Blog o tematyce kobiecej i społecznej. Moda, antykoncepcja, dieta, prawa kobiet, dzieci i zwierząt, wychowanie. Blog dla wszystkich, którzy chcą rozmawiać bez obaw o obrazę uczuć. Blog dla reklamodawców - dziennie nawet 200 wyświetleń.
Sprawa prof. Chazana pokazała, jak niebezpieczna dla człowieka może być "Deklaracja wiary". Wbrew temu, co piszą katolickie media wcale nie chodzi o odmowę aborcji. Uniemożliwienie aborcji to zaledwie wierzchołek góry lodowej - temat ,który można w prosty sposób rozwiązać -Ministerstwo Zdrowia lub Narodowy Fundusz Zdrowia powinni udostępnić listę szpitali, w których jest choć jeden lekarz wykonujący procedurę aborcji w przypadkach przewidzianych prawem, wraz z wykazem potrzebnych dokumentów i harmonogramem wykonywania zabiegów. Można założyć, że szpital prowadzący oddział patologii ciąży, powinien przeprowadzać aborcje w przypadku uszkodzenia płodu. Minister tłumaczy, że kontrakt ginekologii obejmuje również aborcję, jednakże są szpitale, które mimo obowiązku odmawiają i bezprawnie stosują klauzulę sumienia na cały szpital, pozostawiając pacjentkę samą - nawet nie informują o innym miejscu, gdzie mogłaby dochodzić swoich praw. Uznają, że poinformowanie pacjenta jest współudziałem w "zbrodni" i kłóci się z klauzulą sumienia. Jest czymś oczywistym, że lekarz ma prawo do swojego sumienia. Jest to zgodne z prawem międzynarodowym - art. 9 ust. 2 Konwencji Europejskiej o Podstawowych Wolnościach i Prawach Człowieka. Klauzuli sumienia nie wolno także – do czego nawołują niektórzy politycy o radykalnie przeciwnych poglądach – całkowicie wyeliminować, bo na to nie zezwala art. 10 karty Praw Podstawowych i inne akty międzynarodowe. Krótko mówiąc, klauzula zezwala lekarzowi na bezkarne nieposłuszeństwo wobec obowiązującego i demokratycznie ustanowionego prawa (legalna aborcja), pod warunkiem spełnienia obowiązku informacyjnego (wskazania miejsca, gdzie zabiegu można dokonać). Fundamentaliści katoliccy mówią o wolności religijnej jako podstawowym prawie człowieka zagwarantowanym w Konstytucji. Powstaje pytanie - co ma wspólnego wolność religijna z wykonywaniem zawodu? Czy ktoś odmawia katolikowi wstępu na studia medyczne, bycia lekarzem? Nie. Z kolei katolik w lekarskim kitlu nie raz powołując się na swoje przekonania religijne odmawia pacjentom realizacji ich podstawowych praw do świadczeń medycznych i nadużywa klauzuli sumienia. Przywilej pozwala na odmowę czynności, w której bierze się bezpośredni udział: aborcji, eutanazji, tworzenia zarodków. Z drugiej strony nie pozwala na odmowę wypisywania antykoncepcji, skierowań na badania prenatalne,wydawania wyników. Niestety lekarze katoliccy łamią przepisy i uważają, że mają prawo wywyższać swoje sumienie i religię nad pacjenta i jego moralne zasady.
Konstytucja dokładnie określa w artykule 53 zakres wolności religijnej.
" Wolność religii obejmuje wolność wyznawania lub przyjmowania religii według własnego wyboru oraz uzewnętrzniania indywidualnie lub z innymi, publicznie lub prywatnie, swojej religii przez uprawianie kultu, modlitwę, uczestniczenie w obrzędach, praktykowanie i nauczanie. Wolność religii obejmuje także posiadanie świątyń i innych miejsc kultu w zależności od potrzeb ludzi wierzących oraz prawo osób do korzystania z pomocy religijnej tam, gdzie się znajdują."
"Wolność uzewnętrzniania religii może być ograniczona jedynie w drodze ustawy i tylko wtedy, gdy jest to konieczne do ochrony bezpieczeństwa państwa, porządku publicznego, zdrowia, moralności lub wolności i praw innych osób." - JAK WIDAĆ NIE MA TUTAJ SŁOWA O TYM, ŻE RAMACH WOLNOŚCI RELIGIJNEJ MOŻNA ODMÓWIĆ UDZIELANIA ŚWIADCZEŃ MEDYCZNYCH. WRĘCZ PRZECIWNIE - KONIECZNOŚĆ OCHRONY ZDROWIA, WOLNOŚCI I MORALNOŚCI INNYCH OSÓB SPRAWIA, ŻE ODMAWIANIE USŁUG MEDYCZNYCH ZE WZGLĘDU NA RELIGIĘ NIE MA UMOCOWANIA PRAWNEGO.
Religia nie stanowi prawa. Gdyby tak było mielibyśmy państwo wyznaniowe na wzór państw islamskich, w którym nie obowiązują prawa człowieka, a osobę można zamordować za seks przedmałżeński. Normy prawne chronią przed religijnym chaosem. Trudno wyobrazić sobie funkcjonowanie państwa w oparciu o prawa wspólnot religijnych.
Specjaliści od moralności katolickiej ukształtowali bardzo interesujący obraz katolickiego sumienia, który ogranicza się do ingerowania jedynie w życie kobiet. Według katolickiego sumienia zbrodnią jest wypisywanie antykoncepcji i skierowań na badania prenatalne. Lekarz -katolik nie może wykonać aborcji, ani eutanazji, dokonać in vitro. Nie tylko uczestnictwo w zabiegach jest niedopuszczalne - również informowanie o nich, bowiem zdaniem katolików ogranicza to klauzulę sumienia i czyni ich współwinnymi zbrodni. Zauważmy, że katolickie sumienie nie potępia brania łapówek, nie wypowiada się o kolejkach, czy za drogich lekach. Katolickie sumienie nie ma nic przeciwko dostępowi pacjentów do leków stosowanych bez recepty, o wiele bardziej szkodliwych niż antykoncepcja i utrudniających diagnozę. Katolickie sumienie nie widzi nic złego w oszukiwaniu pacjentów, w posługiwaniu się sprzecznymi z wynikami badań naukowych informacjami o antykoncepcji, w zastraszaniu pacjentów. Katolickie sumienie to misja nawrócenia pacjenta na bożą drogę. Według deklaracji pani Wandy lekarz katolik może odmówić leczenia narządów rodnych i ludzi nieżyjących w związkach sakramentalnych. Krótko mówiąc lekarz -katolik może nam nie wyciąć narządu rodnego zaatakowanego przez guza lub raka, bo jest to miejsce "sacrum dane przez Boga do współpracy z nim w dziele powołania życia" . Lekarz-katolik może odmówić przyjęcia pacjenta, który żyje w małżeństwie cywilnym, w konkubinacie lub, o zgrozo, w związku homoseksualnym. Sumienie katolickie nie uznaje prawa państwowego tylko kieruje "nauką kościoła oświeconą duchem świętym" i swoją praktykę medyczną musi dostosować do owej nauki.
Biskupi i prawnicy o prawicowych poglądach zapominają o jednym - że lekarz nie leczy powietrza, ale ludzi i w swojej pracy ma obowiązek udzielania porad medycznych i liczenia się ze zdaniem pacjenta. Polska Konstytucja w art.68 mówi o prawie każdego obywatela do świadczeń medycznych,niezależnie od jego światopoglądu.
"Każdy ma prawo do ochrony zdrowia. Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych. Warunki i zakres udzielania świadczeń określa ustawa."
Poza tym Kodeks Etyki Lekarskiej w artykule 3 nakazuje
lekarzowi poszanowanie człowieka bez względu na wiek, płeć, rasę , wyznanie, poglądy polityczne, sytuację materialną.
Artykuł 13 Kodeksu Etyki Lekarskiej stwierdza, że obowiązkiem lekarza jest respektowanie praw pacjenta do świadomego udziału w podejmowaniu decyzji dotyczących jego zdrowia. Warto zaznaczyć, że preambule Konstytucji ujęte osoby, które nie popierają wiary w Boga i nie wolno ich dyskryminować. Słusznie zauważyła pani prof. Ewa Łętowska, że "W prawie obowiązującym, w granicach prawnie dopuszczalnej aborcji płód nie podlega ochronie prawa. To jest oddane sumieniu matki. Matki, nie lekarza. Ten ostatni ma się troszczyć o własne sumienie.
I klauzula sumienia lekarza, i prawo kobiety do legalnego zabiegu oparte są na poszanowaniu praw obu stron. Tak samo dobre jest sumienie lekarza, jak i kobiety, która dokonanie legalnej aborcji uważa za zgodne z własnym sumieniem."
Katolicy zapominają, że lekarz nie może myśleć tylko o swoim zbawieniu, ma szanować sumienie pacjenta, które może mieć inne zasady o jego katolickiego sumienia. Moralność wywodzi się z różnych źródeł i nie wolno katolikowi narzucać swoich poglądów innym ludziom, ani wychodzić z założenia, że tylko jego moralność jest uzasadniona i umocowana etycznie.
Wyraźnie widać, że prawo do wolności wolności sumienia, jak i do ochrony zdrowia wywodzą się z Konstytucji, więc są równoprawne, lekarz ma obowiązek powiadamiania, gdzie można uzyskać daną usługę, której on nie wykonuje, nie może stawiać swojego sumienia wyżej od sumienia pacjenta. Poza tym pacjent ma zagwarantowane prawo do informacji o stanie swojego zdrowia i do podejmowania decyzji. Sytuacja, w której lekarz mówi pacjentce, że nie przepisze antykoncepcji, nawet w przypadku gwałtu, bo jest w odpowiednim wieku do rodzenia jest niedopuszczalna. Sprzeczne z prawem jest podejmowanie decyzji za pacjenta.
Nie miejmy złudzeń, że w klauzuli sumienia chodzi o obronę życia poczętego- chodzi wyłącznie o władzę nad kobietami i ograniczenie praw reprodukcyjnych, o narzucenie jednego światopoglądu w ramach ewangelizacji (na siłę, przez zmianę prawa) i rzekomego prawa do wolności religijnej. Tyle, że wolność religijna nie obejmuje odmawiania świadczeń medycznych!!!!!!!
(zdjęcie -dzieci z deformacjami to materiały edukacyjne, a nie zdjęcia dzieci urodzonych w konkretnym szpitalu)
Od kilku tygodni głośna jest w mediach sprawa kobiety, której prof. Chazan - jako dyrektor szpitala, a nie lekarz, odmówił aborcji uszkodzonego płodu. Chłopiec nie miał mózgu i części twarzy. Dziecko zmarło w dziewięć dni po porodzie. Media katolickie przepuściły atak na prof. Dębskiego ( w jego szpitalu dziecko urodziło się) za to, że powiedział prawdę o wyglądzie tego dziecka, utworzyły front obrony prof. Chazana przy współudziale biskupów i prawników o poglądach prawicowych. Kwestionowali oni zasadność zwolnienia profesora,wylewali pomyje na panią prezydent Warszawy, która ośmieliła się postąpić zgodnie z prawem i zwolnić człowieka dumnego z łamania prawa i miała odwagę sprzeciwić się nauczaniu biskupów. Warto zauważyć, że przez 9 dni życia dziecka, profesor Chazan nie zainteresował się jego losem, brylował na Jasnej Górze, płaszczył się u biskupów i żalił społeczeństwu, jak bardzo jest prześladowany za "odmowę zabicia chorego dziecka i wskazania abortera". Dziecko umarło. Biskupi zorganizowali zrzutę od wiernych w celu zapłacenia kary za prof. Chazana. Oczywiście, nie dorzucili ze swoich, kazali płacić pieniądze wiernym. Rodzice dziecka w końcu zdecydowali się opowiedzieć o swoim dramacie. O tym, co przeżywali patrząc na dziecko, jak je odwiedzali i płakali. Nie byli w stanie być z nim dłużej niż dwie godziny dziennie, opowiedzieli, jak wyglądał chłopczyk w ostatnich momentach swojego życia , jak bardzo cierpiał. Powiedzieli o działaniach pro-life, w zasadzie potwierdzili ogólnie znaną opinię o ruchu fanatycznych katolików, którzy usiłują wymusić rodzenie dzieci nie mających szans na przeżycie, a potem umywają ręce i nawet nie zapytają, czy rodzina czegoś nie potrzebuje. Oskarżyli bardzo słusznie kościół, że zbiera kasę dla Chazana, robi z niego bohatera walki o życie nienarodzonych, organizuje modły, a nie zainteresował się ich cierpieniem.
Nie minęło kilka godzin od ukazania się w internecie wywiadu, a już na katolickiej Frondzie pojawiły dwa artykuły szkalujące rodziców i oskarżające ich o brak miłości. Pan Moryń i nadpapież pan Terlikowski wylali pomyje na cierpiącą rodzinę - tak po katolicku. Panowie redaktorzy odmawiają rodzicom prawa do oceny sytuacji. Rodzice w wywiadzie mówią o dramacie, jaki przeżyli, o szoku. Natomiast Moryń oskarża ich o brak miłości wobec dziecka, mówi, że nie widzieli w dziecku człowieka, nazywa "moralnymi kalekami". Mam wrażenie, że to właśnie redaktor Frondy jest moralnym kaleką, który nie widzi ludzkich odczuć, chce narzucić innym swoje katolickie spojrzenie, nie bierze pod uwagę tego, że ludzie mają różną wytrzymałość psychiczną i nie dla każdego dziecko bez mózgu jest aktem bożej miłości i próbą daną przez Boga. Nie każdy chce być ubezwłasnowolnionym Hiobem. Moryń uważa, że rodzice powinni być wdzięczni Chazanowi, że "nie zabił dziecka, bo wyglądało inaczej" i pozwolił się im pożegnać z dzieckiem. Ma być dar Chazana i jakiejś bozi dla rodziców - w końcu mogli sobie przez 9 dni pocierpieć. Morynia rozwścieczyły szczere słowa o kościele i obrońcach życia jego zdaniem to rodzice są demonami.
Czytając tekst Morynia ,pomijając ilość błędów, których dziennikarz nie powinien popełniać, miałam wrażenie, że ten człowiek jest całkowicie pozbawiony wrażliwości - jest to hiena, która żeruje na ludzkim dramacie i wykorzystuje nieszczęście, aby bronić skompromitowanego Chazana i biskupów. Nie potrafi zrozumieć, że nie każdy jest w stanie patrzeć na tak potworne cierpienie swojego dziecka, które nie ma żadnych szans na ocalenie. W słowach rodziców znalazłam wiele miłości i ogromnego bólu.
W podobnym stylu, choć trochę łagodniej wypowiada się nadredaktor Terlikowski. Oskarża on lekarzy szpitala, w którym kobieta urodziła dziecko, że negatywnie nastawili ją do potomka, ponieważ powiedzieli o wszystkich wadach, przygotowali matkę, zamiast opowiadać o tym , jakim cudownym, bożym doświadczeniem, wręcz darem jest urodzenie dziecka bez mózgu. Oskarża rodziców o brak miłości dla dziecka. Uważa rodziców za okrutników, bo opowiedzieli, jak trudnym doświadczeniem był dla nich kontakt z martwym praktycznie dzieckiem, któremu przez 9 dni biło serce i oddychało. Terlikowski oczywiście czepia się niedoszłej aborcji, uważa, że to z winy lekarzy, rodzice nie kochali dziecka. Redaktor pisze o swoich odczuciach- jego zdaniem rodzice nie kochali dziecka, nie dostrzegli w nim człowieka, skoro opowiadają o dramatycznym doświadczeniu, zamiast wychwalać Boga za piękny dar życia syna bez wykształconego mózgu i twarzy. Uważa, że rodzice mieli obowiązek cieszenia się każdą chwilą spędzoną z dzieckiem i nie mają prawa mówić, że było to trudne doświadczenie i tak bolesne, że nie byli w stanie cały czas nosić dziecka na rękach.
Przeżyłam szok czytając te teksty - nie wiedziałam, że wierzący ludzie, dla których Chrystus powinien być wzorem, mogą posunąć się do takiej podłości - oskarżyć zrozpaczonych dramatem rodziców o brak miłości do dziecka, dlatego, że ich reakcja była inna niż oczekiwali fanatyczni katolicy. Artykuły pokazują, jak bardzo niebezpieczny jest katolicyzm w fanatycznym wydaniu, który chce narzucać ludziom swoje widzenie świata i pouczać, jak mają reagować na tragedię, która ich dotknęła.
Trzeba przyznać, że w całej sytuacji bardzo rozsądnie zachowuje pełnomocnik rodziców, mąż Marty Kaczyńskiej , mec. Dubieniecki, z którego media katolickie już zrobiły zdrajcę. Słowa mecenasa warto zacytować. Cytat za onet.pl
" Zaangażowanie tego konkretnego księdza w komentowanie tej sprawy i budowanie jakichś przedziwnych teorii spiskowych jest niepoważne. To świadczy o tym, że niestety wokół PiS-u, a szkoda, kręcą się środowiska ludzi z ideologią i podejściem do życia całkowicie oderwanymi od rzeczywistości - ocenia adwokat.
Jak podkreśla rozmówca Onetu, "niedopuszczalną sytuacją" jest, aby "Kościół wtrącał się w sprawy medyczne i próbował narzucić społeczeństwu swoją ideologię myślenia, która z zasady jest niesłuszna, a przede wszystkim nieuprawniona".
Według adwokata "dla środowisk prawicowych sprawa prof. Chazana to polityka, a tu nie powinno o to chodzić". - Ta sprawa powinna dać do myślenia społeczeństwu, jakie zagrożenia może nieść budująca się frakcja ludzi rodem z ciemnogrodu. Dla nich prawo to religia, a nie ustawy. To jest niebezpieczny element - podkreśla Dubieniecki.
Odnosząc się do dyskusji wokół zasadności przeprowadzenia aborcji u kobiety, którą reprezentuje mec. Dubieniecki, on sam podkreśla: - Z dala jestem od łączenia tej sprawy z polityką, ale myślę, że św. pamięci prezydent Lech Kaczyński zdecydowanie opowiedziałby się przeciwko prof. Chazanowi. To jest moje zdanie, ale poparte wnikliwą oceną jego osoby jako światłego człowieka.
Adwokat jednocześnie ostro krytykuje środowiska konserwatywne. - Dziś część polityków PiS-u tego albo nie chce widzieć, albo są hipokrytami, którzy pokazują zdjęcia dziecka bez mózgu i wmawiają opinii publicznej, że to dzieci boże. Jeżeli tak wierzą w tego Boga, to niech zapytają go, dlaczego tak wielu niewinnym ludziom wyrządza tyle krzywd. To jest obłuda, cynizm i walka o elektorat."
Przyznaję rację mecenasowi - niedopuszczalne jest to, aby kościół wtrącał się w sprawy medycyny i narzucał społeczeństwu swoją mylną, nieuprawnioną interpretację. Dostrzega on zagrożenie jakie niesie skrajna prawica, która za prawo uważa normy religijne. Uważa, że jego zmarły tragicznie teść nie poparłby Chazana. Mecenas odważnie krytykuje wiarę w Boga, który wyrządza ludziom wiele krzywd. Twierdzi, z resztą słusznie, że prawica wykorzystuje lekarzy i Boga do walki o elektorat.