Na mój list do Ministra Zdrowia odpisała na portalu Fronda.pl Małgorzata Terlikowska. Pani Małgosiu, dziękuję za zainteresowanie moim listem, które okazała Pani w ramach zwalczania wszelkich informacji o antykoncepcji awaryjnej, które nie są po myśli strony prawicowej. Każdy głos w dyskusji jest cenny, zwłaszcza, kiedy daje możliwość pokazania na czym polega konflikt między obrońcami prawa do antykoncepcji a pro-life. Problemem jest płaszczyzna komunikacji językowej i punkt ciężkości, który bierzemy pod uwagę. Zwolennicy antykoncepcji awaryjnej mówią o zapobieganiu ciąży w nagłych, często dramatycznych sytuacjach jak: gwałt, wykorzystanie seksualne nieświadomej osoby pod wpływem pigułki gwałtu, trudna sytuacja rodzinna kobiety. Mówimy o potencjalnym zapłodnieniu. Zwracamy uwagę na to, że bierze pigułkę po, po to, aby uniknąć ciąży- nie wie, czy już doszło do zapłodnienia. Z punktu widzenia kobiety absolutnie nie można mówić o chęci usunięcia, ponieważ ma ona nadzieję, że zdążyła przed zapłodnieniem. Strona obrońców życia używa wobec nas okropnych wyzwisk - morderczynie, rozpustnice. Uznajecie, że stosując antykoncepcję awaryjną dokonujemy wręcz masowych mordów, co oczywiście jest bzdurą. Wasze rozważania koncentrują się na potencjalnym życiu, a nie na sytuacji kobiety, która podjęła decyzję o stosowaniu antykoncepcji awaryjnej. Chcecie narzucić swoje stanowisko całemu społeczeństwo, nie uznajecie prawa innego człowieka do własnego zdania, do kształtowania swojego życia zgodnie z prywatną moralnością. Przy tym kłamiecie, że stoicie po stronie kobiet, bo połknięcie tabletki po to największy dramat życiowy. Minister Zdrowia, ignorując petycję środowiska zwolenników antykoncepcji pokazał, że stoi po stronie kościoła, złamał zasadę bezstronności państwa w kwestiach światopoglądowych. Minister Zdrowia jest zwolennikiem klauzuli sumienia, która jest uderzeniem w prawa reprodukcyjne i ma na celu utrudnienie korzystania z opieki ginekologicznej kobietom. W innych dziedzinach medycyny nie jest stosowana.
Wspomniała Pani, że w charakterystyce produktu leczniczego EllaOne znajduje się wzmianka, że preparatu nie wolno stosować w czasie ciąży. Jest to oczywiste, ponieważ w czasie ciąży tabletka nie zadziała, gdyż nie usuwa zagnieżdżonego zarodka/płodu. Charakterystyka produktu EllaOne zawiera wyraźną informację, że lek nie powoduje przerwania istniejącej ciąży. Sugerowanie przez Panią działania wczesnoporonnego jest nieuzasadnione. Cytowanie lekarza, który podpisał "Deklarację wiary w przedmiocie płciowości ludzkiej" nie jest w moim odczuciu wiarygodne, ponieważ cytowany lekarz nie zachowuje obiektywizmu. Charakterystyka leku EllaOne zawiera informację, że tabletka jest stosowana u kobiet w wieku rozrodczym, w tym u młodocianych. W przypadku młodocianych ma taką samą skuteczność i bezpieczeństwo, jak u kobiet dorosłych. Zarzut większej szkodliwości u nastolatek jest wyssany z palca. Każdy lek ma przeciwwskazania i EllaOne nie jest żadnym wyjątkiem- producenci w charakterystyce i ulotce informują o chorobach nerek, astmie i ciężkich schorzeniach wątroby jako przeciwwskazania do stosowania preparatu. Popularne środki przeciwbólowe, odchudzające, nasercowe, na schorzenia wątroby, czy pęcherza też mają całą listę przeciwwskazań i są dostępne bez recepty. Jakoś środowiska katolickie nie protestują przeciwko ich dystrybucji bez konsultacji lekarskiej. Ofiarą nagonki pada antykoncepcja. Antykoncepcja awaryjna jest stosowana sporadycznie i na pewno nie powoduje tak dużych szkód jak nadużywanie środków przeciwbólowych, czy nasercowych.
W kwestii działania wczesnoporonnego- producent w charakterystyce produktu zaprzecza Pani rewelacjom. "Tabletki ellaOne hamują lub opóźniają owulację (patrz punkt 5.1). W przypadku gdy wystąpiła już owulacja
produkt ellaOne nie jest skuteczny. Nie ma możliwości przewidzenia czasu owulacji i z tego względu tabletka ellaOne powinna zostać przyjęta niezwłocznie po odbyciu stosunku płciowego bez zabezpieczenia". W ulotce i w charakterystyce produktu w kilku miejscach znajduje się informacja, że przypadku podejrzenia ciąży- wystąpienia charakterystycznych objawów, należy poradzić się lekarza i nie wolno zażywać tabletki EllaOne. Wymienione są także grupy leków, które mogą obniżać skuteczność antykoncepcji awaryjnej.
Nikt nie podważa faktu, że początkiem życia jest zapłodnienie. Zapłodniona komórka jajowa to jeszcze nie zarodek- jedynie zbiór genów. Pierwszy podział i mieszanie się owych genów następuje po 36 godzinach. Następnie następuje dalszy podział - etap bruzdowania, w wyniku czego powstaje wielokomórkowy zarodek. "zapłodniona komórka (zygota) to jeszcze nie początek nowego życia. Teraz przez parę dni wędruje przez jajowód, nieustannie dzieląc się, przy czym jednocześnie nie zwiększa swojego rozmiaru. To etap bruzdkowania, którego efektem jest wielokomórkowy zarodek. Przesuwany jest ruchami rzęsek pokrywających nabłonek jajowodów i skurczami mięśniówki jajowodów.
Wydzielina produkowana przez nabłonek ułatwia poślizg komórki. W ostatnim stadium bruzdkowania powstaje blastocysta, czyli jajo płodowe - pęcherzyk składający się z dwóch warstw. Trofoblast pełni funkcje ochronne i odżywcze, z embrioblastu powstaje ciało zarodka. Przez kilka dni pobytu w macicy zarodek odżywia się tzw. mleczkiem macicznym - substancją wydzielaną przez śluzówkę. Jednocześnie enzymy wydzielane przez jajo powodują nadtrawienie błony śluzowej macicy. Zarodek zagnieżdża się w wytrawionym zagłębieniu, endometrium je obrasta. Proces ten zwany implantacją lub zagnieżdżeniem rozpoczyna się mniej więcej po 6 dniach od owulacji, ale w zależności od tego, jak długo zarodek znajdował się w jajowodach, rozpocząć się może od 4 do nawet 12 dni od jajeczkowania. Jajo płodowe usadawia się zazwyczaj w ścianie macicy niedaleko od ujścia jajowodów" http://www.sonomedico.pl/index.php/nieplodnosc-11361/zaplodnienie.html
Używa Pani skrótów myślowych, których pełne są informacje o zapłodnieniu dostępne na portalach kobiecych. W tym miejscu wypada nadmienić, że w Polsce dostępne są dwa rodzaje antykoncepcji awaryjnej: zawierająca lewonorgestrel Escapelle - dostępna na receptę i tańsza oraz EllaOne, zawierająca octan uliprystalu -droższa, dostępna bez recepty.
Lewonorgestrel chroni ciążę. Mało kto wie, że badania nad powyższym hormonem, zastosowanym we wkładkach domacicznych wykazały, że "działanie ochronne wiąże się ze zmniejszeniem ryzyka zachorowania na raka endometrium aż o 50% względem średniego ryzyka populacyjnego. W mniejszym stopniu zmniejsza ona ryzyko zachorowania na raka gruczołowego i płaskonabłonkowego szyjki macicy, raka jajnika, trzustki oraz oskrzela" http://www.ginekologiapolska.pl/Wplyw-systemu-wewnatrzmacicznego-nuwalniajacego-lewonorgestrel-mirena-bayer-nna-prewencje-i-leczenie-raka-gruczolowego-nblony-sluzowej-macicy-oraz-na-inne-nnowotwory-zlosliwe-u-kobiet,2078,0,1.html
". Przy coraz częstszym rozpoznawaniu insulinooporności i otyłości w ostatnich dekadach oraz coraz wcześniejszym występowaniu nowotworów hormonozależnych szersze stosowanie systemów wewnątrzmacicznych uwalniających lewonorgestrel może się okazać bardzo istotnym elementem profilaktyki pierwotnej nowotworów złośliwych u kobiet. Dla przykładu, osoby z nadwagą i otyłością wydają się być predystynowane do stosowania takiej interwencji hormonalnej.". (tamże)
Pani Małgorzato, proszę nie manipulować badaniami i nie wmawiać czytelniczkom jakiś strasznych zagrożeń. Kwestia raka a antykoncepcji wymaga wyjaśnień. Antykoncepcja z całą pewnością zapobiega rakowi jajnika, endometrium i okrężnicy. Hormonalne środki antykoncepcyjne -(zawierające głównie estrogeny) jeśli w ogóle mają jakiś związek z rakiem piersi to być może działają jako czynnik ułatwiający i przyspieszający rozwój choroby, która już wystąpiła, niż jako czynnik powodujący mutacje genetyczne i wywołujący chorobę. Uważa się, że tabletki składające się tylko z progesteronu, i tzw. "minipigułki" nie zwiększają ryzyka wystąpienie raka piersi. Tabletki mogą nieznacznie zwiększać ryzyko choroby u kobiet genetycznie obciążonych, lub u kobiet stosujących doustne środki antykoncepcyjne stosowały przez co najmniej 8 lat do zajścia w pierwszą ciążę. Uważa się, że preparaty zawierające jedynie progesteron nie wpływają na ryzyko wystąpienia raka piersi natomiast preparaty zawierające zarówno progesteron jak i estrogeny mogą mieć wpływ na powstanie tego nowotworu. Rak u tych kobiet jest mniej zaawansowany i rzadziej powoduje przerzuty. Zapewniam Panią, że takie informacje są dostępne na każdej ulotce. Nikt przed kobietami nie ukrywa możliwego zagrożenia. Ulotka zawiera także informacje o ryzyku zakrzepicy- szacowane średnio na 1:6500. Ryzyko zakrzepicy jest znacznie większe w ciąży, o czym Pani raczyła zapomnieć. Ulotka zawiera wszystkie informacje na ten temat, łącznie z opisem objawów. Poza tym antykoncepcja nie wywołuje zakrzepicy, a jedynie zwiększa jej ryzyko, w zależności od hormonu, który jest w jej składzie. Działanie ochronne antykoncepcji przed niektórymi nowotworami narządów rodnych jest bardzo dobrze opisane i nie podlega wątpliwości. Więcej przypadków śmiertelnych jest po zażyciu środków przeciwbólowych, ale na tym środowiska katolickie nie ubolewają. To właśnie niestosowanie antykoncepcji zwiększa ryzyko raka narządów rodnych - nowotworom sprzyjają: cykle menstruacyjne i wczesna miesiączka. Blokowanie cyklu ma właściwości zapobiegawcze, jeżeli chodzi o nowotwory oraz lecznicze- leczy torbiele jajnika. Ponadto kobiety zażywające pigułki antykoncepcyjne są mniej narażone na zgon z powodu raka lub choroby serca niż panie, które ich nie zażywają - wynika z badań brytyjskich, które publikuje "British Medical Journal". Naukowcy z Uniwersytetu w Aberdeen doszli do takich wniosków po przeanalizowaniu danych zbieranych przez niemal 40 lat w grupie 46 tys. kobiet. Ze wcześniejszych obserwacji wynikało, że pigułki mogą zwiększać ryzyko niektórych schorzeń, jak rak piersi czy zakrzepowe zapalenie żył, a przez to skracać życie. "Nigdy nie było jednak wiadomo, jakie są długotrwałe skutki ich stosowania" - tłumaczy prowadzący badania prof. Philip Hannaford. Po niemal 40 latach obserwowania stanu zdrowia kobiet zażywających te środki okazało się, że nie są one bardziej narażone na zgon niż panie, które ich nie stosowały. Ich ryzyko zgonu było wręcz o 12 proc. niższe. Kobiety te były mniej narażone na śmierć z powodu raka, choroby serca czy udaru mózgu. Na koniec rozważań o tabletkach antykoncepcyjnych przytoczę wypowiedź pani prof. Violetty Skrzypulec "Ci, którzy uważają stosowanie środków antykoncepcyjnych za zło samo w sobie, nie wiedzą o czym mówią. Najbardziej popularna pigułka antykoncepcyjna jest dwuskładnikową tabletką zawierającą w swoim składzie hormony: estrogen i progestagen. Blokuje proces jajeczkowania i wytwarzanie śluzu szyjkowego [..]Dla lekarzy tabletka antykoncepcyjna jest lekiem, przy pomocy którego nie szkodzimy, ale pomagamy. Antykoncepcję stosujemy np. w przypadku nawracających torbieli czy zdiagnozowanych nienowotworowych cyst jajnika, ponieważ jest to jedyna możliwość uratowania jajnika. Przy takim postępowaniu można zablokować pracę tego narządu np. na 3 lata i zapobiec pojawianiu się kolejnych zmian chorobowych.
Tabletkę antykoncepcyjną stosujemy w obfitych krwawieniach, nieregularnych cyklach i oczywiście po zabiegach operacyjnych, np. w przypadkach ciąży pozamacicznej. Na całym świecie zaleca się również podawanie takiej tabletki u kobiet z grupy ryzyka raka jajnika. To nieoceniona terapia antykoncepcyjna z efektem dodanym. Kiedy jajnik nie pracuje, spada możliwość pojawienia się w nim nowotworu.
W przypadkach zaburzeń hormonalnych, pigułka antykoncepcyjna jest lekiem pierwszego rzutu. My, endokrynolodzy, stosujemy pigułkę antykoncepcyjną przy nadmiernym owłosieniu, trądziku. Także jako element regulacji cyklu miesiączkowania u dziewcząt, które nierozważnie się odchudzały.". Jak widać nie ma Pani racji - antykoncepcja jest środkiem leczniczym i zapobiegającym nowotworom (oczywiście nie wszystkim). Ma skutki uboczne, ale bilans jej stosowania jest zdecydowanie korzystny. Zauważyłam, że prawie za każdym razem odwołuje się Pani do tych samych źródeł.
Kraje, które zdecydowały się na refundowanie antykoncepcji i antykoncepcji awaryjnej : Litwa, Łotwa, Hiszpania, Niemcy, Holandia, Belgia, częściowo Szwecja, obserwują stały spadek liczby aborcji.
Działania pro-life w Polsce (Fundacja Pro-Prawo do Życia) polegają w dużej mierze na nagonce na polityków, pokazywaniu zmanipulowanych wystaw, oszukiwaniu społeczeństwa i domaganiu się ciągłych zakazów (aborcji, edukacji seksualnej, in vitro, a nawet badań prenatalnych). Nie interesują się aborcją w podziemiu, udają, że jej nie ma. Nie mogą na niej zrobić medialnego szumu, więc stoją pod szpitalami i obrażają personel. Na ich stronach nie znajdzie Pani żadnej informacji na temat zespołu Downa, czy adresów ośrodków pomagających rodzicom po trudnej diagnozie prenatalnej. Polscy obrońcy życia nie dostrzegają faktycznego problemu aborcji, usiłują narzucić swój światopogląd. W Polsce nie jest problemem 1800 legalnych aborcji, ale ponad 150 tys. nielegalnych. Problem w tym, że zakaz aborcji i utrudnianie dostępu do antykoncepcji awaryjnej nie spowoduje zmniejszenia liczby aborcji, ale jej zwiększenie. Na Słowację,do Austrii, czy do Niemiec jest blisko. Polskie podziemie nadal będzie rozwijało się. Nawet duchowa adopcja dziecka poczętego nie pomoże w walce z tym zjawiskiem. Aby skutecznie walczyć z aborcją, to należy promować antykoncepcję. Pani poglądy nie wytrzymują konfrontacji z rzeczywistością. Można przyznawać rację obrońcom życia, kościołowi i udawać, że aborcja na żądanie w Polsce nie istnieje albo, że jest to wyłączenie problem policji i sądów, ale można też zapobiegać temu zjawisku poprzez ułatwianie dostępu do antykoncepcji oraz zmiany w prawie ułatwiające wychowanie i opiekę nad dziećmi.
Antykoncepcja awaryjna bez recepty jest jednym z najlepszych sposobów zapobiegania aborcjom. Napisała Pani, że połowa nieplanowanych ciąż jest wynikiem błędu w stosowaniu antykoncepcji. Gdyby antykoncepcji nie było tych ciąż byłoby jeszcze więcej. Antykoncepcja awaryjna pozwala na naprawę błędów w stosowaniu antykoncepcji bez krzywdzenia siebie i rozwijającego się w macicy dziecka. Na szczęście obecnie dostępne są środki, które zmniejszają ryzyko błędu: tabletki na 28 dni, wkładki, zastrzyki, pierścienie, plastry. Niezbędna jest też edukacja seksualna, której środowiska prawicowe są przeciwne. Tylko wiedza i zdrowy rozsądek ludzi może zmniejszyć liczbę aborcji. Dlatego też apel o refundację wszystkich środków antykoncepcyjnych jest jak najbardziej słuszny i odpowiadający postulatowi ochrony życia. Kobieta, która pragnie dziecka raczej nie usunie ciąży. Zgodzimy się co do tego, że dzieci powinny rodzić się z miłości, a nie pod przymusem. Dlatego najlepsze, co minister może zrobić, jeżeli chce naprawdę walczyć z aborcją, to zostawić antykoncepcję awaryjną w spokoju. To kobiety, ewentualnie wraz z partnerami powinny decydować, czy w danym momencie chcą zajść w ciążę. Ciągłe mylenie antykoncepcji i środków wczesnopronnych doprowadza do dramatów i aborcji. Środowiska pro-life w sposób celowy wprowadzają społeczeństwo w błąd - dążą do przejęcia kontroli nad kobietami i planowaniem rodziny. Mamy zatem do czynienia z terrorem ideologii katolickiej w społeczeństwie. Kościół już nie ukrywa swoich intencji - zmuszenie społeczeństwa do akceptacji jego nauczania. Społeczeństwo stawia coraz większy opór, toteż rękami obrońców życia i uległych polityków, kościół wprowadza siłą swoje nauczanie. Trudno mówić o "terrorze ideologii lewackiej" skoro strona lewicowa nie dysponuje obecnie miejscami w Parlamencie, a jej siła medialna jest znacznie mniejsza niż obrońców życia. Strona lewicowa nie dysponuje szwadronem wyszkolonych ludzi do zbierania podpisów, nie organizuje kilka razy w miesiącu pikiet w centrach miast i pod szpitalami,nie ma za sobą tysięcy ambon. Nasz głos jest ledwo słyszalny. Nie ma żadnego potężnego homolobby. Organizacje feministyczne są stosunkowo nieliczne.Mają poparcie w WHO i niektórych instytucjach europejskich, co nie przekłada się na zdolność do zmiany prawa.