Blog o tematyce kobiecej i społecznej. Moda, antykoncepcja, dieta, prawa kobiet, dzieci i zwierząt, wychowanie. Blog dla wszystkich, którzy chcą rozmawiać bez obaw o obrazę uczuć. Blog dla reklamodawców - dziennie nawet 200 wyświetleń.
Sieć Biedronka jest jednym z dystrybutorów książki "Mały słownik ważnych pojęć", w którym to obok takich haseł jak humanitaryzm, tolerancja, znalazły się rzeczowniki: homoseksualizm i homofob. Niby nic wielkiego, jedynie słownikowe definicje i to w wersji uproszczonej, ponieważ adresatami publikacji mają być dzieci. Według uczonych głów z portalu Fronda przytoczenie definicji homoseksualizmu ma na celu "zaburzenie poczucia płci i seksualności" oraz destabilizację kategorii płci i seksualności". Ortodoksyjni katolicy uważają, że nie wolno uczyć w szkołach na temat homoseksualizmu, nie wolno przekazywać neutralnych informacji na powyższy temat. W dalszym ciągu nie rozumiem w jaki sposób definicja słownikowa może deprawować dzieci, zaburzać ich poczucie płci? Kościół dopuszcza jedynie jeden rodzaj retoryki na temat homoseksualizmu - zboczenie,choroba, deprawacja, grzech. W kościelnym nauczaniu nie brakuje nienawiści, nazywanej miłosierdziem, szczucia młodzieży na osoby homoseksualne. Efektem katolickiej edukacji jest śmierć Dominika. Trzeba w końcu głośno powiedzieć, że to nie środowisko homoseksualistów deprawuje młodzież, a kościół katolicki. Swoim nauczaniem podburza do agresji i nienawiści, operuje kłamstwami, mitami, strachem ludzi przed obcością, rozbija rodziny.
Cenzurowanie słownika jest idiotyzmem nad którym nie można przejść do porządku dziennego. W kontekście niedawnych zapowiedzi PiS-u o czystkach w mediach, o powrocie cenzury, nagonka na słownik jest niebezpieczna. Można sobie wyobrazić, że powstanie urząd d/s czystości mediów i książek, który będzie sprawdzał zgodność treści publikacji z nauczaniem kościoła. Obrona rodziny nie polega na konfliktowaniu społeczeństwa. Jakoś nie obiło się o media, aby PiS chciał ograniczenia umów śmieciowych, zajął się pracą nad ustawami ograniczającymi działalność firm windykacyjnych, dał większe możliwości zadłużonym rodzinom w negocjacjach z komornikiem. Nowy Prezydent już wycofał się z 500 złotych dopłaty na każde dziecko.
Skoro wolno w szkole opowiadać brednie o dziewictwie Maryi, zjadaniu ciała w opłatku, to można i należy uczyć o tolerancji, orientacjach seksualnych oraz o miłości.
Skoro dzisiaj przeszkadza definicja słownikowa homoseksualizmu, to po objęciu władzy przez PiS słowo to zniknie ze wszystkich słowników. Według fanatyków jeżeli się o czymś nie uczy, to chroni się przed demoralizacją, a dane zjawisko przestaje istnieć. Nie ma gorzej demoralizacji niż zatajanie przed dzieckiem istnienia ludzi o odmiennych skłonnościach, wychowywania w atmosferze pogardy dla drugiego człowieka. Demoralizacją jest sianie nienawiści wobec ludzi tylko dlatego, że mają inne poglądy niż kościół. W kościele katolickim homofobia - niechęć do homoseksualistów jest zaletą, wiąże się z obroną rodziny, wiary i polskości. Nienawiść do homoseksualistów, wyzywanie ich, podżeganie do agresji, ubliżanie tym ludziom to wręcz fundament katolickiej nauki o rodzinie. Oczywiście wszystko pod płaszczykiem troski o duszę i zbawienie. Sodomia - katolicka nazwa homoseksualizmu, to grzech. Jak mówią biskupi- nie potępiają człowieka, tylko akty homoseksualne. Potrzeby seksualne są cechą ludzkiej osobowości, są naturalne, więc potępianie seksualności (poza przestępstwami seksualnymi: gwałt, pedofilia) jest potępieniem człowieka jako jednostki, która realizuje swoje potrzeby seksualne zgodnie ze swoją orientacją.
Trzeba być pozbawionym resztek rozumu, aby w neutralnej definicji słownikowej widzieć homopropagandę.
Przerażają mnie sondaże, które wskazują na zwycięstwo PiS-u z ponad 40% poparciem i możliwość samodzielnych rządów przez to ugrupowanie. Zastanawiam się, czy społeczeństwo nie dostrzega działań PiS-, a może chce zrobić na złość Platformie? Ludzie chyba nie dostrzegają zagrożeni PiS jeszcze nie doszedł do władzy, a już odgraża się dziennikarzom (sprawa pani Dobrosz-Oracz), zapowiada czystki w mediach, aby ułatwić sobie komunikację z narodem. Chce zmienić Konstytucję, aby wzmocnić władzę Prezydenta,który miałby możliwość rozwiązywania Sejmu według swojego kaprysu, sprawować kontrolę nad sędziami. Pomysły konstytucyjne PiS-u wzmacniają pozycję Kościoła- w preambule chce składać opatrzność bożej wdzięczność za niepodległość. Wykreślony został zapis o bezstronności państwa w kwestii religii. Prezydent miał rządzić dekretami mającymi moc ustawy, które muszą być zatwierdzone przez Sejm. PiS-owi marzy wprowadzenie cenzury, zakazu strajków. Są to propozycje z 2010 roku. Wtedy, na szczęście społeczeństwo nie dopuściło PiS-u do władzy. Poglądy tej partii nie zmieniły się. PiS nadal nie widzi nic złego w państwie wyznaniowym, bo przecież kościół ma święte prawo głosić swoją ewangelię i pouczać polityków, którzy mają obowiązek słuchania hierarchów. Rządzenie dekretami i rozwiązywanie Sejmu, bo Prezydent ma taką ochotę, cenzura obyczajowa- to elementy państwa totalitarnego, znane choćby z hitlerowskich Niemiec. PiS nie jest nowoczesną partią, która troszczy się o rozwój gospodarczy, rodzinę, bezpieczeństwo kraju, dobrobyt obywateli. PiS chce jedynie władzy. To ludzie niebezpieczni, poddani biskupom, którzy mają zamiar ograniczać prawa obywatelskie w imię wymyślonych przez kler praw naturalnych.
W latach 80-tych pokolenie moich rodziców walczyło o demokrację, o wolność słowa. Nie wiedzieli, że zmiana ustroju przyniesie ubóstwo, bezrobocie, upadek polskich firm. Niestety, po ponad 20 latach okazało się, że nie ma także wolności wypowiedzi. Cenzura wróciła pod pozorem obrony obrażonych uczuć religijnych katolików. Dlatego dziś musimy postawić tamę grożącej Polsce dyktaturze i absolutnie nie głosować na PiS. Polacy już zrobili na złość Platformie i zagłosowali na Dudę. Przez pierwsze dwa tygodnie swojego urzędowania Prezydent wycofał się z pomysłu obniżenia wieku emerytalnego i z 500 zł na każde dziecko w rodzinie. Nie spotyka się z rządem, do Brukseli nie wybiera się, bo nie lubi Tuska. Za to codziennie siedzi na mszy. Więcej czasu spędza na modlitwie niż na działaniu na rzecz państwa. Od czasu do czasu udzieli wywiadu.
Polacy , zrozumcie PiS nie ma programu społecznego!!! To hasła bez pokrycia. Nie będzie ochrony frankowiczów, 500 zł na dziecko, obniżenia wieku emerytalnego. To populizm , manipulacja i kłamstwa. Za to na pewno dojdzie do ograniczenia praw obywatelskich na rzecz nauki kościoła. Ustawa zakazująca aborcji i badań prenatalnych wejdzie w życie. Ustawę o in vitro zmienią tak nie stanowiła konkurencji dla naprotechnologii, którą to będą dofinansowywać z budżetu, wspomagając w ten sposób kościół. Ograniczenie prawa do strajku oznacza brak możliwości przedstawiania swoich poglądów, przypominania o obietnicach wyborczych i walki o swoje prawa. To złamanie prawa człowieka do wolności zrzeszania się i do wolności wypowiedzi. JAWNA DYKTATURA. JAK MOŻNA TEGO NIE DOSTRZEGAĆ. ZAMACH NA WOLNE MEDIA, PAŃSTWO WYZNANIOWA, DYKTATURA PREZYDENTA I ZAKAZ STRAJKÓW. Chcemy drugiego Związku Radzieckiego?
Brak komentarzy:
Wczoraj polskie rodziny świętowały podpisanie ustawy "o leczeniu niepłodności" przez Prezydenta Bronisława Komorowskiego. PiS już zapowiada, że zmieni ustawę tak, aby chroniła życie poczęte, czyli de facto zakaże mrożenia zarodków i tworzenia dodatkowych zarodków, które zazwyczaj są wykorzystywane przy niepowodzeniu pierwszego transferu. Oznacza to zmniejszenie skuteczności in vitro i pogrzebanie marzeń tysięcy par o dziecku.
Zostały nam ostatnie dni wolności -6 sierpnia Prezydentem zostaje Andrzej Duda, człowiek kościoła, który będzie rządził modlitwą i zgodnie z instrukcją episkopatu. Oczywiście nie chodzi o wolność państwa, zaborów nie będzie. Chodzi o ograniczenie wolności obywatelskich i dostosowanie prawa do żądań biskupów. Ustawa o leczeniu niepłodności będzie pierwszą ofiarą pisowskich rządów. Latem 2016 uaktywnią się fanatycy z Fundacji Pro Prawo do Życia i zbiorą podpisy pod całkowitym zakazem aborcji, co oczywiście pisowski rząd i Prezydent przyjmą z wielką radością, a wykonanie zadania ustawowej ochrony życia poczętego zameldują Dziwiszowi. Wejście klauzula sumienia dla aptekarzy, co utrudni dostęp do antykoncepcji. Antykoncepcja awaryjna będzie zakazana. Religia pojawi się na maturze.
Aby do tego nie dopuścić musimy przestać obrażać się na PO i głosować na nią lub na zjednoczoną lewicę. Może nie podobać się nam podwyższony wiek emerytalny, katastrofalna sytuacja w górnictwie, dziurawe drogi, ale jedno trzeba przyznać PO stała się ostatnią linią `obrony przed państwem wyznaniowym. Jeżeli nie chcemy mieć kalifatu w wersji katolickiej w środku Europy, to nie możemy dopuścić PiS-u do władzy.Program ekonomiczny PiS-u to mrzonki, w który tylko niemądra osoba może uwierzyć. Społeczeństwo zrobiło na złość Platformie i wybrało Dudę, ale teraz musi dorosnąć i wybrać rozsądnie albo zafundujemy sobie 5 lat katolickiego terroru. Duda bez pisowskiego rządu nie jest w stanie narobić dużych szkód. Będzie przeszkadzał i klękał przed biskupami, ośmieszał Polskę, ale przynajmniej nie doprowadzi jej do gospodarczej ruiny i nie zniewoli obywateli.
Biskupi od wielu lat straszyli ekskomuniką za in vitro. Ciekawa jestem, czy teraz kiedy ustawa została podpisana ekskomunikują Prezydenta, parlament, rodziny, które leczyły się metodą in vitro i zwolenników in vitro?
71% społeczeństwa popiera in vitro, więc skoro za samo popieranie in vitro grozi ekskomunika, to muszą ekskomunikować , tzn, wyrzucić poza wspólnotę kościoła 71% swoich wiernych. A kto będzie msze zamawiał, dawał datki?Ekskomunikowani posłowie nie będą tacy hojni i nie wyłożą kolejnych 20 milionów na Świątynię Opatrzności Bożej i ponad miliarda na katechezę. Zobaczymy, czy zwycięży nauka kościoła, moralność katolicka, czy kult pieniądza. Stawiam na zwycięstwo kasy. Za zarodki w azocie nowych limuzyn dla biskupów nie będzie.
Wyrażam zgodę na ekskomunikowanie mnie za popieranie in vitro, związków partnerskich i antykoncepcji. Proszę o informacje jakie dane są potrzebne do ekskomuniki.Dostarczę je do biskupstwa na terenie Śląska. Akt ekskomuniki oprawię w ramkę i powieszę nad łóżkiem. Bycie poza kościołem to zaszczyt.Odzyskuje się wolność sumienia i godność. Nikt nie bredzi o grzesznikach, nie stara się zniszczyć poczucia wartości człowieka, nie wpędza w poczucie winy. To zdrowie dla psychiki.
Nie będę przytaczała wszystkich krzywdzących, niezgodnych z prawdą, bzdurnych, niesprawiedliwych, miejscami wręcz obrzydliwych wypowiedzi hierarchów, senatorów i katolickich komentatorów. W tak szczęśliwym dla Polski dniu nie będę psuła nikomu dobrego nastroju. Osoby, które skorzystały z procedury in vitro, dzieci urodzone w wyniku tej metody,ich rodziny, przyjaciele i zwolennicy in vitro mają prawo do odpoczynku i świętowania.
Trzeba głośno zaznaczyć, wręcz wykrzyczeć, że to osoby, które leczyły się metodą in vitro mają przepraszać kościół katolicki,ale to kościół winien jest przeprosiny tym osobom za sianie nienawiści, głoszenie nieprawdy i nastawianie dzieci przeciwko rodzicom. To nie zwolennicy in vitro niszczą rodzinę, tylko kościół i prawica. Grzech in vitro, brednie o niszczonych dzieciach wymyślił kościół i stały się one częścią nauczania kościoła. Okraszono je sloganami o ludzkiej godności,prawie do życia i do powstania w akcie miłości małżeńskiej (chodzi o stosunek seksualny).
Nie ma żadnego powodu, aby osoby korzystające z in vitro upokarzały i przepraszały kościół za swoje szczęście i piękne dziecko. Nie zrobiły niczego złego, wykorzystały jedynie osiągnięcia medycyny, aby spełnić swoje największe marzenie i zostać rodzicami. To, że zarodki obumierają jest procesem naturalnym i dla wielu osób był to z pewnością dramat, kiedy mimo transferu nie doszło do ciąży. Wszelkie oskarżenia tych osób, w których przoduje kościół, świadczą jedynie o braku empatii, zrozumienia i szacunku dla cierpienia. Postawa biskupów nie ma nic wspólnego z Bogiem, jej celem jest wyłącznie rząd na ludzkimi sumieniami, o czym najlepiej świadczą dzisiejsze słowa Hosera " Mówiąc, że nie jest prezydentem ludzkich sumień - dodał abp Hoser - prezydent jednocześnie odseparował się w ogóle od funkcji sumienia w tych sprawach, w których powinno mieć ono obiektywne podstawy, a nie powinno się odnosić do subiektywnych zapatrywań poszczególnych osób."
Nie łudźmy się biskupi i związana z nimi prawica nigdy nie podejmą trudu wysłuchania opinii dorosłych i nastolatków poczętych in vitro. Zawsze będą kłamać i dzielić społeczeństwo.
Zgadzam się z panią premier Ewą Kopacz, że ustawa o leczeniu niepłodności jest wielkim świętem wolności, nie nakazuje korzystania z niej i daje szansę dla 1,5 miliona par, które z różnych przyczyn nie mogą doczekać upragnionego maluszka. Pan prezydent słusznie zaznaczył, że nie może być strażnikiem sumień, jest prezydentem wszystkich Polaków niezależnie od ich światopoglądu, czy zaangażowania religijnego. Rację ma głowa państwa,mówiąc, że prawo nie może decydować o ludzkim sumieniu, niech osoby zainteresowane zdecydują , czy chcą leczyć się metodą in vitro, czy nie wyrażają zgody na taką ingerencję w rozród.
Jak można było się spodziewać kościół katolicki i podległe mu media od razu wyraził swoje oburzenie. Panowie biskupi wydali kompromitujący ich dokument, w którym raczyli przypomnieć, że od lat głoszą następujące idiotyzmy;" prawo do życia i do integralności fizycznej każdej istoty ludzkiej od poczęcia aż do naturalnej śmierci;
b) jedność małżeństwa, pociągającą za sobą wzajemne poszanowanie prawa małżonków do stania się ojcem i matką wyłącznie dzięki sobie;
c) specyficznie ludzkie wartości płciowości, które «wymagają, by przekazanie życia osobie ludzkiej nastąpiło jako owoc właściwego aktu małżeńskiego, aktu miłości między małżonkami». Techniki przedstawiane jako pomoc do przekazywania życia «nie dlatego są do odrzucenia, że są sztuczne. Jako takie świadczą o możliwościach sztuki medycznej, jednak powinno się je oceniać pod kątem moralnym w odniesieniu do godności osoby ludzkiej, wezwanej do realizacji powołania Bożego, w darze miłości i w darze z życia»."
Wszyscy doskonale wiemy, że polski episkopat ma nadzwyczajne trudności w czytaniu ze zrozumieniem. Ustawa zabrania niszczenia zarodków zdolnych do prawidłowego rozwoju i przewiduje za to kary, więc chroni integralność fizyczną. Poza tym 5-8 komórkowy zarodek nie jest jeszcze istotą ludzką, a jedynie materiałem genetycznym, zalążkiem człowieka, który jest bardzo cenny dla rodziców od lat starających się o dziecko.Dopiero po przeniesieniu do macicy, o ile zacznie rozwijać się, stanie się człowiekiem. In vitro nie stoi w opozycji do aktu seksualnego - para przystępująca do in vitro nie może naturalnie, "akcie małżeńskim" zajść w ciążę. Odmawianie ludziom prawa do szczęścia dlatego, że są niepłodni i udaje się im począć dziecka zgodnie z "instrukcjami" kościoła jest niehumanitarne, sprzeczne z miłosierdziem i współczuciem. Dla kościoła właściwym aktem małżeńskim jest nawet gwałt w małżeństwie, byleby doszło do penetracji. Biskupi katoliccy znani z obsesji seksualnej, są wręcz opętani seksem. Słuchając ich donosi się wrażenie, że ich fascynacja seksem przechodzi wszelkie granice. W końcu zakazany owoc kusi i najlepiej smakuje. Nie mają możliwości prowadzenia życia seksualnego, gdyż przynajmniej w teorii są objęci celibatem, więc wyładowują swoją frustrację krzycząc o jakiś zakazach i wtrącając się w pożycie intymne wiernych. Chyba potrzebują terapii u seksuologa. Biskupi panoszą i uzurpują sobie prawo do bycia jedynym autorytetem moralnym i jedynym źródłem moralności. O hipokryzji tej uzurpacji pisałem wielokrotnie. In vitro nie jest ideologią, ani religią -teorie o powołaniu bożym są po prostu śmieszne. Zgodnie z biologią do powołania nowego życia potrzebne są dwie komórki: plemnik i komórka jajowa. Żadnego Boga nie ma w akcie powstania ludzkiego życia. Dziecko poczęte w in vito jest poczęte z miłości, jest wyczekiwane, kochane, upragnione. Niesprawiedliwe i krzywdzące są tezy biskupów , że poczęcie in vitro jest poczęciem bez miłości. Nikt biskupom nie dał prawa do ocenia związków innych ludzi. Niech zajmą się problemami swoich pracowników w sferze seksualnej, łamaniem celibatu, niepłaceniem alimentów, pedofilią i raz na zawsze odczepią się od życia seksualnego wiernych.
Pan Prezydent przypomniał w liście od pana Gądeckiego o autonomii państwa i kościoła, o której biskupi notorycznie zapominają."Zadaniem Prezydenta jako głowy państwa jest troszczyć się o wszystkich obywateli, bez względu na ich światopogląd czy wyznanie, godzić skrajne stanowiska i dbać o wypracowywany w Sejmie konsensus". W liście Prezydent podkreśla, że ustawa zakazuje niszczenia zarodków,klonowania, wyboru płci.
Warto podkreślić słowa Prezydenta, że jest Prezydentem wszystkich Polaków. Biskupi nie mają prawa narzucać swojego zdania, straszyć polityków, grozić.
Opinia publiczna zdążyła już przyzwyczaić się do głupot opowiadanych przez stronę kościelną o selektywnych aborcjach, mrożeniu ludzi, eugenice. Niezawodny komentator katolicki, redaktor Terlikowski wyrzucił polityków ,którzy głosowali za in vitro i Prezydenta poza kościół przypominając ostrzeżenia biskupów. W Konstytucji są dokładnie wymienione obowiązki głowy państwa i parlamentarzystów i nie ma tam słowa o tym, że mają przestrzegać nauczania kościoła. Fakt,że ktoś jest katolikiem nie oznacza, że ma we wszystkim zgadzać się z biskupami i narzucać swoją wolę innym. In vitro popiera 71%katolików.
Warto zauważyć, że jedynie przedstawiciele kościoła katolickiego kłamią w żywe oczy na temat in vitro, oczerniają rodziny. Kościół ewangelicki uznaje, że in vitro jest metodą godną i powinno być finansowane przez państwo, wspiera niepłodne pary.
Politycy katoliccy uważają, że obecna ustawa o in vitro nie jest kompromisem. W ich opinii kompromisem byłaby wtedy gdyby zakazano tworzenia dodatkowych zarodków,mrożenia zarodków, gdyby mogły z niej korzystać jedynie małżeństwa. Kompromisem byłaby wtedy udało się zmniejszyć jej skuteczność i nie byłaby zagrożeniem dla napro-cudów. W sprzeciwie środowisk kościelnych chodzi o interesy napro-klinik, które nie są w stanie pomóc pacjentom - mogą jedynie uregulować cykl i wyleczyć tarczycę. Owe kliniki znajdują się przy największych centrach pielgrzymkowych i katedrach- są to interesy kościoła.
Genialnym pod względem logistycznym posunięciem pana Komorowskiego jest podpisanie ustawy i skierowanie jednego przepisu do Trybunału Konstytucyjnego - dzięki temu zamknął możliwość demolowania ustawy przez jego następcę i zapewnił niepłodnym parom możliwość skutecznego leczenia.
Dzień 25 czerwca 2015 roku przejdzie do historii polskiej demokracji. Polski Sejm przyjął ustawę o in vitro. Można by napisać, że przyjęcie ustawy to zadanie Sejmu, więc nie stało się nic nadzwyczajnego. W tym przypadku stała się rzecz nie bywała - posłowie przyjęli ustawę, która nie podobała się biskupom i za która grozi kara ekskomuniki - postawienia się poza kościołem i niemożności przyjmowania komunii świętej. Czytelnicy, którzy śledzili losy ustawy doskonale pamiętają, że biskupi i podległe im organizacje świeckich katolików, takie jak: Forum Kobiet Polskich (ładniejsza wersja Młodzieży Wszechpolskiej), różne bractwa katolickich rycerzy, Krucjata Różańcowa i Fundacja Pro -Prawo do Życia od lat zastraszały Polaków i posłów, groziły , obrażały rodziców i dzieci poczęte z in vitro. Biskupi usiłowali wymusić na posłach posłuszeństwo i akceptację ich chorych, pozbawionych jakikolwiek racji wymysłów. Uznali, że w kwestii moralności nie ma kompromisów - posłowie mają uchwalać prawo pod dyktando znawców moralności- episkopatu. Chcieli nam na siłę wprowadzić katolicki raj polegający na ochronie każdej zapłodnionej komórki jajowej, bez względu na to, czy zarodek jest prawidłowy, czy chory. Roztaczali wizję eugeniki, mordowania zarodków, domagali się, aby wszczepiać każdy zarodek.Zastanawiam się po co wszczepiać kobiecie zarodek chory lub zdeformowany? Po to, aby nastąpiło poronienie? Bywa, że pary, które decydują się na in vitro mają za sobą kilka poronień, których przyczyną były wady zarodków. Mają więc święte i niepodlegające dyskusji prawo do zdrowego dziecka. Narażanie kobiety, która od kilku lat stara się o dziecko na poronienie tylko z powodu niedouczenia biskupów i ich zarodkowej obsesji jest odrażające , nieetyczne i mija się z celem. PiS już zapowiada, że po wygranych wyborach zmieni ustawę,tak aby zakazać mrożenia zarodków i in vitro dla wolnych związków. Doprowadzi to jedynie do spadku efektywności. O to kościołowi chodzi- aby in vitro przestało być skuteczne, a pary zgłaszały się do poradni napro-cudów i tam zostawiały pieniądze.
Episkopat uroił sobie, że w kwestiach moralności jest największym znawcą i ma prawo żądać respektowania jego zasad. Panowie w sutannach bredzą,że in vitro depcze ludzką godność, o zabijaniu ludzi. Pan Kloch uznał, że posłowie są winni biskupom posłuszeństwo i mają kierować się myśleniem katolickim. Bawią mnie stwierdzenia, że poseł, który przyznaje się do wyznawania religii katolickiej ma być posłuszny biskupom. Konstytucja i konkordat jasno rozgraniczają sferę polityki od sfery religijnej. Biskupi swoimi żądaniami łamią nie tylko Konstytucję (na której przestrzeganiu im nie zależy), ale także postępują wbrew zapisom konkordatu, co jest niewątpliwym skandalem. Religia katolicka w Polsce ma charakter polityczny i służy ograniczaniu praw obywatelskich pod pozorem prawa bożego (czytaj: przyjmowania dyktatu biskupów). Moralność w kościele katolickim oznacza dostosowywanie prawa do wymogów kościoła. Hierarchię najbardziej zabolał fakt, że większość parlamentarna zignorowała głos biskupów. Jeden jedyny raz rację ma ks. Oko - posłowie powiedzieli, że głos biskupów nic dla nich nie znaczy. W przeciwieństwie do ks. Oko nie ubolewam nad tym, a bardzo cieszę się z faktu, że posłowie nie dali się szantażować nauczaniem JPII i prawem bożym. W końcu z jakiej racji o polskim prawie ma decydować papieskie nauczanie i głos biskupów? Podstawą prawa jest Konstytucja , a nie papieskie encykliki. Rację ma poseł Rozenek mówiąc,że prawo powinno być tworzone dla wszystkich, a nie wyłącznie pod ideologię kościoła.
Warto zaznaczyć, że wszystkie informacje kościelne o in vitro oparte są na kłamstwie i braku szacunku dla rodziców i dzieci. Niestety, w Polsce przestępstwem jest jedynie obraza uczuć religijnych, a nie obraza godności każdego człowieka lub grupy ludzi. Tak więc biskupi, księża i ich usłużne im media nadal mogą obrażać rodziny, które skorzystały z in vitro, personel medyczny. Brakuje w nowej ustawie kar za takie zachowania. Ten sam ciąg bzdur o wylewaniu zarodków do kanalizacji, o eugenice, o samogwałcie powtarzany jest od lat.
Kościół katolicki domaga się od posłów osobistego upokorzenia przed biskupami- przyznania, że popełnili grzech ciężki i pokuty. Jest to zachowanie chamskie, żenujące, uwłaczające godności kościoła. Szantażowanie jakąś tak komunią- ludzie żyjemy w XXI wieku i doskonale wiemy, że nie ma czegoś takiego jak obecność Chrystusa w opłatku. Odsyłam do historii- bajka o przeistoczeniu w opłatku została zatwierdzona w VIII wieku na II soborze w Nicei. Nie ma nic wspólnego z Biblią, jest kolejnym kłamstwem papiestwa. Sama komunia jest niewiele warta. Więcej warte jest szczęście dwojga ludzi, którzy w końcu po latach cierpień doczekali się upragnionego bobaska.Kościół naprawdę nie ma żadnych argumentów przeciw in vitro. Nawet zastraszanie chorobami płodu jest niepoważne, ponieważ odsetek wad jest nieznaczny i nie wynika z procedury, a z choroby i wieku rodziców, ewentualnie predyspozycji genetycznych.
Kościół notorycznie powtarza obraźliwą dla ludzi tezę, że dziecko z in vitro jest produktem technicznym i nie powstało z miłości rodziców. Pytam- kto dał tym gościom prawo do oceniania ludzkiej miłości, do oceniania osób, których nie znają. Trzeba wiele miłości , aby przejść leczenie niepłodności, aby stawić czoła przeciwieństwom losu i znaleźć w sobie siłę do walki o dziecko. Dla kościoła godne poczęcie jest wtedy, kiedy nastąpił stosunek - nieważne czy w małżeńskim łożu, na zakraplanej imprezie , czy był to gwałt. Najważniejsze, aby penis został włożony do pochwy, to wtedy jest poczęcie z miłości. Ludzie, którzy nie mogą mieć naturalnie dzieci, na pewno wiele razy próbowali w tradycyjny sposób. Na szczęście dzisiaj medycyna może im pomóc. Jedyny problem w polskiej medycynie, zwłaszcza dotyczącej rozrodu, stanowią biskupi, którzy uważają się za znawców i moralistów. Szkoda moich nerwów, dlatego oszczędzę sobie dalszego przytaczania słów biskupów, w myśl zasady , że głupoty nie należy promować.
Warto przypomnieć, że napro-cuda nie są uznaną metodą, ponieważ nie ma poprawnie przeprowadzonych badań naukowych potwierdzających ich skuteczność. Zapewnienia kościoła i jego sługusów to za mało dla medycznego świata.
Do napisania tego postu skłonił mnie tekst udostępniony przez jedną ze znajomych: Dzieci na sex- paradzie w służbie dewiacji w kapcienaobcach.pl. Tekst dotyczy parady równości. Cytuję "Ulicami miast w wielu krajach przetoczyły się parady równości. Oczywiście, jak na „tłamszone środowisko” przystało, nie zabrakło prowokacji, wyszydzania wartości, w tym religijnych, oraz eskalacji nagości i wyuzdania.
„Wielką odwagą” wykazali się homoseksualiści z Brazylii, którzy postanowili zadrwić z wiary, dzierżąc dumnie transparenty z napisami
Chrześcijanie są homofobami.
A ponoć parada równości wnosi o tolerancję i walczy z dyskryminacją….
Jednak kpina z wartości religijnych to niejedyny argument, który nadaje sens marszom mniejszości seksualnych. Innym jest przymusowa indoktrynacja dzieci. Pomijam już aspekt zabierania własnych dzieci na żenujące widowisko, w którym geje, lesbijki i transwestyci prześcigają się w wymyślnych strojach, a nawet ich braku. Pomijam dumę rodzicielską, kiedy dziecko staje się „maskotką” parady, tańcząc Go-Go ku uciesze braci genderowej. Poza tym tłumaczenie przedszkolakom upodobań seksualnych jest niczym innym jak demoralizacją od najmłodszych lat. Z kolei wyuczenie ich w/w „okrzyku paradowego”, to szczyt niekompetencji i kwintesencja ustawowego prania mózgu od dziecka.
Sądząc po rozplenianiu się genderowych ustaw i coraz szerszym wachlarzu praw przyznawanych środowiskom LGBT, to tylko kwestia czasu, kiedy ta obrzydliwa praktyka propagandy równości i wykorzystywanie dzieci w służbie dewiacji, wejdzie do innych krajów europejskich, w tym do nas. Pierwszy krok zrobił już polski rząd przyjmując konwencję „anty-przemocową” naszpikowaną genderowymi tezami, a wraz z nią pozwalając na wdrożenie do szkół równościowych programów. Teraz tylko czekać na konsekwencje. Jedną z nich mogą być tęczowe pochody przedszkolaków…."
To, co zacytowałam to jedynie najlepsze kawałki z tekstu. Posłużą do przedstawienia zasad chrześcijańskiej moralności i ich oddziaływania w polskiej przestrzeni publicznej. Nie ulega wątpliwości, że religia chrześcijańska jest prześladowana w Syrii i innych krajach, gdzie rządzą radykalni islamiści i temu należy się przeciwstawiać. Jednakże zdaniem polskich katolików są oni prześladowani również w Polsce. Prześladowaniem jest dopuszczenie do sprzedaży pigułki po bez recepty, wydarzenie artystyczne, zwane Sabatem Czarownic, przedstawienia teatralne, które nie kłaniają się w pas katolikom (słynna "Golgota Picnic"), marsze równości, konwencja antyprzemocowa. Wszystko to niszczy katolicką rodzinę, prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie ze swoją religią. Skrajni katolicy, podburzani przez biskupów i Rydzyka nie uznają prawa państwowego, gdyż ich zdaniem ważniejsze jest prawo naturalne (którego istotny nie rozumieją) i prawo boskie (czytaj: rozkazy biskupów). Tłumaczą wszystko moralnością. Występ Conchity Wurst jest niemoralny, bo promuje pogaństwo, homoseksualizm jest niemoralny, ponieważ jest nienaturalny, jest zboczeniem i niszczy rodzinę. Pigułka po,in vitro, antykoncepcja są niemoralne, bo sprzeciwiają się prawom bożym, jakiejś boskiej wizji świata i tym podobnym bzdurom. Wszędzie słyszymy "niemoralny", "antyrodzinny". Nawet konwencja o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i w rodzinie jest niemoralna, szerzy demoralizację, zboczenie i jest przeciwna religii. Myślę, że pora zadać pytanie: czym jest moralność katolicka? Jest to dość skomplikowana struktura zakładająca, że rodzinę tworzą jedynie małżeństwa katolickie i wszystko, co jest inne: związki partnerskie, pary homoseksualne jest jej wrogie. Moralność katolicka to pustosłowie. Dlaczego? Moralność i normalność katolicka nie dopuszcza inności, w której widzi zagrożenie, jest przeciwna równym prawom obywatelskim bez względu na płeć i orientację seksualną. Katolicy twierdzą, że równość płci przekreśla biologię. Jest kłamliwy osąd - nikt nie podważa biologicznej płci i biologicznych ról kobiet i mężczyzn, a także różnic w budowie mózgu, a co za tym idzie w zachowaniu. Chodzi o to, aby płeć nie była przyczyną dyskryminacji, czego skrajne przykłady mamy w islamie w postaci takich praktyk jak: pedofilskie małżeństwa ( dorosłych mężczyzn z małymi dziewczynkami), obrzezanie dziewczynek, kara śmierci dla ofiary gwałtu i całkowita bezkarność sprawcy. Wedle moralności katolickiej absolutnie zakazane jest zażywanie antykoncepcji i korzystanie z in vitro, ponieważ "zabija to zarodki" i miłość małżeńską. Natomiast czymś dobrym jest bicie dzieci - jest to przecież prawo rodziców, wynikające z Biblii {nie kocha syna ojciec, który żałuje rózgi). Szczerze mówiąc od dawna nie słyszałam, aby któryś z hierarchów wypowiedział się w tonie oburzenia wobec rodziców bijących dzieci.
Zagrożeniem dla demokracji jest inny aspekt moralności katolickiej - homofobia. Skrajni katolicy to ludzie pełni nienawiści do gejów,choć niektórzy z nich twierdzą, że geje im nie przeszkadzają, tylko nie chcą nich manifestacji i sprzeciwiają się ich prawom. Uważają, co szczerze mówiąc,jest żenujące, że gaje zagrażają rodzinie, demoralizują i przyczyniają się do zalewu emigracji islamskiej. W jaki sposób? Trudno powiedzieć. Przyczyną napływu emigrantów są wojny religijnie i islamski terror wobec mniejszości religijnych i seksualnych.Osobom formułującym zarzuty w, że lewica sprowadziła islam do Europy wypada przypomnieć historię - wojny religijne wybuchały głównie z inicjatywy katolików i to one były jedną z przyczyn osiedlania się w Europie ludności islamskiej. Drugą przyczyną był kolonializm. Obecnie ludzie uciekają z powodu wojen i głodu. Lewica nie współpracuje z islamem ze względu na antydemokratyczny i antyludzki charakter tej religii i sprzeciwia się większość praktyk islamskich głównie wobec kobiet i dziewczynek. To europejska lewica protestuje i zwraca uwagę świata na problem obrzeżania dziewczynek, braku dostępu do edukacji, małżeństw pedofilskich i zabójstw honorowych. Trzeba zaznaczyć, że to polscy katolicy poparli zamach na paryską redakcję, o czym pisałam wcześniej. To polscy katolicy (biskupi) wsparli ubój rytualny. Sprzeciw katolików budzi jedynie terror wobec chrześcijan, natomiast są w stanie bratać się z fanatykami islamskimi w kwestii walki z homopropagandą i bluźnierstwem. Katolicka moralność nie widziała nic złego w ataku fanatyków na paryską redakcję satyrycznego tygodnika, który odważnie i bardzo słusznie wyśmiewał religijne absurdy. W końcu bluźniercy zasłużyli na śmierć. Warto zauważyć, że moralność tych samych katolików, którzy sprzeciwiają się emigracji islamskiej nie miała nic przeciwko ubojowi rytualnemu, jako prawo do swobód religijnych i brata się z wyznawcami islamu w kwestii walki z homomałżeństwami i ateistami. Moralność katolicka jest chorągiewka na wietrze- wieje razem z wiatrem
Katolicy sprzeciwiają się równości obywateli, chcą,aby prawa obywatelskie były uzależnione od orientacji seksualnej - osoby homo powinny być pozbawione wszystkich praw, bo nie odpowiadają katolickiej wizji świata. Normalne według nich są jedynie małżeństwa religijne, o ile nie stosują antykoncepcji, są otwarte na płodność i nie planują in vitro. Na szczęście , jeszcze Polska jest państwem prawa, w którym Konstytucja jest ważniejsza od zarządzeń biskupów i gwarantuje każdemu możliwość manifestacji swoich poglądów, a polska prokuratura odrzuca głupkowate pozwy krucjat różańcowych i innych organizacji katolickich przeciwko wolności słowa w sztuce. To właśnie homofobia jest sprzeczna z prawem i moralnością - moralność bowiem oznacza szacunek dla drugiego człowieka, którego nie może ograniczać orientacja seksualna. Z jakiej racji prawa obywatelskie mają zależeć od tego kto z kim sypia, czy ma papierek od księdza? Państwo nie powinno w to wnikać. Homoseksualizm kojarzy się im z dewiacją, obrzydliwością. Wciskają kit, że jest to schorzenie, które można leczyć, a nieuznawanie tego przez WHO za chorobę to efekt lobbingu organizacji zrzeszających homoseksualistów. Jest mantrę powtarzają bzdurę o zboczeniu i to tym, że homoseksualiści to większości pedofile. Co ciekawe ciągoty pedofilskie do chłopców mają najczęściej księża katoliccy, co czym publiczność zapomina. Tłumaczy, że tyko 19 księży siedzi za pedofilię, co ma być odznaką czystości tej grupy zawodowej. Naprawdę jest dowodem na strach polskich sądów przed biskupami i totalną bezkarność kleru. W paradach równości katolikom przeszkadzają hasła odnoszące się do ich homofobii i religii. No, cóż prawda w oczy kole. Odniesienia do religii, która na każdym kroku podkreśla swoją wrogość do homoseksualistów, wyzywa ich od zboczeńców, krytykowanie tej religii są jak najbardziej słuszne. Dopóki religia jest w przestrzeni publicznej i panuje bardzo dobra zasada wolności religijnej , to społeczeństwo ma prawo do wyśmiewania się i krytykowania religii. Wolność religijna to nie tylko wolność kultu, ale także prawo do osądu praktyk religijnych i wypowiadania swojego zdania na ich temat. W mówieniu prawdy o dogmatach religijnych nie ma nic demoralizującego. Nie jest niczym złym mówienie o inności nawet wśród dzieci. Skoro dzieci biorą udział w marszach przeciwko aborcji, to równie dobrze mogą brać udział w marszach dotyczących tolerancji i poszanowania każdego człowieka. O wiele bardziej obrzydliwe są wystawy Fundacji Pro Prawo do Życia, która miesza z błotem słynnych ginekologów i polityków popierających kompromis. Powyższe wystawy oskarżają obrońców zwierząt i przeciwników testów na zwierzętach o popieranie aborcji, czy znieważa ofiary gwałtu, dając sygnał gwałcicielom, że ich działania nie są niczym złym. W końcu cechą normalności katolickiej jest traktowanie zwierząt jak rzeczy. Nie jest niczym złym znęcanie się nad zwierzętami, o ile nie jest to zabawa, tylko służy człowiekowi i religii.
Post Fundacji Mamy i Taty o kobiecie opowiadającej o swoich osiągnięciach i żałującej, że nie zdecydowała się na macierzyństwo wywołał falę krytyki. Nie ulega wątpliwości, że istnieje grupa kobiet, która za bardzo skoncentrowała się na karierze, wysokich stanowiskach, luksusowym życiu i po latach żałuje tego, że nie starczyło im czasu na założenie rodziny i dzieci. Ludzie dokonują różnych wyborów i czasem żałują swoich decyzji. Bywa, że w życiu zmieniają się priorytety.
Fundacja Mamy i Taty chciała uderzyć w kobiety nieposiadające dzieci. Posłużyła się mitami społecznymi: karierowiczki, egoistki,kobiety oddające się konsumpcji. Spot jest poniżający. Fundacja traktuje dziecko jako element do odhaczenia w życiu kobiety, podobnie jak: zakup mieszkania, czy wycieczkę do Paryża. Dziecko powinno być owocem miłości, a nie zrealizowanym punktem życiorysu. Oczywiście Fundacja Mamy i Taty, jak przystało na organizację prawicową, powiązaną z kościołem, nie zauważyła, że dziecko ma oboje rodziców i nie uwzględniła w spocie ojca. Zakłada się, że mężczyzna zawsze chce być ojcem, a brak ochoty na dziecko to wynik "feministycznego prania mózgu kobietom". W życiu są sytuacje, że to mężczyzna boi się ojcostwa i nie zgadza się na pojawienie się dziecka, pomimo gotowości kobiety. No cóż, w retoryce Fundacji, panowie są bez winy. Fundacja nie zauważyła, że osoby nie mające dzieci nie odkładają decyzji o dzieciach ze względu na karierę - pracują, bo walczą o przetrwanie do kolejnej wypłaty. Tylko w danych GUS średnie miesięczne wynagrodzenie to 3600. W rzeczywistości taka pensja to marzenie, a pracownicy fizyczni, pielęgniarki, absolwenci otrzymują ok. 1600 -2200 na rękę , z czego muszą spłacić kredyt, opłacić mieszkanie i utrzymać się. Większość pracodawców wciąż niechętnie patrzy na pracujące matki, a kodeks pracy nie zapewnia kobietom wystarczającej ochrony. Warto przypomnieć, że spora grupa Polaków pracuje na umowach śmieciowych, nie mając żadnej pewności zatrudnienia, a więc ekonomicznego bytu swojej rodziny. Zakładanie rodziny utrudnia sytuacja mieszkaniowa - mieszkania są drogie, deweloperzy oszukują, a banki żądają wkładu własnego. Osoby zarabiające 2000 zł na rękę nie mają żadnych szans na kredyt mieszkaniowy. Mieszkań socjalnych nie buduje się, a wszystkie programy rządowe mające wspomóc budownictwo mieszkaniowe korzystne są jedynie dla deweloperów. O tym Fundacja Mamy i Taty nie pomyślała. Najlepiej oskarżyć kobiety o egoizm i zażądać rodzenia dzieci.
Kontrplakaty też idą za daleko - urodzenie dziecka nie spycha na margines. Jest na pewno dowartościowaniem kochającej się pary, ale nie jest obowiązkiem. Dziecko to najpiękniejszy obopólny dar - owoc miłości,daje wiele szczęścia, kiedy się patrzy na jego rozwój, poczucia dumy. Warto promować rodzicielstwo - macierzyństwo i ojcostwo, ale nie na systemu emerytalnego, ale dla spełnienia się w najważniejszej i najbardziej odpowiedzialnej społecznej roli. System emerytalny ocaliłaby likwidacja umów śmieciowych. Dziecko jest czymś więcej niż punktem w życiorysie, czym ważniejszym od podróży, czy domu - jest miłością, osobą, a nie przedmiotem, kimś kogo kocha się bezwarunkowo i kto okazuje bezwarunkową miłość rodzicom. Uśmiech maluszka czyni świat bardziej kolorowym, piękniejszym i jest w stanie poprawić humor po ciężkim dniu w pracy. Dziecko poznaje świat i to właśnie towarzyszenie jemu, pokazywanie co jest dobre , a co złe, radzenie jest radością rodzicielstwa, której z pewnością nie dają żadne inne propozycje współczesnego świata.
Obraz, w którym dziecko pokazywane jest jako niezrealizowany punkt życiorysu jest uproszczeniem i godzi w dobro dzieci. Dziecko to nie kolejny kaprys, ale odpowiedzialna decyzja. Nie powinno się rodzić z przypadku lub pod presją, ale z poczucia, że jest się gotowym do najpiękniejszej roli życia , gotowym do odpowiedzialności , która trwa dłużej niż wspomniana w spocie wycieczka do Paryża. Kampania oburza mnie -mamę dwójki dzieci, ponieważ instrumentalnie traktuje się w niej posiadanie potomstwa. Kobiety doskonale łączą macierzyństwo i pracę, a nakazywanie im wyboru jest absurdalne. Praca nie stoi w opozycji do macierzyństwa , nie jest wrogiem rodziny, wręcz przeciwnie- zapewnia rodzinie byt na godnym poziomie i satysfakcję kobietom. Oczywiście wszystko musi być wyważone, nie powinno się przeginać w żadną stronę. Praca nie powinna przysłaniać rodzinnego domu. Dziecko powinno być spełnieniem pragnienia kochającej się pary, aby wyrazić miłość poprzez narodziny dzieciaczków i stworzyć bezpieczny dom. Prawdą jest, że natura ograniczyła czas na kobiecą prokreację - po 35 roku życia trudniej zajść w ciążę. Na pewno warto zmienić swoje życie i zaplanować ciążę przed 35 rokiem życia. Uśmiech dziecka to najpiękniejsza nagroda i potwierdzenie, że decyzja o potomku była właściwa. Złość mnie bierze , kiedy czytam, że kobieta musi się poświęcać dla kariery lub rodziny. TO wybór i tylko od nas zależy- czy poświęcimy się, czy też sprawiedliwie podzielimy czas między rodzinę a pracę. Wizja macierzyństwa w tej kampanii przeraża - kobieta ma być osobą niewykształconą, zależną od męża, ale za to z gromadką dzieci. Tymczasem badania naukowe potwierdzają, że kobieta, która realizuje swoje pasje jest lepszą matką, bo nie jest sfrustrowana, rzadziej cierpi na stany depresyjne. Poza tym, co to za matka, która poza modlitwą nie potrafi niczego przekazać dzieciom - nie ma pasji, niewiele wie o świecie, nie potrafi pomóc w zadaniu domowym?
Kampania nie zachęca do macierzyństwa, wręcz przeciwnie odstrasza. O wiele lepiej byłoby, gdyby autorzy pokazali szczęśliwą rodzinę z czwórką dzieci, która razem spędza czas. Autorzy sugerują , że współczesny świat oszukuje kobiety, bo wymaga od nich , aby były wykształcone, piękne i spełnione. Nie rozumiem, co jest złego w wykształceniu, pięknie, spełnieniu zawodowym i prywatnym?
Rozbawił mnie fragment opinii pana Teluka z Frondy, który jak na męskiego szowinistę, opętanego biskupim kadzidłem przystało, wie, co jest dobre dla kobiet: "Tymczasem każda spełniona matka wie dobrze, że posiadanie kochającego męża i licznego potomstwa jest największym szczęściem kobiety. Przekazywanie życia jest najcenniejszym powołaniem naszych pań. To najważniejsza misja, z którą walczy świat i demon. Demon nienawidzi kobiety, bo nienawidzi życia."
Jego zdaniem kobiety, które nie mają dzieci lub rodzą je po trzydziestce są opętane diabłem. Kobieta zarówno w tej kampanii, jak i w opinii czołowych katolickich dziennikarzy jest maszynką do rodzenia, którą trzeba ubezwłasnowolnić. W polskiej opinii na temat macierzyństwa panuje przekonanie, że to poświęcenie, obowiązek. Jest to w gruncie rzeczy czarny obraz. Brakuje przekazu pozytywnego, że macierzyństwo to przede wszystkim wszechogarniająca miłość do dziecka i potomka do mamy, że to wspólne odkrywanie świata i uczenie się od siebie nawzajem. Prawdą jest , że ludzie odkładają rodzicielstwo na później, ale robią to głównie z powodów ekonomicznych: braku mieszkania, stabilnego zatrudnienia. Zamiast głupich spotów, Fundacja powinna spotkać się Prezydentem -elektem i apelować do niego o realizację swoich obietnic prorodzinnych, o to , aby przekonał ekonomistów, że inwestycja w dzietność to najlepiej uzasadniony ekonomicznie krok. Uderzenie w kobiety jest podłe, ponieważ część z nas nie może mieć dzieci, leczy się na niepłodność lub ciąża stanowiłaby poważne zagrożenie dla nich życia. Dla tych kobiet ten filmik jest poniżający.
Dzietności nie wymusi się upokarzaniem kobiet, wprowadzaniem ich w poczucie winy, zamykaniem w domu, ale mądrymi zachętami prorodzinnymi, np: obniżeniem VAT-u na artykuły dziecięce, odpowiednią polityką mieszkaniową i natychmiastową likwidacją umów śmieciowych. Pewność pracy będzie czynnikiem, który pozytywnie wpłynie na decyzje prokreacyjne Polaków - odejdzie niepewność jutra i lęk o pracę.
Na koniec trzeba wspomnieć, że Fundacja Mamy i Taty, pomimo prorodzinnej nazwy nie ma nic wspólnego z rodzinnością - to kolejna przybudówka episkopatu, której cele są zbieżne z nauką kościoła. Fundacja potępia rozwody nawet w sytuacji przemocy w rodzinie i była jedną z wielu organizacji katolickich, które apelowały o odrzucenie konwencji antyprzemocowej. Dzieci traktuje jak własność rodziców.
Stało się, sprawdziły najczarniejsze sny rozsądnie myślących ludzi - Andrzej Duda został Prezydentem. Na szczęście do jego zaprzysiężenia jest jeszcze trochę czasu, który trzeba wykorzystać na obronę społeczeństwa przed dyktaturą katolicką, którą zafunduje Polsce Andrzej Duda. Ludzie popierający Dudę tłumaczyli, że głosowali na niego nie ze względu na poglądy, ale na złość urzędującemu Prezydentowi, któremu zarzucali wpadki w dyplomacji, brak znajomości polskiej ortografii i języków obcych, podniesienie VAT-u i reformę emerytalną. Niestety, głosujący na Dudę nie zauważyli, że oddając na niego głos przekreślają prawa obywatelskie. Prezydent-elekt co prawda obiecuje dialog,nawet z gejami, obniżenie wieku emerytalnego i podwyższenie kwoty wolnej od podatku. Są to oczywiście gruszki na wierzbie. Tak naprawdę czeka nas 5 lat dyktatury kościoła katolickiego, a z obietnic wyborczych nic nie zostanie.
Polacy, muszą otrząsnąć się i nie mogą dopuścić do władzy PiS-u. Na razie trzeba wszystko, aby zablokować pomysły Dudy z zakazem in vitro, badań prenatalnych, antykoncepcji awaryjnej i aborcji. Głos narodu może pokrzyżować panu Dudzie plany. Jest konieczne przeprowadzenie referendum światopoglądowego, w którym Polacy dokładnie określą swój światopogląd.
Prezydent Komorowski powinien w ostatnich tygodniach swojego urzędowania rozpisać referendum, nie o JOW-ach, gdzie 80% Polaków nie ma pojęcia , czy są JOW-y, ale w sprawach światopoglądowych, które dotyczą każdego obywatela.
Przykładowy zestaw pytań:
1) Jak powinna wyglądać ustawa antyaborcyjna?:
a) powinna pozostać bez zmian
b) powinna zostać zaostrzona (całkowity zakaz aborcji)
c) powinna zostać zliberalizowana (aborcja na życzenie do 10 tygodnia ciąży)
2)Czy popiera Pan/Pani metodę in vitro jako sposób leczenia niepłodności?
TAK/NIE
3) Czy popiera Pan/Pani prawo farmaceuty do klauzuli sumienia (odmowy sprzedania środków antykoncepcyjnych)?
tak/nie
4) Czy lekcje religii powinny odbywać się w publicznych szkołach?
tak/nie
5) Czy popiera Pan/Pani legalizację związków partnerskich?
tak/nie
Takie referendum jest szansą dla obu stron do dyskusji i na przedstawienie swoich poglądów społeczeństwo. To jedyna możliwość obrony praw obywatelskich przed zakusami kościoła i jego politycznych sojuszników.
Wyniki referendum są wiążące, jeżeli zagłosuje ponad 50% uprawnionych. Do referendum światopoglądowego pójdą przedstawiciele obu opcji, ponieważ będzie im zależało na wygranej swojego światopoglądu. Referendum światopoglądowe jest na rękę zarówno prawicy, jak i lewicy, pozwoli na przywrócenie spokoju w państwie. Politycy przestaną szukać tematów zastępczych, zajmą się gospodarką ,kulejącą służbą zdrowia i oświatą. Przy okazji będzie wiadomo, czy deklarowany katolicyzm przez 88% obywateli wiąże się z przestrzeganiem kościelnych nakazów, czy jest jedynie rodzinną tradycją.
DRODZY POLITYCY, POZWÓLCIE POLAKOM WYPOWIEDZIEĆ SIĘ W SPRAWACH NAJWAŻNIEJSZYCH - ŻYCIA PRYWATNEGO I SUMIENIA. NIE DECYDUJCIE ZA NAS PODPUSZCZANI I SZANTAŻOWANI PRZEZ KOŚCIÓŁ KATOLICKI.
Jako wyborca lewicy jestem głęboko zniesmaczona zachowaniem Leszka Millera po I turze wyborów - poprosił o głosowanie na Dudę i zapowiedział ewentualny sojusz z PiS po wyborach parlamentarnych. Ma dość porażek i chce się dopchać do władzy. Wyborcy są w stanie przebaczyć błąd z kandydaturą Magdaleny Ogórek, ale NIE zdradę z Kaczyńskim. Scenariusz według którego po przegranej Platformy w wyborach, jej wyborcy mieliby zwrócić się w stronę SLD to mrzonka. Liberalna partia chce bratać się z fundamentalistami, z ludźmi, którzy nie ukrywają chęci stworzenia dyktatury katolickiej i pozbawienia obywateli prawa do decydowania o sobie w imię zbawienia, opłatka i interesów kościoła. Leszek Miller ośmieszył się, osłabił lewicę, podważył wiarygodność partii lewicowej i naszych ideałów. Mam nadzieję,że szybko powstanie nowa formacja lewicowa pod przywództwem byłych członków SLD lub Ruchu Palikota albo, że odbuduje się Ruch Palikota. SLD nie jest lewicą, a zdrada przewodniczącego potwierdziła ów fakt. Nawet wyborcy sentymentalni, którzy pamiętają PZPR , raczej nie zagłosują na zdrajców - na ludzi, którzy chcą nas poddać PiS-owi i kościołowi.
Trzeba to powiedzieć wprost - LESZEK MILLER ZDRADZIŁ LEWICĘ I LEWICOWE IDEAŁY.
Tytuł postu zaczerpnęłam z pomysłu z pomysłu bliskiego współpracownika kandydata ANDRZEJA DUDY, pana posła PiS Krzysztofa Szczerskiego.Już sam pomysł Polski wyznaniowej budzi przerażenie, niestety jeszcze gorsze są szczegóły pomysłu. "Republika wyznaniowa to formuła znana szerzej w postaci republiki islamskiej. Szczerski modyfikuje ją w ten sposób, że miałaby to być republika katolicka. Narzędziem służącym zaprowadzeniu tej odmiany państwa wyznaniowego ma być, według postulatów Szczerskiego, dyktatura. Konkretnie: "dyktatura Ewangelii". Albowiem w Polsce "nadszedł czas rewolucji fundamentalistycznej". Konkretnie oznacza to np. oddanie biskupom bezpośredniego wpływu na władzę ustawodawczą ("należy przekształcić izbę wyższą parlamentu w reprezentację osób zaufania publicznego, w tym przedstawicieli Kościołów chrześcijańskich z dominującą reprezentacją Episkopatu Kościoła katolickiego"). A ponadto "należy przeprowadzić konsekwentną reformę prawa - w tym kodeksowego, które zaczęłoby egzekwować wartości wynikające z katalogu cnót chrześcijańskich". W ten sposób Polska stworzy oryginalny system, w którym "to, co niemoralne, jest karalne". A niemoralne jest to, co niezgodne z doktryną katolicką.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,17941530,Wybory_prezydenckie__Polska_jako_republika_wyznaniowa_.html#ixzz3alLRBq8O
Tłumaczyć za wiele nie trzeba. PiS dąży do wprowadzenia dyktatury Ewangelii - rewolucji fundamentalistycznej, to znaczy wprowadzenia do prawa zapisów doktryny katolickiej. Nie kryją, że chcą stworzyć Iran w wersji katolickiej, co oznacza, że nie będzie wolności słowa i sztuki, nie będą dostępne środki antykoncepcyjne i pigułka "po" - zapowiadał to wcześniej poseł Błaszczak. Można spodziewać zerwania konwencji antyprzemocowej, która zdaniem PiS-u godzi w rodzinę i religię. O in vitro będziemy mogli tylko pomarzyć, za zapłodnienie in vitro PiS zamierza odbierać lekarzom prawo do wykonywania zawodu. Czeka nas całkowity zakaz aborcji, matura z religii, kary za zdrady i seks przedmałżeński. Niepokojąca jest chęć oddania władzy biskupom, którzy już dziś dyktują ustawy i straszą posłów niemożliwością połykania opłatka w kształcie kółeczka. Władza Dudy i PiS-u oznacza narzucenie wszystkim katolicyzmu. Duda nie ma pojęcia o gospodarce, jego pomysły wyśmiewają eksperci.
Rację mają ludzie kultury, tacy jak aktor Jacek Poniedziałek, który napisał "Duda to Kaczyński, a Kaczyński to smoleńskie szaleństwo, władza Rydzyka i księdza Oko, katolicki skansen w stylu Iranu, niszczenie wolności mediów i wolności tworzenia, wolności osobistej, obyczajowe średniowiecze, zakwestionowanie teorii Darwina i nauczanie w szkołach kreacjonizmu, wyrzucanie Gombrowicza z kanonu lektur i jeszcze więcej upiornych pomników JP2, nowy obowiązek mundurkowy w szkołach, cenzura wystaw i spektakli itd. Fikcja? To było 10 lat temu za rządów PiSu. Chcemy znów wojny ideologicznej".
Jestem w stanie zrozumieć zarzuty pod adresem Komorowskiego, że za mało było otwarcia na młodzież, że nie pochylił się nad problemem emigracji i podpisał ustawę o poniesieniu wieku emerytalnego. Jednakże w obliczu zagrożenia wolności obywatelskich, wolności tworzenia, czyli fundamentów demokracji przez katolicki ekstremizm, uważam, że nie ma innego wyjścia i trzeba głosować na Prezydenta Komorowskiego. To ostatnia zapora przed dyktaturą katolicką.
Jeżeli nie chcemy obudzić w kraju, gdzie w Senacie będą zasiadali biskupi, w kraju "dyktatury ewangelii" to trzema postawić tamę zapędom i zagłosować na spokój, umiarkowanie oraz przewidywalność. Prezydent nie jest od rozwiązywania problemów 6-latków w szkołach, od decydowania o okręgach wyborczych, ale jest strażnikiem suwerenności państwa, polityki zagranicznej i wolności obywatelskich. Suwerenność jest zagrożona.
Spodziewałam się takiego wyniku I tury, typowałam przewagę Komorowskiego. Wygrana Dudy to duży szok. Rozumiem chęć zmiany wśród narodu polskiego. Komorowski naraził się wielu osobom -podpisał ustawę wydłużającą wiek emerytalny i podnoszącą podatek VAT. Trzeba mu zapisać na plus inicjatywy prorodzinne i podpisanie konwencji antyprzemocowej, czym jak wiemy naraził się episkopatowi.
Nie zagłosuję na Andrzeja Dudę, ponieważ zgodnie z Konstytucją Prezydent powinien stać na straży suwerenności państwa polskiego. Andrzej Duda podkreślając wszędzie swój katolicyzm i obwieszczając, że w kwestiach światopoglądowych zgadza się z episkopatem zagraża suwerenności państwa. Jego rządy mogą doprowadzić do faktycznej władzy biskupów, którzy co jakiś czas przypominają, że władza ignorująca prawo boże (czytaj żądania biskupów) prowadzi do degradacji narodu. Prezydent Komorowski słusznie mówi, że nie chce być sędzią ludzkich sumień, chce zachować neutralność i umożliwić obywatelom wybór stylu życia. Pan Duda daje do zrozumienia, że jest zwolennikiem władzy episkopatu i wprowadzenia w życie wszelkich wymysłów panów w purpurach - oczywiście dla ochrony życia, zachowania tradycji narodu i dla dobra Polaków. Pan Duda zamierza stworzyć państwo wyznaniowe czemu trzeba powiedzieć stanowcze NIE. To nie są wybory przewodniczącego episkopatu, ale wybory Prezydenta Polski, którzy ma stać na straży wolności obywatelskich i suwerenności państwa, a nie poddawać kraj urojeniom biskupów. Dlatego 24 maja wybieram suwerenność i wolności obywatelskie. Znak X stawiam przy nazwisku obecnego Prezydenta.
Pan Duda nie ma pojęcia o obowiązkach Prezydenta. Istnieje bardzo duże ryzyko, że będzie dogadzał kościołowi i ograniczy wolności obywatelskie. PiS nie jest partią demokratyczną. Niestety, ma na swoich sztandarach hasła socjalne, na co dają się nabrać Polacy. Warunkiem wolności człowieka jest posiadanie prawa do własnych decyzji i prawa do swoich zasad moralnych. Prawo kościoła nie może być prawem państwowym, tylko dlatego, że biskupi postraszą polityków, że sprzeciw wobec ich władzy będzie skutkował odmową przyjęcia kawałka opłatka o kulistym kształcie, zwanym w ich języku eucharystią, ciałem Chrystusa. Taki szantaż stosowali w kwestii konwencji antyprzemocowej, używają go przy in vitro. Obawiam się takich polityków, którzy dla opłatka gotowi są sprzedać wolności obywatelskie i wolność swojego kraju. Kochani politycy, nakupujcie sobie w grudniu opłatków od dziewczyn przebranych za aniołki i co niedzielę będziecie mogli zjeść kawałek, ale nie sprzedawajcie Polski za opłatek i rzekomą wolność Waszych katolickich sumień.
Pokazuje plakat, aby uświadomić czytelnikom z jakimi działaniami mamy do czynienia. Dziecko na plakacie to nie ofiara aborcji, tylko scenka z pierwszych chwil po porodzie, zanim położna wytrze maluszka z krwi i mazi.
Fundacja Pro- Prawo do Życia to grupa religijnych fanatyków, która ma komórki w całej Polsce. Organizują pikiety, wystawy antyaborcyjne z plakatami przedstawiającymi porozrywane płody. Na banerach pojawiają się nie tylko porozrywane płody, głowy płodów , ale także twarze polityków i lekarzy. Przedstawiciele Fundacji mówią, że chodzi im o pokazanie prawdy o aborcji i o wyrażenie niezgody na to, że polscy politycy popierają prawo aborcyjne, zwłaszcza, jeżeli są katolikami. Tak, drodzy czytelnicy, okazuje się, że w Polsce mamy prawo aborcyjne, a nie zakaz aborcji, poza trzema wyjątkami. Fundacja jeździ po różnych miejscowościach i okłamuje społeczeństwo, podburza do nienawiści wobec posłów i lekarzy. Czasem, niestety, rzadko zdarza się, że oburzeni mieszkańcy zadzwonią na policję, a władza porządkowa przyjedzie spisze wolontariuszy i zabierze plakaty. Fanatycy nie widzą nic złego w tym, że na oglądanie tych zmanipulowanych obrazków narażone są dzieci. Zdaniem ich psychologa zetknięcie się dzieci z tak brutalnym przekazem nie ma wpływu na ich rozwój. Jakakolwiek próba dyskutowania z nimi, czy spisanie ich przez policję to zamach na wolność słowa, lęk przed prawdą o aborcji, obraza ich uczuć. Słusznie zauważyła pracownica jednego ze szpitali, że rozmowa z tym ludźmi nie ma najmniejszego sensu, gdyż nie widzą oni prawdziwego problemu aborcji (podziemia), są wyuczeni na specjalnych kursach, co mają mówić, pozbawieni oglądu rzeczywistości i przesiąknięci biskupią retoryką. Rozmowa z nimi to przysłowiowe gadanie dziada o obrazu. Jedno trzeba im przyznać - udało się im zastraszyć polską ginekologię - szpitale boją się dokonywać aborcji ze względu na okupowanie terenu szpitala przez grupki fanatyków z tej fundacji i szykanowanie dobrego imienia placówek i pracowników. Tylko szpital Pro Familia postawił się tej organizacji i wystąpił z pozwem do sądu. Szpital wygrał sprawę, co media katolickie okrzyknęły jako kneblowanie ust, niedopuszczanie przez lewactwo PRAWDY o aborcji. Nad pozwem zastanawia się pan prof. Dębski, o czym wspomniał w wywiadzie dla portalu NaTemat.pl
Działania tej organizacji to nie tylko durne wystawy, szkalowanie polityków i lekarzy. Od 4 lat, co roku Fundacja funduje społeczeństwu aborcyjną wojenkę, rejestruje komitet obywatelski i zbiera podpisy podpisy pod ustawą zakazującą aborcji. Słusznie zauważyła jedna z osób komentujących na portalu FRONDA.PL , że na stronie Fundacji są jedynie agresywne plakaty, informacje o pikietach i zbieraniu kasy na Fundację. Czytelnik nie znajdzie tam informacji przydanych dla rodziców, którzy dowiadują się, że ich nienarodzone dziecko ma wadę genetyczną: nie ma adresów hospicjum prenatalnego, psychologa, nie ma nawet informacji o zespole Downa, który według ich jest najczęstszą przyczyną aborcji. Nie znajdziemy oferty pomocy dla rodziców w trudnej sytuacji materialnej, dla kobiet,które potrzebują wsparcia w sytuacji, kiedy partner żąda aborcji. O co chodzi Fundacji: o szokowanie i polityczną awanturę, na pewno nie o ochronę ludzkiego życia. Jest to organizacja katolicka, więc ma wsparcie kościoła i prawicy. Nie ma problemu z zebraniem nawet 600 tys. podpisów i robieniu na tej postawie propagandy, że 90% społeczeństwa popiera zakaz aborcji. Prawda jest taka, że za obecnymi przesłankami aborcyjnymi opowiada się ponad 70% społeczeństwa. W tym roku również mamy postulat całkowitej ochrony życia. Co ciekawe do tej pory na stronie Fundacji nie ma całego projektu ustawy. Wiemy , że wśród członków komitetu jest prof. Chazan, co pozwala przypuszczać, że do ustawy zostało wpisane ograniczenie badań prenatalnych (przypominam, że pierwszy projekt miał taki zapis) i zakaz rozprowadzania antykoncepcji awaryjnej. Oznacza to, że ustawa nie tylko pozbawi Polki możliwości wyboru i zmusi do rodzenia śmiertelnie chorych dzieci, ale także zwiększy śmiertelność noworodków, które do tej pory ratowano dzięki badaniom prenatalnym. Dla fanatyków z tej grupy badania prenatalne są wyrokiem śmierci na poczętym dziecku. Ich zdaniem rodziców należy pozbawić prawa do wiedzy o stanie zdrowia dziecka przed narodzeniem, prawa do leczenia takiego dziecka, a w skrajnej sytuacji prawa do wyboru. Warto zauważyć, że przedstawiciele tej Fundacji nigdy nie wystąpili w obronie katowanych dzieci, nawet niemowląt - po urodzeniu dziecko staje się własnością rodziców, a bicie dzieci jest prawem rodzica do wychowania zgodnie ze swoim światopoglądem. Przestępstwem jest jedynie sytuacja, kiedy matka zaprowadzi nastolatkę do ginekologa- to jest seksualizacja i ułatwianie współżycia. Podanie zgwałconej dziewczynie tabletki po to zbrodnia przeciw ludzkości. Niestety, w tym roku istnieje bardzo duże ryzyko uchwalenia zakazu aborcji. Mamy okres wyborczy. Posłowie pomni działań fanatyków po poprzednim głosowaniu, nie będą chcieli mieć w swoich okręgach wyborczych katotalibów z obraźliwymi plakatami. PSL dogaduje się z Rydzykiem, co oznacza, że Rydzyk w zamian za poparcie wyrażone na jego antenie, może zażądać głosowania za ustawą. Źle to wygląda. Jeżeli wybory prezydenckie wygra Komorowski to zawetuje, jeżeli Duda to za 5 miesięcy Polki zostaną pozbawione prawa do decydowania o swoim ciele, prywatności, rodzinie, a noworodki z chorymi narządami i wcześniaki zostaną pozbawione szansy na natychmiastowe leczenie. I to wszystko w imię ochrony życia i prawa każdego dziecka do narodzin. W celu wyjaśnienia - piękne hasło nie ma nic wspólnego z celem ustawy - nie chodzi tutaj o życie, ale o siłowe wprowadzenie zasad kościoła katolickiego do życia, o pozbawienie ludzi prawa do decyzji. Katotalibowie z omawianej Fundacji nie ukrywają, że w dziedzinie obrony życia nie ma miejsca na kompromis, a jednym możliwym rozwiązaniem jest nauka kościoła. W ich tekstach mamy do czynienia z pseudonaukowym bełkotem i wsparciem lekarzy zrzeszonych w katolickich stowarzyszeniach.
object width="300" height="250">
Warto przypomnieć występ Kai Godek w jednym z programów w PUBLICZNEJ TELEWIZJI O IN VITRO, w którym to naubliżała rodzicom i dzieciom w wyniku tej metody, pokazała swój kompletny brak wiedzy. Program oburzył tysiące ludzi. Fundacja i pani Godek do tej pory nie przeprosili pokrzywdzonych.
Tak to wygląda miłosierdzie w wykonaniu fanatycznych katolików: prześladowania i zniewagi. Dlatego pora,a by społeczeństwo stawiło opór bardzo niebezpiecznej Fundacji Pro - Prawo do Życia. Jedynie co można zrobić to przybywać na ich pikiety ze sprzętem nagłaśniającym i wyjaśniać społeczeństwo prawdziwy sens ustawy. Jest to przede wszystkim zadanie dla zorganizowanych grup z Twojego Ruchu, SLD, Racji i postępowej części Platformy Obywatelskiej.
Osoby, które czują się pokrzywdzone medialnym wystąpieniem pani Godek , powinny składać pozwy do sądu o znieważenie i naruszenie dóbr osobistych.
W Polsce, co prawda panuje pogląd, że z idiotami nie rozmawia się, ale nie można w nieskończoność pozwalać, by tacy ludzie obrażali osoby bezpłodne, dzieci poczęte dzięki in vitro, kobiety stosujące antykoncepcję, ofiary gwałtów, lekarzy, posłów opowiadających się za kompromisem aborcyjnym. Trzeba ich powstrzymać, bo inaczej obudzimy się w rzeczywistości w której panuje zakaz antykoncepcji awaryjnej,badań prenatalnych, aborcji z przyczyn medycznych i in vitro. Cofniemy się o kilkadziesiąt lat, zwiększy się śmiertelność noworodków. Kochani czytelnicy, możecie ten post udostępniać wszędzie gdzie chcecie i powtarzać, że każdy podpis pod ustawą zakazującą aborcji oznacza śmierć chorych dzieci, które można było uratować w okresie prenatalnym lub zaraz po urodzeniu. Argument o większej śmiertelności noworodków zrobi wrażenie nawet na przeciwnikach aborcji z ustawy, bo nikt nie chce, aby umierały maluszki, którym można było pomóc. Fanatycy nie widzą zależności. Rozmawiając z ludźmi, którzy wyrażą chęć podpisania projektu pamiętajcie, że dla nich argument o całkowitej ochronie życia może być bliski i nie ma w tym złej woli - jest inna wrażliwość. Trzeba pokazać, że propozycja Fundacji Pro nie chroni życia,jest zagrożeniem nawet dla poczętych dzieci. Zapis o całkowitej ochronie życia pozbawia szans na potomstwo bezpłodne pary,jest ingerencją religii w medycynę, pozbawieniem prawa do skutecznego leczenia niepłodności, a nawet do stosowania leków hormonalnych. W ujęciu obrońców życia cieńsze endometrium jest równoznaczne z aborcją.
Nie dajmy się nabrać na piękne hasła - dość fanatyzmu i dyktatu kościoła. Nie głosujmy na partie i kandydatów na Prezydenta, którzy otwarcie zgadzają się z kościołem w kwestii in vitro, konwencji antyprzemocowej, klauzuli sumienia.
Jak co roku, kiedy tylko słonko przygrzeje fanatycy religijni z komitetu STOPABORCJI.PL fundują Polakom aborcyjną wojenkę. W ciągu czterech lat jest to trzecia inicjatywa zmierzająca do całkowitego zakazu aborcji. Kaja Godek - szefowa zbiórki podpisów, podkreśla, że Fundacja Pro - Prawo do Życia nie ustanie w walce i w przypadku porażki w Sejmie, znów wystąpi z projektem. W uzasadnieniu projektu, napisano, że dąży on do "faktycznego zapewnienia, aby konstytucyjne prawo do obrony życia nie było zróżnicowane ze względu na wiek, miejsce przebywania, stan zdrowia czy okoliczności poczęcia człowieka". Zapisano w nim, że "każdy człowiek ma od chwili poczęcia przyrodzone prawo do życia".
Projekt przewiduje, że za przerywanie ciąży za zgodą kobiety grozić ma kara pozbawienia wolności do lat trzech; taka sama kara grozić ma za pomoc kobiecie ciężarnej w przerwaniu ciąży lub nakłanianie jej do tego. W projekcie zapisano, że kto dopuszcza się tego (przerwania, pomocy w nim lub nakłaniania) "gdy dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8".
Projekt zakłada, że "nie popełnia przestępstwa lekarz, jeżeli śmierć dziecka poczętego jest następstwem działań leczniczych, koniecznych do uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa grożącego zdrowiu lub życiu kobiety ciężarnej".
Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/news-przeciwnicy-aborcji-chca-zaostrzenia-przepisow,nId,1704280?parametr=embed_tyt_zdj_lead#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Dokumentacja niezbędna do zarejestrowania Obywatelskiego Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej "Stop aborcji". zostały dostarczone do Sejmu, a jego członkowie już zbierają podpisy w trakcie swoich pikiet ze zmanipulowanymi banerami. Informacji o treści projektu jest jak na lekarstwo. Wiemy, że ma być zakaz i kary. Zaskoczył mnie zapis, że nie popełnia przestępstwa lekarz, który działaniami ratującymi życie matki może doprowadzić do śmierci płodu. Ów, pacjentki onkologiczne, kardiologiczne, itp. mogą odetchnąć z ulgą - w czasie ciąży będą mogły się leczyć. Pomysłodawcy projektu zauważyli, że płód bez żywej matki nie przeżyje. Projekt nadaje się do wyrzucenia do kosza z kilku przyczyn. Po pierwsze: nie zapewnia ochrony życia poczętego. W Polsce nie są problemem aborcje z ustawy, tylko aborcje nielegalne. Z informacji udostępnionych opinii publicznej nie wynika, aby autorzy w jakikolwiek sposób utrudnili życie podziemiu aborcyjnemu.Kary za dokonanie nielegalnej aborcji i nakłanianie do niej istnieją również w obecnej ustawie i jakoś nie przeszkadza to w rozkwicie działalności aborcyjnej, a lekarze dość dobrze opanowali sztukę maskowania procederu i niszczenia śladów. Przeglądając stronę internetową inicjatywy ustawodawczej trudno oprzeć się wrażeniu, że nielegalna aborcja im nie przeszkadza. Nie znajdziemy tam informacji, aby członkowie Fundacji zainteresowali się tym, co dzieje się w prywatnych gabinetach. Los zdrowych płodów, które giną, bo kobieta woli karierę, czy nie odpowiada jej moment, w którym zaszła w ciążę ich nie obchodzi. Są wrażliwi jedynie na los uszkodzonych płodów, często niezdolnych do przeżycia poza macicą - dzieci, którym medycyna nie bardzo może pomóc oraz na los ciąż powstałych w wyniku gwałtu. Co prawda Kaja Godek mówi w wywiadzie, że ofierze gwałtu potrzebna jest pomoc, to jednak nie dodaje, że pomocą może być danie wyboru: co zrobić z ewentualną ciążą, a najlepszym rozwiązaniem jest umożliwienie skorzystania darmowego z antykoncepcji awaryjnej, której, ja wiemy obrońcy życia sprzeciwiają się.
Po drugie - zakaz aborcji nie uchroni płodów z zespołem Downa. Mamy XXI wiek, jesteśmy krajem unijnym , więc nie ma większych problemów, aby ciążę usunąć na koszt polskiego państwa za granicą. Warto przypomnieć, że w czasie protestów rodziców dzieci niepełnosprawnych w Sejmie, przedstawicieli Fundacji nie było. Znając poglądy prof. Chazana- członka komitetu, który zapowiedział, że w jego nowej Poradni Zdrowego Rodzicielstwa nie będzie wykonywał niektórych procedur diagnostyki prenatalnej, można mieć poważne obawy, że do ustawy wpisano zakaz badań prenatalnych, a przynajmniej znaczne ich ograniczenie, co spowoduje większą śmiertelność noworodków, które do tej pory, dzięki dokładnej diagnozie, można była ratować w okresie prenatalnych lub zaraz po urodzeniu, a także stworzyć warunki do odbycia porodu i natychmiastowej pomocy dla dziecka. Ustawa obróci się przeciwko dzieciom. Być może należałoby zastanowić się nad uszczegółowieniem ustawy i wpisaniem, jakie schorzenia są podstawą do ubiegania się o aborcję.
Po trzecie - ustawa nie zmniejszy ilości niechcianych ciąż, gdyż pomysłodawcy są przeciwni edukacji seksualnej i antykoncepcji. Raczej należy spodziewać się zapisu o klauzuli sumienia dla farmaceutów, która może jedynie pogorszyć stan zdrowia kobiet i zwiększyć liczbę niechcianych ciąż.
object width="300" height="250">
SLD, w postaci pana Jońskiego zapowiedziało swoją inicjatywę - ustawę liberalizują aborcję. No, cóż , jak zwykle nie przejdzie pierwszego czytania. Nie ma większości w Sejmie. Poza tym liberalizacja ustawy nie jest mile widziana przez społeczeństwo. Była już inicjatywa Porozumienia Kobiet 8 Marca w tej kwestii. Udało się zebrać 30 tys.podpisów, to kilka razy mniej niż potrzeba, aby przedstawić projekt w Sejmie i kilkadziesiąt razy mniej niż liczba podpisów pod projektami fanatyków. Poza tym wszystkie sondaże opinii publicznej pokazują, że Polacy nie chcą zmiany ustawy w żadną stronę i może pora, aby politycy uszanowali głos narodu. Liberalizacja ustawy również pozostawia kilka pytań -sąd brać kasę na finansowanie tego zabiegu i w jaki sposób ustawodawca chciałby zapobiec przypadkom zmuszania kobiet do aborcji?
Przy okazji warto wspomnieć, że kobiety w Polsce dużo poważniejsze problemy z dostępem do leczenia ginekologicznego - choćby do tej pory nie jest refundowany lek, który oszczędza macicę i skutecznie leczy mięśniaki. Polki nie mają dostępu do nowoczesnego leczenia raka piersi. W kwestii aborcji należy wykazać rozsądek i najpierw wprowadzić refundację antykoncepcji, a dopiero za kilka lat pomyśleć o legalizacji aborcji na żądanie. Legalizacja aborcji teraz, przy drogich środkach antykoncepcyjnych doprowadziłaby do traktowania aborcji jako antykoncepcji. Działania muszą być podejmowane we właściwej kolejności. Wszystkie dobre projekty regulujące kwestie antykoncepcji i edukacji seksualnej przepadły przez zapis o aborcji. PO jest w stanie zgodzić się na refundację antykoncepcji, ale nigdy na aborcję na żądanie. Liberalizacja ustawy wymagałaby lewicowej większości w Sejmie i lewicowego Prezydenta. Wtedy przez rok, góra dwa lata, Polki korzystałby z legalnej aborcji - do momentu zakwestionowania zgodności ustawy z Konstytucją przez Trybunał Konstytucyjny. Taka sytuacja była w latach 1996-7.
bject width="300" height="250">
Niestety szanse zwolenników zaostrzenia ustawy są w tym roku realne. Wystarczy przypomnieć co ci ludzie wyczyniali rok temu, kiedy przepadł ich projekt - jeździli do rodzinnych miejscowości posłów PO z plakatami z wizerunkiem posła obok zdjęcia dziecka rzekomo zabitego w czasie aborcji.Afisze były opatrzone kłamliwymi podpisami. Posłowie w roku wyborczym raczej nie będą zainteresowani taką reklamą i jest spore zagrożenie,że parlamentarzyści, którzy w PSL-u są od początku kadencji i grupa posłów konserwatywnych z PO wraz z PiS, SP, PR przegłosują ustawę. Losy ustawy będą znane w maju - jeżeli Prezydentem zostanie Komorowski , który jest zwolennikiem kompromisu, to ustawę zawetuje, jeżeli Duda i następny Sejm opanuje PiS to mamy zakaz aborcji, zakaz antykoncepcji awaryjnej, klauzulę dla farmaceutów, dramaty kobiet i większą liczbę zgonów noworodków. Najrozsądniejsze jest pozostawienie ustawy w spokoju i przestrzeganie jej zapisów, co oznacza wprowadzenie edukacji seksualnej, refundacji antykoncepcji i wykonywanie procedury jeżeli są wskazania.