Blog o tematyce kobiecej i społecznej. Moda, antykoncepcja, dieta, prawa kobiet, dzieci i zwierząt, wychowanie. Blog dla wszystkich, którzy chcą rozmawiać bez obaw o obrazę uczuć. Blog dla reklamodawców - dziennie nawet 200 wyświetleń.
Sprawa prof. Chazana pokazała, jak niebezpieczna dla człowieka może być "Deklaracja wiary". Wbrew temu, co piszą katolickie media wcale nie chodzi o odmowę aborcji. Uniemożliwienie aborcji to zaledwie wierzchołek góry lodowej - temat ,który można w prosty sposób rozwiązać -Ministerstwo Zdrowia lub Narodowy Fundusz Zdrowia powinni udostępnić listę szpitali, w których jest choć jeden lekarz wykonujący procedurę aborcji w przypadkach przewidzianych prawem, wraz z wykazem potrzebnych dokumentów i harmonogramem wykonywania zabiegów. Można założyć, że szpital prowadzący oddział patologii ciąży, powinien przeprowadzać aborcje w przypadku uszkodzenia płodu. Minister tłumaczy, że kontrakt ginekologii obejmuje również aborcję, jednakże są szpitale, które mimo obowiązku odmawiają i bezprawnie stosują klauzulę sumienia na cały szpital, pozostawiając pacjentkę samą - nawet nie informują o innym miejscu, gdzie mogłaby dochodzić swoich praw. Uznają, że poinformowanie pacjenta jest współudziałem w "zbrodni" i kłóci się z klauzulą sumienia. Jest czymś oczywistym, że lekarz ma prawo do swojego sumienia. Jest to zgodne z prawem międzynarodowym - art. 9 ust. 2 Konwencji Europejskiej o Podstawowych Wolnościach i Prawach Człowieka. Klauzuli sumienia nie wolno także – do czego nawołują niektórzy politycy o radykalnie przeciwnych poglądach – całkowicie wyeliminować, bo na to nie zezwala art. 10 karty Praw Podstawowych i inne akty międzynarodowe. Krótko mówiąc, klauzula zezwala lekarzowi na bezkarne nieposłuszeństwo wobec obowiązującego i demokratycznie ustanowionego prawa (legalna aborcja), pod warunkiem spełnienia obowiązku informacyjnego (wskazania miejsca, gdzie zabiegu można dokonać). Fundamentaliści katoliccy mówią o wolności religijnej jako podstawowym prawie człowieka zagwarantowanym w Konstytucji. Powstaje pytanie - co ma wspólnego wolność religijna z wykonywaniem zawodu? Czy ktoś odmawia katolikowi wstępu na studia medyczne, bycia lekarzem? Nie. Z kolei katolik w lekarskim kitlu nie raz powołując się na swoje przekonania religijne odmawia pacjentom realizacji ich podstawowych praw do świadczeń medycznych i nadużywa klauzuli sumienia. Przywilej pozwala na odmowę czynności, w której bierze się bezpośredni udział: aborcji, eutanazji, tworzenia zarodków. Z drugiej strony nie pozwala na odmowę wypisywania antykoncepcji, skierowań na badania prenatalne,wydawania wyników. Niestety lekarze katoliccy łamią przepisy i uważają, że mają prawo wywyższać swoje sumienie i religię nad pacjenta i jego moralne zasady.
Konstytucja dokładnie określa w artykule 53 zakres wolności religijnej.
" Wolność religii obejmuje wolność wyznawania lub przyjmowania religii według własnego wyboru oraz uzewnętrzniania indywidualnie lub z innymi, publicznie lub prywatnie, swojej religii przez uprawianie kultu, modlitwę, uczestniczenie w obrzędach, praktykowanie i nauczanie. Wolność religii obejmuje także posiadanie świątyń i innych miejsc kultu w zależności od potrzeb ludzi wierzących oraz prawo osób do korzystania z pomocy religijnej tam, gdzie się znajdują."
"Wolność uzewnętrzniania religii może być ograniczona jedynie w drodze ustawy i tylko wtedy, gdy jest to konieczne do ochrony bezpieczeństwa państwa, porządku publicznego, zdrowia, moralności lub wolności i praw innych osób." - JAK WIDAĆ NIE MA TUTAJ SŁOWA O TYM, ŻE RAMACH WOLNOŚCI RELIGIJNEJ MOŻNA ODMÓWIĆ UDZIELANIA ŚWIADCZEŃ MEDYCZNYCH. WRĘCZ PRZECIWNIE - KONIECZNOŚĆ OCHRONY ZDROWIA, WOLNOŚCI I MORALNOŚCI INNYCH OSÓB SPRAWIA, ŻE ODMAWIANIE USŁUG MEDYCZNYCH ZE WZGLĘDU NA RELIGIĘ NIE MA UMOCOWANIA PRAWNEGO.
Religia nie stanowi prawa. Gdyby tak było mielibyśmy państwo wyznaniowe na wzór państw islamskich, w którym nie obowiązują prawa człowieka, a osobę można zamordować za seks przedmałżeński. Normy prawne chronią przed religijnym chaosem. Trudno wyobrazić sobie funkcjonowanie państwa w oparciu o prawa wspólnot religijnych.
Specjaliści od moralności katolickiej ukształtowali bardzo interesujący obraz katolickiego sumienia, który ogranicza się do ingerowania jedynie w życie kobiet. Według katolickiego sumienia zbrodnią jest wypisywanie antykoncepcji i skierowań na badania prenatalne. Lekarz -katolik nie może wykonać aborcji, ani eutanazji, dokonać in vitro. Nie tylko uczestnictwo w zabiegach jest niedopuszczalne - również informowanie o nich, bowiem zdaniem katolików ogranicza to klauzulę sumienia i czyni ich współwinnymi zbrodni. Zauważmy, że katolickie sumienie nie potępia brania łapówek, nie wypowiada się o kolejkach, czy za drogich lekach. Katolickie sumienie nie ma nic przeciwko dostępowi pacjentów do leków stosowanych bez recepty, o wiele bardziej szkodliwych niż antykoncepcja i utrudniających diagnozę. Katolickie sumienie nie widzi nic złego w oszukiwaniu pacjentów, w posługiwaniu się sprzecznymi z wynikami badań naukowych informacjami o antykoncepcji, w zastraszaniu pacjentów. Katolickie sumienie to misja nawrócenia pacjenta na bożą drogę. Według deklaracji pani Wandy lekarz katolik może odmówić leczenia narządów rodnych i ludzi nieżyjących w związkach sakramentalnych. Krótko mówiąc lekarz -katolik może nam nie wyciąć narządu rodnego zaatakowanego przez guza lub raka, bo jest to miejsce "sacrum dane przez Boga do współpracy z nim w dziele powołania życia" . Lekarz-katolik może odmówić przyjęcia pacjenta, który żyje w małżeństwie cywilnym, w konkubinacie lub, o zgrozo, w związku homoseksualnym. Sumienie katolickie nie uznaje prawa państwowego tylko kieruje "nauką kościoła oświeconą duchem świętym" i swoją praktykę medyczną musi dostosować do owej nauki.
Biskupi i prawnicy o prawicowych poglądach zapominają o jednym - że lekarz nie leczy powietrza, ale ludzi i w swojej pracy ma obowiązek udzielania porad medycznych i liczenia się ze zdaniem pacjenta. Polska Konstytucja w art.68 mówi o prawie każdego obywatela do świadczeń medycznych,niezależnie od jego światopoglądu.
"Każdy ma prawo do ochrony zdrowia. Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych. Warunki i zakres udzielania świadczeń określa ustawa."
Poza tym Kodeks Etyki Lekarskiej w artykule 3 nakazuje
lekarzowi poszanowanie człowieka bez względu na wiek, płeć, rasę , wyznanie, poglądy polityczne, sytuację materialną.
Artykuł 13 Kodeksu Etyki Lekarskiej stwierdza, że obowiązkiem lekarza jest respektowanie praw pacjenta do świadomego udziału w podejmowaniu decyzji dotyczących jego zdrowia. Warto zaznaczyć, że preambule Konstytucji ujęte osoby, które nie popierają wiary w Boga i nie wolno ich dyskryminować. Słusznie zauważyła pani prof. Ewa Łętowska, że "W prawie obowiązującym, w granicach prawnie dopuszczalnej aborcji płód nie podlega ochronie prawa. To jest oddane sumieniu matki. Matki, nie lekarza. Ten ostatni ma się troszczyć o własne sumienie.
I klauzula sumienia lekarza, i prawo kobiety do legalnego zabiegu oparte są na poszanowaniu praw obu stron. Tak samo dobre jest sumienie lekarza, jak i kobiety, która dokonanie legalnej aborcji uważa za zgodne z własnym sumieniem."
Katolicy zapominają, że lekarz nie może myśleć tylko o swoim zbawieniu, ma szanować sumienie pacjenta, które może mieć inne zasady o jego katolickiego sumienia. Moralność wywodzi się z różnych źródeł i nie wolno katolikowi narzucać swoich poglądów innym ludziom, ani wychodzić z założenia, że tylko jego moralność jest uzasadniona i umocowana etycznie.
Wyraźnie widać, że prawo do wolności wolności sumienia, jak i do ochrony zdrowia wywodzą się z Konstytucji, więc są równoprawne, lekarz ma obowiązek powiadamiania, gdzie można uzyskać daną usługę, której on nie wykonuje, nie może stawiać swojego sumienia wyżej od sumienia pacjenta. Poza tym pacjent ma zagwarantowane prawo do informacji o stanie swojego zdrowia i do podejmowania decyzji. Sytuacja, w której lekarz mówi pacjentce, że nie przepisze antykoncepcji, nawet w przypadku gwałtu, bo jest w odpowiednim wieku do rodzenia jest niedopuszczalna. Sprzeczne z prawem jest podejmowanie decyzji za pacjenta.
Nie miejmy złudzeń, że w klauzuli sumienia chodzi o obronę życia poczętego- chodzi wyłącznie o władzę nad kobietami i ograniczenie praw reprodukcyjnych, o narzucenie jednego światopoglądu w ramach ewangelizacji (na siłę, przez zmianę prawa) i rzekomego prawa do wolności religijnej. Tyle, że wolność religijna nie obejmuje odmawiania świadczeń medycznych!!!!!!!
Komentarzy po deklaracji pani Półtawskiej dla lekarzy katolickich i podpisaniu jej przez 3 osób wykonujących zawody medyczne -od farmaceutów do profesorów medycyny było sporo. Trudno nie zgodzić się, że deklaracja opowiada się za ograniczeniem praw reprodukcyjnych, za łamaniem prawa do leczenia. Stwierdzenie, że początek i koniec życia zależą od Boga jest cofaniem medycyny o kilkaset lat. Słusznie zauważyli komentatorzy, że jeżeli poważnie traktować zapisy deklaracji, to trzeba by skończyć z operacjami, protezami, ratowaniem życia w nagłych sytuacjach. To podważa sens medycyny. Problem w tym, że nie chodzi tutaj o całą medycynę, ale o sferę życia intymnego i ginekologię. W stwierdzeniu, że życie zależy od Boga chodzi o to, aby uniemożliwić kobiecie decydowanie o swojej seksualności i macierzyństwie, aby zrobić z kobiety istotę uzależnioną od cyklu miesiączkowego i inkubator gotowy w każdej sytuacji na przyjęcie bożego życia. Tego typu pogląd obraża kobiety i ich partnerów, czyni z ludzi bezwładne marionetki w ręku jakiejś urojonej istoty, w której istnienie można co najwyżej wierzyć.
Dziennikarzom umknął bardzo niebezpieczny dla rodzin i dyskryminujący pacjentów punkt trzeci
". 3.PRZYJMUJĘ prawdę, iż płeć człowieka dana przez Boga jest zdeterminowana biologicznie i jest sposobem istnienia osoby ludzkiej. Jest nobilitacją, przywilejem, bo człowiek został wyposażony w narządy, dzięki którym ludzie przez rodzicielstwo stają się „współpracownikami Boga Samego w dziele stworzenia” - powołanie do rodzicielstwa jest planem Bożym i tylko wybrani przez Boga i związani z Nim świętym sakramentem małżeństwa mają prawo używać tych organów, które stanowią sacrum w ciele ludzkim"
Nikogo nie dziwi, że katoliccy ortodoksi nie uznają płci mózgu, integracji biologii z umysłem,a płeć to ich zdaniem jedynie narządy rodne. Szokuje to, że oto w zacytowanym punkcie mamy jawną dyskryminację znacznej części społeczeństwa i rodziny. Chodzi o to, że zgodnie z nauką kościoła prawo do posiadania dzieci mają tylko pary żyjące w sakramentalnym związku małżeńskim, a więc po ślubie kościelnym. Wiemy, jak kościoła wyciera sobie nosa rodziną. Według kościelnego ujęcia rodzina to rodzice po ślubie kościelnym i gromadka dzieci. Tymczasem w społeczeństwie istnieje wiele równoprawnych modeli rodziny, które kościół dyskryminuje, uważa za zboczenie i patologię. Rodzina składająca się małżonków po ślubie cywilnym (ludzi,którzy nie wydali ponad 1000 złotych za ceremonię kościelną) i dzieci, samotnego rodzica wychowującego dziecko, par nie mających ślubu, rodzin po rozwodach, gdzie pojawili się nowi partnerzy, czy par homoseksualnych, to według kościoła zagrożenie dla rodziny. Kościół nie uznaje rozwodów, więc lepsza rodzina po ślubie kościelnym, w której panuje przemoc niż rozwiedzeni rodzice, układający sobie życie i tworzący dla potomstwa nową, bezpieczną rodzinę. Pogląd zawarty w trzecim punkcie deklaracji łamie podstawowe prawo obywateli do ochrony prywatności, tworzenia rodziny zgodnie ze swoimi przekonaniami, dyskryminuje. Lekarz w przysiędze lekarskiej przysięga, że będzie działał na rzecz zdrowia każdego pacjenta bez względu na jego wyznanie i życie prywatne. Ten punkt to złamanie przysięgi lekarskiej. Łatwo sobie wyobrazić, że idąc do stomatologa, zanim lekarz zabierze się za leczenie zębów, zapyta, czy żyje pan/pani w sakramentalnym związku małżeńskim, jeżeli usłyszy NIE, to wyrzuci pacjenta z gabinetu, bo obsługa takiego pacjenta będzie niezgodna z jego religią i sumieniem. Przytoczony punkt jest zagrożeniem dla zdrowia rodzin. Z pewnością nie jest obroną wartości rodzinnych i życia poczętego- jest bezprawnym wtrącaniem się w prywatność pacjenta. W jaki sposób ma zwiększyć się w Polsce dzietność, skoro lekarze katoliccy zamierzają pozbawić prawa do leczenia ludzi nieżyjących zgodnie z przepisami ich religii? Powstaje pytanie- gdzie jest granica wpływów religii na życie społeczne i prywatne drugiego człowieka? Punkt trzeci jest jawnym złamaniem prawa do leczenia i przejawem dyskryminacji sporej części obywateli. Trzeba złożyć wniosek do Rzecznika Praw Obywatelskich i skargę do Ministra Zdrowia wobec osób, które zamierzają dyskryminować w pracy chorych ludzi.
Żenujący jest 4 punkt deklaracji w którym lekarze stwierdzają, "STWIERDZAM,że podstawą godności i wolności lekarza katolika jest wyłącznie jego sumienie oświecone Duchem Świętym i nauką Kościoła " Pogląd ten potwierdza szefowa wrocławskiego koła Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich, które namawia do podpisywania "deklaracji wiary". - My, jako lekarze katolicy, spełniamy nasze obowiązki w duchu nauki Kościoła Katolickiego. Naszym naczelnym zadaniem jest ochrona życia od naturalnego poczęcia do naturalnej śmierci - mówi dr Grażyna Słopecka-Borejko,
Czytaj więcej: http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/3447159,lekarze-nie-przepisza-tabletek-antykoncepcyjnych-a-co-z-prawami-pacjenta,id,t.html#komentarze.
Jej zdaniem o życiu człowieka decyduje Bóg, a lekarz nie może wchodzić w boskie kompetencje. Pytam- to po diabła taki człowiek został lekarzem? Chyba po to, aby ratować życie. Absurdalne jest, że dla tej grupy ludzi nie liczy się dobro pacjentów, tylko nauka kościoła, wedle której chcą działać. Warto przypomnieć, że kościół sprzeciwia się nie tylko aborcji i eutanazji, ale również antykoncepcji, in vitro,badaniom prenatalnym, szczepionkom (ich zdaniem wywołują autyzm i pochodzą z komórek abortowanych płodów), ale również szczepieniom przeciwko wirusowi HPV wywołującemu raka szyjki macicy, gdyż według ich opinii szczepionki są zaprzeczeniem prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z wiarą chrześcijańską i są powodem rozwiązłości nastolatków. Część mądrego kleru sprzeciwia się także badaniom cytologicznym , ponieważ katolicka żona nie może zarazić się wirusem HPV. Tak jakby wirus wybierał nosiciela pod względem wyznawanej religii.
Jak jest naprawdę z klauzulą sumienia?- Lekarz ma prawo z niej korzystać, ale dotyczy ona jedynie bezpośredniego wykonania procedur medycznych, czyli np: aborcji, rozumianej jako podanie tabletki wczesnoporonnej lub zabieg. Lekarz mógłby odmówić wydania antykoncepcji, gdyby sam zakładał wkładkę lub wstrzykiwał zastrzyk. Wypisanie recepty nie jest udziałem w procesie brania antykoncepcji - lekarz nie podaje jej pacjentce, to nie od niego zależy,czy kobieta zażyje lek, czy nie. Lekarze nadużywają klauzuli sumienia, na co zwrócił uwagę Komitet Praw Człowieka ONZ, powołany do kontroli realizacji postanowień Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych, którego Polska jest stroną, w październiku 2010 roku. O naruszeniach mówił także Zespół d/s Bioetyki PAN. Członkowie zespoły wyraźnie stwierdzają, że "że prawem człowieka jest postępowanie według swoich zasad, zgodne z własnym sumieniem i światopoglądem, o ile nie narusza to bezpieczeństwa publicznego, porządku, zdrowia, wolności i moralności innych osób. Państwo nie może faworyzować jednego światopoglądu. Zdaniem ekspertów z PAN w Polsce klauzula sumienia jest nadużywana i służy do narzucania światopoglądu lekarza pacjentom. Warto zaznaczyć, że PAN nie sprzeciwia się odmowie wykonania aborcji, gdyż wedle przekonania osób odmawiających ochrona płodu ludzkiego stanowi dobro. W stanowisku PAN zawarte załącznik o klauzurze sumienia w sferze reprodukcyjnej.
1) "W opinii Komitetu, przedstawiciel zawodu medycznego nie może, powołując się na klauzulę sumienia, odmówić podjęcia działań, których celem jest dostarczanie pacjentowi informacji lub innych środków niezbędnych do podjęcia przez niego świadomej decyzji dotyczącej dalszego postępowania medycznego, które jest legalne, uzasadnione w świetle aktualnej wiedzy medycznej i sytuacji zdrowotnej pacjenta. Zdaniem PAN nie właściwe jest zachowanie lekarzy, którzy odmawiają skierowania na badania prenatalne. Zgodnie z polskim prawem lekarz nie może odmówić informacji o stanie zdrowia pacjenta, o rozpoznaniu, o proponowanych metodach diagnostycznych i leczniczych, nie może odmówić skierowania na badania specjalistyczne, ani wydania oświadczenia o stanie zdrowia, zwłaszcza, w sytuacji,zaświadczenie lekarskie daje pacjentowi prawo do uzyskania świadczeń zgodnych z prawem. Nie może odmówić skierowania na badania prenatalne, jeżeli istnieją przesłanki, że ciąża zagraża życiu kobiety lub płód jest uszkodzony. Nie może też odmówić wydania zaświadczenie o stanie zdrowia płodu. Ustawodawca nie daje lekarzowi możliwości decydowania o tym, czy dane schorzenie lub zagrożenie jest wystarczająco duże, aby przerwać ciążę. O tym decyduje kobieta. Wynika to z jej prawa do autonomii i z szacunku dla jej decyzji. Lekarz informuje o istnieniu okoliczności zgodnych z ustawą. DO kobiety należy decyzja, czy poważna choroba dziecka zagraża jego życiu i jest przesłanką do przerwania ciąży. Lekarz ma służyć wiedzą medyczną na temat choroby, rokowań, leczenia, skierować do specjalisty od danego schorzenia. ) Lekarz nie może odmówić wydania recepty na środek antykoncepcyjny, bowiem, to ,czy pacjent z tego skorzysta zależy tylko od woli pacjenta. 5) "Komitet Bioetyki uznaje, i lekarz, pielęgniarka i położna mają prawo odmówić osobistego wykonania bądź uczestniczenia w wykonaniu zabiegu przerwania ciąży (poza przypadkami, o których mowa w art. 30ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty). Mogą także odmówić osobistego udziału w procedurze zapłodnienia pozaustrojowego. 6)Zdaniem Komitetu, lekarz nie ma jednak prawa odmówić pacjentom informacji i innych legalnych środków umożliwiających im swobodne i odpowiedzialne decydowanie o tym, ile,kiedy i w jakich odstępach czasu chcą mieć dzieci, a także informacji i legalnych środków umożliwiających im osiągnięcie możliwie najlepszego zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego oraz dających im największą szansę na posiadanie zdrowego potomka." Oznacza to, w szczególności,e lekarz nie może, powołując się na klauzulę sumienia, odmówić pacjentowi informacji o skutecznych, dostępnych i uznanych metodach planowania rodziny, metodach leczenia niepłodności, w tym technikach zapłodnienia pozaustrojowego, oraz metodach diagnostyki i terapii prenatalnej. Nie może także odmówić informacji na temat warunków dopuszczalności legalnego przerwania ciąży". ">
Widać wyraźnie , że katolicka deklaracja ma się ni jak do polskiego prawa, jest złamaniem prawa i terrorem katolickiego sumienia. Narusza godność pacjentów i ich prawo do leczenia. Ciekawostką jest to, że zwolennicy klauzuli sumienia sprzeciwiają się działaniom Ministra Zdrowia, który chce dowiedzieć się,w których szpitalach z powodu klauzuli sumienia lekarze odmawiają badań prenatalnych i aborcji z powodu uszkodzenia płodu. Uważają, że to naruszenie wolności ich sumienia, a Konstytucja gwarantuje zakaz ujawniania światopoglądu i przekonań religijnych.
Wydaje się mi, że mamy tutaj przypadek rozdwojenia jaźni. Skoro są tacy dumni z tego, że są katolikami i bronią życia poczętego, przy okazji łamiąc prawo i dyskryminując innych, to dlaczego sprzeciwiają się ujawnianiu swoich danych? Pacjent ma prawo wiedzieć, w którym szpitalu nie uzyska pomocy, którą przychodnię omijać szerokim łukiem, bo pracują w niej religijni fanatycy. Okazuje , że zgodne z prawem jest powoływanie się na sumienie, a niezgodne jest podanie do publicznej wiadomości miejsca pracy skrajnych katolików. Ci sami katolicy nie widzą nic złego w nawracaniu pacjentów i pytania ich o wyznanie, co ma warunkować udzielenie pomocy. Cóż, wybiórcze to szanowanie Konstytucji. Łamaniem prawa do nieujawniania światopoglądu jest religia i rekolekcje w szkole, ale to katolikom nie przeszkadza.
Uważam, że lista szpitali i przychodni, w których pracują tacy ludzie powinna być jawna, a osoby studiujące, które podpisały deklarację powinny zostać natychmiast wyrzucone z medycznych uczelni. Lekarze, którzy chcą łamać polskie prawo, a w życiu zawodowym kierować się nauką kościoła , a nie dobrem pacjenta, powinni być pozbawieni prawa do wykonywania zawodu, ponieważ stanowią poważne zagrożenie dla zdrowia społecznego.
Tytułem podsumowania - katoliccy ortodoksi, chcąc bronić godnych w swoim mienianiu wartości, np: życie poczęte, rodzina w rzeczywistości występują przeciwko rodzinie, narzucają swój światopogląd, chcą,a by panował jeden model rodziny, dążą do zniewolenia kobiet i większej śmiertelności noworodków. Co to ma wspólnego z dobrem rodziny? Doprawdy, nie wiem. Pytanie - kiedy społeczeństwo przebudzi się i przestanie dawać sobie wciskać kit, że Bóg jest stwórcą życia, a religia jest najważniejszą z wartości, ważniejszą od zdrowia człowieka i jego życia rodzinnego. Nie możemy dać się terrorowi katolickiego sumienia. Naprawdę dojdzie do tego, że nawet lekarz ogólny, zanim zajrzy do gardła zapyta, czy jesteś wierzący, czy masz ślub kościelny, a jeżeli NIE , to wyprosi pacjenta z gabinetu, bo przyjęcie takiego pacjenta jest niezgodne z jego sumieniem, które przecież jest podstawą działania i jest ważniejsze od praw pacjenta. Kobiety będą pozbawione opieki ginekologicznej, a rodzice oczekujący dziecka, prawa do informacji o stanie zdrowia dziecka. Jest to naruszenie naszych praw obywatelskich w imię podlizywania się biskupom i szantażu kanonizacyjnego. To nie jest religia, ale terror, który naprawdę szkodzi społeczeństwu.
Watro zastanowić się do czego prowadzi klauzula sumienia i durnowata deklaracja. Nie chroni życia, doprowadza Polki do słowackich klinik aborcyjnych, w których 80% pacjentek to Polki, w ciągu roku 15 tysięcy kobiet. Kobiety przerywają ciążę w podziemiu - sprzedawcy środków wczesnoporonnych twierdzą, że mają do 20 klientek dziennie. Polki usuwają ciążę w Niemczech, Austrii, Holandii i Wielkiej Brytanii. Tylko w jednej niemieckiej klinice 400 Polek rocznie dokonuje aborcji. Odpowiednik brytyjskiego ministerstwa zdrowia podaje, że 30% w Wielkiej Brytanii dokonują Polski, to jest 40 tys. rocznie. Słowacja poradziła sobie z problemem - refunduje antykoncepcję, a aborcja jest całkowicie płatna przez kobietę - efekt spadek liczby aborcji o 18 tysięcy w stosunku do roku 1990. W Polsce głupki z ruchów obrony życia sprzeciwiają się edukacji seksualnej, antykoncepcji i nawinie wierzą, że podziemie, to zaledwie 14 tys. zabiegów, a głównym problemem jest aborcja płodów z zespołem Downa. Z zakresem klauzuli sumienia jesteśmy pośmiewiskiem w Europie. Lekarze w innych państw z niedowierzaniem pytają , czy w Polsce naprawdę ginekolodzy nie przepisują antykoncepcji z powodów religijnych i odmawiają badań prenatalnych. To są skutki pozwalania na panoszenie się terroru katolickiego sumienia w medycynie. Jak widać z ochroną życia nie ma to nic wspólnego.
Czytając temat wpisu wielu z czytelników może zastanawiać się co wspólnego ma wiara z medycyną? Jak można mieszać naukę o ludzkim zdrowiu, organizmie z zabobonami religijnymi i z poglądami, które kłócą się z współczesnym poznaniem rzeczywistości i logiką? Wiemy, że w naszym kraju są lekarze, którzy z powodów światopoglądowych odmawiają wypisania antykoncepcji, skierowania na badania prenatalne, a nawet wykonania cytologii i zbadania ginekologicznego kobiety nie będącej mężatką, czy sprzeciwiają się in vitro. Rzekomo wszystko w trosce o zdrowie kobiety, jej zbawienie, cnotę, pożycie małżeńskie i rodzinę. Na kilka tygodni przed kanonizacją pana Wojtyły, jego przyjaciółka, doradczyni i lekarz psychiatra z wykształcenia zaapelowała do lekarzy, aby popisali "Deklarację Wiary" jako votum wdzięczności za kanonizację papieża i uznali, że w swoim zawodowym będą odwoływać się do Boga i nauk pana Wojtyły.
Narzuca się proste pytanie - z jakiej racji Polacy mają być wdzięczni za to, że grupa watykańskich urzędników uznała Wojtyłę za świętego? Za co mamy padać na kolana? Watykańczycy skorzystali z okazji na podratowanie swoich finansów. Doskonale wiedzą, że Polacy i fani Jana Pawła II z innych krajów są naiwni, uwierzą w lipny cud uzdrowienia Kostorykanki i nie będą zadawać niepotrzebnych pytań, tylko kupować obrazki, relikwie i padać na kolana przed kawałkiem sułtany, zapewniając tym samym kościołowi spore zyski.
Skandaliczny jest tekst deklaracji.
"WIERZĘ w jednego Boga,Pana Wszechświata, który stworzył mężczyznę i niewiastę na obraz swój.
2.UZNAJĘ,iż ciało ludzkie i życie, będąc darem Boga,jest święte i nietykalne:-ciało
podlega prawom natury, ale naturę stworzył Stwórca,-moment poczęcia człowieka i zejścia z tego świata zależy wyłącznie od decyzji Boga.Jeżeli decyzję taką podejmuje człowiek,to gwałci nie tylko podstawowe przykazania Dekalogu,popełniając czyny takie jak aborcja, antykoncepcja, sztuczne zapłodnienie,
eutanazja, ale poprzez zapłodnienie in vitro odrzuca samego Stwórcę.
3.PRZYJMUJĘ prawdę, iż płeć człowieka dana przez Boga jest zdeterminowana biologicznie i jest sposobem istnienia osoby ludzkiej. Jest nobilitacją, przywilejem, bo człowiek został wyposażony w narządy,
dzięki którym ludzie przez rodzicielstwo stają się „współpracownikami Boga Samego w dziele stworzenia”
- powołanie do rodzicielstwa jest planem Bożym i tylko wybrani przez Boga i związani z Nim
świętym sakramentem małżeństwa mają prawo używać tych organów, które stanowią sacrum w ciele ludzkim.
4.
STWIERDZAM,że podstawą godności i wolności lekarza katolika jest wyłącznie jego sumienie oświecone Duchem Świętym i nauką Kościoła i ma on prawo działania zgodnie ze swoim sumieniem i etyką lekarską, która uwzględnia prawo sprzeciwu wobec działań niezgodnych z sumieniem.
5.UZNAJĘ pierwszeństwo prawa Bożego nad prawem ludzkim aktualną potrzebę przeciwstawiania się narzuconym antyhumanitarnym ideologiom współczesnej cywilizacji,potrzebę
stałego pogłębiania nie tylko wiedzy zawodowej, ale także wiedzy o antropologii chrześcijańskiej i teologii ciała.
6.UWAŻAM,że nie narzucając nikomu swoich poglądów, przekonań lekarze katoliccy mają prawo oczekiwać i wymagać szacunku dla swoich poglądów i wolności w wykonywaniu czynności zawodowych zgodnie ze swoim sumieniem. "
Autorką deklaracji jest pani Wanda Półtawska - znana jedynie z przyjaźni z Wojtyłą. Robi się z niej autorytet, chociaż jak widać po wielu wypowiedziach jest to osoba fanatyczna, zapatrzona w swojego nieżyjącego przyjaciela, która nie posiada własnego zdania i chce wszystkim narzucać urojenia papieża.
Czytając Deklarację nie wierzyłam własnym oczom. Trudno było mi zrozumieć, że lekarz może zachęcać do przyznawania się do wiary, do uznania za prawdę, tez, które nauka dawno obaliła. Już pierwszy punkt zaprzecza nauce - Bóg nie stworzył ludzi - powstaliśmy w wyniku ewolucji. Nie jesteśmy podobni do Boga, bo nasze istnienie i cielesność jest faktem. W istnienie Boga można co najwyższej wierzyć.
Życie ludzkie nie jest darem Boga - dzisiejsza ginekologia i genetyka potwierdzają, że do zapłodnienia żaden Bóg nie jest potrzebny - zapłodnienie jest połączeniem komórek rozrodczych, wynika z aktu seksualnego. Mówienie, że życie ludzkie pochodzi od Boga jest obrazą dla rozumu człowieka. To nie Bóg zapładnia kobietę, tylko jej seksualny partner. Ciało ludzkie jest nietykalne. Nie można stosować przemocy, zmuszać do współżycia, okaleczać. Moment poczęcia zależy wyłącznie od pary. Gdyby moment poczęcia i zejścia zależał od Boga, to po co byłaby potrzebna medycyna. Człowiek nauczył się leczyć choroby, wydłużać życie. Dziwię się, że lekarze mogli podpisać coś, co podważa sens ich zawodu. W żadnym przykazaniu nie ma zapisu, że nie można stosować antykoncepcji. Stosując in vitro człowiek spełnia swoje marzenia o rodzicielstwie. Nie ma czegoś takiego jak Stwórca, stwórcami życia są rodzice. Przez zapłodnienie in vitro nie odrzuca się stwórcy,a jest się nim - rodzicem, który kocha swoje dziecko. Jest oczywiste, że każdy ma płeć i istnieje jako mężczyzna lub kobieta. Nauka rozróżnia nie tylko płeć biologiczną, ale także płeć mózgu. Zmiana płci oznacza przemianę na mężczyznę lub kobietę, a nie totalny brak płci. Osoba, która poddała się temu nadal ma płeć, choć inną niż w momencie urodzenia. Skandaliczne są słowa o współpracy z Bogiem w dziele stworzenia i odbieranie prawa do posiadania dzieci osobom, które nie mają ślubu kościelnego. Lekarz, który z powodów religijnych odmawia ludziom prawa do potomstwa, bo nie spełniają oni jego religijnych kryteriów, powinien zostać pozbawiony prawa do wykonywania zawodu, gdyż dyskryminuje pacjentów. W polskim prawie każdy pacjent, niezależnie od swojej wiary ma prawo do opieki medycznej. Lekarz nie ma prawa wtrącać się w prywatne życie pacjenta, ewangelizować go.
Himalajami absurdu jest stwierdzenie, że dla lekarza podstawą ma być sumienie, a nie przysięga lekarska i jakiś duch święty oraz nauka kościoła , a nie dobro pacjenta i wiedza medyczna. W jakim świecie żyjemy? Skoro dla lekarza ważniejsza od medycyny ma być nauka kościoła. Od kiedy to brednie wygłaszane przez duchownych są obiegową, naukową prawdą? Etyka lekarska zakłada działanie dla dobra pacjenta, a nie kościoła katolickiego i nieżyjącego od 9 lat Wojtyły. W cywilizowanym państwie obowiązuje prawo stanowione, a Konstytucja jest ważniejsza od urojeń biskupów i papieży. Nie ma czegoś takiego jak prawo boże, ponieważ nawet Biblia została przez wieki okrojona i zawiera manipulacje tłumaczeniowe. Nie istnieje coś takiego jak teologia ciała. Katolicy, którzy nie chcą wypisywać antykoncepcji i skierowań na badania prenatalne powinni zastanowić się nad zmianą zawodu i absolutnie nie mają prawa do narzucania swojej wiary innym. Klauzula sumienia powinna być ograniczona do aborcji i eutanazji. Katolickie sumienie służy do terroryzowania społeczeństwa.
Niestety już ponad 3000 pracowników służby zdrowia podpisało ten głupkowaty dokument, wśród nich są lekarze ginekolodzy, pediatrzy, genetycy. Wstyd, że wśród ludzi wykształconych powołanych do ratowania życia są tacy, którzy chcieliby ograniczyć prawa pacjentów, dyskryminować ludzi. Ośmieszają się podpisując dokument i biorąc jego zapisy na poważnie. Pani Półtawska jest osobą starszą,bardzo religijną, nie odróżnia rzeczywistości od wierzeń, ale od lekarzy wymaga się, aby zachowali rozsądek. Lista lekarzy dostępna jest na stronie "Gościa niedzielnego". Odnośnik do listy znajduje się pod artykułem "Półtawska: Lekarzu przyznaj się do wiary!". Niepokojące jest to, że wśród podpisujących są także studenci medycyny - przyszli lekarze, osoby o zwiększonym zaufaniu publicznym. W normalnym kraju Minister Zdrowia zapowiedziałby zwolnienie każdego lekarza, który odmawia wykonania obowiązków. Niestety, u nas panuje terror kościoła katolickiego i katolickiego sumienia, które jak łatwo zauważyć ogranicza się do wtrącania się w seksualność i prokreację. Dlaczego mądre, katolickie głowy nie protestują przeciwko wydawaniu młodzieży leków bez recepty,których dzieciaki używają do narkotyzowania się? Lekarze katoliccy nie sprzeciwiają się sprzedaży leków bez recepty, które stosowane są przez pacjentów bez kontroli lekarza, mieszane i doprowadzają do śmierci 3000 osób rocznie. Przeszkadza im wyłącznie wolność kobiet w decydowaniu o momencie narodzin dziecka, wolność w tworzeniu związków. Chciałabym, aby mieszanie religii do pracy lekarza skutkowało brakiem dostępu na specjalizację. Ostatnio Wielka Brytania wprowadziła zapis, że lekarz, który nie chce wypisywać antykoncepcji nie ma prawa do wstępu na specjalizację ginekologiczną.
Można jedynie zaapelować do lekarzy, aby nie poddawali się naciskom i nie podpisywali haniebnej deklaracji, wiarę zostawili dla siebie, nie ośmieszali się, nie niszczyli autorytetu swojego zawodu. W Polsce łatwo jest szantażować Wojtyłą, robić z niego nadzwyczajny autorytet. Wojtyła nie był nieomylny, nie jest Bogiem i trzeba podejść do jego myśli z dystansem.
Powiem tak, mam gdzieś zbawienie. O to lekarze nie muszą się troszczyć, mają zapewnić pacjentowi opiekę zgodną z wiedzą medyczną i standardami opieki, a nie wymysłami biskupów.