do miłości czystej, pięknej, niespaczonej. Rośnie liczba dzieci pokrzywdzonych. - Niejednokrotnie człowiek zagubiony wykorzysta to dziecko, ale to jest problem dorosłych, byśmy nie patrzyli obojętnie na takie sytuacje
Dziecko ma prawo do miłości i opieki rodziców, a dzisiaj próbuje się je pozbawić wstydu przez niewłaściwe wychowanie - mówił.
I znów mamy żałosne tłumaczenie, że biedny ksiądz wykorzystał skrzywdzone przez rodziców dziecko - to znaczy, że skrzywdził je po raz drugi, zachował się nie jak przyjaciel, ale jak bydle. Wykorzystywania pokrzywdzonego dziecka nic nie usprawiedliwia. Pozbawienie wstydu? Cóż to za kategoria? To nie dziecko ma wstydzić się, że zostało wykorzystane, ale sprawdza. Fakt, że wiele ofiar przemocy wstydzi się tego, co je spotkało , obwinia siebie o całą sytuację i dzięki temu sprawca może działać dalej. Kategoria wstydu, sztucznie wymyślona przez Kościół rzeczywiście chroni sprawców i pozwala na ich dalsze działanie. Dziecko, które mimo upokorzenia i gróźb powie prawdę, to znaczy przełamie wstyd, nawet po wielu latach, jest groźne dla pedofila. Kościołowi chodzi o kategorię wstydu w rozumieniu seksualnym. Jest ona podstawą wizji, że seks jest brudny, zły, uświęcony zostaje jedynie w małżeństwie. Ciało ,zwłaszcza kobiety, kusi czystego mężczyznę i zachęca do współżycia. Kategoria wstydu została wymyślona po to, aby uwiarygodnić postulat czystości przedmałżeńskiej i demonizować seksualność kobiet. Wstyd przyczynił się i w dalszym ciągu jest powodem dramatów tysięcy kobiet, szczególnie zgwałconych i tych, które zaszły w ciążę przed ślubem. Kategorię wstydu należy jak najszybciej wyeliminować ze społecznego myślenia.
5) Stwierdził, że w wielu sprawach wierzący "są winni, jeśli na to pozwalają, jeśli ulegają tym zafałszowanym modom". - Na dzisiejsze czasy trzeba odpowiedzieć naszym większym zaangażowaniem. Nie przemogą Kościoła wrogowie, my sami będziemy go wzmacniać albo osłabiać"
No, proszę, mamy kolejnych winnych wierzących. Pozostawię bez komentarza.
Warto odnotować, że księża, moderatorzy stowarzyszeń, wspólnot i duszpasterstw archidiecezji przemyskiej stają w obronie abp Michalika i wystosowali list, w którym solidaryzują się hierarchą, a winą z pedofilię obwiniają gender, in vitro i adopcję dzieci przez pary homoseksualne. Jak to nie śmiać się? Czytajcie
"Z całym przekonaniem solidaryzujemy się ze słowami naszego Arcypasterza o potrzebie zwrócenia uwagi na wieloaspektowość zagrożeń dla życia moralnego w naszym kraju, o wielorakich zagrożeniach, które dla życia rodziny stanowi ideologia gender, promocja praktyki in vitro i żądania możliwości adopcji dzieci przez pary homoseksualne." (cyt. za portalem Fronda).
Co ma in vitro, gender i adopcja dzieci przez pary homoseksualne do niszczenia rodziny i pedofilii doprawdy nie wiem i nie próbuję zgadywać. W Polsce nie możliwa jest adopcja dzieci przez pary homoseksualne. In vitro nie gwałci dzieci, nie niszczy rodziny, ale ją wzmacnia.
W Kościele mamy w dalszym ciągu front obrony pedofilów i naprawdę nie łudźmy się, że poza gadaniem o konieczności walki, Kościół pójdzie krok dalej. Nie mają zamiaru informować prokuratury. Możemy liczyć na odkrywanie przyczyn pedofilii, to znaczy na obwinianie wszystkich poza sprawcami w koloratkach.
sobota, 19 października 2013
Miłość i szacunek dla bliźniego w wydaniu obrońców życia
Obrońcy życia poczętego to dość szczególna grupa ludzi - osoby, które nawinie wierzą, że zapłodniona komórka jajowa to dzidziuś. W ostatnich latach zasłynęli kilkoma propozycjami w zmianie polskiej ustawy antyaborcyjnej. W 2011 roku chcieli całkowicie zakazać aborcji, badań prenatalnych i wszelkiej aktywności edukatorów seksualnych. Zebrali 600 tysięcy podpisów. Rok temu uprzedziła ich Solidarna Polska i przedstawiła w Sejmie projekt ustawy likwidujący możliwość aborcji z powodu uszkodzenia płodu. Na szczęście idiotyczne plany zmiany ustawy przepadały w Sejmie. Tym razem organizacja Stopaborcji.pl postanowiła zafundować Polakom kolejną wojenkę aborcyjną - zebrali 400 podpisów pod ustawą znoszącą aborcję z powodu uszkodzenia płodu. W Sejmie po żenującym występie Kai Godek przegrali głosowanie i zaczęli urządzać nagonkę na posłów, którzy ośmieli się mieć inne zdanie niż obrońcy życia poczętego. Do tej pory jedynie zachęcali ludzi do tego, aby dzwonili do posłów i przypominali, że obowiązkiem posła -katolika jest głosowanie zgodne z wytycznymi episkopatu. Pro-life znani są szerszej publiczności z wystaw przedstawiających poronione płody w sąsiedztwie profesorów ginekologii, wielorybów, Hitlera, małpy w laboratorium i zakłócania pracy jednego z warszawskich szpitali, w którym dokonywane są terminacje ciąż uszkodzonych.
Cóż można powiedzieć po przeczytaniu czegoś takiego? Nawet mi, polonistce brakuje w takich momentach słów, cisną się na usta jedynie niecenzuralne wyrazy. Pan Zawisza uważa, że sprzeciw wobec aborcji eugenicznej wynika z prawa naturalnego. Otóż, człowieku, który nie ma pojęcia o prawach natury - w przyrodzie młode, które nie jest w stanie przetrwać ginie, czasami zabija go matka. Po drugie przez wieki w różnych ludzkich społecznościach dziwnie wyglądające niemowlęta były wyrzucane. Posłowie są reprezentantami społeczeństwa, a ich wzorcem postępowania powinna być Konstytucja, a nie nakazy biskupów. Poza tym posłowie nie głosowali za zabijaniem chorych dzieci. Nikt nie zabija dziecka cierpiącego na cukrzycę, choroby serca, nowotwory, schorzenia układu pokarmowego. Posłowie głosowali za dopuszczalnością, a więc wolnym wyborem rodziców , w przypadku, kiedy u ich poczętego dziecka wykryto wady, nieraz śmiertelne, a w najlepszym wypadku skazujące na kalectwo. Kościół nie ma prawa narzucać ludziom zasad moralnych, ponieważ sam ma spore kłopoty z moralnością, a nawet przyzwoitością i przestrzeganiem prawa. Wolny człowiek ma swoje prywatne sumienie, nie potrzebuje, żeby starszy człowiek w sukience narzucał mu co ma robić. Ruch Narodowy wzywa do nienawiści. Kilka osób już jest poszkodowanych. Akcja ma na celu podkopanie dobrego imienia danej osoby, sprawienia, że społeczność będzie tego posła obdarzała nienawiścią. Jest to sprzeczne z moralnością katolicką, która nakazuje wybaczyć bliźniemu, pomagać.
Obrońcy życia twierdzą, że nie robią nic złego drukując takie ulotki i plakaty. Uważają, że nie naruszają dóbr osobistych. Wypada im przypomnieć historię procesów jakie wytaczała A. Tysiąc katolickim mediom i uzasadnienia wyroków - wolno nazywać aborcję morderstwem, ale nie można nazywać mordercą konkretnych osób, zwłaszcza, jeżeli popierają jedynie ustawę, a nie mają na swoim koncie aborcji. Mam nadzieję, że posłowie, którzy zostali oczernieni w ten sposób będą domagali się sprawiedliwości w sądzie, a odszkodowania sprawią, że obrońcy życia stracą fundusze na działalność.
niedziela, 13 października 2013
Zaskakująca postawa Kościoła.
Przeglądając doniesienia medialne o stosunku Kościoła do pedofilii, a konkretniej do księży, którzy dopuścili się gwałtów pedofilskich, mam wrażenie, że instytucja wspięła się na wyżyny hipokryzji i obłudy. Z jednej strony politykę ukrywania sprawców, oskarżania dzieci o to, że prowokują dorosłych mężczyzn do molestowania, a z drugiej strony mamy postawę wyparcia się sprawców ze wspólnoty w sytuacji domagania się odszkodowań. Kościół nie zapłaci, bo nie jest winny - przecież jako instytucja nie dokonuje gwałtów. Drodzy biskupi - albo bronicie sprawców albo z nimi walczycie, a walka oznacza także przyznanie się do tuszowania afer, do usprawiedliwiania zboczeńców. Etapem oczyszczania jest wypłata odszkodowań. Księża są pracownikami Kościoła, podlegają swoim biskupom, więc to na Kościele spoczywa obowiązek wypłaty odszkodowań.
Zaskakuje front obrony księży pedofilów. Oto mówienie o pedofilii w Kościele jest atakiem na Kościół i wiarę. Przypadki wykorzystywania dzieci to incydenty, a Kościół jest święty. Tak to najwyżsi rangą przedstawiciele duchowieństwa komentują aferę. Odpowiadam biskupom i kardynałom - Kościół nie jest święty, wycieranie się słowami Chrystusa nie jest świętością. Kościół dawno zrobił z Ewangelii użytek dla swoich celów: nieustannego bogacenia się, władzy i unikania odpowiedzialności. Kościół, który uważa się za autorytet moralny jest także moralnie i prawnie odpowiedzialny za czynny swoich pracowników. Największym zagrożeniem dla dzieci i rodziny nie jest filozofia gender, ale bezkarność Kościoła i jego nauka. Nie chcemy, aby nasze pociechy były narażone na ataki pedofilii. Edukacja seksualna nie zagraża dzieciom, bo uczy, jak reagować na zagrożenia. Gorszy jest brak edukacji seksualnej, bo to on ułatwia działanie pedofilom niezależnie od wykonywanego zawodu. Kościół nie jest wyjęty spod prawa, choć duchowieństwu wydaje się, że zasługują na nadzwyczajne przywileje. Dopóki z budżetu państwa idą pieniądze na katechezę, kler w szpitalach, księży w służbach mundurowych, dopóki księża nie płacą podatku od prowadzonej działalności gospodarczej, a nieruchomości dostają za 1% wartości, to MY SPOŁECZEŃSTWO mamy prawo krytykować Kościół i nie uznajemy tej instytucji za świętą krowę.
Kto jest ofiarą?
O upokarzających aktach pedofilii w Kościele słyszeliśmy nieustannie przez ostatnie trzy tygodnie. Przypadki ujawnione przez media to tylko wierzchołek góry lodowej. Większość przypadków nie jest ujawniana, a zastraszone ofiary często boją się mówić. Wyroki za pedofilię duchownych są skandalicznie niskie, nawet w zawieszeniu. Aby walka z pedofilią miała sens to należałoby zacząć od dożywotniego zakazu pracy z dziećmi, zakazów wydawania wyroków za pedofilię w zawieszeniu i zwiększyć najniższy wymiar kary do 10 lat. Dobrym wyjściem byłaby faktyczna kastracja pedofilii, a nie tylko chemiczna. Mówienie o prawach człowieka , w tym przypadku nie ma racji bytu , bowiem bydlak, bez względu na zawód, który zgwałcił dziecko, nie zasługuje na miano człowieka, więc prawa człowieka nie odnoszą się do tej istoty. Kościół zamiast ukorzyć się, stworzyć fundusz pomocowy dla ofiar, zgłaszać przypadki pedofilii do prokuratury, ustami swoich hierarchów obwinia o pedofilię dzieci rozwodzących się rodziców. Jeden z biskupów i wtórujący mu księżulo w starszym wieku uważają, że dzieci z rozbitych rodzin lgną do księży, potrzebują miłości i kuszą biednych duchownych. Nawet jeżeli przestraszone dziecko przychodzi do księdza, chce mu się zwierzyć ze swoich problemów, przytuli się licząc na ukojenie swoich emocji, nie oznacza to, że ksiądz ma prawo wsadzać łapska do majtek dziecka, pokazywać swoje przyrodzenie i masturbować się przy dziecku. Chorego, dewiacyjnego zachowania dorosłego nic nie usprawiedliwia. Przeprosiny arcybiskupa, mętne tłumaczenia, że to przejęzyczenie brzmią niewiarygodnie. Hierarcha przeprosił, bo zorientował się, że słowa mogą go dużo kosztować. To nie była nielogiczna wypowiedź, coś w rodzaju bełkotu pijanego, ale spójna, logiczna konstrukcja zdaniowa.
Ofiary, drodzy panowie w koloratkach , mają gdzieś Wasze modły i wyrazy ubolewania - domagają się zamknięcia sprawców na długie lata i wypłaty odszkodowań. Poza marnymi ustaleniami i nielicznymi słowami przeprosin,Kościół w Polsce nadal nie ma zamiaru walczyć z pedofilią. Słowa są niczym wiatr- rzucane bezwładnie giną w niebycie. Za słowami nie pójdą przecież żadne działania - skoro kościół nie ma zamiaru zawiadamiać prokuratury i wypłacać odszkodowań. Bulwersuje również to, że polscy hierarchowie za nic mają wyroki niezależnego sądu - osoby skazane nadal są proboszczami, mają do posługi ministrantów, odprawiają msze, spowiadają, udzielają komunii. Powstaje pytanie, czy sakramenty udzielane przez te osoby - zboczeńców, skazańców są ważne? Jak może udzielać komunii, ktoś kto skrzywdził najbardziej niewinną istotę - dziecko? Jako ateistkę te kwestie mnie nie interesują. Nie wierzę, że w kawałku opłatka jest ciało Chrystusa, a facet, który siedzi w konfesjonale ma moc odpuszczania grzechów. Spowiedź uważam za jedno z największych upokorzeń. Chodzi o poczucie przyzwoitości - osoba, która dokonała największej zbrodni - zgwałciła dziecko, poucza innych o miłości, moralności, zakazie seksu przed ślubem, bredzi coś o czystości małżeńskiej. To po prostu żałosne.
Działania Kościoła ograniczają się do przesunięcia księdza pedofila na inną parafię - gdzie nikt go nie zna i zboczeniec zagraża kolejnym dzieciom. Dla niego to nie jest kara, ale nagroda, bo znów może dać upust swoim bestialskim skłonnościom.
Mamy przedziwną sytuację - rozpaczliwą próbę obrony przez umniejszanie własnych win. Reżyser Polański bez wątpienia powinien odpowiedzieć za swój czyn, tak samo przedstawiciele niemieckiej Partii Zielonych, co nie oznacza, że Kościół może czuć się bezkarny.
Prawdą jest, że w każdym środowisku są pedofile, wśród adwokatów, trenerów, gwiazd filmowych i muzycznych, psychologów, pracowników produkcyjnych, bankowców, ale tylko w polskim Kościele pedofile wśród księży mogą liczyć na ochronę całej instytucji i na to, że ich szefowie będą obwiniać ofiary, zamiast sprawców. Tylko pedofile stanu duchownego dostają wyroki w zawiasach i dalej pracują z dziećmi. Poza tym Kościół rości sobie prawo do pouczania w kwestiach moralnych, do tworzenia nakazów i zakazów. Tylko Kościół torpeduje edukację seksualną, której jednym z celów jest wyrobienie przekonania w dzieciach, że nikt nie ma prawa pokazywać im swoich genitaliów i dotykać w intymne miejsca. Edukacja seksualna jest naprawdę groźną bronią w przeciwdziałaniu pedofilii - dziecko, które wie, jak reagować ucieknie po pierwszych niepokojących sygnałach i powiadomi dorosłych, a to znacznie utrudni działanie pedofilom i ukrywanie sprawców.
poniedziałek, 7 października 2013
Antykoncepcja jako straszak
Wszystkie badania opinii publicznej wyraźnie wskazują, że coraz mniej osób ufa Kościołowi i stosuje się do jego zaleceń. Ponad połowa badanych katolików nie ma nic przeciwko współżyciu seksualnemu przed ślubem i antykoncepcji. Coraz więcej osób popiera in vitro i legalizację związków homoseksualnych. Wyniki są jednoznaczne - ciągłe ataki kościoła na moralność i na prawa reprodukcyjne nie robią na Polakach najmniejszego wrażenia. Do przyjęcia stanowiska kościoła zniechęca nachalna propaganda mająca na celu pokazanie szkodliwości antykoncepcji, seksu przedmałżeńskiego i in vitro, oparta w dużej mierze na pogardzie wobec lekarzy i osób żyjących niezgodnie z nakazami biskupów. Kościół zagląda ludziom do majtek, a to przestaje się społeczeństwu podobać. Promowanie czystości przedmałżeńskiej dalekie jest od pokazywanie innej drogi życiowej - to nachalna, godząca w prawo do prywatności i godność nagonka, której jedynym celem jest narzucenie kościelnej moralności. To próba zawłaszczenia najdelikatniejszej sfery życia pod płaszczykiem ochrony młodzieży, zdrowia kobiet i trwałości rodziny. Na ostatnią akcję w Warszawie mającą na celu ukazanie jak niebezpieczny jest seks po alkoholu i uświadamianie młodych ludzi w kwestii bezpiecznego współżycia, media katolickie zareagowały furią.
Badania stosunku Polaków do sfery seksualnej wywołały popłoch w środowiskach katolickich. Panowie w koloratkach i ich medialni poplecznicy uświadomili sobie,że kościół traci rząd dusz, a pobożne i potulne do tej pory owieczki zaczynają buntować się. Jednym z ulubionych środków manipulacji wiernymi jest oczywiście straszenie. Od wieków ludzi straszy się piekłem, bożym gniewem, sądem ostatecznym i trzeba przyznać, że skutecznie. Zmianę nastawienia do seksualności media kościelne krytykują i wskazują na to, że jest złamanie szóstego przykazania. Lekceważenie szóstego przykazania prowadzi, zdaniem jednego z redaktorów Frondy do " do śmierci duchowej i okaleczenia duszy. Przekroczenie tego przykazania może powodować śmierć ciała lub trwałe jego okaleczenie." Na temat duszy i śmierci duchowej nie będę się wypowiadała, gdyż moim zdaniem coś takiego nie istnieje. Człowiek, jak każda istota żywa umiera fizycznie. Trwałe okaleczenie, na nawet śmierć powodują zdaniem redaktora Frondy....tabletki antykoncepcyjne. Chodzi o kilka przypadków zakrzepicy. Oczywiście redaktor nie bierze pod uwagę leczniczego działania antykoncepcji, poczucia pewności i kierowania swoim życiem w każdym jego aspekcie, jakie daje antykoncepcja hormonalna. Dla pana redaktora największym problemem przy stosowaniu antykoncepcji to bezpłodność. Katolickie rozumienie bezpłodności oznacza zupełnie coś innego niż medyczne rozumienie tego słowa. Dla katolików bezpłodnością jest nieprzechodzenie przez kobietę owulacji i niemożność jej zapłodnienia. Wiemy, że czasowe zatrzymanie owulacji nie jest niepłodnością, a nawet jest stanem pożądanym w wielu przypadkach. Ma właściwości lecznicze , chroni jajniki przed nowotworem i torbielami, eliminuje ból miesiączkowy i zmniejsza krwawienie (nie mamy do czynienia z naturalną miesiączką tylko z krwawieniem z odstawienia, które nie boli i jest skąpe). Według katolickiego dziennikarza w każdym małżeństwie dziecko przyjmowane jest z radością, przy antykoncepcji jest problemem. Jakoś ostatnie przypadki mordowania małych dzieci pokazują coś zupełnie innego.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)