VigLink

Witam i zapraszam
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bezprawie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bezprawie. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 25 maja 2014

Antyrodzinna deklaracja Półtawskiej jako terror katolickiego sumienia


Komentarzy po deklaracji pani Półtawskiej dla lekarzy katolickich i podpisaniu jej przez 3 osób wykonujących zawody medyczne -od farmaceutów do profesorów medycyny było sporo. Trudno nie zgodzić się, że deklaracja opowiada się za ograniczeniem praw reprodukcyjnych, za łamaniem prawa do leczenia. Stwierdzenie, że początek i koniec życia zależą od Boga jest cofaniem medycyny o kilkaset lat. Słusznie zauważyli komentatorzy, że jeżeli poważnie traktować zapisy deklaracji, to trzeba by skończyć z operacjami, protezami, ratowaniem życia w nagłych sytuacjach. To podważa sens medycyny. Problem w tym, że nie chodzi tutaj o całą medycynę, ale o sferę życia intymnego i ginekologię. W stwierdzeniu, że życie zależy od Boga chodzi o to, aby uniemożliwić kobiecie decydowanie o swojej seksualności i macierzyństwie, aby zrobić z kobiety istotę uzależnioną od cyklu miesiączkowego i inkubator gotowy w każdej sytuacji na przyjęcie bożego życia. Tego typu pogląd obraża kobiety i ich partnerów, czyni z ludzi bezwładne marionetki w ręku jakiejś urojonej istoty, w której istnienie można co najwyżej wierzyć. Dziennikarzom umknął bardzo niebezpieczny dla rodzin i dyskryminujący pacjentów punkt trzeci ". 3.PRZYJMUJĘ prawdę, iż płeć człowieka dana przez Boga jest zdeterminowana biologicznie i jest sposobem istnienia osoby ludzkiej. Jest nobilitacją, przywilejem, bo człowiek został wyposażony w narządy, dzięki którym ludzie przez rodzicielstwo stają się „współpracownikami Boga Samego w dziele stworzenia” - powołanie do rodzicielstwa jest planem Bożym i tylko wybrani przez Boga i związani z Nim świętym sakramentem małżeństwa mają prawo używać tych organów, które stanowią sacrum w ciele ludzkim" Nikogo nie dziwi, że katoliccy ortodoksi nie uznają płci mózgu, integracji biologii z umysłem,a płeć to ich zdaniem jedynie narządy rodne. Szokuje to, że oto w zacytowanym punkcie mamy jawną dyskryminację znacznej części społeczeństwa i rodziny. Chodzi o to, że zgodnie z nauką kościoła prawo do posiadania dzieci mają tylko pary żyjące w sakramentalnym związku małżeńskim, a więc po ślubie kościelnym. Wiemy, jak kościoła wyciera sobie nosa rodziną. Według kościelnego ujęcia rodzina to rodzice po ślubie kościelnym i gromadka dzieci. Tymczasem w społeczeństwie istnieje wiele równoprawnych modeli rodziny, które kościół dyskryminuje, uważa za zboczenie i patologię. Rodzina składająca się małżonków po ślubie cywilnym (ludzi,którzy nie wydali ponad 1000 złotych za ceremonię kościelną) i dzieci, samotnego rodzica wychowującego dziecko, par nie mających ślubu, rodzin po rozwodach, gdzie pojawili się nowi partnerzy, czy par homoseksualnych, to według kościoła zagrożenie dla rodziny. Kościół nie uznaje rozwodów, więc lepsza rodzina po ślubie kościelnym, w której panuje przemoc niż rozwiedzeni rodzice, układający sobie życie i tworzący dla potomstwa nową, bezpieczną rodzinę. Pogląd zawarty w trzecim punkcie deklaracji łamie podstawowe prawo obywateli do ochrony prywatności, tworzenia rodziny zgodnie ze swoimi przekonaniami, dyskryminuje. Lekarz w przysiędze lekarskiej przysięga, że będzie działał na rzecz zdrowia każdego pacjenta bez względu na jego wyznanie i życie prywatne. Ten punkt to złamanie przysięgi lekarskiej. Łatwo sobie wyobrazić, że idąc do stomatologa, zanim lekarz zabierze się za leczenie zębów, zapyta, czy żyje pan/pani w sakramentalnym związku małżeńskim, jeżeli usłyszy NIE, to wyrzuci pacjenta z gabinetu, bo obsługa takiego pacjenta będzie niezgodna z jego religią i sumieniem. Przytoczony punkt jest zagrożeniem dla zdrowia rodzin. Z pewnością nie jest obroną wartości rodzinnych i życia poczętego- jest bezprawnym wtrącaniem się w prywatność pacjenta. W jaki sposób ma zwiększyć się w Polsce dzietność, skoro lekarze katoliccy zamierzają pozbawić prawa do leczenia ludzi nieżyjących zgodnie z przepisami ich religii? Powstaje pytanie- gdzie jest granica wpływów religii na życie społeczne i prywatne drugiego człowieka? Punkt trzeci jest jawnym złamaniem prawa do leczenia i przejawem dyskryminacji sporej części obywateli. Trzeba złożyć wniosek do Rzecznika Praw Obywatelskich i skargę do Ministra Zdrowia wobec osób, które zamierzają dyskryminować w pracy chorych ludzi. Żenujący jest 4 punkt deklaracji w którym lekarze stwierdzają, "STWIERDZAM,że podstawą godności i wolności lekarza katolika jest wyłącznie jego sumienie oświecone Duchem Świętym i nauką Kościoła " Pogląd ten potwierdza szefowa wrocławskiego koła Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich, które namawia do podpisywania "deklaracji wiary". - My, jako lekarze katolicy, spełniamy nasze obowiązki w duchu nauki Kościoła Katolickiego. Naszym naczelnym zadaniem jest ochrona życia od naturalnego poczęcia do naturalnej śmierci - mówi dr Grażyna Słopecka-Borejko, Czytaj więcej: http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/3447159,lekarze-nie-przepisza-tabletek-antykoncepcyjnych-a-co-z-prawami-pacjenta,id,t.html#komentarze. Jej zdaniem o życiu człowieka decyduje Bóg, a lekarz nie może wchodzić w boskie kompetencje. Pytam- to po diabła taki człowiek został lekarzem? Chyba po to, aby ratować życie. Absurdalne jest, że dla tej grupy ludzi nie liczy się dobro pacjentów, tylko nauka kościoła, wedle której chcą działać. Warto przypomnieć, że kościół sprzeciwia się nie tylko aborcji i eutanazji, ale również antykoncepcji, in vitro,badaniom prenatalnym, szczepionkom (ich zdaniem wywołują autyzm i pochodzą z komórek abortowanych płodów), ale również szczepieniom przeciwko wirusowi HPV wywołującemu raka szyjki macicy, gdyż według ich opinii szczepionki są zaprzeczeniem prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z wiarą chrześcijańską i są powodem rozwiązłości nastolatków. Część mądrego kleru sprzeciwia się także badaniom cytologicznym , ponieważ katolicka żona nie może zarazić się wirusem HPV. Tak jakby wirus wybierał nosiciela pod względem wyznawanej religii. Jak jest naprawdę z klauzulą sumienia?- Lekarz ma prawo z niej korzystać, ale dotyczy ona jedynie bezpośredniego wykonania procedur medycznych, czyli np: aborcji, rozumianej jako podanie tabletki wczesnoporonnej lub zabieg. Lekarz mógłby odmówić wydania antykoncepcji, gdyby sam zakładał wkładkę lub wstrzykiwał zastrzyk. Wypisanie recepty nie jest udziałem w procesie brania antykoncepcji - lekarz nie podaje jej pacjentce, to nie od niego zależy,czy kobieta zażyje lek, czy nie. Lekarze nadużywają klauzuli sumienia, na co zwrócił uwagę Komitet Praw Człowieka ONZ, powołany do kontroli realizacji postanowień Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych, którego Polska jest stroną, w październiku 2010 roku. O naruszeniach mówił także Zespół d/s Bioetyki PAN. Członkowie zespoły wyraźnie stwierdzają, że "że prawem człowieka jest postępowanie według swoich zasad, zgodne z własnym sumieniem i światopoglądem, o ile nie narusza to bezpieczeństwa publicznego, porządku, zdrowia, wolności i moralności innych osób. Państwo nie może faworyzować jednego światopoglądu. Zdaniem ekspertów z PAN w Polsce klauzula sumienia jest nadużywana i służy do narzucania światopoglądu lekarza pacjentom. Warto zaznaczyć, że PAN nie sprzeciwia się odmowie wykonania aborcji, gdyż wedle przekonania osób odmawiających ochrona płodu ludzkiego stanowi dobro. W stanowisku PAN zawarte załącznik o klauzurze sumienia w sferze reprodukcyjnej. 1) "W opinii Komitetu, przedstawiciel zawodu medycznego nie może, powołując się na klauzulę sumienia, odmówić podjęcia działań, których celem jest dostarczanie pacjentowi informacji lub innych środków niezbędnych do podjęcia przez niego świadomej decyzji dotyczącej dalszego postępowania medycznego, które jest legalne, uzasadnione w świetle aktualnej wiedzy medycznej i sytuacji zdrowotnej pacjenta. Zdaniem PAN nie właściwe jest zachowanie lekarzy, którzy odmawiają skierowania na badania prenatalne. Zgodnie z polskim prawem lekarz nie może odmówić informacji o stanie zdrowia pacjenta, o rozpoznaniu, o proponowanych metodach diagnostycznych i leczniczych, nie może odmówić skierowania na badania specjalistyczne, ani wydania oświadczenia o stanie zdrowia, zwłaszcza, w sytuacji,zaświadczenie lekarskie daje pacjentowi prawo do uzyskania świadczeń zgodnych z prawem. Nie może odmówić skierowania na badania prenatalne, jeżeli istnieją przesłanki, że ciąża zagraża życiu kobiety lub płód jest uszkodzony. Nie może też odmówić wydania zaświadczenie o stanie zdrowia płodu. Ustawodawca nie daje lekarzowi możliwości decydowania o tym, czy dane schorzenie lub zagrożenie jest wystarczająco duże, aby przerwać ciążę. O tym decyduje kobieta. Wynika to z jej prawa do autonomii i z szacunku dla jej decyzji. Lekarz informuje o istnieniu okoliczności zgodnych z ustawą. DO kobiety należy decyzja, czy poważna choroba dziecka zagraża jego życiu i jest przesłanką do przerwania ciąży. Lekarz ma służyć wiedzą medyczną na temat choroby, rokowań, leczenia, skierować do specjalisty od danego schorzenia. ) Lekarz nie może odmówić wydania recepty na środek antykoncepcyjny, bowiem, to ,czy pacjent z tego skorzysta zależy tylko od woli pacjenta. 5) "Komitet Bioetyki uznaje, i lekarz, pielęgniarka i położna mają prawo odmówić osobistego wykonania bądź uczestniczenia w wykonaniu zabiegu przerwania ciąży (poza przypadkami, o których mowa w art. 30ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty). Mogą także odmówić osobistego udziału w procedurze zapłodnienia pozaustrojowego. 6)Zdaniem Komitetu, lekarz nie ma jednak prawa odmówić pacjentom informacji i innych legalnych środków umożliwiających im swobodne i odpowiedzialne decydowanie o tym, ile,kiedy i w jakich odstępach czasu chcą mieć dzieci, a także informacji i legalnych środków umożliwiających im osiągnięcie możliwie najlepszego zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego oraz dających im największą szansę na posiadanie zdrowego potomka." Oznacza to, w szczególności,e lekarz nie może, powołując się na klauzulę sumienia, odmówić pacjentowi informacji o skutecznych, dostępnych i uznanych metodach planowania rodziny, metodach leczenia niepłodności, w tym technikach zapłodnienia pozaustrojowego, oraz metodach diagnostyki i terapii prenatalnej. Nie może także odmówić informacji na temat warunków dopuszczalności legalnego przerwania ciąży". "> Widać wyraźnie , że katolicka deklaracja ma się ni jak do polskiego prawa, jest złamaniem prawa i terrorem katolickiego sumienia. Narusza godność pacjentów i ich prawo do leczenia. Ciekawostką jest to, że zwolennicy klauzuli sumienia sprzeciwiają się działaniom Ministra Zdrowia, który chce dowiedzieć się,w których szpitalach z powodu klauzuli sumienia lekarze odmawiają badań prenatalnych i aborcji z powodu uszkodzenia płodu. Uważają, że to naruszenie wolności ich sumienia, a Konstytucja gwarantuje zakaz ujawniania światopoglądu i przekonań religijnych. Wydaje się mi, że mamy tutaj przypadek rozdwojenia jaźni. Skoro są tacy dumni z tego, że są katolikami i bronią życia poczętego, przy okazji łamiąc prawo i dyskryminując innych, to dlaczego sprzeciwiają się ujawnianiu swoich danych? Pacjent ma prawo wiedzieć, w którym szpitalu nie uzyska pomocy, którą przychodnię omijać szerokim łukiem, bo pracują w niej religijni fanatycy. Okazuje , że zgodne z prawem jest powoływanie się na sumienie, a niezgodne jest podanie do publicznej wiadomości miejsca pracy skrajnych katolików. Ci sami katolicy nie widzą nic złego w nawracaniu pacjentów i pytania ich o wyznanie, co ma warunkować udzielenie pomocy. Cóż, wybiórcze to szanowanie Konstytucji. Łamaniem prawa do nieujawniania światopoglądu jest religia i rekolekcje w szkole, ale to katolikom nie przeszkadza. Uważam, że lista szpitali i przychodni, w których pracują tacy ludzie powinna być jawna, a osoby studiujące, które podpisały deklarację powinny zostać natychmiast wyrzucone z medycznych uczelni. Lekarze, którzy chcą łamać polskie prawo, a w życiu zawodowym kierować się nauką kościoła , a nie dobrem pacjenta, powinni być pozbawieni prawa do wykonywania zawodu, ponieważ stanowią poważne zagrożenie dla zdrowia społecznego. Tytułem podsumowania - katoliccy ortodoksi, chcąc bronić godnych w swoim mienianiu wartości, np: życie poczęte, rodzina w rzeczywistości występują przeciwko rodzinie, narzucają swój światopogląd, chcą,a by panował jeden model rodziny, dążą do zniewolenia kobiet i większej śmiertelności noworodków. Co to ma wspólnego z dobrem rodziny? Doprawdy, nie wiem. Pytanie - kiedy społeczeństwo przebudzi się i przestanie dawać sobie wciskać kit, że Bóg jest stwórcą życia, a religia jest najważniejszą z wartości, ważniejszą od zdrowia człowieka i jego życia rodzinnego. Nie możemy dać się terrorowi katolickiego sumienia. Naprawdę dojdzie do tego, że nawet lekarz ogólny, zanim zajrzy do gardła zapyta, czy jesteś wierzący, czy masz ślub kościelny, a jeżeli NIE , to wyprosi pacjenta z gabinetu, bo przyjęcie takiego pacjenta jest niezgodne z jego sumieniem, które przecież jest podstawą działania i jest ważniejsze od praw pacjenta. Kobiety będą pozbawione opieki ginekologicznej, a rodzice oczekujący dziecka, prawa do informacji o stanie zdrowia dziecka. Jest to naruszenie naszych praw obywatelskich w imię podlizywania się biskupom i szantażu kanonizacyjnego. To nie jest religia, ale terror, który naprawdę szkodzi społeczeństwu. Watro zastanowić się do czego prowadzi klauzula sumienia i durnowata deklaracja. Nie chroni życia, doprowadza Polki do słowackich klinik aborcyjnych, w których 80% pacjentek to Polki, w ciągu roku 15 tysięcy kobiet. Kobiety przerywają ciążę w podziemiu - sprzedawcy środków wczesnoporonnych twierdzą, że mają do 20 klientek dziennie. Polki usuwają ciążę w Niemczech, Austrii, Holandii i Wielkiej Brytanii. Tylko w jednej niemieckiej klinice 400 Polek rocznie dokonuje aborcji. Odpowiednik brytyjskiego ministerstwa zdrowia podaje, że 30% w Wielkiej Brytanii dokonują Polski, to jest 40 tys. rocznie. Słowacja poradziła sobie z problemem - refunduje antykoncepcję, a aborcja jest całkowicie płatna przez kobietę - efekt spadek liczby aborcji o 18 tysięcy w stosunku do roku 1990. W Polsce głupki z ruchów obrony życia sprzeciwiają się edukacji seksualnej, antykoncepcji i nawinie wierzą, że podziemie, to zaledwie 14 tys. zabiegów, a głównym problemem jest aborcja płodów z zespołem Downa. Z zakresem klauzuli sumienia jesteśmy pośmiewiskiem w Europie. Lekarze w innych państw z niedowierzaniem pytają , czy w Polsce naprawdę ginekolodzy nie przepisują antykoncepcji z powodów religijnych i odmawiają badań prenatalnych. To są skutki pozwalania na panoszenie się terroru katolickiego sumienia w medycynie. Jak widać z ochroną życia nie ma to nic wspólnego.

sobota, 2 listopada 2013

Bezprawie pod przygrywką tajemnicy spowiedzi


Na porządku dziennym są informacje, że media liberalne, wrogie kościołowi, aktywiści gender, homoterroryści, feministki,Minister do Spraw Równego Traktowania, Minister Edukacji atakują kościół, za to, że stoi na straży prawdy, życia poczętego, tradycyjnej rodziny i wartości religijnych. Biskupi usiłują przekonać społeczeństwo, że Kościół, ze nie ukrywają pedofilii. Przeczytałam dzisiaj kazanie biskupa Dydycza, który był łaskaw stwierdzić " Oskarża się o grzech, oskarża się o to, że Kościół grzech ukrywa. Kościół, jak to zostało powiedziane wcześniej, nigdy nie ukrywał grzechu duchownych. Pismo Świę­te jest tego potwierdzeniem, jak i codzienna praktyka Kościoła. Kapłani są zobowią­zani do korzystania praktycznie co dwa tygodnie ze spowiedzi świętej. A że grzech może się zdarzyć, to jest coś oczywistego." Tłumaczenie, że dowodem na to, że Kościół nie ukrywa pedofilii jest Pismo Święte i spowiedź księży co dwa tygodnie, brzmi delikatnie mówiąc niepoważnie, obraża inteligencję wiernych, którzy mają świadomość, że Biblia nie jest żadnym dowodem, że kościół wypełnia swoją misję. Nie ma w niej wypunktowanych przypadków pedofilii. Co więcej Biblia to doskonały dowód na wypaczenie nauki Kościoła, na to, że wierni wierzą w wymysły papieży i ustalenia synodów, a nie w przekaz biblijny. I cóż z tego, że księża co dwa tygodnie spowiadają się, skoro, w przypadku gdy popełniają ciężkie przestępstwa chodzą bezkarni i w ramach układu formalnego spowiedzi mają odpuszczone grzechy. Dowiadujemy, że pedofilia jest jedynie grzechem, którego wydarzanie się jest czymś oczywistym. Dla tego pana w purpurze jest oczywiste, że ksiądz może molestować dziecko. Oburza się, że media zwracają uwagę na przestępstwa księży, a nie widzą, jak biedni księża poświęcają się na misjach, aż do oddania życia. Przytoczone słowa biskupa świadczą o lekceważeniu podstaw wiary i wiernych, o braku współczucia dla ofiar, niezbyt imponującej inteligencji i chęci obrony pedofilii w koloratkach za wszelką cenę. W kościele nic nie zmienia się od lat - liczy się źle pojęta jedność kościoła i obrona nienaruszalności autorytetu księdza. Dalej jest jeszcze lepiej - prelegent żali się na oskarżenia o pedofilię i tłumaczy, dlaczego księża nie informują o pedofilach. "A tymczasem już kilkanaście dni oskarża się jednego z misjonarzy o rzekomą pedofilię. Nie ma jeszcze wyroku, a już media tak naświetlają sprawę, że trudno sobie wyobrazić, jak ten człowiek będzie mógł poruszać się wśród ludzi w przyszłości. Nie wiem, ile jest w Polsce spraw dotyczących pedofilii w ogóle. Raz pisano o 2000, kiedy indziej o sześciuset. Ale gdyby każdej sprawie o pedofilię poświęca­no tyle czasu w mediach, co w tym jednym przypadku, to materiału starczyłoby na kilkadziesiąt lat do przodu. To świadczy o stronniczości. Co więcej atakuje się Kościół i za to, że jego przedstawiciele nie są donosicielami i nie przekazują infor­macji na temat pedofilii do odpowiednich instancji. Jest to sprawa wyjątkowo delikatna. A dla Kościoła szczególnie ważna. W tym momencie bowiem wypada przypomnieć sa­krament spowiedzi, który jest obwarowany tajemnicą. Każdy duchowny jest potencjalnym z tego tytułu powiernikiem wielu spraw, łącznie z tymi najstraszniej­szymi, jak choćby morderstwa. Kościół wielki nacisk kładzie na tajemnicę spowiedzi. I trze­ba przyznać, że rzadko, bardzo rzadko zdarza się, aby jakiś spowiednik zapomniał o niej. Natomiast wielu wierność tajemnicy przypłaciło życiem. Na prawie pół miliona kapłanów, spowiadających na kuli ziemskiej, nie słyszałem mimo siedemdziesięciu pięć lat mojego życia, aby gdzieś miała miejsce zdrada tajemnicy spowiedzi. Jest to wielka łaska Boża." Odpowiadając księdzu, na Dominikanie jest 8 poszkodowanych dzieci, gwałconych brutalnie, za niewielką gotówkę. Dzieci, których psychika została zniszczona na całe życie. Jeżeli w tej sprawie nie ma wyroku, to i tak społeczeństwo ma prawo wiedzieć, że polscy księża dopuścili się tak ohydnego czynu i ma prawo w imię społecznej sprawiedliwości ocenić i potępić przestępców. Obserwujemy, że wyroki za pedofilię, zwłaszcza jeżeli sprawcą jest duchowny są skandalicznie niskie i godzą w godność ofiar. W Polsce większy wyrok można dostać za korupcję i obrazę uczuć religijnych niż za gwałt. Biskupowi nie podoba się to, że społeczeństwo wymaga od kleru uczciwości i zgłaszania molestowania na policję. Zdaniem duchownego zagraża to tajemnicy spowiedzi. Otóż, warto zapamiętać, że dla Kościoła ważniejsze jest ukrywanie sprawcy, dlatego, że wyznał on swój grzech podczas spowiedzi, niż bezpieczeństwo ofiar. Biskup buduje fałszywe przekonanie, że o pedofilii wśród księży, ich koledzy i przełożeni dowiadują się w trakcie spowiedzi. Zapomina o przypadkach, kiedy to ofiary i ich rodzice zgłaszają podejrzenia i żądają działań. No, cóż okazuje się, że "wielką łaską Boga" jest dawanie schronienia zboczeńcom. Kolejna perełka "Bądźmy wdzięczni Panu Jezusowi za ten sakrament, za jego obwarowanie tajemnicą. I dlatego każdy duchowny musi o tym pamiętać. Duchowny bowiem zawsze będzie pod tym kątem widziany, a gdyby na kogoś złożył donos, to trudno mu będzie się wytłumaczyć, czy ten ktoś był u niego u spowiedzi, czy też nie. To może podważać zaufanie do sakramentu. I dlatego nie można naciskać na duchownych, aby byli współpra­cownikami świeckich instytucji. Państwowe przecież organa mają tysiące osób właściwie przygotowanych i przeróżne sposoby, aby jak najszybciej docierać do źródeł zła, nie musi się do tego mieszać kapłanów. Po przeczytaniu tego fragmentu nikt nie powinien mieć wątpliwości. Biskup bluźni , fałszuje historię - otóż to nie Chrystus ustanowił spowiedź uszną, ale jeden z średniowiecznych papieży. Spowiedź nie ma nic wspólnego z Biblią, jej celem jest kontrola życia wiernych,a w dawniejszych czasach, był to środek do wyłudzania majątków możnowładców i przekazywania ich Kościołowi w zamian za odpuszczenie grzechów. Zastanówmy się, czy dla Chrystusa, prostego, uczciwego człowieka jest miłe to, że jego kapłani gwałcą dzieci i nie ponoszą za swój czyn odpowiedzialności, że wykorzystują naiwność dziecka, jego chęć poznania, przywiązanie do rodziny i je zastraszają? Mam wątpliwość. Być może, jako ateistka nie rozumiem przesłania Ewangelii i obrona sprawcy gwałtu na dziecku faktycznie jest zgodna z nauczaniem Chrystusa. Kolejna kwestia to spowiedź i traktowanie jej jak coś nadprzyrodzonego, wybitną łaskę? Utarło się przekonanie, że to sakrament. Odważnie zapytam: jaki sakrament? Zwykła przygrywka dla ukrywania sprawców. Doszliśmy do kuriozalnej sytuacji, oto, pod pretekstem zaufania do sakramentu, a więc do aktu wiary, czegoś nierzeczywistego, daje się przyzwolenie na krzywdzenie drugiego, bezbronnego, bo młodego człowieka i nie ponosi odpowiedzialności. Panu biskupowi trzeba przypomnieć, że każdy obywatel , bez względu na swój zawód ma obowiązek zawiadomić ograny ścigania o przestępstwie. Zdaje sobie sprawę z tego, że moje ostre słowa o tajemnicy spowiedzi jako płaszczyku dla ochrony przestępców mogą oburzyć wiele osób. Jednakże , jako matka, obywatelka i ateista stwierdzam, że nie obchodzą mnie teologiczne dywagacje, a jedynie bezpieczeństwo dzieci. Sakrament spowiedzi to zaledwie część zniekształconej wiary, a dobro dziecka jest bytem rzeczywistym, istniejącym tu i teraz, a więc dla rozsądnego człowieka ważniejszym od wierzeń. Rozbawiło mnie stwierdzenie, że "W odniesieniu natomiast do wykroczeń kapłanów Prawo Kanoniczne przewiduje wystarczająco wiele sankcji. Wystarczy do nich sięgać, Nimi się posługiwać. Poz­wólmy z nich korzystać" Jakich sankcji? Przeniesienie na inną parafię, gdzie nikt nie zna przeszłości księdza, a on bezkarnie może krzywdzić kolejne ofiary. Toż to nagroda, a nie kara. W dalszej części nasz "ekspert" daje rozwiązania jak radzić sobie z pedofilią. " Samo ukaranie pedofila nawet najsurowsze, to tylko jeden wypadek. Usuwanie przyczyn natomiast, to ratunek dla tysięcy. Oczyszcza­nie z pornografii współczesnej kultury, ukazywanie znaczenia zdrowej moralności, umacniania ludzkiej woli w dążeniu do dobra oraz wiele innych działań ze zwyczajną modlitwą w tle, pomoże oczyścić naszą epokę od wszelkiego rodzaju oparów unoszących się nad moralnym zepsuciem" Ciekawa jestem jak biskup chce oczyścić świat z pornografii. Warto przypomnieć, że większość pedofilii dysponują dziecięcą pornografią własnej produkcji. Czym jest zdrowa moralność? Modlitwa ma walczyć z pornografią. Ha, ha, ha. Jak widać nie bardzo skutkuje, zapewne księża molestujący dzieci modlą się codziennie i jakoś nie zaprzestają swoich działań. Biskup powtarza, że media prześladują biednych księży głoszących Ewangelię - nie widzą innych grup zawodowych. Nasi biskupi jako swoją obronę wysuwają argumenty, że pedofilia wśród duchownych to margines , a w innych środowiskach jest tego więcej. Znów trzeba przypomnieć, że tylko wśród kleru panuje taktyka ukrywania i zwalania winny na innych. Tylko duchowieństwo wprost mówi, że nie będzie zgłaszało przypadków pedofilii, bo ważniejsza jest dla nich tajemnica spowiedzi. Przypadków jest setki, problem w tym, że biskupi ich nie dostrzegają, a każda ujawniona informacja tego typu jest odbierana jako atak na Kościół. Dobrze, że chociaż Ministerstwo Edukacji Narodowej domaga się od dyrektorów informacji o przypadkach nadużyć wśród katechetów i innych nauczycieli. Dla Kościoła działania Ministerstwa i Twojego Ruchu są przejawem napuszczania społeczeństwa na Kościół i prześladowania tej "szacownej" instytucji. Szkoda, że ta instytucja jest pokryta warstwą kłamstwa, obłudy i hipokryzji.

poniedziałek, 2 września 2013

Niekonstytucyjna szkolna katecheza


Sprawdziły się najczarniejsze przypuszczenia sprzed 20 lat dotyczące religii w szkole. Religia została wprowadzona do szkoły jako przedmiot nadobowiązkowy, uczony na życzenie rodziców, na pierwszej i ostatniej godzinie lekcyjnej, a katecheci mieli uczyć w czynie społecznym, bądź jak kto woli na zasadzie wolontariatu - mieli nie otrzymywać pieniędzy z lekcje. Minęło klika lat. Kościół uzyskał potężne wpływy w państwie - zaczęto finansować religię z naszych podatków (koszt przyprawia o zawał serca ponad miliard złotych rocznie), religia odbywa się w środku lekcji, a jej prowadzenie jest zakładane już na początku roku. Dyrektorzy szkół nie pytają nawet rodziców o zdanie, zakładają, że wszyscy są wierzącymi katolikami. Co gorsze - dzieci zapędzane są do Kościoła na obowiązkowe msze i rekolekcje, na które w każdym roku szkolnym traci się 3 dni nauki!!!! Do tego oceny z religii są umieszczane na świadectwie i liczone do średniej. W ostatnich dniach sierpnia Prymas Polski wysunął żądanie, aby religia stała się przedmiotem obowiązkowym i podstawą kształcenia ogólnego. Nawet nie zauważył, że tym żądaniem złamał 3 artykuły Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. W ostatnich dniach wiele powiedziano o religii w szkole. Warto powtórzyć kilka oczywistych stwierdzeń, których nie zauważają biskupi i przypomnieć im o istnieniu Konstytucji. Nie łudzę się, że biskupi zaczną szanować Konstytucję, traktują Polskę, jak swój folwark, korzystając ze strachu rodaków i stałych banałów o niezwykłym połączeniu losów państwa i Kościoła. Liczę na to, że prawda o bezprawnej obecności religii katolickiej w polskiej szkole dotrze do rodziców i nie zgodzą się oni na uczęszczanie ich dzieci na ten przedmiot.
Artykuł 25 Konstytucji głosi, "Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym. Stosunki między państwem a kościołami i innymi związkami wyznaniowymi są kształtowane na zasadach poszanowania ich autonomii oraz wzajemnej niezależności każdego w swoim zakresie, jak również współdziałania dla dobra człowieka i dobra wspólnego." Zasadę konstytucyjności spełnia religioznawstwo, które jest bezstronne, a nie religia katolicka, która ogranicza wolność światopoglądową dzieci i rodziców. Zamiast przekazywać wiedzę, otwierać uczniów na świat, wkłada się im do głowy jedynie słuszny światopogląd. Artykuły 48 i 53 dają rodzicom swobodę w wychowaniu dzieci zgodnie ze swoim światopoglądem. <"b>Rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania. Wolność religii obejmuje wolność wyznawania lub przyjmowania religii według własnego wyboru oraz uzewnętrzniania indywidualnie lub z innymi, publicznie lub prywatnie, swojej religii przez uprawianie kultu, modlitwę, uczestniczenie w obrzędach, praktykowanie i nauczanie. Wolność religii obejmuje także posiadanie świątyń i innych miejsc kultu w zależności od potrzeb ludzi wierzących oraz prawo osób do korzystania z pomocy religijnej tam, gdzie się znajdują. Rodzice mają prawo do zapewnienia dzieciom wychowania i nauczania moralnego i religijnego zgodnie ze swoimi przekonaniami. Przepis art. 48 ust. 1 stosuje się odpowiednio. Religia kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej może być przedmiotem nauczania w szkole, przy czym nie może być naruszona wolność sumienia i religii innych osób. Wolność uzewnętrzniania religii może być ograniczona jedynie w drodze ustawy i tylko wtedy, gdy jest to konieczne do ochrony bezpieczeństwa państwa, porządku publicznego, zdrowia, moralności lub wolności i praw innych osób. Nikt nie może być zmuszany do uczestniczenia ani do nieuczestniczenia w praktykach religijnych. Nikt nie może być obowiązany przez organy władzy publicznej do ujawnienia swojego światopoglądu, przekonań religijnych lub wyznania." Wystarczy uważnie przeczytać Konstytucję, aby wiedzieć, że religia jest sprzeczna z prawami człowieka, a więc rodziców i dzieci. Narusza ich prawo do wychowania dzieci zgodnie ze swoimi poglądami. Dzieci zmuszane są do praktyk religijnych, co jest sprzeczne z zapisem o zakazie zmuszania do praktyk kościelnych. Według tego artykułu Konstytucji katecheza w szkole powinna być zakazana, ponieważ narusza prawo do wolności i moralność wielu osób. Katecheza ma aspiracje kształtowania moralnego kręgosłupa młodzieży na zasadach moralności kościelnej, to znaczy uczy nietolerancji w stosunku osób żyjących niezgodnie z żądaniami papiestwa, narzuca jeden model życia, który jest kompletnie odrealniony i opiera się na dyskryminacji kobiet. Złą stronę w związku jest zawsze kobieta i tylko po jej stronie spoczywa odpowiedzialność za trwałość rodziny. To kobieta, która współżyła przed ślubem jest wyzywana, potępiana. Na głowie kobiety spoczywa odpowiedzialność za dom, rodzinę i wychowanie. W tej ideologii nie ma miejsca na pozytywną obecność ojca, który wspólnie z matką powinien dbać o atmosferę miłości i bezpieczeństwa w domu. Ojciec , w tej ideologii pełni rolę dostarczyciela finansów, osoby od wymierzania kar. Nie będę wchodziła w katolicką wizję rodziny. Nadmienię jedynie, że wizja ta dyskryminuje rodziny niepełne z przyczyn losowych tragedii.
Katecheza w szkole pozbawia uczniów możliwości krytycznego myślenia - uczeń ma obowiązek przyjąć przedstawiane mu tezy i ma żyć zgodnie z nimi. Narusza to prawo do wolności osobistej i poszanowania życia prywatnego. Absolutyzm moralny religii, przeciwny relatywizmowi kulturowemu i otwartości na względność wartości. Zadaniem katechetów jest przekonanie młodych Polaków, że ludzie wyznający inne systemy wartości są reprezentantami zła, zwanego tutaj szatanem, homopropagandą, gender,feminizmem, ateizmem, lewactwem. Tworzone jest w młodym pokoleniu przekonanie, że inne postawy moralne i życiowe są złe,trzeba z nimi walczyć, że zagrożone jest dobro ojczyzny i rodziny. Uczeń musi odnieść wrażenie, że jest prześladowany i żyje w poczuciu zagrożenia. Źle wpływa to na psychikę dziecka, na co dowodem są opublikowane niedawno wyniki badań, z których wynika, że polski uczeń częściej zapada na depresję i ma pouczcie beznadziejności świata. Religia w szkole jest zagrożeniem dla zdrowia psychicznego obywateli i dlatego musi zostać jak najszybciej wycofana. Najpoważniejszym zarzutem jest to, że nauczanie religii nie kształci także żadnych kompetencji istotnych dla funkcjonowania w dzisiejszym społeczeństwie. W swych celach programowych nauczania katechezy Kościoła katolickiego czytelnik nie znajdzie kompetencji uznanej przez Radę Europy jako kluczowa. Na religii nikt nie uczy posługiwania się nowoczesnymi technologiami informacyjnymi i komunikacyjnymi, rozwiązywania problemów, porozumiewania się w językach obcych, łączenia i porządkowania wiedzy, organizowania i oceniania własnej pracy. Wręcz przeciwnie jakiekolwiek przejawy samodzielności, wyciągania wniosków są źle widziane, bowiem celem religii jest przekazanie jednej słusznej prawdy. Dziecko nie szuka informacji - ma wierzyć we wszystkim katechecie. Otrzymuje gotowe rozwiązania, nie zastanawia się nad złożonością sytuacji, możliwymi rozwiązaniami, czy etycznym postępowaniem bohaterów biblijnych. Mity narodu izraelskiego uznawane są za wzór postępowania, moralności, prawdy o świecie. Na religii nie ma miejsca na dyskurs wykraczający poza naukę Kościoła. Katecheza nie czyni dorastającego człowieka lepiej rozumiejący otaczającą go rzeczywistość, nie powoduje, że jest lepiej przygotowanym do funkcjonowania we współczesnym, zmieniającym się społeczeństwie. Zmiany społeczne są odbierane jako zagrożenie dla tradycyjnych wartości. Nie chodzi o zagrożenie dla wartości rodziny, ale dla pozycji kościoła, która pomimo ciągłych pouczeń hierarchów, zastraszania społeczeństwa i władzy jest słabsza. Religia przynosi wiele szkód - poważa zaufanie do nauki, zamyka uczniów na inność i różnorodność kulturową, powoduje, że uczeń nie potrafi interpretować rzeczywistości, a nawet boi się zmian. Wątpliwy jest wpływ moralności katolickiej na młodzież. Jeszcze nigdy nie było tak dużego odsetka przestępczości wśród młodych ludzi, tak wielu przypadków aborcji, agresji, niezrozumienia drugiego i wyobcowania osób z grupy, jak obserwujemy od czasu wprowadzenia religii do szkół. O dyskryminacji na katechezie i braku etyki w polskiej szkole wypowiedział się także Trybunał Praw Człowieka w 2010 roku. Uznał ocenę z religii na świadectwie i brak praktycznej możliwości wyboru etyki za naruszenie wolności sumienia i prawa do prywatności. Niestety, polskie władze, bojące się biskupów zignorowały orzeczenie Trybunału i nie wydały rozporządzenia o nieumieszczaniu oceny z religii na świadectwie.
Problemów z religią w szkole jest mnóstwo, można by napisać o nich rozprawę doktorską. Najważniejsze jest stwierdzenie, że ten przedmiot jest sprzeczny z Konstytucją i godzi w prawa obywateli. Władza bojąca się Kościoła nie wycofa religii ze szkół, ale możemy to zrobić my, rodzice wyrażając swój sprzeciw wobec obecności tego przedmiotu w szkole. Sposób jest bardzo prosty - nie zapisujmy dzieci na religię, domagajmy się etyki. Kościół musi odczuć, że społeczeństwo ma go dość i nie życzy sobie wtrącania się hierarchii w edukację i wychowanie dzieci.