W ostatnich tygodniach przetoczyła się
przez kraj batalia na temat legalizacji uboju rytualnego, to znaczy
zabijania zwierząt bez poprzedniego ogłuszania. Temu bestialskiemu
procederowi sprzeciwia się 68% Polaków, a także ponad 65%
rolników. Artykuł ma celu zebranie wszystkich głosów w dyskusji.
Autorka artykułu opowiada się za całkowitym zakazem uboju
rytualnego w Polsce. Swoje stanowisko wyjaśnię w podsumowaniu po
przedstawieniu wszystkich głosów
.
Jak wygląda ubój rytualny?
Ubój
rytualny to okrutna praktyka. Zwierzę jest unieruchamiane: ma
związane kończyny lub umieszczane jest w specjalnej klatce, z
której na zewnątrz wystaje tylko głowa. Zwierzę w klatce jest
zwrócone głową w dół, a następnie rzeźnik dokonuje uboju.
Zdaniem profesora Wojciecha Pisuli „W
uboju rytualnym, przeprowadzanym zgodnie z religijnym prawem
żydowskim i islamskim prawem szariatu, rzeźnik przecina kolejno
tętnice, żyły, tchawicę i przełyk. Rdzeń kręgowy pozostawia
nienaruszony, bo to spowodowałoby śmierć. Zwierzęcia nie
oszałamia się przed poderżnięciem gardła, a jego mózg pozostaje
nienaruszony. Oznacza to, że zwierzę przez określony czas po
dokonaniu cięcia jest świadome i odbiera wszystkie bodźce, które
do niego docierają.
Jak wyjaśnia prof. Pisula badania pokazały,
że tzw. spontaniczna aktywność elektryczna mózgu zwierzęcia
zabitego w uboju rytualnym zanika dopiero po 75 sekundach od
poderżnięcia gardła. U niektórych trwa to nawet ponad dwie
minuty.
"Zwierzę już się nie porusza, nie zdradza objawów ruchowych aktywności życiowej, ale jego mózg ciągle pracuje. Przez ten czas doświadcza więc koszmaru: doznaje wszystkiego co wiąże się z paniką, próbami wyrwania, bodźcem bólowym związanym z cięciem, wykrwawianiem i krztuszeniem się" - powiedział rozmówca PAP.”1
Opis
podany przez pana profesora napawa przerażeniem. Czegoś takiego
dokonują ludzie i to w imię czego? Starożytnych nakazów
religijnych. Naukowcy są zgodni, co do tego, że mięso zwierząt,
które zostało zabite w okrutny sposób, odczuwało stres, bało
się, zawiera szkodliwe związki i szkodliwe dla człowieka.
Cytowany powyżej pan profesor tak opisuje rodzaj cierpienia, jakie
towarzyszą zwierzętom w trakcie uboju rytualnego:
Nie mamy wątpliwości że występują tutaj reakcje lęku i paniki. Nie pojawiają się za to zmniejszające odczucie bólu endorfiny, które wydzielają się gdy zwierzę ucieka albo walczy. Wysiłek fizyczny prowadzi do wyzwolenie tego rodzaju efektu, którego tutaj nie ma. Zwierzę jest w stu procentach wrażliwe na wszystkie doznania sensoryczne, które towarzyszą ubojowi"2
Przytoczony opis uboju rytualnego i jego okrucieństwa w zupełności wystarczy, aby zobrazować czytelnikowi na czym polega problem i wywołać w odbiorcy emocje. Temat uboju rytualnego dotyczy przede wszystkim naszej wrażliwości na cierpienie istot żywych. Jest to także pytanie o granice biznesu i swobody praktykowania zwyczajów religijnych.
Warto przy okazji zaznaczyć, że podczas standardowego uboju też mamy do czynienia ze stresem zwierząt. Jednak jest on skracany przez ogłuszenie, będące pozbawieniem zwierzęcia świadomości. Przed procedurą zabicia zwierzęcia jego mózg jest trwale uszkadzany poprzez wstrzelenie metalowego trzpienia w głowę zwierzęcia lub poprzez rażenie prądem. Ten proces nazywa się ogłuszeniem bądź - bardziej prawidłowo oszołomieniem. „W przypadku krów zniszczeniu ulega kora mózgowa i międzymózgowie. U ssaków mniejszych, jak kozy czy owce, dochodzi zniszczenia pnia mózgu. Aktywność mózgu zwierzęcia zostaje natychmiast zatrzymana po oszołomieniu, choć przez kilkanaście sekund utrzymują się wskaźniki aktywności nieuszkodzonych grup komórek. Po zabiegu oszołomienia zwierzę nie odczuwa już bólu”3
Różnice między dwoma sposobami zabijania widać od razu. Polega ona na godnym traktowaniu zwierząt, na poziomie odczuwania bólu, jednym słowem rzecz ujmując – na humanitaryzmie
<
Jak wyjaśnia prof. Pisula badania pokazały,
że tzw. spontaniczna aktywność elektryczna mózgu zwierzęcia
zabitego w uboju rytualnym zanika dopiero po 75 sekundach od
poderżnięcia gardła. U niektórych trwa to nawet ponad dwie
minuty.
"Zwierzę już się nie porusza, nie zdradza objawów ruchowych aktywności życiowej, ale jego mózg ciągle pracuje. Przez ten czas doświadcza więc koszmaru: doznaje wszystkiego co wiąże się z paniką, próbami wyrwania, bodźcem bólowym związanym z cięciem, wykrwawianiem i krztuszeniem się" - powiedział rozmówca PAP.”1
< „Cierpienie zwierząt zabijanych w uboju rytualnym wynika jednak nie tylko z fizjologicznego bólu związanego z naruszeniem tkanki ciała, poderżnięciem gardła i powolnym konaniem. Tego rodzaju ubojowi towarzyszy też najwyższy możliwy poziom hormonów stresu, który pojawia się już podczas przygotowywania do uśmiercenia. Duże zwierzęta np. krowy trzeba najpierw skrępować. Dawniej polegało to na podwieszaniu za tylne nogi w taki sposób by zwierzę zwisało głową do dołu. Teraz używa się do tego klatek obrotowych, w których zamyka się zwierzęta. W klatce obrotowej typu Weinberg zwierzę spędza ponad półtorej minuty.
Nie mamy wątpliwości że występują tutaj reakcje lęku i paniki. Nie pojawiają się za to zmniejszające odczucie bólu endorfiny, które wydzielają się gdy zwierzę ucieka albo walczy. Wysiłek fizyczny prowadzi do wyzwolenie tego rodzaju efektu, którego tutaj nie ma. Zwierzę jest w stu procentach wrażliwe na wszystkie doznania sensoryczne, które towarzyszą ubojowi"2
Po przeczytaniu poprzedniego akapitu trudno wyobrazić sobie, że mogą być jakiekolwiek argumenty za. Wydaje się to wręcz niemożliwe, że cywilizowany człowiek może popierać takie bestialstwo. Otóż są argumenty, które zdaniem zwolenników mordowania zwierząt bez ogłuszania przechylają rację na ich stronę. Przytoczę je z racji dziennikarskiej dokładności i po to, aby zobrazować czytelnikowi całość sytuacji. Fragmenty tekstu pisane kursywą są odpowiedzią na argumenty zwolenników, polemiką z ich poglądami, przedstawiają stan faktyczny. Jako osoba wrażliwa, dla której stosunek do zwierząt określa charakter człowieka, całkowicie odcinam się od argumentów zwolenników. Osoby popierające ubój rytualny dzielą swoje argumenty na kilka grup:
- racje natury religijnej
- argumenty dotyczące rozwoju biznesu i utrzymania miejsc pracy
- argumentację natury moralnej.
Obrońcy prawa
do męczenia zwierząt uważają, że walka z ubojem rytualnym to
hipokryzja, bowiem te same osoby opowiadają się za obecną ustawą
antyaborcyjną, która „dopuszcza zabijanie bez ogłuszania chorych
dzieci przed narodzeniem”. Co ma piernik do wiatraka, nie wiem i
nawet nie próbuję zagadywać. Czytając rozważania środowisk typu
Fronda można odnieść wrażenie, że chodzi o to, że politycy
ubolewają nad krówkami, a nie zakazali pod dyktando obrońców
życia aborcji z powodu nieodwracalnego uszkodzenia płodu.
Zwolennicy uboju
rytualnego twierdzą, między innymi minister rolnictwa twierdzą, że
zakaz uboju rytualnego pozbawi Polskę arabskich rynków zbytu dla
wołowiny, przyczyni się do zwolnień w rzeźniach i oznacza stratę
dla budżetu w wysokości ponad miliarda złotych. Mówią oni, że w
czasach kryzysu trzeba bronić każdego miejsca pracy.
Argumenty
ekonomiczne są nietrafione. Zakaz uboju rytualnego wprowadziło
orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z listopada 2012 roku. Zakaz
obowiązuje od stycznia. Eksport polskiej wołowiny znacząco nie
zmalał, nikt nie stracił z tego powodu pracy. Warto zaznaczyć, że
ci sami ludzie, którzy bronią uboju rytualnego argumentami o
utracie miejsc pracy, opowiadają się za zakazem handlu w niedzielę,
co przyniesie 50 tys zwolnień. W tej materii utrata miejsc pracy nie
jest dla nich żadnym argumentem. Nie specjalnie interesują się
zwolnieniami w edukacji lub przemyśle. Można zaryzykować
stwierdzenie, że dla nakazów religijnych i zysku z lobby mięsnego
powtórzą każdą bzdurę, doprowadzając siebie do granicy
śmieszności.
3Tamże.
2tamże
3Tamże.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz