Termin bajka jest pojęciem
teoretycznoliterackim, jest krótkim utworem
edukacyjno-moralizatorskim. Dość często występują w niej
zwierzęta. W potocznym rozumieniu kojarzymy bajkę z filmem dla
dzieci lub opowiadaniem nieprawdy. W przypadku informacji o
antykoncepcji dostępnej w mediach nieprzychylnych prawom
reprodukcyjnym mamy do czynienia z bajką. Oczywiście, nie
przeczytamy tutaj zwięzłych, wierszowanych lub epickich utworów
podobnych do dzieł Krasickiego, Mickiewicza, czy La. Fontaine.
Artykuły na ten temat to pomieszanie nieprawdy z moralizatorstwem.
Zawiły mechanizm.
Najczęściej powtarzanymi stereotypami
są przekonania, że antykoncepcja uprzedmiotawia kobietę i niszczy
małżeństwo. Autorzy tego typu stwierdzeń zauważyli, że na
odbiorcach nie robią wrażenia informacje o niepożądanych
działaniach antykoncepcji, przeciwwskazaniach, które można
przeczytać na ulotce i które w fachowy sposób tłumaczy lekarz.
Aby zniechęcić użytkowniczki do samodzielnego decydowania o swoim
macierzyństwie uderzają w sferę emocjonalną i punkt zwany
związkiem małżeńskim. Pomijają inne rodzaje relacji między
kobietą a mężczyzną, gdyż ich zdaniem współżycie seksualne
dozwolone jest jedynie w małżeństwie.
Aby zrozumieć mechanizm, na podstawie
którego tworzone są informacje na ten temat oddajmy głos ich
autorom. Po każdym cytacie podejmuje dyskusję z przedstawionymi w
nim argumentami.
„ Antykoncepcja
wynika z egoistycznej postawy, która wypacza sens i najgłębsze
przeznaczenie istoty małżeńskiego współżycia. Dla ludzi
zniewolonych przez mentalność antykoncepcyjną najważniejsza jest
stała możliwość doświadczania przyjemności seksualnej bez
ograniczeń i ponoszenia odpowiedzialności. Tymczasem Stwórca
powołuje człowieka do miłości, aby stawał się bezinteresownym
darem dla drugich, aby wszystkie dary i uzdolnienia, które otrzymał
od Boga, także dar płciowości, były podporządkowane etyce
miłości, która mówi, że najważniejsza jest miłość a nie
osobista przyjemność. Autentyczna miłość wyraża się przede
wszystkim poczuciem i obowiązkiem odpowiedzialności w szczerym
zatroskaniu o bliźniego. Przyjemność płciowa jest więc wartością
wtórną wynikającą z odpowiedzialnej miłości małżeńskiej.
Tylko wtedy jest najgłębiej przeżywana jako owoc i znak tej
miłości. Oczywiście nie oznacza to, że w każdym zbliżeniu ma
dokonać się poczęcie nowego życia, tylko aby możliwości tej
małżonkowie nie traktowali jako zagrożenia i nie odnosili się do
niej z wrogością”1.
Autor
najpierw obraża pary stosujące antykoncepcję, zarzuca im egoizm,
wypaczenie istoty aktu seksualnego, brak odpowiedzialności, a
następnie udowadnia swoje tezy używając argumentacji religijnej.
Na czym polega owy egoizm? Polega na przeświadczeniu, że istotą
współżycia jest przede wszystkim wyrażenie bliskości, poznanie
się, chęć przeżywania przyjemności bez strachu o poczęcie
dziecka. Dla konserwatystów jest to moralne przestępstwo. Uważają
oni, że każdy akt seksualny powinien zakładać poczęcie dziecka.
Autor zacytowanych słów wychodzi z błędnego przekonania, że
stosowanie antykoncepcji w związku oznacza brak miłości, gdyż
cechą miłości jest według tego pana płodność. Prawda jest
taka, że antykoncepcja nie oznacza braku miłości, czy
odpowiedzialność.
Miłość w związku nie ogranicza się wyłącznie
do prokreacji, współżycie jest jednym z aspektów życia razem. W
seksie przede wszystkim chodzi o bliskość, o cielesne wyrażenie
miłości dwojga ludzi i oczywiście o przyjemność. Pełna zgoda,
co to tego, że współżycie intymne najpełniej jest przeżywane w
kochającym się związku, w relacji, w której na pierwszym miejscu
są miłość i wierność. Stosowanie antykoncepcji nie ma żadnego
wpływu na wierność, ponieważ wierność wynika z osobowości i
uczucia, które jest między ludźmi, a nie ze stosowania lub
niestosowania hormonalnych środków zapobiegania ciąży. Prawdą
jest, że miłość związana jest z troską i odpowiedzialnością
za drugą osobę. Nie widzę w tym stwierdzeniu argumentu przeciwko
antykoncepcji. Wbrew temu, co głosi autor antykoncepcja nie powoduje
braku troski o ukochanego/ukochaną. Jest wyrazem odpowiedzialności
za parę i ewentualne dziecko. Zapobiegamy ciąży w sytuacji, kiedy
nie jesteśmy gotowi na pojawienie się dziecka, nie mamy warunków
na utrzymanie kolejnego potomka, bądź jesteśmy za młodzi na
rodzicielstwo.
Prawicowi
dziennikarze porównują kobietę stosującą antykoncepcję do
puszki piwa „Idea
chemicznego wymuszania bezpłodności opiera się na głębokiej
pogardzie dla kobiety. Redukuje ją do poziomu puszki piwa, która
chłodzi się w lodówce, zawsze pod ręką. Bez zobowiązań dla
niego, z tragicznymi konsekwencjami dla niej. W imię czego kobieta
ma się godzić na aborcje własnych dzieci, samo okaleczać się
środkami rakotwórczymi, rozstrajać całe swoje zdrowie, emocje i
samopoczucie?”2
Autorka zacytowanych słów, znana z antykoncepcyjnej obsesji, prawicowa
publicystka, zupełnie nie rozumie istoty stosowania środków
zapobiegania ciąży. Uważa, że antykoncepcja jest upodleniem
kobiety i jakąś straszą krzywdą wyrządzoną płci pięknej. W
ujęciu pani redaktorki kobieta ma być poddana woli mężczyzny i
mieć zgadzać się na zbliżenie, wtedy, kiedy partner ma to ochotę.
Nie bierze pod uwagę tego, że kobieta ma swoje potrzeby seksualne.
W związku istotny jest szacunek dla potrzeb drugiej strony.
Stosowanie antykoncepcji nie powoduje, że mężczyzna nie szanuje
kobiety, czy traktuje ją jak przedmiot. Szacunek do drugiej osoby
nie zależy od plastrów, czy tabletek. Media konserwatywne
przeciwstawiają antykoncepcji naturalne planowanie rodziny
polegające na obserwacji śluzu szyjkowego, mierzeniu temperatury w
pochwie i dostosowywaniu do tych obserwacji współżycia. Jakoś
bardziej romantyczne jest współżycie powodowane miłością i
potrzebą bliskości niż kolorem śluzu. Dwoje ludzi podejmujących
współżycie niezależnie od metody antykoncepcji, powinno brać pod
uwagę możliwość pojawienia się dziecka. Jeżeli, mężczyzna
porzuca ciężarną kobietę, to znaczy, że jest niedojrzały
emocjonalnie i zwyczajnie stchórzył. Nieporozumieniem jest również
określenie „tragiczne konsekwencje”, sugerujące, że każda
kobieta stosująca antykoncepcję umrze z powodu zakrzepicy. Ryzyko
tej groźnej choroby jest większe przy stosowaniu antykoncepcji, co
nie oznacza, że dopada większość stosujących. Jest oceniane na 1
przypadek na 6500 stosujących. Ostatnie pytanie, które zadaje
redaktorka jest nie tylko pełne kłamstw ale również błędów
logicznych. Aborcja to usunięcie zagnieżdżonego, rozwijającego
się w macicy zarodka lub płodu. antykoncepcja hormonalna nie usuwa zarodka ,
który zagnieździł się w macicy. Wydalenie blastocysty jest prawie
niemożliwe, bo nie dochodzi do owulacji. Samo usunięcie
zapłodnionego jaja przy naturalnym cyklu zdarza się nawet 4 razy w
roku. Wynika to z uszkodzeń genetycznych zapłodnionych komórek
jajowych. Wmawianie kobietom, że stosując antykoncepcję dokonują
aborcji jest perfidną manipulacją, mającą na celu wprowadzenie
użytkowniczek w stan depresji. Takie działania przynoszą skutek. W
prasie konserwatywnej można przeczytać listy przerażonych kobiet,
które pytają, czy dostaną rozgrzeszenie ze stosowania wkładki
hormonalnej lub tabletek, bo nie wiedziały, że stosując to
zabijają poczęte dzieci.
Wszystkie czytelniczki, które mają
podobne wątpliwości mogę uspokoić – nie zabijacie dzieci,
ponieważ nie dochodzi do zapłodnienia, a zmiana grubości
endometrium nie oznacza aborcji. Dla organizmu kobiety ciąża
rozpoczyna się wraz z zagnieżdżeniem zarodka. Fakt, że ciąża
rozpoczyna się od zagnieżdżenia nie jest manipulacją wrednych,
proaborcyjnych producentów antykoncepcji, ale wynika z fizjologii
organizmu kobiety. Od zapłodnienia do zagnieżdżenia działa
jeszcze cykl menstruacyjny kobiety, organizm nie dostaje sygnałów o
ciąży. Nie można unicestwić czegoś, co nie istnieje. Warto
pamiętać, że zmiana endometrium na cieńsze ma właściwości
leczniczno-profilaktyczne: zapobiega rakowi endometrium, mięśniakom,
endometriozie, zmniejsza lub likwiduje bóle menstruacyjne, zmniejsza
krwawienie, jest jednym ze sposobów leczenia endometriozy. Wyraz
samookaleczenia
użyty
w kontekście, jakim zastosowała go pani redaktor jest błędem
stylistycznym. Samookaleczenia odnosi do mechanicznego uszkadzania
ciała, np: nacinania skóry, celowego bicia się, itp.
antykoncepcja hormonalna zapobiega nowotworom: jajnika, endometrium, okrężnicy. Minimalnie
zwiększa ryzyka ryzyko raka piersi, ale dotyczy to głównie kobiet
obciążonych genetycznie. antykoncepcja hormonalna bardziej poprawia zdrowie
niż je niszczy. Jak każdy lek ma swoje skutki uboczne i trzeba brać
je pod uwagę. Najczęściej wystarczy przeboleć pierwsze 3-4 cykle
i można cieszyć dobrodziejstwami antykoncepcji. W razie negatywnych
następstw danego środka, można powiedzieć o tym lekarzowi, który
zmieni lek na inny.
Ataki
na małżeństwa
W
prasie konserwatywnej nie ustają ataki na małżeństwa stosujące
antykoncepcję. Dokonują ich nie tylko dziennikarze, ale także
osoby, od których oczekuje się wyrozumiałości i mówienia prawdy.
Kilka fragmentów wzbudziło moje oburzenie. Oto pierwszy z nich:
„Oznaką
patologii rodziny jest także stosowanie antykoncepcji.
„Antykoncepcja jest obiektywnie cięższym grzechem niż aborcja”
- uważa nawet dr Półtawska - „bo zabicie dziecka jest skierowane
tylko przeciwko dziełu Boga-Stworzyciela, a antykoncepcja występuje
przeciwko Bożemu planowi, jest grzechem przeciwko pierwszemu
przykazaniu, gdyż człowiek chce niejako poprawić Boga”. Z tego
przede wszystkim względu należy jej unikać, ale katalog problemów,
które stwarza, jest szeroki. Stosowanie antykoncepcji prowadzi
małżonków do traktowania siebie przedmiotowo i powoduje nieufność
– co do intencji drugiej strony”.3
Autorką
powyższej wypowiedzi jest znana z przyjaźni z Papieżem -Polakiem
doktor psychiatrii.
Według pani ekspert stosowanie antykoncepcji hormonalnej jest patologią, a
środki zapobiegające ciąży są gorszym przewinieniem od aborcji.
Argumentacja religijna nie przystoi lekarzowi, bez względu na to
jakie ma prywatne poglądy, to w momencie, kiedy wypowiada się jako
lekarz, powinien kierować się racjami medycznymi. Opowiadanie o
planie Boga w dyskusji o antykoncepcji jest niepoważne. Stosowanie
antykoncepcji prowadzi do traktowania przedmiotowego małżonków –
mówi pani doktor. Na czym to przedmiotowe traktowanie ma polegać ?
Wyjaśnienia zawiłej konstrukcji składniowej nie znajdujemy.
Antykoncepcja rzekomo powoduje nieufność, co do intencji drugiej
strony. Znów spotykamy się z poglądem, że zaufanie w małżeństwie
zależy od metody antykoncepcji.
To kompletny absurd. Gdyby przyjąć
za prawdziwą argumentację przytoczoną przez autorkę zacytowanych
słów, to okaże się, że pary stosujące antykoncepcję, mimo
braku nałogów, przemocy są patologią, tylko dlatego, że chcą
same decydować o momencie przyjścia na świat potomstwa. Okazuje
się, że w ujęciu tej grupy „specjalistów” patologią jest
rozsądne planowanie rodziny, a nie zdawanie się na szczęśliwy
traf i kolor śluzu. O ile jestem w stanie zrozumieć wyolbrzymianie
skutków użycia antykoncepcji na organizm, to mogę przeboleć
nazywania par stosujących antykoncepcję patologią. Jeżeli w
rodzinie panuje zaufaniem, miłość, rodzice stwarzają potomstwo
bezpieczny dom, to nie można mówić o żadnej patologii, bez
względu na to, że w domu jest jedno dziecko, czy sześcioro
maluchów. Na istnienie patologii niewielki wpływ ma liczba dzieci.
Patologia to sytuacja destrukcyjna, następuje wtedy, kiedy w
rodzinie są nałogi, przemoc, brak zainteresowania rodziców
poczynaniami dzieci.
Fałszywe informacje o antykoncepcji biorą się z pomylenia pojęć.
Klasycznym przykładem takiej pomyłki jest cytat „ Antykoncepcja
{...} jest ona formą kastracji, która rani i kaleczy zdrowy
organizm mężczyzny lub kobiety. Psychologia głębi ukazała np.
wpływ kastracji na psychikę człowieka. Nieodwracalna blokada
płodności, która w tym przypadku się dokonuje, wywołuje lęk,
blokujący otwarcie się na życie w wielu innych jego wymiarach.”4
antykoncepcja hormonalna,, nie jest formą kastracji – nikt nie pozbawia płodności
na stałe. Poza tym kastracja oznacza także niemożność odbycia
kontaktu seksualnego.
Osoby stosujące antykoncepcję hormonalną
prowadzą życie seksualne. Środki zapobiegające ciąży w żaden
sposób nie ranią psychiki. W nielicznych przypadkach na początku
stosowania zdarzają się zmiany nastroju, spowodowane
przystosowywaniem się organizmu do hormonów. Przypominam, że w
naturalnym cyklu wahania nastroju są rzeczą oczywistą, z którą
styka się ponad 70% kobiet. Blokada płodności spowodowana
antykoncepcją jest odwracalna, a wyjątkiem sterylizacji. Nieprawdą,
że osoby stosujące antykoncepcję nie są otwarte na życie
(czytaj: na dziecko). Wybierają jedynie właściwy moment, w którym
mały człowiek ma pojawić się w ich życiu. Oczywiście, jest
pewna grupa osób, ok 20%, która całkowicie wyklucza rodzicielstwo,
ale nie jest spowodowane stosowaniem antykoncepcji, tylko życiowym
wyborem lub sytuacją materialną. Warto zaznaczyć, że osoby, które
stosują antykoncepcję chcą mieć dzieci w ciągu kilku
najbliższych lat. Przedstawianie sprawy, tak jak czyni to autor
cytowanej wypowiedzi jest sianiem nieprawdy, nastawieniem czytelników
przeciwko osobom wybierającym sztuczne metody planowania rodziny.
Zdaniem
autora „ Przeżycie,
które towarzyszy aktowi seksualnemu, zaczyna niespostrzeżenie
przesuwać się w stronę szukania samej tylko przyjemności
seksualnej. Po pewnym czasie takiego współżycia zmienia się
wewnętrzna atmosfera duchowa, emocjonalny klimat, który towarzyszy
aktowi. Pojawia się coraz mniej troski o dobro partnera, o jego
radość i satysfakcję . {...} Nieraz
okazuje się działaniem wręcz prymitywnym, reakcją napiętego
mężczyzny, który nie umie dostrzec tego głębokiego pragnienia
serca i duszy kobiety. To «traktowanie jak rzecz» w sposób
oczywisty zjawia się wtedy, gdy w akcie znika odniesienie do
macierzyństwa, do rodzicielstwa”5
Autor lub autorka (artykuł jest anonimowy) uważa, że współżycie przy udziale antykoncepcji dokonywane jest jedynie dla samej przyjemności, bez poczucia odpowiedzialności, dbania o nastrój, bez dbania o dobro partnera. Skąd autor ma tak bzdurne informacje, doprawdy nie wiem. Autorowi wydaje się, że wszystko wie na temat ludzkiej seksualność, że wie, co czują kochający się ludzie. Zagląda im do łóżek? Uważa , że wstrzemięźliwość, którą wymusza naturalne planowanie rodziny jest czymś dobrym dla małżeństwa. Ma prawo tak mówić, ale tylko w odniesieniu do swojego przykładu, nie powinien uogólniać na wszystkich. W internecie można spotkać setki postów zrozpaczonych kobiet, które w wyniku takiego zastraszania boją się stosować antykoncepcji, polegają na naturalnym planowaniu rodziny i narzekają, że mąż odsuwa się od nich, grozi poszukaniem kochanki. Niezależne od ideologii badania naukowe potwierdzają, że wstrzemięźliwość nie pomaga związkowi, a szkodzi, ponieważ współżycie traktowane jest przez mężczyznę jako rodzaj nagrody za cierpliwość, a nie rodzaj emocjonalno- fizycznej łączności. Pary stosujące antykoncepcję nie muszą ograniczać się z powodu dni płodnych, współżyją, kiedy oboje mają na to ochotę, a nie kiedy pozwala na to temperatura w pochwie. Przy antykoncepcji znika niepokój o ciążę, bowiem mniej jest czynników, które powodują, że środki antykoncepcyjne mają obniżoną skuteczność. Powyższe okoliczność sprawiają, że rzadziej narzekają na swoje życie seksualne. Mężczyzna i kobieta mogą poznać swoje pragnienia rozmawiając o tym, zachowując otwarcie na łóżkowe nowości. W tym aspekcie poznawania oczekiwań intymnych, nie ma specjalnej różnicy między parami mierzącymi temperaturę a łykającymi tabletki. Wszystko zależy od charakteru ludzi i relacji w związku.
Autor lub autorka (artykuł jest anonimowy) uważa, że współżycie przy udziale antykoncepcji dokonywane jest jedynie dla samej przyjemności, bez poczucia odpowiedzialności, dbania o nastrój, bez dbania o dobro partnera. Skąd autor ma tak bzdurne informacje, doprawdy nie wiem. Autorowi wydaje się, że wszystko wie na temat ludzkiej seksualność, że wie, co czują kochający się ludzie. Zagląda im do łóżek? Uważa , że wstrzemięźliwość, którą wymusza naturalne planowanie rodziny jest czymś dobrym dla małżeństwa. Ma prawo tak mówić, ale tylko w odniesieniu do swojego przykładu, nie powinien uogólniać na wszystkich. W internecie można spotkać setki postów zrozpaczonych kobiet, które w wyniku takiego zastraszania boją się stosować antykoncepcji, polegają na naturalnym planowaniu rodziny i narzekają, że mąż odsuwa się od nich, grozi poszukaniem kochanki. Niezależne od ideologii badania naukowe potwierdzają, że wstrzemięźliwość nie pomaga związkowi, a szkodzi, ponieważ współżycie traktowane jest przez mężczyznę jako rodzaj nagrody za cierpliwość, a nie rodzaj emocjonalno- fizycznej łączności. Pary stosujące antykoncepcję nie muszą ograniczać się z powodu dni płodnych, współżyją, kiedy oboje mają na to ochotę, a nie kiedy pozwala na to temperatura w pochwie. Przy antykoncepcji znika niepokój o ciążę, bowiem mniej jest czynników, które powodują, że środki antykoncepcyjne mają obniżoną skuteczność. Powyższe okoliczność sprawiają, że rzadziej narzekają na swoje życie seksualne. Mężczyzna i kobieta mogą poznać swoje pragnienia rozmawiając o tym, zachowując otwarcie na łóżkowe nowości. W tym aspekcie poznawania oczekiwań intymnych, nie ma specjalnej różnicy między parami mierzącymi temperaturę a łykającymi tabletki. Wszystko zależy od charakteru ludzi i relacji w związku.
Osoba,
która napisała następujące zdania „Rozwiązując
swoje problemy za pomocą pigułki antykoncepcyjnej, człowiek
zaczyna specyficznie myśleć. Usuwając nieakceptowaną przeszkodę
do współżycia bez lęku, jaką jest płodność, a co za tym idzie
usunięcie ryzyka poczęcia dziecka, nie musi już panować nad sobą.
Już nie czuje się odpowiedzialny za swoje zachowania seksualne, ale
tylko za prawidłowe użycie środka antykoncepcyjnego. Gdy go
zastosował zgodnie z instrukcją może odważnie podporządkować
się sile popędu seksualnego”6
udowadnia
głęboką pogardę jaką żywi do ludzi, którzy wybrali inny tryb
życia.
W ujęciu tego człowieka partner kobiety stosującej
antykoncepcję nie panuje nad swoimi potrzebami, nie bierze
odpowiedzialności za zachowania seksualne. Autor nie ma świadomości,
że stosowanie większości środków antykoncepcyjnych wymaga
regularności do 12 godzin.
płodność nie jest przeszkodą we
współżyciu, bo dzięki antykoncepcji nad nią można zapanować.
To przy stosowaniu metod naturalnych dni płodne są przeszkodą we
współżyciu, jeżeli para nie planuje dziecka. Aby nie począć
dziecka para musi wstrzymać się miłosnymi igraszkami. Stosowanie
antykoncepcji jest wyrazem odpowiedzialności za swoje zachowania
seksualne. Użycie prezerwatywy w przypadku mężczyzny, to dowód
bracia współodpowiedzialności za zdrowie swoje i ukochanej
kobiety. Zmuszanie kobiety do stosunku, bez względu na stosowaną
metodę antykoncepcji nazywa się gwałtem i jest zachowanie
absolutnie niedopuszczalne w związku i w relacjach międzyludzkich.
Zarówno mężczyzna, jak i kobieta powinni szanować odmowę. Słowo
nie oznacza
nie
wyrażam zgody na współżycie. Wyraźnie
widać, jak błędne jest twierdzenie, że kobieta stosująca
antykoncepcję jest zawsze dostępna, a mężczyzna nie musi się z
nią liczyć i może korzystać, kiedy chce. W związku kochających
się ludzi istnieje coś takiego jak wzajemny szacunek, zrozumienie
dla drugiej strony, które nie pozwalają na przedmiotowe traktowanie
człowieka.
1Antykoncepcja
niszczy miłość {w:}http://adonai.pl/life/?id=77
3http://www.pch24.pl/narasta-patologia-rodziny,610,i.html
5tamże
6tamże
3 komentarze:
Pozdrawiam i życzę powodzenia w blogowej działalności.
Dziękuję za pamięć i życzenia.
Się będzie propagować.... (y)
Prześlij komentarz